Dlaczego odszedł?

napisał/a: mili20 2008-03-23 14:57
wiem ze nie moglam przwidziec jak sprawy sie potocza ale nie moge sobie wybaczyc ze chociaz te 2 tyg wczesniej mu nie napislam ze chce z nim byc. bo wogole sie dowiedzialm ze on niby z nia jest 4 miesiece czyli jakos od grudnia ale caly grudzien pisal i prosil zebym wrocila zreszta prawie cale swietai tak spedzalismy razem i dowiedzilam sie ze ta dziewczyne co ma to mowi o niej ze to ta jedyna i ze nie wierzyl w przeznaczenia ale wlasnie go spotkalo tylko powiedzcie mi to po co jak juz ja tak kocha przychodzil w te waletynki do mnie??i mowi ze teraz nie wie czy mnie tak kochal czy mu sie wydawalo ale wczoraj gadalm z nim 1 raz nna gg co prawda bo wysla mi zyczenia i ja mu odpislam wiec rozmawialismy o nas o tym dlaczego nie wyszlo i on powiedzila ze w te wakacje chcial mi sie oswiadczyc a dzien wczesnie dowiedzilam sie ze mwil ze nie wie czy to milosc bya dziwne. i tak gadalismy on np . mowil ze balby sie wrocic bo myslaby ze ja mu zobie to co on mi ize chyba nie gadajmy o tym bo ja juz mam chlopaka i jestem szczesliwa a o swojej wybrance ani slowa moze z grzecznosci nie wspominal o niej zeby mi przykro nie bylo sama nie wiem. tylko najgorsze jest to ze on jest takim chlopakiem ktory nie chodziraz z ta raz z inna i ma 25 lt wiec jak juz facet w tym wieku mowi ze to to jedyna to cos w tym musi byc a on nie mowi takich slow na wiatr ja nie wiem co robic on dla mnie jest miloscia zycia taka prawdziwa nie daruje sobie tego ze jakbym powiedzila mu to wczesniej to on jeszcze by sie wycofal z tamtego zwiazku co o tym mysliscie
napisał/a: ~melni 2008-03-23 18:19
no teraz to już nic nie zrobisz, jasno i wyrażnie ci powiedzial że jest z kimś innym.
mialas swoją szanse ,przecież podjęłas decyzję dawno temu. przez rok facet błaznował abyś mu wybaczyła moim zdaniem bardzo błachą sprawę-pocałunek...
w końcu zrozumiał że go nie chcesz. a teraz co ? zobaczyłaś że ma kogoś ? że nie będzie już cię błagał i prosil ? daj sobie spokój dziewczyno , bo to nie jego reakcje są dziwne tylko twoje. wybacz , ale widać że to raczej ty jeszcze nie wiesz czego chcesz od życia.
napisał/a: zmartwiona 2008-03-23 19:49
spotkałam go i....zachowywał się tak jakby nic się nie stało...
jeszcze był na tyle beszczelny i zapytał się ''co ja Ci takiego zrobiłem ?''...czujesz? myślałam,że wybuchne...
powiedziałam mu,że jest największym egositą jakiego znam...
a moje koleżanki wyzwały go od najgorszych.Oczywiście ja matka miłosierdzia-stwierdziłam,że może nie słusznie tak brutalnie prosto w twarz mu takie negatywy mówić..Ale kolejny wieczór rozwiał moje wątpliwości...
potem spotkałam go kolejnego dnia na kolejnej imprezie....dobrze,że koleżanka mnie uprzedziła,że on jest tam i siedzi mu na kolanach jakaś blądyna...byłam przygotowana na cios prosto w twarz...tam na imprezie jakoś się trzymałam choć w środku czułam erupcje uczuć...
czułam sie fatalnie gdy rano wstałam...czułam taką wielką niesprawiedliwość,że ja dalej cierpię a on ma to w dupie. Bo taka jest prawda widziałam to po nim...potrafił po 2 miesiącach dotykać tak samo twarz innej dziewczynie jak mnie kiedyś jak mnie tak wielce uwielbiał...
nie rozumiem tego świata.

Jeśli chodzi o Ciebie Syla to...on nie wie czego chce może nie chce kompletnie mostów za sobą palić..dziwne to ale wydaje mi się,że jest to gorsze niż jakby w ogóle się nie odzywał.
napisał/a: Syla 2008-03-25 10:43
Hej Zmartwiona

Wyobrażam sobie jak musiałaś się czuć widząc go z inną dziewczyną, współczuję. Ja na szczęście nie mam możliwości spotkania go na jakiejś imprezie, no i dobrze!!! Bo jak bym wiedziała że on tam będzie z jakąś laską to albo bym nie poszła albo... wziełabym fajnego faceta i poszła go powkurzać i poduawać jaka to jestem szczęśliwa bez niego. Moje samopoczucie jest tragiczne, z dnia na dzień czuję się coraz bardziej zdołowana. On się odzywa kiedy chce a jak sie nie odzywa to ja czekam jak głupia. Masz racje że takie jego odzywanie się co jakiś czas jest gorsze niż jakby się wcale nie odzywał. Postanowiłam że jak następnym razem się odezwie to nie odpiszę, bo nigdy się od niego nie uwolnię. Przez tą całą sytuację nie mogę sobie życia ułożyć tylko tęsknię i czekam. Nikt nie mówił że życie jest łatwe, próbuję sobie wmawiać że na nim się świat nie kończy, ale to działa tylko na chwilę

