Kobiety kochają cierpieć!-przewrotne co?

napisał/a: Mari 2008-11-20 19:57
Poziomko jesteś w jakimś dziwnym układzie . Jestem w szoku ,że taka sytuacja może mieć miejsce , jest
to dla mnie niewytłumaczalne.. Coś w trawie piszczy i to coś nie chce Ci pokazać całej prawdy...ja tak gdybam ...a tym "Cosiem" jest pierwszy na liście... Twój Ukochany ...takie jest moje pierwsze odczucie po przeczytaniu postu.
Sory , ale nie dopuszczam do siebie ,żeby rodzice nie chcieli Cię poznać , nawet gdybyś była Ich potencjalnym "zagrożeniem";) , bo przecież niby odbierasz jedynego syn z którym mieszkają szmat czasu.
Na pewno chcą Cię poznać . Nie daj sobie wmówić ,że jest inaczej!.
Zazdrośni , czy niechcący wypuścić syna z domu chcieliby Cię poznać i co najwyżej zbrzydzić , wybić z głowi synowi przyszłą wybrankę , a żeby wybrać skuteczną strategię toż , to trzeba poznać wroga :eek: co nie?! :D.

Bierz "gościa" kochanego na czerwony dywanik i zapal My w te śliczne oczęta żarówkę :D.
Przesłuchanie do ostatniej kropli potu !.

Żartem ,ale szczerze ...co o tym sądzisz???.
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-20 22:03
Niepokoi mnie ta sytuacja. W Jego uczucie do mnie wierzę, bo je czuję coraz mocniej. Ale nie podoba mi się cała ta sytuacja. Kilka razy sie zdarzylo, że w rozmowie powiedział, ze jego mama wypytuje sie go o mnie. A jak pyta to pewnie jest ciekawa. Wydaje mi się, że ogólnie oni są niezadowoleni z tego powodu, ze jestem z innego miasta i że może tak być, że zamieszkamy w moim mieście, a to daleko. Przyzwyczaili się, ze go mają obok. Na pewno więzi są bardzo silne, bo to widać. Jak byliśmy razem na urlopie w górach, jego rodzice przysłali smsa, w którym także mnie pozdrowili, więc może jednak wrogo nastawieni do mnie nie są? Ale ile razy ma dojść do spotkania, to oni się nie zgadzają -z tego co on mówi. Twierdzi, ze za bardzo się przejmują całą sytuacja i dlatego tak się dzieje. Z jednej strony są ciekawi, a z drugiej nie chcą? Jego bliscy, wieloletni znajomi przy jakiejś okazji mi powiedzieli mi też, że on jest bardzo we mnie zakochany, że to widać.
Z tego co się zorientowałam po jego słowach, to faktycznie on do tej pory chronił przed rodzicami tą sfere życia. Jak myslisz, dlaczego? A może on sie czegoś boi? Albo go to przerasta, bo już sie przyzwyczaił do takiego stanu rzeczy, albo się boi, ze spotkanie się nie uda? Znam go na tyle, ze wiem, ze jesli mu na czymś bardzo zależy to się boi wykonać jakiś ruch. Nie wiem już co mam myśleć. O co może chodzić????? :confused:
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-21 17:47
A może nie jest jeszcze pewny, czy to ja jestem tą Właściwą i dlatego tak się dzieje? A może on juz nie wierzył w to, że coś sie zmieni i pogodził się z kawalerstwem? Może boi sie zmiany? Moze jego rodzice faktycznie przejmują się tą sytuacją, co jest pewnie normalne, ale on może nie wystarczająco mocno się stara by nas ze sobą poznać? A może boi się, że to spotkanie nie wyjdzie? Nie wiem co myśleć. To jest trochę dziwne, że nie mogę poznać jego rodziców. On moich zna praktycznie od początku. A ja znam tylko jego najbliższych znajomych. Przykro mi, że tak jest.
Nie wiem co robić, przecież nie będę nic na siłę próbować :confused:
Myślę, że im później to nastapi, tym będzie to trudniejsze. Już teraz byłabym zestresowana wiedząc, że poznam jego rodziców, a im póżniej to nastapi, tym stres będzie coraz większy. O ileż prościej by było, gdybyśmy się znali.
Zastanawiam się, czy on sie może domyslać, że mnie jest przykro z tego powodu. Nawet gdyby mnie niecierpieli, wolałabym aby mi to powiedział, niż tak się zastanawiać dlaczego oni nie chca mnie poznać.
napisał/a: Mari 2008-11-22 16:36
Poziomko ręce opadają ..przypuszczeń, gdybań mam tyle co Ty , a im więcej piszesz to głębiej w las...:confused:
W tym wszystkim jednak nie chodzi o to co Rodzice myślą i jak Cię przyjmą .
Najważniejsza jesteś Ty i Twoje szczęście , Twoja Miłość :D
. Nie daj się zapędzić w gdybania, domysły ,plany , które będziesz chciała może urzeczywistnić na jawie np. poprzez 'uszczęśliwianie' Jego Rodziców na siłę ,żeby Cię polubili itp .
Nie tędy droga , to nie Ty zapraszasz , to Ich broszka , a jak nie chcą to powinnaś się dowiedzieć to bezpośrednio od Lubego .
Szczerość i otwartość... nie! domysłom , bo to do niczego dobrego nie prowadzi.

