... i co dalej???

napisał/a: ala30 2008-05-06 21:31
Hej.... :) Jeszcze się nie poddałam :) Powiem tak, trudno mi jest o tyle ,że marzę o tym żeby mój małżonek zrobił jakikolwiek krok, żeby zrobił cokolwiek... żeby zobaczyć że na czymś mu zależy... ja wiem że są faceci (on do nich z pewnością należy) mało wylewni , ale... chcę żywego chłopa, a nie warzywka , które zrobi wszystko co powiem. Myślę ,że tak do konca to pewnie nie uda mi się go zmienić... to jest jego natura... ale... na nikim nie mogę tak polegać jak na nim. Jest ciapą którą trzeba prowadzić za rączkę przez życie... tyle że idzie posłusznie :D Kocha mnie i nie potrafie go zostawic , nie potrafie wziąć na siebie takiego krzyża , ze zostawiam kogos kto naprawde kocha... kto mimo swojej niezaradnosci zyciowej byc moze w tej kwestii jest bardziej dojrzały niz ja... tyle ze mnie po prostu "nosi"... nie mam z kim rozładować energii a zwyczajnie nie chce jej tłamscic w sobie...(ile mozna)... no i moja Mari masz złoty środek? ;)
napisał/a: Mari 2008-05-06 22:08
Tak 220 wolt mu podłącz!!! kochana Alu :eek::D:D.
Nie dziwię sie Tobie ..tak na uszko! ..umarłabym po miesiącu z nudów !.
Moja siostra ma takiego mężucha:confused: ,ale w sekrecie! hi,hi Ci powiem ,że Ona też trochę niedorobiona . jednak fantastycznie się uzupełniają bleee...
Jak na nich patrzę to kojarzą mi się z równo zasadzoną i wypieloną cebulką w ogródku...jaki nienaturalny i nudny krojobrazzzzzzzzz...
U nich jest wszystko przemyślane, zaplanowane ..dziesięć lub pięćset razy przekalkulowane.
Jeju! a ja?! dziś nie mam ochoty równo ustawić kapci ..to się walają jeden w łazience , drugi w ?..nie wiem ;) , ale chcę powiedzieć ,że ze mną tak nie można i już!.
Podejrzewam ,że to samo z Tobą się dzieje ..żywioł i ogień są Twoim znakiem ?.

Ech, trudno będzie rozkręcić Twojego mena lub ciebie ostudzić. Czekaj dziś mi nic do głowy nie wpada , ale nie odpuszczę .
A może on taki zciapciały , bo go za mało rozkręcasz :p w nocy???.

NAJWAŻNIEJSZE UŚMIECHAJ SIĘ DO ŻYCIA !!!


buziole
napisał/a: ala30 2008-05-06 22:51
:D:D:D
nie wiem... może rzeczywiscie za mało go rozkręcam....bo ja tez chce zeby mnie ktos rozkręcił ;) w sensie choć cień zainteresowania wystarczyłby... ja rozumiem zmeczenie materiału itd... nie liczac slubu , ale jestesmy ze sobą 12 lat... co moge zrobic zeby go naprawde rozkrecic??? zna mnie jak siostre.... moze ktos jakis pomysł wrzuci, będe wdzięczna... i z dokładna starannoscią będę sie starac :)
Mari... liczę na Ciebie i na Twój "niepoprawny" optymizm :D
buziaki :*
napisał/a: Mari 2008-05-07 09:58
ala30 łobuzie ;),
a kto kogo na początku skusił pierwszy na seks ? .
Jak znam życie to rzuciliście sie oboje na siebie jak wygłodniałe wilczki !.
Teraz piszesz ,że czekasz by Cię ktoś rozkręcił hi,hi...sory , ale przeszłam mały kryzysik pod tym kątem i dlatego mnie to rozśmiesza !.
Robić samej sobie źle...fochy ..nie dam mu , bo coś tam ? .

Zabawa dorosłych w piaskownicy , gdzie facet nic z tego nie rozumie i niczego to go nie nauczy a my pogrążamy się w coraz to wymyślniejsze intrygi ..jak go jeszcze zdołować ..bo powinien wiedzieć ,że jak potrzebuję tego, tamtego...

