Jak go przekonać?

napisał/a: ucja 2007-05-18 08:42
Tylko nadal nie wiem, jak mam rozumieć sprawę tego zdjęcia i pozostałych rzeczy ode mnie....
napisał/a: marzenna5 2007-05-18 11:06
moze to zabrzmi zbyt brutalnie ale faceci generalnie nie przywiazuja wagi do takich rzeczy i nie ma w tym zadnego symbolicznego znaczenia,poprostu jak sa to sa i nie chce mu sie nic z tym robic
napisał/a: ucja 2007-05-18 11:33
Brałam taką opcję z amożliwą, ale czy napewno wszyscy faceci nie przywiązują do tego wagi? A jak to zdjęcie jest w miejscu, widocznym i napewno nie raz już koło niego "sprzątał"? obok są jego zwierzaki, które napewno dogląda kilkanaście razy dziennie, więc nie sądzę, zeby mógł to zdjęcie "ptzeoczyć" Dlaczego on go nie wyrzucił? Czy Wy też sądzicie, że ono nie ma dla niego żadnego znaczenia?
napisał/a: moniadr 2007-05-18 15:01
Do Lucji

Sluchaj dziewczyno, kazdy czlowiek ma swoje wady, ale bez przesady...ja tez bym sie denerwowala ze moj facet wychodzi gdzies ze znajomymi a ja siedze jak palec sama w domu. Owszem mozna sie czasem zabawic samemu ale z doswiadczenia wiem ze jak za bardzo "popuscisz smycz" to facet sie rozbestwi. Moja kumpela byla z facetem 4 lata, potem nadeszly studia, ona wyjechala, oboje postanowili sobie ze nie beda sie ograniczac i kiedy jest jakas impreza to nie beda siedziec w domu. Ona mu nie robila wyrzutow, on wychodzil tak czesto ze w koncu znalazl sobie inna laske...

Swoja droga to jak to napisalas zabrzmialo tak jakby on zawsze gdzies wychodzil i zostawial cie sama, jakby te spotkania z przyjaciolmi dawaly mu wieksza frajde niz przebywanie z toba. Moj narzeczony nie cierpi sam wychodzic, nawet jak ja nie moge to on siedzi w domu, wkurza sie tez jak ja chce gdzies isc, ale coz cos za cos...

Moze za bardzo sobie wmawiasz ze on za toba teskni...mysle ze jakby na prawde cie kochal to probowalby to ratowac, widzac ze na prawde chcesz sie zmienic... nie rozumiem go.

Wiesz co, w desperacji ludzie robia rozne dziwne rzeczy, kiedys zeby odzyskac faceta, zaczelam...spotykac sie z jego dobrym kolega (on wiedzial o co chodzi i postanowil mi pomoc, nie musi byc to jakis kolega, ale wtedy to mozesz zranic przypadkowego goscia ktoremu moze na tobie zalezec)...wiesz co poskutkowalo wrocil do mnie, mysle ze jak chcesz kogos miec to wszystkie chwyty sa dozwolone (nie chodzi o facetow zajetych oczywiscie)

