Farmakologiczna nadczynność

napisał/a: ania551 2014-12-07 01:07
A mnie muli jak jem za dużo mięsa. Właśnie mam taki etap, że kotlet rośnie mi w ustach. Dawniej w sobotę i niedzielę (więcej czasu) robiłam naleśniki z serem, pierogi, leniwe kluski. Bardzo mi brak nabiału. Jutro naleśniki z masą z bananów i zmielonych migdałów. Ciasta lubię ale nie przesadnie. Co tydzień coś tam upiekę i dzielę się z mamą bo mąż nie lubi słodkiego. Reszta starcza mi na tydzień, wystarczy mały kawałek dziennie ale musi być. Ostatnio upiekłam na imieniny teścia ciasto morelowe. Nikt nie chciał wierzyć, ze bez mąki. Upiekę je na święta ale jeszcze coś tam w nim wymodzę. Teraz wiele blogów kulinarnych zamieszcza przepisy bezglutenowe, beznabiałowe, bezjajeczne. Naprawdę jest tego sporo. Uwielbiam gotować ale nie mam czasu i bardzo tego załuję. Nauczyłam się te 30 lat temu kuchni niskobiałkowej to kuchnia bezglutenowa to pestka. Zawsze woziliśmy ze sobą jedzenie dla dzieci to teraz nic to dla mnie nowego.Ja też przyjęłam, ze jedzenie dla wszystkich jest pod moją dietę. Jedynie na święta upiekę sernik na specjalne życzenie mamy i męza, który ciast nie je ale kocha sernik mojej roboty. Będę cierpieć bo ja go też uwielbiam. Co do badań nad szkodliwością nabiału. Jeden z badaczy odsądza nabiał od czci i wiary ale co ciekawe również oskarża o wszystkie choroby świata wszystko co od zwierząt włacznie z jajkami. Djfafa pisze, ze chodzi o nadmierne spożycie nabiału i myślę, ze w tym nadmiarze jest pies pogrzebany i nie tylko w temacie nabiału ale i mięsa, strączków czy zbożowych produktów.
napisał/a: soaring 2014-12-07 10:24
mam to samo z mięsem i rybami. w dodatku zalegają mi, trawią się strasznie długo. teraz właśnie miałam fazę na a la paleo, ale wytrzymałam tydzień codziennego jadania mięsa lub/i ryb. ciężko mi nieznośnie. jedyna zaleta to że po jedzeniu się tak ciepło robi, co zimą jest miłe ;)
ale to oznacza, że najlepiej znoszę warzywa, jajka i kaszę jaglaną, a w ramach urozmaicenia od czasu do czasu mięso, ryby, strączki, itd. cóż począć ;)
spróbuj twarożek z nerkowców ;) nie ma tak silnego aromatu jak migdałowy, dzięki czemu świetnie się sprawdza też jako wytrawny, ze szczypiorkiem czy rzodkiewką.
napisał/a: ania551 2014-12-07 12:26
Tak coś krążę przy tym przepisie i chyba wreszcie się skuszę spróbować bo jak nic nie znajdę zamiast sera to w końcu zacznę go jeść. Co prawda trzymam tą dietę i jakoś kiepsko funkcjonuję. I nie chodzi tu o tarczycę - wyniki dobre , wszystkie badania reumatologiczne, morfologia, mikroelementy dobre i nie mogę znaleźć przyczyny. Ale to nie mój wątek więc się nie rozpisuję.
napisał/a: Leerkoo 2014-12-10 22:12
Mi też dzisiaj właśnie mięso w paszczy rosło... Kupiłam jakąś "kiełbasę" czysto mięsną, z piersi kurczaka... sama pierś tam była i nie dałam rady jej zjeść. Za bardzo mięsna, mimo że zagryzałam surówką...
Na tej stronie sa bardzo fajne przepisy, tylko ze ja na razie ograniczam węgle. A tam sporo przepisów jest na kaszy jaglanej... Mam problem, bo jakiś czas temu bawiłam się w dietę z niskim IG (jakoś nie wypaliła) i kupiłam ciecierzycy tyle, że mogłabym sklep otworzyć... Chciałam komuś ją wydać ale nie ma chętnych... Tak samo kupiłam jakiś czas temu soje BIO, nie modyfikowana genetycznie (podobno). Też nikt nie chcę i będę musiała chyba faszerować moją połówkę tym...
Macie jakieś przepisy sprawdzone na ciecierzyce?
napisał/a: soaring 2014-12-10 23:16
ciecierzyca świetnie się sprawdza w takich daniach a la fasolka po bretońsku czy inne leczo. do kotletów warzywno-cieciorkowych. i oczywiście jako hummus. u mnie jest często bo uwielbiam. chcesz wskazania jak gotować, by nie nadymała? ;)
napisał/a: Leerkoo 2014-12-13 13:26
Poproszę:) Bo mimo, że ja nie mam z tym problemów, to nie mogę powiedzieć tego o moim mężczyźnie ;) Latająca kołderka w nocy zawsze jest ;/ :P
Jak robisz hummus?
napisał/a: soaring 2014-12-15 23:17
latająca kołderka hitem ;)
przede wszystkim nie kupuję cieciorki w puszce, bo mi nie smakuje, jest za słona i rozgotowana, w dodatku metale z puszki.
suchą cieciorkę zalewam wrzątkiem na noc albo na cały dzień (co najmniej 4, a czasem i 12h). odlewam wodę z moczenia, nalewam świeżej (może być zimna) i gotuję ją na małym ogniu przez godzinę. jeśli moczyłam poniżej 4h to nawet 1,5h gotuję.
oczywiście przyprawy typu majeranek pomagają w łagodnym trawieniu, ale głównie ten wrzątek i odlanie wody z moczenia.