Żałuję teraz , bo trzeba było za rączkę i do łóżka! a tak? mam stracone 2 latka wspaniałych uniesień i co ? ..na własne życzenie .Kto stracił ? ja!.

Zmęczenie materiału...nie! raczej brak otwarcia i narosłe problemiory w głowie , które trzeba posprzątać :p.
Mówią ,że jaki mąż w nocy , taka żona w dzień...a więc macie na tym polu sporo do zrobienia...
Nie czekaniem !.
Weź gościa za fraki , przejmij inicjatywę a może niedźwiedź się obudzi ze snu?
i tak jak na początku , gdy się poznaliście zaczną szaleć motyle :rolleyes:...

warunek!... spójrz na niego tak jak kiedyś , przypomnij sobie za co go pokochałaś i za co On Cię pokochał...

Można to zrobić , uwierz , nam sie udało :D.
napisał/a: greg 2008-05-07 12:42
Mari napisal(a):ala30


Zabawa dorosłych w piaskownicy , gdzie facet nic z tego nie rozumie i niczego to go nie nauczy a my pogrążamy się w coraz to wymyślniejsze intrygi ..jak go jeszcze zdołować ..bo powinien wiedzieć ,że jak potrzebuję tego, tamtego...

Żałuję teraz , bo trzeba było za rączkę i do łóżka! a tak? mam stracone 2 latka wspaniałych uniesień i co ? ..na własne życzenie .Kto stracił ? ja!.

Zmęczenie materiału...nie! raczej brak otwarcia i narosłe problemiory w głowie , które trzeba posprzątać :p.
Mówią ,że jaki mąż w nocy , taka żona w dzień...a więc macie na tym polu sporo do zrobienia...
Nie czekaniem !.
Weź gościa za fraki , przejmij inicjatywę a może niedźwiedź się obudzi ze snu?
i tak jak na początku , gdy się poznaliście zaczną szaleć motyle :rolleyes:...

warunek!... spójrz na niego tak jak kiedyś , przypomnij sobie za co go pokochałaś i za co On Cię pokochał...

Można to zrobić , uwierz , nam sie udało :D.


Mari

znowu musze przyznać Ci rację;)

w moim związku jest ten sam problem, żona mnie postrzega właśnie w ten sposób, że się nią nie interesuję, nie przytulam, jestem nieczuły itd.... blebleble...
tylko czy zastanawiałyście sie dlaczego wasz facet tak się zachowuje???
o co chodzi, czego mu brak??
mnie brak jest właśnie wolności i swobody, nie chcę żyć w ramkach tzn. pod dyktando wymagań żony, choćby był to nawet seks. Jeżeli ona coś na mnie wymusza, wcześniej zamykałem sie w sobie, a teraz od razu walę prosto z mostu o co mi chodzi.
Mam dość słuchania, nie siedź przed telewizorem, poświęć mi trochę czasu, porozmawiaj ze mną - to dla mnie są jakieś rozkazy i od razu w środku powastaje wielkie NIE. Wtedy naprawdę myslę, a teraz mówię: daj mi spokój, nie wymuszaj nic na mnie, daj mi być sobą i robić to co chcę - ja jej wogóle nie ograniczam i pozostawiam swobodę. Jeżeli chce ze mną porozmawiać niech ze mną rozmawia, ale niech nie wymusza tego na mnie, przecież nie będę inicjował rozmowy na siłę.

Podchodząc do tego problemu z innej strony mógłbym dać jej to wszystko i mogłoby to ze mnie wypływać samoistnie tylko brakuje mi w naszym związku czegoś - brakuje mi właśnie owego muru, jej uśmiechu, jej zadowolenia że jest ze mną - mam po uszy wymagań, którym trzeba sprostać przez co wydaje mi się wydaje że ona się tylko ze mną męczy. Ja z kolei czuję się jak jakiś pajac, który ma ją zabawiać - NIE TĘDY DROGA.

