Jak go przekonać?

napisał/a: Mona 2007-05-30 23:29
Uwierz mi za parę lat będziesz się smiala z tych problemów i myślala ile byś oddala, żeby znowu tylko takie mieć zmartwienia. Ja też kiedyś coś takiego przeżylam, myślalam sobie wtedy moje życie stracilo sens, bez niego nie mam po co żyć..., a dzisiaj jak go spotykam i widzę jego biedną styraną żone i niedożywione dzieci Bogu dziękuję, że przejrzalam na oczy. Jestem wdzięczna życzliwym ludziom którzy mi pomogli, a jego rodzina też baaardzo chciala, żebyśmy byli razem. Gdyby rodzina mojego bylego i Twojego chciala naszego dobra, a nie dobra swojego synusia, braciszka nieudacznika powiedzieli by nam żebyśmy daly sobie z nim spokój bo nie zasluguje na kogoś takiego jak Ty czy ja.
napisał/a: Mona 2007-05-30 23:48
I nie waż mi się do niego dzwonić! On do pięt Ci nie dorasta. Ciekawa jestem co na to Twoja rodzina? Pewnie cieszą się, że w końcu od niego się uwolnisz. Pamiętaj jak sama siebie nie będziesz szanować to inni tym bardziej nie będą. I nie wmawiaj sobie, że on Cię kocha bo nie kocha, ktoś kto kocha chce być przy tej osobie, spędzać z nią czas interesuje się czy jest szczęśliwa, spelniona, zadowolond. Dlaczego nie wychodzil z Tobą gdzieś przecież mógl zabrać Cię do teatru, kina, kawiarni, ale on nie dbal o Twoje potrzeby mial gdzieś Ciebie. Ja uważam, że w normalnym związku każdy może wychodzić sobie od czasu do czasu sam z kolegami lub koleżankami jest to nawet wskazane dla zachowania lepszych relacji, ale jeśli ktoś częściej wychodzi z kolegami niż ze swoją dziewczyną to to już nie jest normalne to jest ucieczka przed nią. Nie obwiniaj siebie bo to nie Twoja wina jesteś dojrzala, mądra i wiesz czego chcesz i jak spotkasz, a na pewno spotkasz takiego samego faceta będziecie tworzyć wspanialy związek oparty na szacunku, zrozumieniu i zaufaniu i uwierz mi takiemu mężczyźnie nie będziesz robić wymówek i scen jak raz na jakiś czas spotka się z kolegami-ja mojemu mężowi nie robię bo koledzy zawsze są na drugim miejscu i między innymi przez to czuję się kochana, szanowana i ważna.
napisał/a: ucja 2007-05-31 09:53
Teraz jest tak: dwa dni temu rozmawiałam z jego kolegą, chciałam się dowiedzieć, dlaczego mnie tamten zostawił, czy coś im mówił. Kolega powiedział, ze sam się dziwi, że nie było żadnego konkretnego powodu - doszlismy do wniosku, ze powiedział tak przy kłótni, gdy emocje wzięły górę a potem uniósł się honorem, ze zdania nie będzie zmieniał i tak jest do dziś. Jego koledzy podobno ciagle przy nim poruszaja mój temat, chca do mnie zadzwonić, zebym z nimi gdzieś jechała, namawiają go, zeby on to zrobił - w każdym razie codziennie mój temat się przewija. Ale on nie chce o tym rozmawiać, wkurza się, jak tylko oni zaczynają coś o mnie mówić, mówi, ze jak mnie gdzieś zaproszą, to on nie pojedzie. Jest bardzo nerwowy - stwierdziliśmy, ze dlatego, że głupio mu, nie wie co ma im powiedzieć. Kolega twierdzi, ze gdzyby mu na mnie nie zależało, to by o tym umiał swobodnie rozmawiać, a on "ucieka". Poza tym, podobno na pytanie, czy to już deinitywnie koniec, odpowiada, ze nie wie.... Ale kiedy będzie wiedział?? to mnie własnie wkuza - ae to w jego stylu, jak nie wie co ma robić, to nie robi nic... :/ Z jednej strony mnie to "ucieszyło", że oni mu o mnie przypominają, że mówią mu, ze takiej dziewczyny to on sobie już nie znajdzie, ze namawiają go, żeby sie nie wygłupiał i sie ze mna spotkał, zabrał mnie gdzieś itp. Ale martwi to, ze on na to nie reaguje, że nic nie robi... Sama już nie wiem co myśleć... Bardzo go kocham, ale nie daje już rady psychicznie się wykańczam, oprócz tego mam jeszcze inne problemy, muszę szukać sobie jakiegoś mieszkania, na które mnie nie stać itp. Nie mam komu się zwierzyć, bardzo go potrzebuje, a on mnie tak źle traktuje... Jestem załamana, czasami nic nie czuje, bo już nie umiem płakać... Ostatnio miał opis na gg, żeby ktoś mu dał znać jak jesdzie do miasta i ja napisałam, ale mi nic nie odpisał. Kolegom powiedział, ze tylko ja mu odpisałam... Ale dlaczego nic nie napisał? że choćby już nie musi jechać? Teraz przez przypadek, zamiast do kolegi napisałam do niego czy jest na gg - nie chciałam tego, znowu to źle odbierze, znowu nie odpisze, a to bardz boli... Mam potrzebę pójścia do niego i przytulić się... tak bardzo mi go brakuje... nie wiem co mam robić...nie mam już siły żyć...
napisał/a: ucja 2007-05-31 10:16
do Mony

jego rodzina nie namawia mnie do niczego, jego mama twierdzi, ze jak mamy być razem, to będziemy, choćby nie wiadomo co stanęło nam na przeszkodzie, jest bardzo rozsądna, ona nie chce, zebym cierpiała, uważa mnie za wartościową dziewczynę, ubolewa, że jej syn się tak zachowuje, ale nie jest w stanie tego w żaden sposób znmienić. a że moje zdjęcie nadal ma w pokoju to sama widziałam - oni mnie o nim nie "informują" - są lojalni. Byłam jakiś czas temu u nich i poprosiłam, czy mogę na chwilke zobaczyć jego pokój - wtedy widziałam to zdjęcie. Ja go naprawdę kocham, wszystko robię z myślą o nim, nie potrafię zaplnować żadnego dnia, bo ciągle mam nadzieje, ze zadzwoni...on jest dla mnie najważniejszą osobą na ziemi, nie mam już nikogo, bardzo za nim tęsknie, boję się z nim rozmawiać, bo boję sie kolejnego odrzucenia - a nie zniosłabym tego... Mam dość bycia porządną, rozsądną, zaradną, chcę, zeby ten ból minął, a myślę tylko o tym, żeby być z nim, albo coś sobie zrobić, dla mnie życie nie ma juz sensu.
napisał/a: ucja 2007-05-31 10:20
Nie mam nawet z kim porozmawiać, spotkac sie w trudnej chwili, myślałam, ze mogę polegać na pewnej oobie, ale chyba się zbyt "narzucałam" ona ma swoją rodzinę i nie ma czasu mnie "pocieszać" - nie chciałam być dla niej ciężarem, niestety chyba tak się poczuła, zostałam sama ze sobą i nie mam już na nic nadziei... czy mam szukać pomocy u specjalisty?
napisał/a: Madzia95 2007-05-31 20:44
Pójście do specjalisty nie powinno Ci zaszkodzić, a jedynie pomóc.. Czasami nawet lepiej pójść do psychologa niż do przyjaciela, bo on potrafi racjonalnie i neutralnie spojrzeć na Twój problem no i przede wszystkim pomoże Ci się uporać z samą sobą, żebyś nie miała takich myśli jak: nie mam po co żyć; zastanawiam się czy czegoś sobie nie zrobić. Może to właśnie on doda Ci sił do walki o tą miłość i przede wszystkim sił, żeby przetrwać te trudne chwile...