Trzymaj się i głowa do góry, damy radę

Pozdrawiam
Syla
napisał/a: osiemm 2008-03-25 22:17
hej dziewczyny
moja sytuacja w kwestii 'dlaczego odszedł' wygląda na z grusza wyjaśnioną. los i moje wybory pokierowały historią inaczej. byłam dziś u niego w jego rodzinnym domu wraz z naszym (bardziej moim-bo od dzieciństwa) kumplem. o ile kiedyś myślałam że jego słowa 'bo ja chciałbym 5 srok za ogon trzymać na raz' były bez pokrycia tak teraz wiem, że ten facet przedkłada dobro swoje, swoich interesów nad to o czym MY myślimy, czyli monogamiczny związek.
nie jest z kobietą dla której mnie zostawił - bo się boi, utrzymuje z nią kontakt ale gdyby ona COŚ chciała uciekłby.
dziś byłam świadkiem jak rozmawiał jeszcze z 2 innymi 'przyjaciółkami' przez ICQ.
wkurwiało mnie kiedy wypowiadał JEJ imię, mimo że było to tylko w kwestii interesów.
już pierdole, nie zależy mi na jego szczęściu, nie będę siostrą miłosierdzia, nie będą go słuchać ani mu pomagać. wiem, ze to nic nie zmieni, on nie zrezygnuje z nich dla mnie.
wiem, ze to może być tylko tłumaczenie bo gdyby sie NA PRAWDE zakochał to rzuciłby wszystko. ale z drugiej strony, mam przykład że z tamtą też nie jest bo nie jest w stanie rzucić.

