Jak odzyskać miłość żony?

napisał/a: Mari 2010-04-24 18:09
Poczucie winy nie pozwala Jej wrocic do Ciebie . Ona zbladzila ...fajne i jak bardzo usprawiadliwiajace slowo :) .., ale coz ja moge innego napisac . Nie chce byc brutalna i tyle! .
Ja tez w swoim zyciu mialam palpitacje serca jak przechodzil obok mnie , czy patrzyl namietnie w oczy przystojny zonaty brunet ...
W niektore dni bylam ostro na tak! ..a niech sie dzieje co chce !.
Maluch1980,
nie powiem Ci co tak do konca mnie powstrzymalo przed zdrada , a zebym nie wyszla na swietoszke to swoim przykladem pokarze ,ze mozna kochac np. dwoch mezczyzn jednoczesnie .

Milosc ma rozne kolory ....
1.Milosc do meza?...juz bezpieczna , czysta , ciepla ,spelniona i bez warunkow.
2.Milosc do bruneta ?...nie poznana , poruszajaca najciensze "nerwy" mojego ciala ,a wiec intrygujaca ,tajemnicza.
Wiem , wiem , ze nie mozna ich porownywac , poniewaz zaraz bedzie powiedziane ,ze ta druga to pozadanie ...i zgodze sie z tym na sto procent , ale ...

Odpowiedz przy ktorej czulbys sie uskrzydlony , a przy ktorej zdazylo by Ci sie ziewnac?....sorki :) to tak troszke zartobliwie , ale na pewno zalapiesz o co mi chodzi ...
Taka "milosc" dopadla Twoja zone i (nie znam Jej) tak sobie gdybam ,ze wpadla w nia ,a teraz nie widzi drogi wyjscia .
Ona juz przejrzala na oczy . Zauroczenie przechodzi po pol roku , tylko co dalej ma poczac ?.

Ty chcesz wszystko wyjasnic , obgadac , zrozumiec itp, itd.
Ona ?...milczy ...bo nie ma nic na swoja obrone . Uwierz , nic gorszego Ja spotkac nie moze jak codzienne walkowanie tematu i przypominanie co zrobila , a co za tym idzie utwierdzanie Jej w przekonaniu , ze jednak nie wybaczyles :( ....TO JEJ PEWNIK na dzien dzisiejszy.

Byl taki dzien u mnie ...maz powiedzial ..wrzucmy temat w najciemniejszy kat i nigdy do niego nie wracajmy. On nas zniszczy!. Jestesmy razem , odbudujemy razem .
Przystalam na to i jest jak w zdaniu wyzej :) z ta roznica ,ze teraz jedno za drugim wskoczyloby w ogien na pewno ,a przedtem nie dawalabym gwarancji :D.
Wiesz ?,
czasami sobie tak mysle , ze gdyby nie zdrada , to tak naprawde nie wiedzialabym jak bardzo mozna kochac te druga osobe ...

U Was jest potrzebny czas . Dajcie go sobie . Razem lub osobno , ale prosze ...TEMAT wystawcie za drzwi.
Nic na sile ...powoli , czas ....on pokarze w ktora strone pojdzie Wasza milosc .


M.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-24 19:14
napisal(a):nie powiem Ci co tak do konca mnie powstrzymalo przed zdrada

Mari jak tak ciekawie zaczełaś, to napisz coś więcej. Piszę tu m.in. po to żeby poznać kobiety, które przez coś takiego przeszły i wyszły z tego obronną ręką, a ich małżeństwo przetrwało.

Mari napisz mi proszę, czy jak byłaś zadurzona w brunecie, to czułaś wtedy miłość do męża? Bo moja żona nie potrafi mi powiedzieć: ,,kocham'', nie potrafi też powiedzieć ,,nie kocham'' (może tylko dlatego, że boi się mnie ostatecznie do siebie zrazić), na pytanie czy mnie nie kocha odpowiada: ,, nie potrafię powiedzieć: nie kocham''. Jak było z Tobą?

napisal(a): a zebym nie wyszla na swietoszke to swoim przykladem pokarze ,ze mozna kochac np. dwoch mezczyzn jednoczesnie .

Nawet to jestem w stanie pojąć, bo gdy zaczynałem ze swoją żoną, to jeszcze pamiętałem dobrze swoją poprzednią dziewczynę i ona mi nie była wcale obojętna. Nawet teraz mi nie jest obojętna, może to tylko wspomnienia, może jednak w jakiś sposób ją kocham. Tylko nie szukam z nią kontaktu, nie próbuję sprawdzić co by było.

napisal(a):Ona juz przejrzala na oczy . Zauroczenie przechodzi po pol roku , tylko co dalej ma poczac ?.

Daj Boże żeby przejrzała, ja się boję, że ona zrobi kolejne szaleństwa, że nie oglądając się na nic zamieszka z nim, a jak poczuje, że ucieka to spróbuje go złapać na dziecko. Ja wiem, że wpędzam się w obłęd i to prawie niemożliwe, ale takie rzeczy się zdarzają.

napisal(a):Ty chcesz wszystko wyjasnic , obgadac , zrozumiec itp, itd.