DRUGA SPRAWA:
może to zabrzmi szowinistycznie ale potrzebuję odczucia, że ona się choć trochę mną intersuje, coś dla mnie zrobi, choćby głupi obiad, śniadanie. Chciałbym poczuć się jak facet, o którego dba kobieta - oczywiście bez przesady i żebyscie nie pomyślały, że chciałbym być jakimś księciem, który potrzebuje służki - nic z tych rzeczy. Po prostu w związku pewne role są przypisane do płci a prawdziwa harmonia to ich właściwe wypełnianie.

PO TRZECIE:
Im bardziej naciskacie i stawiacie wymagania z tym większym oporem sie spotkacie - poza tym co to za związek, w którym z jedenj strony są wymuszenia a z drugiej zmuszanie się, żeby tym wymuszeniom sprostać.
Poweidzcie z ręką na sercu Czy wasi mężowie stawiają wam również takie wymagania i marudzą? Jestem pewien, że NIE!

Spróbujcie trochę o nich zadbać, więcej dawajcie a mniej oczekujcie, a oni sami sie otworzą - taka jest przynajmniej recepta na mnie.
napisał/a: Mari 2008-05-07 18:32
greg :) pliiissss...
Ty masz rację ,ala i ja .
Mamy wszyscy swoje racje tylko jednego trzeba , aby te nasze racje się spotkały w pewnym momencie i DOGADAŁY !!!.
Ale jak to zrobić ?! ...na tak proste pytanie nie będę odpowiadać , bo kóóóń by się uśmiał :D:D:D.

Hej! z tą żoną to chyba przegiąłeś? , czy aby na prawdę 'masz' to co piszesz?...WIEM :confused:przepraszam z góry ... za mocno powiedziane! ,ale proszę o wybaczenie teraz i w następnych postach ja tak po prostu mam rozmawiam bezpośrednio...
Od urodzenia 'obracam' się w męskim świecie ..może dlatego nie mam zahamowań .Typowa męska rozmowa nie jest mi obca. Hi ! i tak już nabrałam trochę wprawy w kamuflowaniu moich niektórych myśli...forum.
Z kobietą miałam do czynienia jak ją sobie wychowywałam , jak mi rosła z.. córcią . Ale wracając do meritum .
Greg nasz problem i to poważny . Dlaczego pozwalasz na dyktat .Piszesz ,że teraz mówisz czego oczekujesz i nie chcesz dalej żyć pod dyktando żony , pod jej chwilowe w danym momencie zachcianki.
Tak !, to Twoje prawo i Twoja racja , JESTEM ZA!, ale ,czy jesteś pewien ,że to co teraz robisz...przeciwieństwo tego co do tej pory było jest właściwym rozwiązaniem ?.
Będzie jeśli Ona zrozumie o co Ci chodzi , dlaczego nastąpiła taka zmiana w Tobie.
Powiedziałeś jej o tym wszystkim?.
Nawrzeszczałam a teraz dla odmiany posłodzę Ci ;)...
Wypisałeś co oczekujesz od kobiety super!. Pierwszy krok do normalności ..facet , który przemówił ! . Ech , ileż to mnie nerwów kosztowało , by mój men powiedział o co mu biega.
Uwierz to był krok milowy.Ja po tej i następnej szczerej rozmowie , utuleniu i łzach i ciepłych jego oczach stanęłam na głowie by sprostać zadaniu !.
Nie było dla mnie 'ale' ! poza jednym hi,hi dlaczego chole*o tak późno!!!.

To się tyczy też Ciebie ..podejrzewam ;).
napisał/a: ala30 2008-05-07 23:31
odnoszę wrazenie ze jestescie timem... zatrudnionym tu by zwalczac ludzkie słabosci tzn Mari i greg...postepuje według waszych wskazówek... w mojej sytuacji i tak nie ma lepszego wyjscia.... dzieki za zainteresowanie tematem.... serio... jestem wdzieczna... pozdrawiam was i całuje cieplutko :*
napisał/a: greg 2008-05-08 09:10
ala30 napisal(a):odnoszę wrazenie ze jestescie timem... zatrudnionym tu by zwalczac ludzkie słabosci tzn Mari i greg...postepuje według waszych wskazówek... w mojej sytuacji i tak nie ma lepszego wyjscia.... dzieki za zainteresowanie tematem.... serio... jestem wdzieczna... pozdrawiam was i całuje cieplutko :*