Zauważ ,że On tak zachowując się jest wobec Ciebie nie fair , przecież gdyby Ci szczerze powiedział to byś może była smutna ,że coś tam ble, ble , ale szczęśliwa z Nim , a tak?.
Powiedz Mu ,ze czujesz się jak intruz w Jego Rodzinie i nie jest Ci przyjemnie z tym , jeśli myśli na poważnie o związku z Tobą to niech to załatwi i to szybko .

Pamiętaj miłość jest pięknem , szczerością , uśmiechem , ale i rozterką , płaczem we dwoje :) nie w samotności ...

uściski M.
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-22 17:25
No właśnie Mari! Wolałabym żeby mi szczerze powiedział o co w tym wszystkim chodzi i dlaczego jego rodzice robią uniki przed poznaniem mnie. Na pewno byłoby mi smutno, ale gdy mi nie mówi całej prawdy to też jest mi
z tego powodu przykro, może nawet bardziej, niż gdyby mi powiedział! Czego boją się oni, a czego on może się bać? Nie mam za bardzo jak dowiedzieć się prawdy, bo on mi cały czas mówi, że wszystko jest OK.
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-23 15:25
Tak sobie myślę, że może to świadczy o tym, że On wcale nie jest jeszcze pewny, czy to ja jestem ta Jedyną...
Bardzo mi na Nim zależy, w poprzednich relacjach damsko-męskich zawsze czułam, że CZEGOŚ brakuje, tęskniłam za czymś nieokreślonym, nie potrafiłam pokochać, zawsze czułam, że to nie jest to. A przy Nim odlalazłam to COŚ. Coś, za czym zawsze tęskniłam. Czuję, że to jest TEN, nigdy wcześniej tak się nie czułam. Kocham Go całym sercem, każdą czastką siebie i drże na myśl, że mogłabym go stracić. Boję się Mari.
Nie wiem co robić. Nie wiem czy czułaś kiedyś taki strach. Jak to jest Mari, że że jesteśmy tak blisko siebie emocjonalnie, coraz wyraźniej czuję miłość z jego strony, coraz bardziej urzeczywistniają się moje marzenia
o wspólnym zyciu z Nim i coraz bardziej panicznie boję się, że Go stracę. Ciężko mi jest Mari. Niepokoi mnie ta sytuacja z rodzicami, boję się odległości, która nas teraz dzieli. Przecież On ma tam na miejscu koleżanki, któraś z nich mogłaby mu się stać bliższa niż ja. Wiem, ze ma wiele koleżanek, w tym wirtualnych. Wiem, ze niektóre chciałyby z Nim być.
A mimo to jest ze mną, pokonuje dla mnie tyle kilkometrów, spędza se mną wakacje, codziennie dzwoni. Mari, jak to możliwe, że kocham tak mocno, że nie zostawiłam sobie marginesu bezpieczeństwa. Boję sie, ze mimowolnie za bardzo okazuje mu, jak bardzo jest dla mnie ważny, może to błąd. Może powinnam być bardziej niedostępna. Przecież to właśnie kobiety, które potrafią manipulować facetem, najlepiej na tym wychodzą. A ja jestem jak jakaś sarna, niepewne siebie, wpatrzona w Niego wielkimi, sarnimi oczami, potrzebująca Jego opieki, okazujaca całe uczucie, oddająca całą siebie. Gdyby mnie zostawił, zginęłabym. Tak bardzo się boję, tak bardzo marzę o tym, abyśmy stworzyli rodzinę. Ciężko mi Mari.
napisał/a: Mari 2008-11-23 21:07
Poziomko ,
czytam i boję się o Ciebie :confused:.
Dziewczyno, znasz Go półtora roku i rozumiem ,że bardzo się w Nim zakochałaś , ale....
On na tę chwilę nie zasługuje na taką bezgraniczną i wielką miłość , nie tym zachowaniem...
Poziomko nie wiem , dlaczego się kryje z szczerą rozmową na temat rodziców i stosuje uniki w tym temacie... odnoszę takie wrażenie :o.
To wygląda dziwnie ..
Razem przez tyle lat z nimi i może ta więź niezauważalnie stała się toksycznym uzależnieniem ?. Oni za nim , a On totalnie uległy?.
Nie wróżę , ale w takim przypadku masz małe szanse szczęśliwie zaistnieć w tej Rodzinie .
Będziesz się czuła jak jak piąte koło u wozu. Poziomko z tej sytuacji wyjdziesz obronną ręką , tylko w ten sposób,że powiesz Mu wszystko ...o swoich przypuszczeniach ,rozterkach . Zadaj też wszystkie nurtujące Cię pytania np. o tym pierwszym Jego związku . Jak Cię kocha , szanuje Twoje uczucie to odpowie .
Przygotuj się do tej rozmowy .Bądź przy tym spokojną i silną kobietą .Przecież Ty musisz
dostać odpowiedź na wszystkie wątpliwości!.
Ty musisz błyszczeć miłością , nie bać się .. że urazisz , że On może się pogniewać i Go stracisz!.
Miłość prawdziwa nie boi się takich rozmów i On powinien Cię zadowolić otwartością i szczerością , bo wtedy tylko zasługuje na uczucie jakim Go darzysz ..
Jak nie ?! , to im szybciej wycofasz się , tym mniej Poziomko będziesz cierpieć.

