Wejście do kościoła - z kim i jak?

napisał/a: MałaAgacia 2009-01-12 22:13
margaret napisal(a):A u mnie ksiądz proboszcz na naukach przedmałżeńskich które odbywały się u nas w parafii powiedział, że to jakiś amerykański wymysł i że u nas się tego nie praktykuje. My mamy nasze tradycje i je powinniśmy pielęgnować.

Nie wymysł, tylko ichsiejsza tradycja. Równie dobrze mozna powiedzieć, że błogosławieństwo jest polskim wymysłem. To, że się tego nie praktykuje autorka wie, dlaatego założyła niniejszy wątek.
Ja uważam, że nic strasznego i karygodnego w tym nie ma. tata oddaje swoje dziecko mężowi, wspólną drogę zaczynają po ślubie. podczas wyjścia z kościoła.
Ja osobiście bardziej nie mogę przełknąć Haloween i Walentynek. Oddanie córki mężowi ma przynajmniej jakiś wymiar symboliczny a powyższe święta sa czysto komercyjne.
napisał/a: arTemida 2009-01-12 22:32
Ja całkiem niedawno dowiedziałam się że to jest zwyczaj typowo słowiański i właśnie wtedy ojciec oddaje córkę przyszłemu mężowi "na oczach wszystkich zgromadzonych.Zwyczaj ten wywodzi się "ze wsi", raczej biedoty, gdzie "najlepszą partią" dla kobiety był mężczyzna z jak największym obszarem ziem - symboliczny gest przekazania córki z gospodarstwa ojca na gospodarstwo męża.

Ja wchodziłam z tatą, w połowie nawy przejmował mnie mąż bo chciałam ostatni raz iść i z tatą i z narzeczonym-nie powiem żeby to wyszło idealnie bo byłam bardzo zestresowana tym że zajmuje suknią większość przejścia i jak mój tata nas wyminie, że nie było warunków do czułych gestów ani z tatą ani z narzeczonym
napisał/a: margaret3 2009-01-12 22:40
MałaAgacia napisal(a):Nie wymysł, tylko ichsiejsza tradycja.


MałaAgacia, dobrze, że podkreśliłaś ichniejsza.

Autorka założyła niniejszy wątek po to żeby ludzie mogli wyrazić swoje zdanie na dany temat. Niezależnie czy jest ono takie samo jak zdanie założycielki tematu.
MałaAgacia napisal(a):Ja uważam, że nic strasznego i karygodnego w tym nie ma

Ja też nie krytykuje osób które chcą być prowadzone do ołtarza przez ojca. Bo ani mnie to grzeje ani ziębi. Jeśli ktoś tak sobie to "wymyślił" proszę bardzo. Ja po prostu mam inne zdanie na temat prowadzenia panny młodej przed ołtarz przez ojca. Mamy piękne polskie tradycje, choćby wspomniane przez Ciebie błogosławieństwo i je powinniśmy pielęgnować a nie zapożyczać od obcych.
napisał/a: MałaAgacia 2009-01-12 22:46
margaret, No tak, sorki za literówkę. Moim celem nie był atak Twojego poglądu, lecz uczepienie się słowa "wymysł". I również jestem orędowniczką pielęgnowania naszych tradycji.