hummus (na oko): jeśli nie masz pasty tahini to prażysz sezam (ze 3-4 łyżki), ale tak żeby nie spalić, bo będzie gorzki. mielisz. musi być mielony pierwszy bo inaczej się nie rozdrobni. niekoniecznie super dokładnie. dodajesz czosnek (1-2 ząbki), może być wcześniej uprażony z sezamem, to będzie delikatniejszy w smaku, mniej czosnkowy. do zmielonego sezamu wrzucasz czosnek (jeśli nie lubisz czosnku to pomijasz), ugotowaną ciecierzycę (ze 2 szklanki), 2 łyżki soku z cytryny i 2 oliwy z oliwek, albo jeszcze lepiej oleju sezamowego (lub innego nierafinowanego z dyni, orzechów, itp), szczypta soli, pieprz, chilli, co lubisz. możesz dodać pomidory suszone czy zieloną kolendrę. doprawiasz do smaku wedle upodobań ;)
napisał/a: Leerkoo 2014-12-21 21:28
Hmmm... No to na mojego nie działa ;P
Wysłałam go nawet do lekarza, ale wrócił jedynie z rachunek na ponad 400 (czterysta) złotych!!!!!!!!!!! i niestety z tych badań nic nie wyniknęło...takie ma chyba po prostu jelita...

A ty Soaring jesteś na paleo czy po prostu na diecie BIO? :)

Od poczatku listopada bawie się w lchf, ale efekty wagowe żadne - myślałam że schudłam ale tylko woda zleciała mi, bo waga już jest na tym poziomie co była. Jedyny, może najważniejszy efekt to to, że się naprawde dobrze czuję. Pobawię się jeszcze do końca stycznia i jak nie schudnę to będe wykluczać kolejne produkty.

Robrykańcu, napisz mi dokładnie, kropka w kropkę jak robisz kawę z masłem, bo ja jak robi ę to nie moge jej przełknąc... Ja robię z kawy z ekspresu, bo podobno rozpuszczalna jest niedopuszczalna (ale rym).

Musze przyjrzeć się bardziej temu co jem, bo jakieś błędy musze robić skoro nie chudnę.
Na pewno błedem jest to, że nie mogę żyć bez mleka... Pije 1-3 kawy dziennie, zapominam brac ze soba do pracy smietanki 36% i pije z mlekiem. To jest jeden z błędów, ale on aż tak pogrąża moje dietetyczne starania?

w ciągu dnia jem albo kabanosy, albo fuet z kiszonym ogórkiem, pije 1-3 kaw z mlekiem (od jutra zmusze się do zabierania śmietany do pracy). Czasem jest tak że jem tylko 4 kabanosy z tą kawa, bo nie jestem głodna. Staram się jeść kiszoną kapustę. Czasem zrobię sałatkę na kolację : drobno pokrojone pomidory, ogórki świeże, cebula z majonezem albo smietaną.
Raz na tydzień zjem jakiś normalny posiłek, w rozsądnych ilościach. Czasem się zastanawiam czy w tych kabanosach nie jest coś co wstrzymuje proces ochudzania. Często jem/piję rosół.