Wspominasz o koleżankach ...nie martw się o takie sprawy :D..facet , który kocha ma gdzieś inne i niepotrzebnie sobie głowę nabijasz takimi myślami .

Tak masz rację ,ze nie powinnaś okazywać jak bardzo kochasz...zostaw Mu trochę swobody i pozwól Mu na zdobywanie Ciebie :p , bo Panowie kochają zdobywać i walczyć o Nas !.

uściski i walcz o szczerość :)

a! i jeszcze ..Poziomko przemyśl coś ..postaw się w sytuacji ,ze jesteś żoną i mieszkasz z Nim i jego Rodzicami a takie niedomówienia są na porządku dziennym...
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-23 22:45
Problem w tym Mari, że ja próbowałam z nim rozmawiać o jego byłej. Po raz pierwszy na samym początku, gdy zaczęlismy się spotykać, a później jakieś kilka miesięcy temu. Za pierwszym razem powiedział mi tylko takie podstawowe informacje, że to on od niej odszedł, ale nie jest to nic takiego, żeby mieli ze sobą nie rozmawiać, wiec sa w kontakcie (mailowym, telefonicznym). Na moje pytanie jak ona przyjęła jego odejście powiedział, że ona nadal by chciała zeby do niej nie wrócił, ale że on nie wróci, więc nie mam się czym martwić. Za żadne skarby nie chcial mi jednak podać powodu rozstania. Powiedział, ze to jest sprawa miedzy nimi, która nas nie dotyczy, więc mi nie powie. Ja tego nie rozumiem Mari! Jak sie jest razem nie robi się przecież takich sekretów. Jak razem -to razem przecież :( Przez to poczułam się trochę odtrącona, jakby ona była ważniesza. Nie chciał mi nawet pokazać jej zdjęć, dopiero jego znajomi pokazali mi jej zdjęcia. Już nie pytam o nią, dałam sobie spokój. Traktuję to jak temat tabu. On też nie pyta o powody rozstania w moich związkach. A z jego rodzicami to jest tak, ze te więzi są mega silne w moim odczuciu. Fajnie, ze są w dobrych relacjach ze sobą, bo taka miłość też jest ważna, ale ja mam czasem wrazenie, że oni chcą by już zawsze był z nimi. Wszystko robią wspólnie: razem jeżdżą do lasu, razem piją herbatę, razem jedzą lody popołudniu... wszystko razem. Robią wspólnie takie rzeczy, jakie w zasadzie fajnie by się robiło z małżonkiem i dziećmi. Przecież jak to się nagle skończy, oni poczują straszną pustkę... Za to jego przyjaciele zachwują się zupełnie inaczej niż jego rodzice, zapraszają nas, robią aluzję co do wspólnego mieszkania. Żona jego przyjaciela mi powiedziała, ze mocno nam kibicuje, że pasujemy do siebie, że on jest we mnie bardzo zakochany. Mari, ja naprawdę tak bardzo go kocham. Nigdy nikogo nie kochałam tak jak jego. Nie umiałabym żyć bez niego -już nie. Wiele bym mogła dla niego zrobić. Panicznie się boję, że mógłby przestać czuć do mnie to, co czuje. Nie wiem czy będę umiała mu powiedzieć o tych obawach. Nie wiem jak to powiedzieć. Zobaczymy, czy teraz dojdzie do tej mojej wizyty u niego. On niby chce, bo to zawsze wychodzi od niego, ja się nigdy nie próbowałam wpraszać, ale jednak ostatnie słowo w tym względzie należy do jego rodziców. Strasznie bym chciała tam pojechać. Mari, napiszę Ci jeszcze jedno zdanie, ale to już na PW.
I dziękuję Ci bardzo za zainteresowanie...
napisał/a: Mari 2008-11-24 22:07
Masz ze strony przyjaciół dobre wsparcie i ich rady razem , ale w osobnym gniazdku są ok , ale ja mam troszkę inny pogląd na to...