[ Dodano: 2009-01-12, 22:49 ]
arTemida, Może tak być. Kościół niejednokrotnie wypierał tradycje w tym przede wszystkim pogańskie i wprowadzał nowe zwyczaje. Ale to temat na inną dyskusję
napisał/a: arTemida 2009-01-12 23:14
Ja byłam przeświadczona że amerykańska tradycja i dość długo walczyłam z sobą co zrobić bo uważam że polskie obyczje są piękne i warto je pięlęgnowac a z drugiej strony mam tate i chciałabym go jakoś wyróżnić w tym ważnym dniu.
Byłam między młotem i kowadłem i ostatecznie postanowiłam zrobić pół na pół żeby każdy był zadowolony, choć ja chyba najmniej...
napisał/a: Misiaq 2009-01-13 10:30
Apple, jeśli sobie tak wymarzyłaś to OK, masz prawo żeby dzień Twojego ślubu wyglądał tak jak chcesz. Chociaż mnie prowadzenie paanny młodej do ołtarza przez ojca kojarzy się tylko z amerykańskim filmami (nawet jeśli zwyczaj ten ma słowiańskie korzenie, mi on kojarzy się tylko z "amerykanizacją" naszych tradycji). Ale jak napisałam na początku to Twój dzień i masz prawo żeby wyglądał tak jak chcesz. A mamie i teściowej musisz to jakoś wytłumaczyć, ten dzień jest ważny też dla nich, ale one nie mogą zapominac, ze jednak WY jesteście najważniejsi, a nie to co pomyślą inni. Co innego mnie zdziwiło w Twoim poście (chyba, że Cię źle zrozumiałam), to że traktujesz błogosławieństwo jak zło konieczne, musi się odbyć, a Tobie to tylko komplikuje plany. Dla mnie błogosławieństwo było bardzo ważnym elementem tego dnia, prawie tak ważnym jak składanie przysięgi. U mnie w parafi jest taki zwyczaj, że młodzi czekają w wejściu kościoła na księdza i to ksiądz prowadzi ich do ołtarza.

Teraz małe OT
Od razu przepraszam
MałaAgacia napisal(a):Ja osobiście bardziej nie mogę przełknąć Haloween i Walentynek
Ja Walentynki nawet lubię i mi nie przeszkadzają (komercja straszna, ale to juz inny temat), bo nie zastępują naszych świąt i tradycji. Drażni mnie np Halween, bo my inaczej obchodzilismy te dni i nie podoba mi się to, ze amerykańskie zwyczaje "wypierają" to co nasze
napisał/a: iwa2 2009-01-13 10:49
Apple, nie da się pogodzić Twoich marzeń z tym co mówi Twoja mama i teściowa. Albo zrobisz wszystko po swojemu, bez błogosławieństwa i wtedy przyszły mąż zobaczy Cię w sukience po raz pierwszy przed ołtarzem albo błogosławieństwo w domku z rodzicami, do kościoła pojedziecie osobno i tata Cię do ołtarza poprowadzi - będzie trochę po Twojemu i trochę po myśli mamy (druga opcja moim zdaniem jest super)

Apple, pamiętaj, że to Twój ślub, jeśli nie chcesz na błogosławieństwie miec widzów tylko najbliższych to jak będziecie zapraszać gości to mówcie im żeby prosto do kościoła przyjechali

ktoś dał pomysł żeby rodzice pobłogosławili Was w zakamarkach kościoła
no najlepiej za filarem może nikt widzieć nie będzie
napisał/a: kasia_b 2009-01-13 11:52
Apple, ja silnie powiedziałam w naszym przypadku iż błogosławieństwo oki w domu - krótkie - żadnego klękania - żadnych ciotkow wujków babć chrzestnych tylko moi rodzice i M. chociaż kamerzysta też był i tak było i trwało może 10 min - Apple, jeśli postanowicie tak wspólnie z przyszłym Mężem to tak powinno być - to Wasz dzień i Wy macie prawo pisać scenariusz
Apple, ja osobiście byłabym za Twoją opcją ale w sumie Mamie nie ma co przykrości robić więc razem pogadajcie i podejmijcie jakaś decyzje - dobre jest to co podpowiada iwa,
napisał/a: Misiaq 2009-01-13 12:24
kasia_a napisal(a):żadnych ciotkow wujków babć
Mi nawet do głowy nie przyszło, że błogosławieństwo może się odbywać przy takiej widowni. I w ogóle, że goście biorą w tym udział, że przyjeżdżają wczesniej do domu... Błogosławieństwo odbywa się w gronie najbliższych, oczywiście sami decydujemy kto jest tym "najbliższym", a nie w obecności wszystkich gości.
napisał/a: aniawawa1 2009-01-13 13:20
U nas na blogoslawienstwie beda tylko rodzice, ani babc, ciotek i chrzestnych nie bedzie. Co do chrzestnych to jeszcze do konca nie jestem pewna ale wtedy to byliby tylko rodzice i rodzice chrzestni, to i tak juz tlum ludzi.