;) pozdrawiam
napisał/a: greg 2008-05-08 10:24
Mari napisal(a):greg pliiissss...
Ty masz rację ,ala i ja .
Mamy wszyscy swoje racje tylko jednego trzeba , aby te nasze racje się spotkały w pewnym momencie i DOGADAŁY !!!.
Ale jak to zrobić ?! ...na tak proste pytanie nie będę odpowiadać , bo kóóóń by się uśmiał :D:D:D.

Hej! z tą żoną to chyba przegiąłeś? , czy aby na prawdę 'masz' to co piszesz?...WIEM :confused:przepraszam z góry ... za mocno powiedziane! ,ale proszę o wybaczenie teraz i w następnych postach ja tak po prostu mam rozmawiam bezpośrednio...
Od urodzenia 'obracam' się w męskim świecie ..może dlatego nie mam zahamowań .Typowa męska rozmowa nie jest mi obca. Hi ! i tak już nabrałam trochę wprawy w kamuflowaniu moich niektórych myśli...forum.
Z kobietą miałam do czynienia jak ją sobie wychowywałam , jak mi rosła z.. córcią . Ale wracając do meritum .
Greg nasz problem i to poważny . Dlaczego pozwalasz na dyktat .Piszesz ,że teraz mówisz czego oczekujesz i nie chcesz dalej żyć pod dyktando żony , pod jej chwilowe w danym momencie zachcianki.
Tak !, to Twoje prawo i Twoja racja , JESTEM ZA!, ale ,czy jesteś pewien ,że to co teraz robisz...przeciwieństwo tego co do tej pory było jest właściwym rozwiązaniem ?.
Będzie jeśli Ona zrozumie o co Ci chodzi , dlaczego nastąpiła taka zmiana w Tobie.
Powiedziałeś jej o tym wszystkim?.
Nawrzeszczałam a teraz dla odmiany posłodzę Ci ;)...
Wypisałeś co oczekujesz od kobiety super!. Pierwszy krok do normalności ..facet , który przemówił ! . Ech , ileż to mnie nerwów kosztowało , by mój men powiedział o co mu biega.
Uwierz to był krok milowy.Ja po tej i następnej szczerej rozmowie , utuleniu i łzach i ciepłych jego oczach stanęłam na głowie by sprostać zadaniu !.
Nie było dla mnie 'ale' ! poza jednym hi,hi dlaczego chole*o tak późno!!!.

To się tyczy też Ciebie ..podejrzewam ;).


Droga Mari

Rzeczywiście do takich wniosków doszedłem trochę późno bo po prawie 9 latach małżeństwa. Ale nie było to wcale takie proste, ja wcześniej, tak naprawdę, sam nie wiedzialem czego potrzebuję i dlaczego się zamykam, tzn. niby wiedziałem: narosłe "problemiory" w mojej głowie, stres w pracy no i niezadowolenie mojej żony spowodowane brakiem we mnie życia. Często prosiłem ją o pomoc i wsparcie ale to kończyło się zazwyczaj na "wszystko będzie dobrze" "dasz sobie radę" no i za chwilę na kopniaku w dupę, że jestem nieczuły, że nie jestem facetem no i poszuka sobie na boku itd......, bo inni faceci to są tacy fajni i przebojowi...... tylko dlaczego wybrała mnie?
Wtedy (i teraz) rzeczywiście brakowało mi "dawnej jej" radosnej i usmiechniętej, została zastąpiona inną wersją, niezadowoloną i wymagającą.
Zaczeliśmy się oddalać, przy czym ja miałem głupią nadzieję że coś się samo zmieni, naprawi... i tak sobie tkwiłem w kąciku zwinięty w kłębek, co doprwadzało moją żonę do skrajności.
Wiem, takie zachowanie z mojej strony było błędem. Daltego postanowiłem wziąc się w garść, przemyślałem wiele spraw, i w końcu doszedłem do pewnych wniosków.
Przebudzeniem dla niej było napweno to, że...... postanowiłem odejść, ona z resztą miała już dla mnie zastępstwo...... Ja wtedy poczułem się naprawdę wolny i zrozumiałem czego chcę i jak chcę żyć żeby być szczęśliwym.
Teraz spodziwamy się dziedzka..... niestety nie mojego, ale pal to licho:)
Moja żona zrozumiała, choć nie wiem dlaczego, że chce jednak być ze mną a nie z tamtym gościem.
Choć jest mi ciężko staram się na nowo dla niej otworzyć. Jestem radośniejszy, bo wiem że teraz jestem silniejszy.
Wymyśliłem nawet pewną stratgię hihi.
napisał/a: jolanta00 2008-05-08 11:13
napisal(a):
Teraz spodziwamy się dziedzka..... niestety nie mojego, ale pal to licho:)
Moja żona zrozumiała, choć nie wiem dlaczego, że chce jednak być ze mną a nie z tamtym gościem.


