Refleksje po pierwszym mierzeniu sukien...

napisał/a: Joanna_21 2009-03-11 13:48
Nie serio akurat w tym nie ma opcji, tak jest salon ustawiony... Jest dość mały, na piętrze. Przymierzalnia na środku pod ścianą, a potem przesuwają ten podest w sumie na środek sali. Same pomieszczenie małe, więc z większą liczbą osób nie ma co się pchać. Nie mam 100% pewności, że nie wtopie, a nie mam takiego tupetu,by ryzykować wpadkę ;)
napisał/a: timona86 2009-04-08 21:36
hello
jestem świeżo po pierwszej przymiarce w życiu i musze przyznać, że ... się zawiodłam
nie wiem, gdzie podziały się te opowieści o spełnieniu marzeń z dzieciństwa, byciu księżniczką w białej sukni, ścisk w żołądku, łzy wzruszenia... - u mnie tego nie było ...
zaczęłam od saloników w mojej miejscowości, nie firmowych, myślę, a nóż znajdzie sie jakaś perełka ...
pierwszy salon - Pani z uśmiechem na twarzy zapisała mi stronę internetową i powiedziała, że mam sobie w domu przejrzeć, coś wybrać i dopiero przyjść i przymierzyć ...
drugi salon - dwie panie w średnim wieku, sztucznie miłe, no ale cóż wchodzę ... pokazały mi katalogi i kazały wybrać sobie co chcę przymierzyc ... nic mnie nie powaliło na kolana, ale wybrałam trzy sukienki, żeby chociaż z ciekawości przymierzyć. Z tych trzech wybranych przeze mnie w salonie mieli tylko jedną, wybraly mi niby podobne, no, ale powiedzmy że średnio podobne... mówie im, że chce ecru, a tu mi przynosi do przymierzalni białą jak śnieg, no ale nic przymierzyłam i ..... nic, zero zachwytu, zero entuzjazmu, ale Panie to przeciwnie "O jak Pani pięknie wylada, a jak Pani ładnie w bieli" itd, itp..... no nic mierze drugą suknie i nie idzie sie dopiąć w pupie a Pani mówi "Niech sie Pani nie przejmuje szerokimy biodrami, sukienke można poszerzyc - "O Ty..." - se myślę, ja ci dam poszerzyć he he trzecia sukienka w tym salonie, byla powiedzmy znośna,w kształcie rybki i chyba najlepiej sie prezentowała, ale nie powaliła mnie na kolana. Jeszcze babeczka mi przypięła welon i mówi "O mamy Pannę Młodą ..." - w tym momencie utwierdziłam sie w przekonaniu, że nie chce chyba welonu
wyszłam z tamtąd z ogromną ulga.
trzeci salon - najmniejszy z tych trzech, szczerze to nigdy tam nie widziałam nic fajnego na wystawie, no, ale weszłam, co tam.... aeczka cud-miód - starsza taka, nie robiła problemów z przymiarzaniem. Też nie znalazłam tam nic powalającego, ale wzięłam i przymierzyłym dwie. Ten dwie, udało mi się znaleść na internecie, a więc wklejam.

nr.1 prosta z koronki, zawsz takie chciałam, nie wyglądałam źle, ale trochę czułam się jak sierotka marysia w niej

nr.2 miała coś w sobie fajnego, ładnie podkreślała biust, ale tez mnie nie zachwyciła