już nie czekam, nie chce, nie mogłabym żyć ze świadomością że są inne którym liże dupe perfidnie po to żeby coś osiągnąć. nie warto na takiego człowieka czekać.
o ile nie żywiłam, do niego nienawiści tak teraz coś zaczyna mi się podobnego w głowie wytwarzać.
polecam tę metodę, zbliżyć się do księcia po fakcie, spojrzeć z innej strony i przekonać że może i jest on księciem, ale nie z naszej bajki
napisał/a: viki82 2008-03-25 22:22
osiem skoro piszesz o nienawisci to jestes juz na poczatku kolejnego etapu po rozstaniu...na razie jeszcze jest odorbina milosci ale zaczyna przewazac zlosc. Ta zlosc bedzie rosnac bo bedziesz szukala powodow by ja wzniecac w sobie. Potem po zlosci przyjdzie zobojetnienie.. A potem bedziesz wolna ;)
napisał/a: osiemm 2008-03-25 22:35
no.....myśle, że masz racje. ja nie będę się dzielić, ani nadstawiać dla interesów, jestem stworzona do wyższych celów. jebie to że dobre kontakty z nim mi się opłacały. (ch** z tym, że to wszystko wyidealizowany świat, ale....albo idealnie albo w ogóle) ot.
pozdr laski
napisał/a: pawiana 2008-03-25 22:54
masz racje :p
napisał/a: zmartwiona 2008-04-04 12:01
jak zapomnieć...?
jak przestać tęsknić...?
Syla jak tam???
napisał/a: kasia102 2008-04-04 13:35
witam,
przeczytalam pokrotce Wasze historie. Eh czlowiek nie jest sam.
Ja tez bylam z facetem ponad rok. Jest 30letnim rozwodnikiem, ma dziecko. Tak jak u Syli, bardzo ostroznie podchodziłam do tej znajomosci (zreszta on tez) Zwazywszy, ze byl kiedys mezem, ma dziecko.Podchodzilismy do siebie powoli, ale czas robi swoje i sie zaangazowalam totalnie. zdawalo mi sie, ze on tez. Raczej mialam pewnosc, nie jest facetem wylewnym, ale to co mi mowil, robil( ze jestem kobieta na milion, ze nie kazda ma na tyle odwagi i checi, aby podjac sie bycia w zwiazku z rozwodnikiem itd), duzo rozmawialismy. Zamieszkal u mnie, wszytsko sie ukladalo. Normalne zycie dwoja ludzi. Nie klocilismy sie, duzo rozmawialismy jak byl jakis problem. Martwila mnie tylko czesta oschlosc do mnie. Nie bral mnie za reke, nie calowal za czesto. Nie zapraszal nigdzie. Owszem wychodzilismy razem (na moja prosbe), bral za reke tez na moja prosbe. Martwilo mnie to bardzo, bo jesli czlowiek cos czuje do drugiej osoby, to stara sie w tych pierwszych miesiacach jakos to okazywac. U niego bylo to bardzo rzadko. Ale zwalalam na jego przezycia, ze rozwod itd. Rozmawialismy o tym, tlumaczyl, ze on jest taki dziki, ze wie, ze nie jest latwy itd. Rozumialam, myslalam, ze musi minac czasu. Minal rok, kolejna rozmowa , nie bylam pewna jego uczuc totalnie. Trzy dni rozmow, wyznalismy sobie milosc. ze sie kochamy, zebysmy o tym pamietali, choc obydwoje nie jestesmy wylewni. po tym dniu, na drugi dzien wyjechal na miesiac na szkolenie, na 4tyg. codziennie rozmawialismy, ze tesknimy. wyslal kurierem kwiaty na dzien kobiet, ze mnie kocha. wszystko super! wrocil i nie ten czlowiek. Powiedzial, ze musi przemyslec, odpoczac po szkoleniu. Ok, mysle sobie, ze na drugi dzien sie odezwie. Kazdy ma prawo przemyslec. Na drugi dzien sie nie odezwal. Wiec zadzwonilam do niego, co jest grane. Mowi, ze nie chce ze mna rozmwiac, ze chce przemyslec wiele spraw. Ale pogadalismy i spotkal sie ze mna. I a piac od nowa, ze nie wie czego chce, ze sie pogubil. Ze ta rozmowa pzred wyjazdem duzo dala mu do myslenia. Ze z nim cos jest nie tak, ze nie rozumie czemu nie okazuje mi uczuc. ze mam racje, ze wlasnie tak powinno byc. staralm sie mu tlumaczyc, ze kazdy jest inny, ze ja rozumiem, ze przeciez rozmawialismy na ten temat wiele razy, ze sie trzeba siebie nauczyc itd. On jakby byl na jakims haju. Nic do niego nie dochodzilo. Ze jedzie do rodzicow na swieta, ze sie odezwie. i zostawil mnie. wiadomo wielkanoc spieprzona, bo sie nie odzywal. Ja tez siedzialam cicho. dalam mu czas. po swietach we wtorek zadzwonil, spotkalismy sie i powiedzial mi, ze sie wypalil. Co mnie dobilo najgorzej powiedzial, ze nie bylo tak duzego WOW jak oczekiwal (SZOK!!!!). ze sie pogubil, ze nie wie czego chce. ze to co mowil, ze kocha teskni to prawda. Spakowal sie i wyszedl. Za tydz. sie odezwal, aby oddac mi kase za czynsz, nie chcial ze mna rozmawiac, powiedzial, ze sie spieszy. Byl zdenerwowany, zazenowany, nie ten czlowiek. Najgorsze ze faceta pokochalam ze wszytskimi jego wadami i myslalam, ze on tak samo. a on bez slowa wyjasnienia sobie poszedl.
eh nie rozumiem tego, w glowie mi sie nie miesci. jak mozna w jednej chwili skreslic wszystkie plany jakie mielsmy, wymazac wszystkie slowa, ktore sobie wypowiedzielismy, gesty, ktore sobie okazywalismy. eh dziwne to wszystko, moja lepetyna tego nie ogarnia
napisał/a: osiemm 2008-04-04 15:32
ja pierdole.......jedyne co mi przychodzi do głowy.
coraz częściej na tym forum czytam, że faceci oczekują WOW, tudzież, STRZAŁU amora.
masakra. jak najdalej od tego gatunku. brrrrr
napisał/a: osiemm 2008-04-04 18:07
historii cd.

po wizycie u niego, rozmawialiśmy przez skype. m.in. o życiu (hohoho), o szczęściu, o tym on tamtym-tak jakbyśmy nigdy nie byli razem, rozmowa przychodziła mi w miarę lekko do momentu aż spytał czy poznałam kogoś - troche mnie to zirytowało. po pierwsze to nie jego sprawa po drugie nie wyczułam intencji - co prawdopodobnie oznacza, ze ich nie było.
ja go nei zapytałam czy jest z tamtą - nie obchodziło mnie to.
jednak za jakiś czas przyszło mi do głowy, że a ch** zapytam, przekonam się o czymś przynajmniej. tego samego dnia zadzwonił do mnie-wyżalić się jak ma ciężko w pracy itp. skończyliśmy rozmawiać. wysłałam mu sms(nie chciałam jakoś tak wprost), czy z nią jest.
on odp. - czy jestem nim zainteresowana. nie odp. po czym on: miałaś rację to nie jest możliwe.....(ona mieszka za granicą, i dzieli ich mnóstwo formalnych spraw)
odpisałam mu: aha, może jeszcze kiedyś wrócimy do tego tematu, a może nie. ps. lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu-nie chce być wróblem.

od tego czasu cisza.
i tylko pogoda nie sprzyja dobremu nastrojowi.
ale czuje że mam u niego już totalnie przejebane, ze tak napisze. ale to lepiej. niech sie to skończy w cholerę totalnie.