współczuje Tobie co musiałeś przechodzić z własną żoną ale czy jesteś pewien że chcesz być z nią nadal mimo wszystko? zdradziła Ciebie raz wybaczyłeś, potem zdradziła drugi i zaszła w ciąże jak sam gdzieś wspomniałeś specjalnie czy jesteś pewien że po jakimś czasie znowu nie zrobi tego samego?
napisałeś że tamten jej nie chce i teraz nie widzi lepszego wyjścia niż wrócić do Ciebie a potem znowu zacznie się bawić czy nie lepiej teraz samemu zacząć układać sobie życie na nowo bez niej?
wtedy będzie miała nauczkę na przyszłość i będzie żałowała tego że tak późno zrozumiała kim dla niej naprawdę jesteś bo narazie mi się wydaje będziesz tylko chwilowym tatusiem a potem jak znajdzie kogoś innego, dawcą alimentów...
napisał/a: jolanta00 2008-05-08 11:16
ala30 napisal(a)::D:D:D
nie wiem... może rzeczywiscie za mało go rozkręcam....bo ja tez chce zeby mnie ktos rozkręcił ;) w sensie choć cień zainteresowania wystarczyłby... ja rozumiem zmeczenie materiału itd... nie liczac slubu , ale jestesmy ze sobą 12 lat... co moge zrobic zeby go naprawde rozkrecic??? zna mnie jak siostre.... moze ktos jakis pomysł wrzuci, będe wdzięczna... i z dokładna starannoscią będę sie starac :)
Mari... liczę na Ciebie i na Twój "niepoprawny" optymizm :D
buziaki :*


może wyjedzcie gdzieś razem tylko we dwoje, może taka chwila wolnego od wszystkiego co macie na codzień odmieni Twojego męża i się rozkręci?
napisał/a: Mari 2008-05-08 11:32
ala30 napisal(a):odnoszę wrazenie ze jestescie timem... zatrudnionym tu by zwalczac ludzkie słabosci tzn Mari i greg...postepuje według waszych wskazówek... w mojej sytuacji i tak nie ma lepszego wyjscia.... dzieki za zainteresowanie tematem.... serio... jestem wdzieczna... pozdrawiam was i całuje cieplutko :*

Dobre! Aluś kochana! :D,
A przecież to tylko kropeczki , które mówią o naszych przemyśleniach 'po'.. zdarzeniu , po fakcie ..drastyczniej? ..po traumatycznym przeżyciu , które mogliśmy ominąć :( , gdybyśmy patrzyli na naszego partnera 'sercem' .Gdybyśmy
swoje głupie humorki nie hodowali w sobie latami ..a wystarczyło pamiętać o jednym nie ma człowieka bez wad , ale jest człowiek na którym nam zależy , którego pokochaliśmy mimo wad.
Jest tysiące książek na ten temat, psychologów z gotowymi receptami a my i tak
musimy przejść przez życie doświadczając wszystko na własnej d**ie ...Wielka szkoda ,że to musi być.., ale czasami 'niepokorne dziecko' po po przestrodze potrafi 'przemyśleć' i nie pcha paluszka między szprychy rowerka ;):D:D.