Takze szczerze mówiac spodziewałam się czegoś więcej, no nic będzie trzea było się wybrać do wiekszego miasta i poprzymierzać jakie firmowe sukienki

uff, ale sie rozpisałam....
mam jeszcze pytanko - oglądał ktoś sukienki z narzeczonym, bo chętnie bym go wzięła, bo ma podobny gust do mojego

sukienki wkleje później, bo teraz mi internet źle chodzi
napisał/a: Joanna_21 2009-04-08 21:43
Timona, u mnie był ścisk z tego względu, że o mój boże to już jestem kobietą hahaha, aniżeli żeby jakaś mnie powaliła na kolana, choć ta jedna w sumie to zrobiła, ale dalej nie wiem, czy to szok, czy naprawdę była ekstra ;)
Co do narzeczonego, to mój ma mnie zobaczyć dopiero na ślubie, więc chodzenie z nim odpada ;)
napisał/a: timona86 2009-04-08 21:57
Joanna_21, chciałabym, zeby mnie też tak ścislo

buuu, nie umiem skopiować tych sukienek z netu
napisał/a: charlize1 2009-04-08 22:39
Timona, super relacja , kurcze choc sie zawiodlam, bo ja wlasnie mam caly czas w glowie : " nie wiem, gdzie podziały się te opowieści o spełnieniu marzeń z dzieciństwa, byciu księżniczką w białej sukni, ścisk w żołądku, łzy wzruszenia...", ciagle sie ludze ...

moze rzeczywiscie musisz pojechac do jakiegos wiekszego miasta i firmowych salonow , jak przymierzyc ta "wlasciwa" to wtedy pewnie poczujesz sie "ksiezniczka i jak z bajki"

a z tymi biodrami to CI dowalila

a propos zabrania narzeczonego - ja nie zamierzam, chce mu zrobic niespodzianke (choc przyznam ze mnie kusi, bo on super mi zawsze doradza w czym dobrze wygladam, ale - nie! )
napisał/a: ziazia3 2009-04-08 23:38
Timona, no kochana relacja na całego ale przynajmniej coś po przymierzałaś. Ja tam łaziłam po salonach i nic nie przymierzałam tylko nosem kręciłam W sumie przymierzyłam tylko 3 kiecki i co najlepsze kupiłam u mnie w mieścinie ale w wypasionym salonie. Wybieraj, przebieraj bo taki dzień jest raz w życiu Co do chłopa, to miałam go wziąć ze sobą, ale jak kilka razy przechodziliśmy koło salonów, a on kręcił nosem i wydziwiał, to w końcu wybrałam sama i guzik mu do tego. Zawsze miał jakieś ale, a jak dowalał tekst "musiałbym cię zobaczyć w odpowiednim rozmiarze" to krew mnie zalewała bo przecież w salonach mają tylko po jednym egzemplarzu sukienek a nie będą sprowadzały dla jaśnie hrabiego rozmiaru jaki sobie on życzy tylko na przymiarkę. Tak wiec wybrałam sukienkę sama: krój ma taki jak podobał się mi i jemu, a wykończenie taka jak sobie wymarzyłam Ale pojechałam po własnym facecie, ale należało mu się
napisał/a: ~gość 2009-04-08 23:45
TImona. miałas tak jak ja!!! POlazłam pierwszy raz do salonu z czystej chęci przymierzenia, choć wiedziałam ze duzo czasu jeszcze. I NIC mie sie nie podobało. suknie które mi sie podobały na mnie wygladaly koszmarnie. tez miałam mysli ze "gdzie ten amerykancki sen?"
ale jakis tydzien temu wlazłam po drodze do jednego salonu. i przymierzylam suknie które na manekinie tak byly ok ale nie zachwycały. a tu nagle na mnie szok nie wiem, czy musiałam sie oswoic z tymi sukienkami, z materialami, z tą cała oprawą. Ale teraz zupełnie inaczej mi sie je przymierzało. jakos tak, umiałam na siebie spojrzec i sobie to wyobrazic. a i taka refleksja. Planuje poszukiwania kiecki zacząć jesienią. i Na bank nie sama. Biore siostre, mame pod pache. Bo samej jest mi sie trudno ocenic. A baby w salonach zachwalają wszystko!!!

