czy zdrada jest wynikiem braku miłości?

napisał/a: gigus 2007-10-12 10:32
Ona mówi że wie że ją kocham ... ale z tym sercem to nie rozumiem czemu jej wyrwałem ? gdyby tobie ktoś bliski wyrwał też byś sie tak zachowywała? napisz o byłym czemu sie rozstaliście z powodu jaki i u mnie wystapił?
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-12 13:09
Dlaczego sie rozstalismy?hmm . musialabym dlugo pisac .Napisze troche w skrocie. Nie jestem idealem , zreszta nikt nie jest ale to chyba nie dotyczylo mojego eks ,to byl tzw. pan idealny. Czlowiek ciagle wymagajacy , czlowiek wiecznie niezadowolony, dla ktorego liczylo sie tylko to co inni powiedza , na zewnatrz wygladalismy jak idealne malzenstwo.Chcial mnie ciagle kontrolowac. Przez niego musialam zrezygnowac z pracy , bo nie mial tam wstepu. Wtedy pracowalam , uczylam sie zaocznie , zajmowalam sie dziecmi i domem.Wiele osob mnie podziwialo ,a on ?! dla niego to nic nie znaczylo tylko jak zwykle szukal moich wyimaginowanych ( przez niego ) kochankow. Przyjezdzal na weeken do domu jak do hotelu. Juz wtedy nasze malzenstwo wisialo na wlosku. Zrezygnowalam z pracy dla ratowania malzenstwa.Byl tez okres , gdy podejrzewalam go o zdrade ( kobieca intuicja ) ale nie moglam tego udowodnic ( weekendowy maz ).Jakies 3 lata temu kazdy jego przyjazd to tylko klotnie i tak przez rok. Powiedzialam mu - po co ty wogole przyjezdzasz?! Odpowiedzial , ze do domu. Wiec mu odpowiedzialam , ze wlasnie przyjezdza do czterech scian a nie do rodziny.Czara sie przelala gdy poznalam mezczyzne , ktorego polubilam ( nie byl to romans ) ktory sprawil , ze poczulam sie atrakcyjna , wartosciowa kobieta. On jak zwykle wymyslil , ze to moj kochanek , wtedy zaczal sie koszmar . Zaczely sie wyzwiska , nie wiem co on chcial tym osiagnac.Nie wierzyl mi , gdy mowilam , ze nigdy go nie zdradzilam . Zadal , zebym zakonczyla ta znajomosc. Odpowiedzialam - juz nigdy z niczego nie zrezygnuje dla niego!! Zachowywal sie podle (rozczarowalam sie jego zachowaniem ) co mnie tylko utwierdzalo w przekonaniu , ze slusznie robie odchodzac od niego .Prosil zebysmy byli razem , powiedzialam , ze mozemy byc tylko dla dzieci ale on tak nie chcial. Za to jak sie zachowywal wobec mnie ZNIENAWIDZILAM go. Po kilku miesiacach zauwazyl ze jego zachowanie przynosi inny skutek niz by oczekiwal , traci mnie i bylo juz za pozno zeby mnie odzyskac. Powiedzialam , ze sam do tego doprowadzil . Skruszonym glosem odpowiedzial , ze wie. Powiedzialam , ze na poczatku bylam rozczarowana ( jak on mogl tak postapic) potem go znienawidzilam a teraz jest mi obojetny i juz nigdy nie bedziemy razem. I zakonczylam 20 letni zwiazek
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-15 08:49
Moj eks tez,, wyrwal mi serce ,, nie wierzac mi. Przez tyle lat kochalam go a on tak podle wobec mnie sie zachowal.To , ze poznalam innego mezczyzne ,ktory sprawil , ze inaczej zaczelam na siebie patrzec . Przeciez nic zlego nie zrobilam , nawet nie spotykalam sie z tym mezczyzna , utrzymywalismy tylko znajomosc telefonicznie.To , ze zaproponowalam zebysmy byli razem tylko dla dzieci , z mojej strony byla to dla niego pewnego rodzaju szansa ale on z niej nie skorzystal. Dlatego rozumiem twoja zone i chcialam pomoc tobie , zebys nie popelnil tych samych bledow co moj eks.