napisał/a: Mona 2007-05-31 21:33
Jeśli jest tak jak mówisz to powinnaś go troszeczkę "nastraszyć" gdybym je byla na Twoim miejscu wyjechalabym gdzieś na kilka dni i nie kontaktowala się z nikim ze wspólnego otoczenia. Często jest tak, że dopiero kiedy dobitnie dotrze do nas, że coś lub kogoś straciliśmy uświadamniemy sobie jak bardzo tego kogoś potrzebujemy i kochamy może on potrzebuje takiego uświadomienia. Kiedy jesteś tam na miejscu i widuje Ciebie dowiaduje się od osób trzecich co u Ciebie, wie że wystarczy jedno jego slowo, a Ty do niego wrócisz ma w pewnym sensie spokój ale jak nagle znikniesz i nie będzie zupelnie wiedzial co się z Tobą dzieje, gdzie jesteś może nawet zacznie podejrzewać z kim jesteś... a nic lepiej nie dziala jak zazdrość, wtedy coś go ruszy, zaniepokoi, zacznie się obawiać, że faktycznie może Ciebie stracić. Po powrocie powinnaś być "odmieniona" radosna, uśmiechnięta wychodź z koleżankami idź gdzieś na imprezę, zmień fryzurę cokolwiek i nie dzwoń nie wypytuj o niego. Ja wiem, że to jest bardzo trudne i że sama myśl że moglabyś tak zrobić przeraża Cię ale wyobraź sobie że to jedyny sposób żeby go odzyskać może nawet Tobie taki wyjazd pomoże, nabierzesz dystansu do calej tej sprawy. Nie masz rodziny do której moglabyś pojechać? Gdzie mieszkasz?
napisał/a: ucja 2007-06-01 16:52
hmm... mam gdzies tam rodzine, ale wyjazd jest niemożliwy, ponieważ jednocześnie studiuję i pracuję codziennie. Poza tym ja nie musze nigdzie wyjeżdżać, bo i tak się nie widujemy. jego znajomi to byli moi znajomi, ale teraz to zostało chyba tylko po jego stronie, z mną to tak "dziwnie" im sie chyba spotkac, proponowałam, ale tłumaczyli, ze kiedy indziej, botu to tu tamto... a dziś poszli z nim na piwo... właśnie pzed chwilą... a ja znowu miałam takie szczęście, bo to widziałam, byłam u jego siostry na kawie on widział jak szłam do nich do domu :/ może to i dobrze, chociaż wiem, ze jakbym ne przyszła, to on by nigdzie nie wychodził z domu tylko poszedłby spać, ale się pewnie wkurzył, ze jestem piętro niżej i że pewnie zrobiłam to specjalnie. Czały problem polega na tym, że on się cholernie unosi honorem i nie przyzna się do tego, że chciałby ze mną nadal bć, a wszyscy wiemy, ze tak jest (wcześniej w to wątpiłam, ale rozmowy ze znajomymi na to wskazały) ale on by musiał wtedy się "poniżyć", jego męska duma by ucierpiała gdyby do mnie wrócił... Faktycznie tak jak piszesz i nie tylko Ty - Twoje poprzedniczki też mi to radziły - może jak zobaczy, że go olewam, że sobie organizuje czas sprawi, ze zacznie się zastanawiać ile dla niego znaczę, moze będzie "zazdrosny" - o ile to w jego przypadku możliwe...jutro będę go widziała przynajmniej 6 h - pracujemy w jednej firmir - do tej pory nasze grafiki się rozdzielały, ale jutro mamy na tą amą zmianę...udam, ze mam go gdzieś - bo nie mam pomysłu na coś innego - mam nadzieje, że się nie popłacze, jak tylko go zobacze... czułam jego zapach... Boże, jak mi go brakuje!!!!!!
napisał/a: ucja 2007-06-02 15:32
napiszcie coś proszę...