Powodzenia!!!!
napisał/a: ucja 2007-05-19 09:41
Poddaje się... Próbowałam, starałam się, ale on mnie nadal unika, czasami odpisze na smsa, ale potem mnie zostawia na pastwę losu... Wiem, że nadal cos do mnie czuje - byłam z nim tak długo i wiem to. Ale On jest na tyle uparty i wmówił sobie, ze rozstanie będzie najlepszym rozwiązaniem, jego rodzina mówi, ze widać po nim, że jest "smutny", nie wie co ze sobą zrobić. I całe dnie i noce spędza z kolegami... Nie potrafie już o niego walczyć - mam wrażenie, że cokolwiek zrobię to tracę go jeszcze bardziej. Nigdy mu nie wybaczę, że rzucił mnie dla kolegów. Na świecie miałam tylko jego i mnóstwo wspólnych planów. Dni mijają a ze mna jest coraz gorzej - nie umiem się z tym pogodzić, że mnie zostawił... Nie chce mi się już żyć, co ja mam zrobić? wszystko jest takie szare i puste, każdy dzień miał być spędzony z nim. Nie umiem zrozumieć co się z nim stało, dlaczego nagle się tak zmienił, dlaczego mi to zrobił, między nami było naprawdę coś wyjątkowego, mimo tych wszystkich złych rzeczy, o których pisałam na początku ( w każdym związku coś jest nie tak).Poddaje się - przegrałam swoje życie...
napisał/a: marzenna5 2007-05-19 16:57
Lucjo,rozumiem cie ze swiat ci sie zawalil i nie widzisz sensu robienia czegokolwiek jak nie jestescie razem,ale zycie toczy sie dalej i musisz sobie uzmyslowic ze mozesz istniec bez niego.na poczatku jest trudno jest cholernie trudno,ale wierze ze dasz rade,jest pol swiata tego kwiata i na pewno spotkasz wielu fajnych dojrzalych i wiedzacych co chca od zycia facetow.
i nie mysl ze wymyslilas sobie problem z tym jego wychodzeniem bez ciebie,bo jezeli TY czulas sie wtedy zle tzn ze ten problem istnial
napisał/a: basic 2007-05-19 18:08
jesli nadal tak bardzo chcesz to uratować to może po prostu idz do niego i porozmawiaj? z zaskoczenia. wtedy najlepiej się wyjaśnia różne rzeczy. i godzi. wiem coś o tym ;)
napisał/a: ucja 2007-05-19 21:17
Nie potrafie... Tak bardzo mi go brakuje...
napisał/a: ucja 2007-05-19 21:59
Wiesz co, z zaskoczenia to ja też już próbowałam... nic nie pomaga... trudno jest mi go namówić na spotkanie, odpisuje ciągle "nie wiem", albo nic Wiem, ze jak się z nim jakkolwiek kontaktuje, to go denerwuje, bo n chciałby zapomnieć, a ja mu w tym nie pomagam Przez kontaktowanie się z nim spełniam swoje potrzeby chyba... On mnie całkowicie zastąpił kolegami Wiele razy prosiłam o spotkane, ale "odmawiał" Nigdy tak nie cierpiałam jak teraz... chciałabym o nim umieć zapomnieć, zeby nie cierpieć, żeby nie rozmyślać, płakać, tęsknić... Ciągle stoje w oknie czekam na niego Mam cichą nadzieje, że do mnie wróci, że nadal mne kocha... On mną wzgardził i trudno mi w to uwierzyć, bo zawsze byłam dla niego najważniejsza - według opinii jego kolegów... Może mi zazdrościli... uznali, ze nie jestm go warta i dlatego mi go "zabrali" Nikt z tej ekipy mi nie pomógł, myślałam, ze mam dobre kontakty z kilkoma osobami, ale nikt mi nie odpisał na sms z pytaniem czy spotkamy się na kawie (nie pisałam nc o nim, chciałam z kimś spędzić czas). Czuje się jak śmieć... ludzie, którzy nie wiedzą, ze nie jesteśmy już razem (on nikomu nie powiedział, niektórzy się domyślili i tak poszło dalej ale nie za daleko, a ja się nie chwale, bo nie mam czym)ciągle pytają, czy się dobrze czuje, czemu jestem smutna, co się ze mną dzieje - ważę już ok. 43 kg... Nerwy i rozpacz zżerają mnie od środka... Nie mam ochoty o siebie dbać, czuje, ze już nie podobam się mężczyznom - nigdy nie byłam ładna, ale czasami ktoś się za mną "obejrzał", nie umiem powstrzymać się od łez... płaczę w zamknęciu, zeby nkt ne widział mojego cierpena - wstydzę się tego... Czuję się niekochana... Jestem niekochana...
napisał/a: strazniczkaXsnow 2007-05-20 15:28
hej przypadkiem znalazlam twoja historie i zrozumialam ze moja jest bardzo podobna .Tyle tylko ze moj chlopak nie lubi wychodzic a w zamian za to ja lubie spotykac sie ze znajomymi.Moj charakter jest bardzo skomplikowany lubie wyzywac sie na ludziach ktorych kocham,gdy mam jakis klopot-krzycze na mojego chlopaka mimo,iz wiem ze to jest nie dobre dla naszego zwiazku.Teraz jest juz troche inaczej zmienilam sie dla niego staram sie rozmawiac.Ale wrocmy do ciebie.Kiedys bylam w podobnej sytuacji,moj byly uwielbial zabawe, w szkole przesiadywal z kolegami,wieczorami tez z nimi przesiadywal czasem zabieral mnie ze soba, ale to sporadycznie.Wiem jakie to bolesne i tez wiem ze wydawalo mi sie ze go kocham.Jestes zapewne mloda piekna dziewczyna i na pewno moglabys znalesc kogos innego,ale nie bede cie do tego przekonywac musi sama do tego dojrzec i zrozumiec ze on nie jest wart ciebie.Moze cie zalame ale to zdjecie o ktorym piszesz nic dla niego nie znaczy,poprostu ono tam jest jak kazda rzecz u niego w pokoju(moj ex chlopak o ktirym tu juz wspominalam,na walentynki wydal na mnie 500 zl mimo ze mogl przeznaczyc je na cos dla siebie a na drugi dzien ze mna chamsko zerwal nieoddzywal sie ani slowa a w dodatku zdradzal gdzie popadnie nawet w burdelach )faceci tacy sa,teraz mam kochajacego misiaczka i wiem ze jestem z nim szczesliwa.Moja rada:musi sie odnalesc w sobie,wyrzuc rzeczy ktore by ci go przypominaly,przefarbuj wlosy,zrob cos szalonego na co zawsze mialas ochote,zapomnienie samo przyjdzie,wiem ze to trudne ale czas leczy rany,moja bardziej osobista rada:zawsze na miejsce ex faceta najlepszy jest jest nowy-to dziala wiem to!a teraz glowa do gory jestemz toba calym sercem i ufam ze zadziala.Ps.nie mozesz przestac dbac o siebie to tak nie dziala .


Pozdrowienia
Strazniczka Snow
napisał/a: ucja 2007-05-21 08:35
Wydaje mi się, ze on ma poważny problem ze sobą Jest za słaby emocjonalnie nie chce "zawieść" kolegów, chce im zaimponować - myśli, ze jest zdecydowany i męski, ze ze mną zerwał, koledzy zawsze mieli mnie za "porządną" i nie akceptowali tego, teraz mu powtarzają pewnie "nareszcie"... Jestem zrozpaczona, to jest złe towarzystwo, ale nie mam mocy go od tego odciągnąć.... Wiem, ze mnie kocha - walczy sam ze sobą...
napisał/a: strazniczkaXsnow 2007-05-21 10:11
niech on zajmuje sie swoimi sprawami i kolegami a ty zajmuj sie soba nie mozesz zyc caly czas nim ,rozumiem ze go kochasz ale on wybral,i tak na prawde to nie wiesz co on sobie mysli co czuje.Gdy z nim rozmawiasz tez nie pokazuje jakichs uczuc nadmiernych a wrecz przeciwnie bije od niego chlodem,przepraszam ze to pisze ale zyjesz pod wplywem zranionego uczucia,zranionej siebie!a tak dalej byc nie moze chyba ze chcesz sie zalamac psychicznie.Jak mi to siostra mowila tak duzo jest tego ziela na ziemi ze nie warto plakac za jakims jednym.Podrawiam bye