Także TIMONA nie przejmuj się. Tylko z uporem maniaka wyruszaj zaraz na kolejne przymiarki. Do skutku!!
napisał/a: kitty1 2009-04-09 08:34
Dziewczyny, potwierdzam to, co mówicie. Również za pierwszym razem nie było nic, co by mnie zachwyciło, a byłam pewna, że będzie dużo i że nie będę mogła wybrać. Miasto duże, salonów dużo, a ja nawet nie mogłam wybrać nic do przymierzenia Później zaczęłam mierzyć już takie, które mi się choć trochę podobały, żeby zobaczyć, jak wyglądam w różnych fasonach. Kolejna wyprawa po suknię odbyła się po kilku miesiącach i na szczęście już mi się podobały suknie, które mierzyłam. Ale ja wszystko muszę przemyśleć, raczej nie robię zakupów pod wpływem chwili. A tą wymarzoną znalazłam w ostatnim salonie, który odwiedziłam, i po prostu wiedziałam, że wyglądam w niej najlepiej i najlepiej do mnie pasuje. No i ta ostatnia została tą pierwszą Co do narzeczonego, to nie planowałam go brać ze sobą po suknię. Zawsze chodziłam z tą samą kumpelą, która ma podobny gust, więc ona wiedziała, jak wyglądam we wszystkich. Suknia od 2 miesięcy wisi w domu, a narzeczony nawet nie próbuje do niej zaglądać, bo chce mieć niespodziankę Wierzę, że mu się spodoba, chociaż on nie lubi koronek, mówi, że wyglądają jak firanki Jednak się tym nie przyjmuję, bo wiem, że jak mnie zobaczy, to mu się spodoba
napisał/a: camille 2009-04-09 09:13
_Kitty_, to my musiałyśmy po tych samych salonach chodzić

wydaje mi się że każda z nas ma tak jak piszecie, pierwsza przymiarka jest dziwna bo nie jesteśmy jeszcze oswojone ze swoim widokiem w wielkiej bezie ale później już jakoś idzie. Ja przymierzałam kilka sukienek w których czułam się dobrze ale finalnie zdecydowałam się na taką której nie przymierzałam :) jest szyta według dwóch różnych z jednej góra z jednej dół więc nie ma możliwości przymierzyć jej wczesniej bo jeszcze nie istnieje :) okaże się jaka będzie dopiero na przymiarce w sumie to powinnam już mieć jakąś niedługo, nie mogę się doczekać!!
napisał/a: timona86 2009-04-09 10:53
ufff, trochę mnie uspokoiłyście
po prostu myślałam, ze to będzie prostsze: przyjdę, przymierzę i kupię
a ze na znalezieni sukni zostało mi około dwa miesiące, bo wszędzie mi mówili, że 4,3 miesiace przed ślubm musi być zamówione, więc trochę się przestraszyłam, ze nie zdąrzę, tymbardziej, że pracuję w takich godzinach, ze żadko kiedy mam okazję po takich sklepach pochodzić...
ale będzie dobrze musi być
napisał/a: Joanna_21 2009-04-09 10:54
No właśnie te salony są w świetnych godzinach otwarte
U mnie jeden np. od 11 do 17 :/ Ani przed pracą, ani po...
napisał/a: ~gość 2009-04-13 11:34
Mój Narzeczony jak się dowiedział, że zamówilam już sukienkę, to takiego focha strzelił, że myślalam, że wyjdę z siebie i stane obok
Po 1) Kazał mi pokazać tą sukienkę na stronie internetowej, bo " chcę ocenić czy mi się podoba"
po2) jak mu powiedziałam, że mu nie pokażę, bo NIE! to powiedział, że w zabobony wierzę i, że to niepoważne, a mój argument, że tu nie o zabobony chodzi a o efekt niespodzianki, nie trafial do niego.Skwitował to zdaniem "nie lubie niespodzianek"
po 3) jak się dowiedział, że nie jest śnieżnobiała, a w kolorze "biel naturalna" (taki perłowy odcień cremu/bieli) to już wogóle dostał białej gorączki
Na szczęście zignorowałam jego focha i temat zamarł.