napisał/a: gigus 2007-10-15 11:34
widzisz - bycie razem tylko dla dzieci mnie nie zadowala , widze w pewien sposób bezsens propozycji dla partnerów ( zupełny brak przyszłości, życie z dnia na dzień, człowiek zyje planując marząc jesliz kimś to o wspołnej przyszłości) ale jedynie jakąś propozycją dla dzieci
u mnie było inaczej - zawsze stałem przy zonie czy była chora -(oczywiście nie na gardło, -kręgosłup- kłopoty), czy gdy nie miała pracy , czy przy organizacji jej działalności( wierz mi że było to dla mnie ciężkie - czułem sie wtedy jak rumun z pewnych powodów o których nie chcę pisac ale nie mającego związku z żona a raczej z charakterem tego co musiałem robić ale wtedy sobie myślałem że dla nikogo więcej bym tego nie zrobił ale dla niej moge ) . Jednak sektor w jakim działa - lekarz rodzinny jest kompletnie inny niż ja - inżynier budownictwa. W penym momencie ja nawet nie rozumiałem jej problemó i mówiłem że nie rozumiem zagadnień medycznych - na co ona wzdychała. Musze Ci się przyznać że nawet poświęciłem własną pracę - robię coś czego nienawidzę - żeby być z nią i z dzieciakami a nie budować cokolwiek poza miejscem zamieszkania - Warszawce np. i byc na weekendy w domu. Wytłumaczyłęm jej głupio że tam są głupie warunki a tak naprawde to chciałem mieć normalną rodzinę ..... na szczęście nie widze analogii z Twoim byłym mężem!!! na szczeście!!! i przykro mi że zdarzają sie ludzie chorobliwie podejżliwi- ja jestem meżczyzną i z jednej strony go rozumiem z drugiej wogóle. Nigdy żony nie kontrolowałem i zawsze jej wierzyłem .... teraz myslę że to dobre dla związku nie było. Mówiłem dla niej że nawet jak bym mnie zdradziła to ją kocham i bym jej wybaczył żey jej nie stracić... tak już maja kochajacy...
Wiesz juz, że żona się odsuwała ode mnie, widziałem to na zewnątrz jak jakieś halucynacje - na to odpowiedzią była moja złość i próba jej pokazania - ja ci pokażę żiółko- czyli brak sexu oschłe kontakty - po dwóch miesiącach zabrnęliśmy do zdarzeń opisanych z 13 września i rozmowy że mnie nie kocha i nigdy nie kochała. Wtedy starałem sie udowodnic że tak nie jest i zadeklarowałem że bede walczył i poczekam ale powoli trace wiarę w to co robię w ten czas który jej dałem i bóg mi swiadkiem że sie starałem... Może i y masz racje. trudno zdalnie powiedzieć cos co sie zna z pobieznego opisu. Powiedz czy kobieta kocha jesli się w łóżku w czasie stosunku zastanawia czy można sie kochac z mężczyzną którego sie nie kocha? Ja mam tez dosyć takiej kłody i potrzebuje miłości Byś może sytuacja jest wynikową splotów nieszczęść za które czuje sie odpowiedzialny na tyle na ile zawiniłem ale bądź pewna - (i ona zreszta też to przyznaje - moja zona) że ona dołozyła cegiełkę do tego. tak wygląda sytuacja - jak twoje rady wyglądają teraz nie przez pryzmat przeżyć ?
Fakt jestem nierwowy i czasem lub cześto krzyczę ale nigdy jej nie wyzywalem, nie mówiłem że ją nie kocham, nie mówiłem że jest brzydka czy pierdołowata np. - bo i tak nie myślałęm, nie drwiłęm czynic złego nie mówiłem o przeszłości naszego małżeństawa.... a bezpośrednią przyczyną mojego wybuchu - chęci jej nauczenia były jej uwagi w złości - czrwcowe że prze 9 lat naszego małżeństwa nigdy nie było jej dobrze .