Większy problem jest z tym ,że Ty jesteś jeszcze tak bardzo młoda i tak szybko można Cię zranić..
Masz za małe doświadczenie z mężczyznami i na samym starcie wpadłaś po uszy w miłość z wytrawnym , doświadczonym mężczyzną , który nie będzie "grał" pod dyktando miłości i nie będzie szedł z Tobą przez życie ucząc się na błędach , wzlotach , które są z natury przypisane młodości.

Jego doświadczenie życiowe teraz tak bardzo Cię pociągające z czasem może sie stać dla Ciebie zbyt monotonne. Nie kraczę Poziomko , bo wcale tak nie musi być , ale zauważ ,ze jednak jest to duża różnica wieku ...
Ty powinnaś jeszcze sie bawić , poznawać życie , facetów i tańczyć z nimi do białego rana z lampką szampana w dłoni...
On zapewnia Ci czułość ,ciepło, bezpieczeństwo i jak sie domyślam zero szaleństwa ,a uwierz tego Ci będzie brakować z czasem...za 5 , czy 10 lat.
No i ta więź z rodzicami..cudowna , ale za mocna , bo mimo wszystko rodzice rodzicami , ale to Ty powinnaś być gwiazdą w tym momencie ponad nimi i czy chcą , czy nie chcą powinni uszanować wolę syna i choć starać się wtórować mu i cieszyć sie jego szczęściem.
Proste i bez żadnych 'ale' , a co dostajesz ?..obojętność ,a może "podjazdową" niechęć.