Jesli chodzi o prowadzenie do oltarza to u nas idziemy oboje czyli ja z Narzeczonym.
Moja przyjaciolka szla z ocem i wygladalo to tak ze po blogoslawienstwie w domu (w waskim gronie) przyjechali pod kosciol, swiadkowie i Pan Mlody czekali przy oltarzu a potem weszla ona z ojcem i przy oltarzu jej ojciec "przekazal" ja przyszlemu mezowi.
Jesli dobrze pamietam to musieli to wczesniej ustalic z ksiedzem ze nie ida razem tylko wlasnie tak.
napisał/a: cinkapooh 2009-01-13 14:59
Ja jestem za :) sama będę chciała poprosić mojego Tatuśka aby mnie prowadził do ołtarza :). Tu nawet nie chodzi o Amerykańskie zwyczaje, ja osobiście nawet nie przepadam za "ich" zwyczajami, ale pomyślcie jakie to piękne dla taty, ja np. jestem jego jedyną córką, takim skarbem, można by rzec, wiec dlaczego nie obdarować tak hojnym moim zdaniem - oczywiście :D , prezentem jak ostatni odprowadzenie i ofiarowanie ręki innemu mężczyźnie.

Ja uważam, że tradycje są tradycjami... ale czasem można je naciągnąć ;) bo inaczej każde wesele byłoby takie samo.

Jestem jak najbardziej za, a jeżeli chcesz wiedzieć jak będziemy to robić to tak:

Generalnie wesele zaplanowane na godzinę późniejszą więc wcześniej gdy wszyscy są gotowi robimy wykupiny, mnie tam na tym nie zależy :D ale mam śląską rodzinę i mój A. chce mnie wykupić :D:D:D wkońcu też jego dzień - why not? :D No więc on sobie mnie tam kupuje w gronie naszych rodziców, świadków i może dziadków, bo mieszkamy klatka w klatkę :) i kamerzyści, aby każdy miał te moment na płycie ;). Potem błogosławieństwo i po ceremonii obydwoje jedziemy do kościoła, witamy gości po czym mój A. idzie ze wszystkimi do środka a my z tatusiem na końcu :)

Więc jeżeli mój Tatus się zgodzi to tak też będzie to wyglądało :)

Pozdrawiam
napisał/a: Apple 2009-01-13 16:02
napisal(a):cinkapooh napisała:
Tu nawet nie chodzi o Amerykańskie zwyczaje,


ja mam podobnie - nie chodzi mi o to, że skoro w USA/Wedding tv tak mają to ja też chcę, tylko chodzi o moją więź z tatą :) myślę, że takim wyróżnieniem wspaniale bym mu podziękowała za wszystko..
wybiorę pewnie drugą wersję czyli kameralnie, w najbliższym gronie

napisal(a):Iwa napisała:
Apple, pamiętaj, że to Twój ślub

no właśnie . Czasem mnie to dobija jak ktoś mi mówi: bo tak należy, bo na weselu Kasi/Józi/Frania tego nie było...itp. to jest nasz ślub i możemy zaplanować niektóre elementy po swojemu...
napisal(a):Mi nawet do głowy nie przyszło, że błogosławieństwo może się odbywać przy takiej widowni. I w ogóle, że goście biorą w tym udział, że przyjeżdżają wcześniej do domu...


niestety u mnie jest taka tradycja, że zjeżdża się cała rodzinka, podjeżdża młody i wykupuje wódką swą przyszłą żonę - mnie to osobiście strasznie wkurza, że mieliby mnie na flaszki przeliczać a później młody zostaje wpuszczony do młodej i następuje błogosławieństwo - a ci wszyscy ludzie stoją wokół i się gapią jak młodzi i ich rodzice płaczą - może to i tradycja ale ja po prostu tego nie czuję uparłam się na kameralne błogosławieństwo i wiem, że pod tym względem nie odpuszczę, bo zależy mi bardzo na intymności tej chwili.

Przecież powinni zrozumieć, jeśli grzecznie wszystkim wytłumaczę, że proszę ich o przyjazd pod kościół i może uda mi się zrealizować moją drugą wersję