Wierz mi że tym większy jest mój ból.... no cóż - ciekawym co jeszcze i porzez śwaitło dzisiejszej wiedzy napiszesz.....
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-15 12:53
Sam napisales ,, czasem lub czesto krzycze ,, Uwazasz , ze to jest oznaka milosci ? nie umiesz rozmawiac ?Co to ma znaczyc !! kocham cie , dlatego krzycze. Z drugiej strony rozumiem twoja bezsilnosc i to cie zadrecza ze nic nie mozesz zrobic. Nie wiem jak inne kobiety ale ja nie moglabym sie kochac z mezczyzna ktorego nie kocham. Nie wiem co mam ci poradzic ale gdy ja widzialam beznadziejnosc swojego zwiasku poprostu to zakonczylam. Wiem , ze moj eks cierpial i to bardzo ale nie potrafilam juz go kochac , i nie umialabym udawac , ze jest inaczej . Dla mnie to tez nie bylo latwe bo przekreslilam 20 lat wspolnego zycia . Nie chce juz wracac do przeszlosci , bylo , minelo, rozdzial zamkniety.
napisał/a: Ciarka 2007-10-15 13:00
Myślę, że czasem lepiej jest coś definitywnie zakończyć, bo jesli zostajesz z kims z litości, to nie dość , ze go ranisz, to jeszcze nie dajesz mu szansy na prawdziwe szczęście, bo bedąc związany z tobą nie szuka innej opcji. To już lepiej, zeby odcierpiał swoje, ale bedąc sam ma szanse spotkac kogoś, z kim może jeszcze bedzie szczęśliwy...
napisał/a: gigus 2007-10-15 13:17
hola - fakt krzyk to nie ten krzyk o którym myslisz że talerze fruwają ...., tu mówie o przejawie podniesionego głosu zdradzającego zdenerwowanie a nie furiata który prawie tłucze --- spokojnie
ale masz racje - kłótnie o pierdoły to dopiero wpływ zony - wcześniej nawet sobie jakimiś zmywakami głowy nie zaprzatałem - co za różnica gdzie go zostawie --- potem sie nauczyłem - popracowała nade mną - teraz już dużo rzeczy pamietam jak kobieta, ale ta umiejętność była wynikiem pretensji i chęci obrony
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-16 09:09
Widze , ze podnioslam Ci wczoraj cisnienie . Ale rozbawilo mnie te Twoje HOLA.
Klotnie o pierdoly - po co zawracac sobie glowe takimi bzdetami. Lubie porzadek ale dom jest po to zeby ludzie ktorzy sie kochaja dobrze sie w nim czuli . to nie jest muzeum albo sterylny szpital. Moj partner jest tyci , tyci balaganiarz ale nie truje mu glowy , sprzatnij , poloz , poukladaj . Przeciez to bylby koszmar takie zycie. Poprostu akceptujemy siebie ze swoimi zaletami a najwazniejsze i wadami . Nikt nikogo nie chce zmieniac.Nie traktujemy siebie jak swojej wlasnosci moze dlatego ze nie jestesmy malzenstwem. Jestem z nim szczesliwa ale nie wiem czy tak bedzie do,, grobowej deski ,, roznie w zyciu moze sie zdazyc. Wiec ciesze sie kazdym dniem spedzonym z nim i nie mam zamiaru psuc tego byle jakimi pierdolami. Moze wlasnie na tym polega szczescie .
