... i co dalej???

napisał/a: greg 2008-04-20 18:22
Książka dla pań to "Ścieżka Miłości" autor Don Miguel Ruiz.

pozdrawiam
napisał/a: Mari 2008-04-20 18:40
greg,
miałam podejrzenia co do Ciebie , ale dziś mi je rozwiałeś . Wiem,że mąż jest w drodze i nie byłby w stanie nic napisać o tej porze ;).

ala30,
ty masz po prostu faceta 'złoto' a docenisz go wtedy , gdy on przestanie w Ciebie i tylko Ciebie się wpatrywać:confused:.

pozdrawiam.
napisał/a: ala30 2008-04-20 19:43
Mari,
Wiem że w domu mam faceta złoto... i nie zyczę ani Tobie ani nikomu odczuc takiej chwili zwatpienia z jakiej teraz sie wygrzebuję... dlatego poruszyłam ten temat, bo wiem co mam a głupio się miotam... ale co ..no tak czuje... poza tym , jeśli chodzi o moją dojrzałość (poddaną wątpliwości w jednej z wypowiedzi), myśle że gdy się zakochujemy to bez względu na wiek niestety spadają klapki na oczy... nie chcę siebie tłumaczyć, ale tak jest... jedno jest pewne , dzięki tym "klapkom" , dzięki rozmowom i z przyjaciólmi i w efekcie koncowym poszerzyłam swoje pole widzenia i z tego się cieszę...
pozdrawiam
napisał/a: Mari 2008-04-21 22:21
ala30 ,
Z MOJEJ STRONY TO BYłA PROWOKACJA ! :D
Ej! ..otwarłaś wątek a więc masz jakieś 'ale' i powoli nam na pewno wysupłasz co?
Czego tak naprawdę Ci brak...

Zaczynaj ,proszę :)
napisał/a: ala30 2008-04-21 22:56
Mari,
przyznam... jestes dobra;) i dobrze wiesz o co chodzi... ;)
chodzi głownie o to ze nie wiem jak doceniałabym swoje złoto...trawa na tym drugim trawniku wydaje mi sie bardziej zielona... to jest generalnie rzec biorac puste i płytkie uczucie... wiem... ale jest... pragnę... tego drugiego...bo, czuje sie przy nim kobieta a nie pomoca domową.....bo czuje pragnienie jakiego nie czułam od 1800... i wiem ze to złe , ze to nie tak...a mimo wszystko po prostu pragne... i tu znajduje ujscie... jak juz to ktos wczesniej napisał... moj (nieopanowany) instynkt zwierzecy...
tak teraz mozecie mnie zlinczowac .. itd... ale tak jest....
pozdrawiam wszystkich
napisał/a: jolanta00 2008-04-22 11:21
Aniu napisal(a):tez wiem, ze ten ktos na boku jest niewiele wart... (zreszta ma zone) ale cala ta sytuacja uswiadomila mi tyle, ze... moje zycie to jakas fikcja... a ja sama sie oszukuje, ze z tego malzenstwa cos bedzie...Moj maz byl moim 1 facetem (byli inni po drodze, ale bez znaczenia) jestesmy razem 9 lat... boje sie ze to "zmeczenie materialu"...


no to jeżeli wiesz że tamten jest nic niewart to czemu tak czekasz na spotkanie z nim?? i skoro uważasz że Twoje małżeństwo to fikcja to je zakończ i zacznij coś nowego póki masz jeszcze możliwość.
mój mąż też był moim pierwszym partnerem i niezawsze było różowo ale mimo wszystko że spotykałam się z tym drugim to nadal go kochałam ale niebyło tego czegoś między nami i teraz po tym co się stało wiem że to ja popełniłam błąd za który teraz muszę pokutować i że niewinny niczego człowiek tyle musiał wycierpieć przezemne i mój pociąg to tamtego.
napisał/a: Aniu 2008-04-22 12:14
jolanta00 napisal(a):no to jeżeli wiesz że tamten jest nic niewart to czemu tak czekasz na spotkanie z nim?? i skoro uważasz że Twoje małżeństwo to fikcja to je zakończ i zacznij coś nowego póki masz jeszcze możliwość.
mój mąż też był moim pierwszym partnerem i niezawsze było różowo ale mimo wszystko że spotykałam się z tym drugim to nadal go kochałam ale niebyło tego czegoś między nami i teraz po tym co się stało wiem że to ja popełniłam błąd za który teraz muszę pokutować i że niewinny niczego człowiek tyle musiał wycierpieć przezemne i mój pociąg to tamtego.


"czemu tak czekasz na spotkanie z nim??" bo dla mnie ta znajomosc, ma czysto konsumpcyjny charakter... nie zakochuje sie, nie prosze zeby bral rozwod..., to tak jak z ta trawa u ali....
napisał/a: jolanta00 2008-04-22 13:20
konsumpcyjny charakter wiem coś o tym bo sama przez taki romans przechodziłam i wiem jedno że niewarto.

ala30 napisal(a):wiem ze kocha... i nigdy nie korzystałam z pomocy jakiegokolwiek forum, ale podoba mi sie to ze mozna tu tak prosto z mostu... i kazdy moze sie wypowiedziec dowolnie...wiecie... chodzi o to prawdopodobnie.... ze brak tego pociagu który był na poczatku zwiazku i którego nam brakuje nas dołuje..
ze widzac nasza połowke przed kreskówka (bez dzwieku) widzimy paszteta... który robi dla nas wszystko i tu pojawia sie zwatpienie... wiecie co mysle ...
ze za 30 lat bede sie sie smiac ze swoich obecnych problemów... to jest tak jak z dziecmi... dla nich katastrofa wydaja sie rzeczy dla nas smieszne