napisał/a: Julia9 2007-06-02 18:14
Kochana Łucjo
Siedze tak i czytam Twoją historie i tysiąc myśli na sekunde przychodzi mi do głowy..Muszę przyznać Ci sie, że jestem mocno zaniepokojona Twoim stanem psychicznym i emocjonalnym. Bardzo Ci współczuję i wiem,że jesteś już u kresu sił i wytrzymalości dlatego pomysł z psychologiem wydaje mi się najodpowiedniejszy w tej sytuacji.Sama do tego doszłaś zresztą... Widocznie potrzebujesz bardziej fachowych rad niż te tu na forum,które są niewątpliwie równie bardzo cenne. Potrzebujesz takiej pomocy bo mam wrażenie,że sama sobie z tym nie poradzisz. Ja rozumiem kochać kogoś bardzo, bardzo mocno i cierpieć przeokrutnie kiedy ta osoba rani ale wydaje mi się ,że u Ciebie to już o jakąś obsesje na jego punkcie zaczyna zakrawać.Zgłoś sie po pomoc, prosze. Ja sama miałam kolege,który był tak beznadziejnie zakochany w swojej dziewczynie,że nie jadł, nie spał,apatia i przygnębienie nie dawały mu życ.Poszedł w koncu do psychologa i po pewnym czasie był już nie tym samym człowiekiem.Chętny do życia bardziej i układania wszystkiego od nowa.Taka terapia to długotrwały proces ale bardzo skuteczny.Jesli masz juz dość tych swoich stanów sama,to idz do lekarza.
W moim odczuciu chłopak do Ciebie już nie wróci, w każdym razie widać,że nie chce.Mówisz,że dajesz mu czas na to ażeby przemyślał sobie wszystko, zastanowił sie nad tym, ale nie zdziw sie jak prawda jest taka ,że przez ten czas wcale o Tobie nie myśli ani nie zastanawia sie nawet co u Ciebie.Żyje własnym życiem,swoimi kolegami i sprawami.Ja nie wiem skąd w Tobie przekonanie,że Cie nadal kocha a nie pozwala mu z Tobą być jego własna duma.Człowiek który kocha to jesli kocha naprawde to z dumy zrezygnuje na rzecz miłośi bo miłość okaże sie w końcu ważniejsza... A Twojemu chłopakowi zdaje sie że miłość do Ciebie przeszła.Przykro mi że musze Ci to mówić ale właśnie takie odnoszę wrażenie po tym co piszesz. Musisz sobie uświadomić dwie rzeczy teraz. Po pierwsze : zrozum,że on Cie nie kocha. A po drugie :Że Ty już na to wpływu nie masz czy kocha czy też nie co byś nie zrobiła. I przygotuj sie na to,że czas życie od nowa sobie układać.. z kimś innym...
I jeszcze jedna rzecz nasuwa mi sie na myśl apropo zachowania Twojego chłopaka.Mówisz,że koledzy są dla niego najważniejsi,że jego zachowanie się zmieniło,że nawet w domu jego rodzice mówią, że jest jakiś inny.To dziwne,że jeszcze na to nikt nie wpadł ale mnie wydaje sie to oczywiste... być może chłopak wpadł w narkotyki?? Wiesz... w dzisiejszych czasach o to nie trudno.Sama mówisz,że z kumplami przesiaduje od rana do nocy,że często wyjeźdźają razem na jakies wypady na miasto ,że często piją piwo itd... mnie to od razu jedna mysl sie nasuwa...
A co do tego,że wciąż trzyma Twoje zdjęcie w pokoju to... może jest tak,że nawet tego nie zauważył ,że ono nadal tam jest.Wiesz... faceci nie są aż tak sentymentalni co kobiety i do takich pamiątek kiedy juz im na kimś nie zależy, mało wagi przywiązują. Ja sama (przyznam sie szczerze)nie schowałam zdjęcia mojego byłego chłopaka,które stało na biórku, mimo,że już chyba od roku z nim wtedy nie byłam. Poprostu zapomniałam o tym.A kiedy sobie w końcu to uświadomiłam to sie sama zdziwilam :)
Być może pisze Tobie nie do końca to co byś usłyszeć chciała ale piszę to co myślę i jakie wrażenie odnosze po tym co piszesz Ty.
Niemniej jednak strasznie Ci współczuję bo wiem,że jest Ci ciężko i tylko dużo siły Ci życzę.Dużo siły bo teraz siła jest Tobie najbardziej potrzebna. Trzymam kciuki za Ciebie aby wreszcie udało Ci sie zapomnieć...
napisał/a: ucja 2007-06-02 18:28
:(
napisał/a: Julia9 2007-06-02 18:45
pomyśl o tym psychologu, prosze Cie. Niech ktoś fachowy pomoże stanąć Ci na nogi...