napisał/a: gigus 2007-10-16 10:21
wiesz ja zone akceptowałem taką jaka jest i musze powiedzieć że cieszyłem sie kazdym dniem z nią ... nie powiem niektóre chwile mnie denerwowały ale beardzo czesto ona próbowała mnie zmienić i wiesz co ? podczas rozmowy wywlekani brudów tego 13 września powiedziała mi: że jesli ludzie sie kochają to sie zmieniają dla siebie i pracuja nad tymi zmianami, a ja jej nie znam i nie próbowałem poznać i nie pracowałem nad nią ... a tymczasem prawda była inna - po prostu akceptowałem ja jaka jest z każdą wadą i zaletą , a moja złośc wynikała z jej próby zmiany mnie ( zmywak ( a musisz wiedzieć że odkąd mówiła że od zmywania pekała jej skóra na dłoniach więc zacząłem zmywać kiedy mogłem żeby nie cierpiała a ja nie miałem dolegliwości) kładłek cholera w zlewie i potem smierdział, nauczyłem sie wyciskać i kłaść na blacie), czy inne rzeczy. Uważam że wiele z tych rzeczy nie jest męskich i raczej moje ego sie przed tym buntowało ale nawet jeśli czułem wewnętrzne rozterki to po prostu robiłem to dla niej, myslałem co mi zależy a ona czuje się bardziej komfortowo...
Widzisz widzę rzeczy po części jak Ty, partnerka jest taka jaką sie ją wybrało , jaką sie pokochało - myslisz że ona miała i ma inne oczekiwania ?
że po prostu nie pasujemy do siebie? znajduje oznaki problemu, nie potrafię zidentyfikować go bo jak już wydaje mi sie że wiem znajduje sprzeczne oznaki.... męczę sie, mielę znów te sprawy, to koszmar. Chyba jestem silny psychicznie ale czuję się już tak wykończony najpierw walką o pietruszke od czerwca, a teraz tym wszystkim ... . Pewnie trzeba czasu nie? a co zyskam przez czas - ? obojetność?
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-16 15:01
Wiele kobiet popelnia blad , myslac , ze po slubie zmieni mezczyzne i bedzie mial tylko same zalety. A to , ze wykonywales tzw. prace kobiece wcale nie oznacza , ze jestes mniej meski. Moj mezczyzna nie dzieli prac na meskie i damskie. np. w sobote zaczelam robic porzadki , on siedzial przed komputerem , spytal sie czy mi pomoc, odpowiedzialam , ze nie , dziekuje . Wiesz co on zrobil? wstal i poszedl do kuchni . Powiedzial - Slonko ty zrobisz porzadki , ja obiadek a pozniej razem obejrzymy film. Nie ma to jak wspolpraca. Kocham go bardzo i wiem , ze on mnie tez bardzo , bardzo. Mam nadzieje ,ze ten stan bedzie trwal bardzo , bardzo dlugo.
napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-17 09:35
Wiem , ze czas jest dobrym lekarstwem na wszystko. Ale wydaje mi sie , ze Twoja walka jest bezsensowna . Wyjdz lepiej z zalozenie ,ze nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo. Pomysl o sobie i badz egoista , przeciez na Twojej zonie swiat sie nie konczy. Wiem , nie jest to latwe ale czasami trzeba cos zakonczyc , zeby moc zyc dalej. Nie wiem co bys zrobil ale do milosci nikogo sie nie zmusi i sam dobrze o tym wiesz , i sam dochodzisz do wniosku , ze ta beznadzieja musi sie skonczyc.
napisał/a: gigus 2007-10-17 10:32
wiesz w takim wypadku wolę żeby ona podjęła decyzje ... bo mi zalezy na jej pozytywnym zakończeniu, a nie na definitywnym rozwiazaniu naszego zwiazku.... ale wiesz kobieta z 2 malutkich dzieci... chym do tego dochodzi aspekt nieporozumienia dziwnego ....jakby efektu choroby.... podsłuchy w skypie, przez telefon komórkowy którego nie ma, czy inne halucynacje ....
może wynik tych czynników zewnetrznych...
Pytałem wczoraj czemu sie nie da dotknąć ... ona mówi ze kobiety tak mają i może to sie kiedyś skończy... hym nie rozumiem... mężczyźni tak nie mają. Znasz jakąś kobietę która tak miała?