Jakieś pomysły co powinnam wykluczyć jeszcze?
albo jakie robię błędy o których moge nie myśleć że są błedami?
Piszę jak poplątana już.
napisał/a: Rozbrykany Tygrysek 2014-12-21 23:45
hejka
Pytanie czy ważniejsza jest dla Ciebie waga czy samopoczucie?
Bo wg mnie kluczowe jest to drugie.
A druga rzecz - waga nic nie mówi tak naprawdę. Istotna jest proporcja tkanki tłuszczowej do mięśniowej. Mogą być 2 osoby podobnego wzrostu i wadze ale jedna może być otyła a druga nie i to jest najistotniejsza kwestia, a nie sama waga.
Czasem waga wbrew pozorom nie chce też spadać jak ktoś intensywnie ćwiczy - bo stresuje organizm i on przestawia się wtedy na tryb odkładania, zamiast spalania. Niektórzy jak przestają ćwiczyć to waga dopiero wtedy zaczyna im lecieć w dół.
Jeśli chodzi o autoagresję to ja jestem przeciwnikiem nabiału i tu zdania nie zmienię, podobnie jak ze zbożami, strączkami . Z powodów które już opisywałam wcześniej, więc nie będę się powtarzać ^^^
Ale to już zależy jakie kto chce osiągnąć efekty. Mi zależy na całkowitej remisji choroby i nie popadaniu w inne i wolę trzymać się diety niż łazić po lekarzach, ale co kto woli ;) Niestety zauważyłam że kilka grzeszków dietetycznych latem ciągnie się za mną do dziś w postaci wzrostu TPO więc podziękuję za dalsze tego typu atrakcje..
Kawa z masłem smakuje tak jak i kawa bez masła - nie zmienia smaku a syci ;) Robię espresso/cappuccino, dodaję łyżkę masła a następnie zalewam spienionym mlekiem kokosowym ;) a jak chcę mieć bardziej na wypasie to zalewam kawę zmiksowanym mlekiem kokosowym z bananem, dodaję cynamon, wanilię i stratą gorzką czekoladę bez lecytyny sojowej :)
napisał/a: soaring 2014-12-22 09:05
Leerkoo, ale podaj przeciętny jadłospis dzienny, bo z tego co napisałaś wczoraj wynika, że Twoje odżywianie składa się z kabanosów i kawy ;)
mleko oczywiście do wywalenia. ja piję kawę czarną, a jak ta z ekspresu jest tak mocna, że czarna nie wchodzi to słodzę ją ksylitolem czy stewią, żeby nie pić z mlekiem.
moja dieta to zdrowy rozsądek połączony z zachciankami ;)
głównie warzywa dobrej jakości duszone lub pieczone na maśle klarowanym lub oleju kokosowym, jaja, do tego bakalie i kasze bio, czasem drób zagrodowy, jeszcze rzadziej ryby. mnie np. strączki nie służą, są zbyt ciężkostrawne, więc je jadam, bo uwielbiam, ale nie częściej niż raz na tydzień. i tak średnio raz na tydzień wychodzi mi porcja mięsa, porcja ryby, zależy jaką mam fazę, czasem mam na coś smaka przez trzy dni i wtedy np. jem przez trzy dni udka z kurczaka w sosie śliwkowo-żurawinowym ;) ogólnie niczego sobie nie odmawiam, o ile wiem jak i z jakich składników zostało zrobione, co oznacza, że 99% tego co jem powstało w mojej kuchni. niestety, bo jestem leniwa i zazdroszczę Tygrysowi gotującego męża :)
jak chce mi się coś słodkiego to piekę jakieś cudaki głównie opierając się na blogu smakoterapia.
a np. święta to dla mnie pierogi - bez nich to nie ma sensu, więc w sobotę machnęłam z koleżanką jakieś 170 pierogów :) 3 rodzaje ciasta (w tym bezglutenowe) i 3 rodzaje farszu ;)
napisał/a: Konstans 2014-12-22 09:10
no czekałam na ten przepis na pierogi i sie nie doczekałam :P
a teraz to mi się już nie chce i pewnie czasu nie ma :(

Ja też wciąż borykam sie pomiędzy mięsem a nie-mięsem i dużo jeszcze wody upłynie nim znajdę swój '"złoty środeczek" ;)
napisał/a: soaring 2014-12-22 12:53
a rzeczywiście chciałaś przepis na fb, umknęło mi :)
bezglutenowe robię z mixu beglutenu http://bezgluten.pl/sklep/produkt,107,ciasto_pierogowo_makaronowo_nalesnikowe_produkt_bezglutenowy.html
nigdy w okresie przedświątecznym nie mam czasu na kulinarne eksperymenty (sajgon w pracy) i w obawie przed porażką korzystam z tego mixu, bo wiem, że wychodzą (nie rozklejają się podczas gotowania). a że pierogi robię dokładnie raz w roku to nie ma okazji do testów z prawdziwych mąk ;)
przepis wykorzystuję taki co był na mixie kucharz, którego już nie produkują: 500 g mąki, 265 ml wody (oczywiście około, nie mam tak szczegółowej miarki), 1-2 jaja, szczypta soli. jeśli ciasto za mokre to trzeba dodać mąki, jeśli za twarde to dodać odrobinę wody. wodę daję dość ciepłą, ze 20-30 stopni. takie same proporcje robię z innymi mąkami.
nie jest za późno, najlepsze pierogi są robione w wigilię :) także im później tym lepiej.
z 500 g mixu wychodzi około 60 pierogów, z mąki pszennej czy żytniej 500 g starcza na około 1/3 więcej (bo normalne ciasto jest elastyczne i daje się bardziej rozwałkować niż ten).