Greg.. masz dojrzałe podejscie do tematu... szkoda ze sie nie znamy i nie mozemy tak po prostu pogadac.... to byłoby rozwijajace..
pozdrawiam


a może weź zostaw ich obu na krótki czas (wyprowadź się do rodziców naprzykład) i zobacz co będziesz czuła tak naprawdę do męża? tp jest normalne że po jakimś czasie klapki z oczu spadają i wtedy widać różne wady u partnerów ale przecież można je spróbować zmienić a nawet samemu spróbować coś zmienić w związku ja wybrałam inną drogę i do dzisiaj żałuję Ty masz jeszcze czas i możesz to zmienić i nieobciążać innych cierpieniem które może ich spotkać.
napisał/a: Mari 2008-04-22 13:27
greg napisal(a):
Bądźcie murem za plecami swojego mężczyzny, o który on może sie zawsze oprzeć, bo na razie to jest raczej drut kolczasty i to pod napięciem.

Ala, Aniu :) ,
słowa grega są odpowiedzią na nasz 'problem'. Tak , tak i mój z przed jakiegoś czasu.
:D U mnie był to czas , kiedy córa kończyła podstawówkę, ustabilizowany tryb życia , żadnych 'górek' . Prawdę mówiąc przysłowiowe wkradanie się rutyny tak szeroko opisywanej przez wielu , no i pojawia się ktoś..Samo spojrzenie wystarczyło.. uf ! i stada 'motylków' , które nie chciały się dać ujarzmić.
Wiecie co mnie powstrzymało?..śmieszne , ale zacytowane słowa grega...
greg napisal(a):
Te "oprogramowanie" wynosimy z naszego wychowania, z naszych rodzinnych domów, a co gorsza z religii.

Wewnętrznie jednak się nie zgadzałam z sobą i dokładnie tak jak Wy szarpałam się ze swymi myślami. Doszło jeszcze jedno odczucie - poczucie winy wobec męża , który na to nie 'zasłużył' mimo , że przecież nie poszłam na 'całość' ;) a może żałować? :p . Pytania, pytanka czy ja umiem na prawdę kochać?.
Też wiedziałam ,ze gość jest "g" wart , ale tak pięknie gadał i potrafił samym spojrzeniem mnie silną kobietę tak rozbudzić!. Ja chciałam żyć!.

Teraz po latach .. a o które pytasz Alu ...nie żałuję , bo wiem ,że było warto przetrzymać , przeczekać ...
Fakt, faktem gdybać mogę sobie.. co by było.. Wiem jedno ,że miłość w związku ma wiele twarzy i etapów .Każdy o innym zabarwieniu uczuć.
Najpiękniejszą 'twarz' ma gdy wiemy ,gdy podchodzimy do siebie bez żadnych niedomówień ...z sercem na dłoni.

Soryy ,wyszło zbyt uniesienie , przecukrowałam :eek: ale ja nie umiem inaczej jak piszę o uczuciach !.
napisał/a: greg 2008-04-22 16:00
Jeżeli chcesz spróbować czegoś ("kogoś") innego najpierw skończ związek z człowiekiem, z którym jesteś. W przeciwnym przypadku skończy się to dla was wielką traumą i nigdy nic nie będzie takie samo jak kiedyś.

A jeżeli zdarzy sie wam mieć romans czy też skok w bok i nadal chcecie pozostać w waszych związkach to nigdy, przenigdy nie mówcie tego swoim partnerom - to rzeczywiście może zabić, a napewno zabije jakąś część tego skrzywdzonego człowieka. Jeżeli decydujecie sie na to, milczcie i cierpcie sami/same.

a teraz pytanie:
Jeżeli jest wam źle w waszych związkach dlaczego ich nie kończycie zanim podejmiecie "zły krok"?
Dla ułatwienia zakładamy, że nie macie dzieci.
napisał/a: greg 2008-04-22 17:58
Mari napisal(a):Ala, Aniu :) ,

Wiem jedno ,że miłość w związku ma wiele twarzy i etapów .Każdy o innym zabarwieniu uczuć.
Najpiękniejszą 'twarz' ma gdy wiemy ,gdy podchodzimy do siebie bez żadnych niedomówień ...z sercem na dłoni.



Mari,

Święte słowa, ze szczególnym naciskiem na ostatnie zdanie.

Szczerość jest podstawą wszystkiego, chociaż tak ciężko jest mówić szczególnie nam mężczyznom, gdy coś jest nie tak. Zamykamy sie w sobie kisząc sie w swoich myślach, a wy drogie panie w tym czasie szalejecie bo nie wiecie co sie z nami dzieje i wszystko zaczyna sie chrzanić.
Prawda jest taka, że wtedy właśnie najbardziej potrzebujemy waszej pomocy, owego "muru za plecami".
Męska duma i obawy przed zbłaźnieniem, szczegolnie przed kobietą mogą zepsuć wszystko a takie sytuacje prędzej czy później w każdym związku będą miały miejsce.
napisał/a: Mari 2008-04-22 18:16
greg,
było dokładnie tak jak piszesz ...byłam murem ...tylko dlaczego nie mogłam się dostać do tej 'jaskini' męża ?.
A właśnie to ,że mnie nie 'chciał' tam spowodowało wyjście 'przed niego'.
Przebiłam sie dopiero słowami wprost ...odchodzę kochając Cię:( .
Przecież można było tego uniknąć !. Czyżbyście byli tak dumni ,że dopiero na krawędzi urwiska stajecie się tymi którzy zaczynają myśleć ?.