Nie pakuj się w to zbyt mocno . Na razie uważnie sie przyglądaj i proszę Cię znajdź więcej chwil tylko dla siebie ...po to by nabrać troszeczkę dystansu do tej miłości .
Pozwól jej troszkę ochłonąć z pierwszych uniesień .Pozwól aby poranna bryza ją "owiała" ;):D , a wtedy może bardziej na chłodno przyjrzysz się waszemu związkowi i będziesz wiedzieć co i jak zmieniać w nim byś czuła sie szczęśliwa :) ..
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-26 17:28
Mari, ja nie z tych co lubią śpiew, taniec i szaleństwo :)
Na przestrogę "nie pakuj się w to zbyt mocno" już jest za późno, ponieważ już wpakowałam się po uszy :D Wcześniej nawet nie przypuszczałam, ze można kogoś kochać aż tak mocno. Tak jak już pisałam, wcześniej zawsze czułam, że to nie jest TO.
Tylko takie problemy, jak np postawa jego rodziców, trochę mnie dołują.
Ostatnio czasem na krótkie momenty udaje mi się ciut zdystansować do obrazu całości żeby spojrzeć na to wszystko chłodno, ale nadal nie wiem co i jak zmieniać...
Czuję się z nim szczęśliwa, tyko czasem nachodzi mnie taki ogromny strach, że mógłby mnie zostawić. Jestem bardzo niepewna siebie, dlatego też jestem niesamowicie zazdrosna, gdy pojawia się zagrożenie (np. to o czym Ci pisałam na PW). Nie potrafię być inna niż jestem i niestety być może za bardzo okazuje mu swoją miłość i czułość. Najchętniej bym go zagłaskała... To może nie być dobre, czasem się boję żeby go tą swoją czułością nie udusić. Czuję też, że niezależnie od tego co on by zrobił (odpukać), ja bym mu wybaczyła. Nie jestem w stanie Mari opisać, jak wiele on dla mnie znaczy. Nie wiem też jak powinnam postępować żeby go nie zagłaskać... Może tak jak mówisz, powinnam częściej organizować sobie czas tylko dla siebie. To nie byłoby takie złe, bo wiadomo, że złapanie oddechu jest potrzebne, aby można było wciąż, z niegasnącym entuzjazmem cieszyć się sobą. Wiem, że łapanie oddechu jest wręcz konieczne, ale ciężko mi jest przenieść tą teorię w praktykę. Od zawsze moim problemem bylo okazywanie ciepłych uczuć, sympatii, nie zależnie od ryzyka odrzucenia. A co dopiero teraz, gdy kocham.......
Dzięki Mari, uściski :)
napisał/a: Mari 2008-11-26 18:15
Poziomko kochana doskonale znam to uczucie :). Ja też tak kocham , a przyznam się bez bicia ,że nawet z czasem jeszcze bardziej !.
Cd . matkowania ...;):p:D
Myślę ,że taka miłość dla osoby , która kocha jest bardzo niebezpieczna w momencie kiedy właśnie ta druga nie doceni , a czasem tak bywa ,że wykorzysta, zabawi się pięknie maskując ...i tylko przed tym Cię przestrzegam .
Sprawdzaj z każdej strony Lubego ..po dobroci , po złości . Doprowadź nawet do tego ,że gdy się pokłócicie to zabroń mu przyjeżdżać do siebie .
Posunięcie drastyczne , ale będziesz po Jego zachowaniu wiedzieć , czy kocha naprawdę , bo gdy przyjdzie do Ciebie ..choćby to była Twoja wina to będzie znaczyło ,że kocha i śmiało ''wal" w Jego ramiona , ale jak będzie strzelał fochy i czekała na Twoją skruchę , to się zastanów , bo w małżeństwie wszelkie niedociągnięcia ,czy zachowanie ,które widzisz teraz i Cię wkurzają będą dziesięć razy bardziej denerwujące ..a po co Ci to? .
Pamiętam jak zaszłam w ciążę hi,hi teraz się śmieję , ale wtedy nie ...duma i myśl...nie chcę ,żeby kiedykolwiek powiedział mi ,.że ożenił się ze mną przez dziecko i co? zerwałam z nim ...jeju! ..kosztowało mnie to sporo ! strachu , niepewności , ale i ciekawość ...czy naprawdę kocha tak jak mówi i czyni...i wiesz co ? szok...przyjechał do mamy z naręczem kwiatów i powiedział ,że podejrzewa , iż dlatego został tak potraktowany bo M. jest w ciąży i nie chce litości ...
LITOŚCI ! narobił mi wstydu i tyle! :), ale wtedy byłam już na 100% pewna ,że mogę na nim polegać i że ulokowałam uczucia w odpowiednim gościu.

Co do wybaczania IM nooo tak ..kurde.. jestem taka jak Ty .
Nie umiem się gniewać za długo ...tak 2-3 godziny i nie dopuszczałam (oprócz jednego razu, którego nie chcę wspominać) do sytuacji ..nawet po największej awanturze do tego aby się nie pogodzić , a widzę bardzo często ,że małżonkowie potrafię ze sobą nie rozmawiać nawet dniami! ..to dla mnie postępująca agonia związku , nic innego.
Nigdy nie kładź się spać zgniewana na ukochaną osobę ..pamiętaj!.

uściski M.
napisał/a: poziomkaXzXlasu 2008-11-26 22:06
A może to właśnie taka bezwarunkowa miłość, wybaczająca błędy (nawet te, które nas bardzo ranią) jest prawdziwa miłością?
Człowiek cierpi, ale wybacza...

Też mam wrażenie, że z czasem kocham coraz bardziej. Mari, marzę abyśmy zostali małżeństwem.