Chciałbym ją zrozumieć, po to tu piszę na tym forum. Ja już nawet rozumiem jak do tego wszystkiego doszło, co ona czuje tylko nie potrafię zrozumieć czemu nie umie znaleźć w sobie miłości do mnie. Bo ona widzi, że ją kocham, że mi na niej zależy, wie, że jestem dobrym ojcem, przyzwoitym mężem, ale dla niej ja teraz jestem tylko opiekunką naszego dziecka.


napisal(a):Ona ?...milczy ...bo nie ma nic na swoja obrone . Uwierz , nic gorszego Ja spotkac nie moze jak codzienne walkowanie tematu i przypominanie co zrobila , a co za tym idzie utwierdzanie Jej w przekonaniu , ze jednak nie wybaczyles :( ....TO JEJ PEWNIK na dzien dzisiejszy.

Odpoczywamy od siebie. Jakby ona tamto skończyła, to ja bym potrafił nie wracać do tego tematu, dopóki ona nie byłaby gotowa na rozmowę.

Wiesz ja chciałbym żebyśmy kiedyś razem usiedli, przytulili się, wyznali miłości i sobie tak oczyszczająco popłakali. Żeby mi się wypłakał, a ona nawet nie chce przy mnie zapłakać. Bardzo boli taka jej butna postawa, ja wiem, że to jest reakcja obronna, ale boli.

napisal(a):Wiesz ?,
czasami sobie tak mysle , ze gdyby nie zdrada , to tak naprawde nie wiedzialabym jak bardzo mozna kochac te druga osobe ...

Jako zdradę rozumiesz miłość/zauroczenie do bruneta? Ja też mam nadzieję, że nam to wszystko koniec końców wyjdzie na dobre, ale teraz jestem przerażony, że to się źle skończy.

napisal(a):
Nic na sile ...powoli , czas ....on pokarze w ktora strone pojdzie Wasza milosc.

Jak się tak strasznie łaknie okazać miłość i dostać miłość, to każdy dzień jest torturą.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-25 21:56
Zbliża się nasza rocznica ślubu. Jak już pisałem chciałbym pójść do tego kościoła na mszę gdzie się pobraliśmy.

Nie chcę jej naciskać, więc nawet nie chcę jej zapraszać.

Myślałem, że napiszę jej sms: o 18 będę na mszy, tam gdzie weszłaś ty i ja, a wyszliśmy razem'' i koniec.

Ewentualnie wyślę jej pocztą kwiatową kwiaty wraz z bilecikiem o tej treści.

Nie chciałbym żeby czuła się do czegokolwiek przymuszana.

Kupiłem jej 3 tygodnie temu perfumy i wyraźnie się ucieszyła, więc może to też ją ucieszy, ale trochę się boję, że to znowu spowoduje jakiś jej wyrzut sumienia.

Przesadzam? Wysłać kwiaty z bilecikiem?
napisał/a: Rosaliora 2010-04-25 22:51
Jej wyrzutami sumienia się nie przejmuj, a nawet lepiej aby je miała. Nawet powinna mieć!
Myślę, że oczywiscie, że możesz jej w Waszą roznice wysłać pocztą kwiaty z bilecikiem. Tym bardziej, że całkiem niedawno z radością przyjęła od Ciebie prezent. To będzie miłe i zaskakujące. Ale odradzałabym np. dzwonienie do niej w tym dniu. Same kwiaty wystarczą. Nie będzie to wtedy natarczywe, tylko miłe. Wyślij takie jakie lubi najbardziej... Albo jeszcze lepiej -wyślij takie, z jakich miała bukiet ślubny. Ten facet poprzez określone działania był w stanie sprawić, że poddała się iluzji i zaczęła o nim myśleć jak o partnerze życiowym, więc tym bardziej Ty jesteś w stanie sprawić, że uswiadomi sobie w końcu, że wciąż Cię kocha. Walczysz w tym momencie o jej uczucie, więc niech nie hamuje Cię myśl, że ona będzie miała poczucie winy, gdy Ty coś tam zrobisz. Sądzę, że ona nie przestała Cię kochać, ale wciąż jest w tym cholernym amoku... Dlatego wciąż tkwi w miejscu.
Co do smsa, nie jestem pewna. Lepsze są kwiaty z bilecikiem. Jeśli coś ma poruszyć w niej takie struny, że pójdzie w rocznicę do Waszego kościoła, to raczej kwiaty niż sms. Jak już robić coś takiego to z klasą, albo w ogóle.
Wg mnie walka o uczucie powinna być albo taka, że stawiasz sprawę na ostrzu noża i składasz pozew rozwodowy (wtedy może w niej obudzić się coś na zasadzie przekory, albo zadziałac terapia wstrząsowa), albo jeśli starasz się ją na nowo oczarować, to z klasą i nie na pół gwizdka. Tylko z wyczuciem i nie natarczywie. Trzymam kciuki!

Każdy nowy dzień jest kwiatem,
Który zakwita w naszych rękach.
Tam gdzie się kocha, nigdy nie zapada noc.

Adam Mickiewicz


-------------
Jesteś o tyle spojrzeń ode mnie. ‎
Jest mi o tyle Twych spojrzeń samotniej. ‎
Ciemniej opada każdy wieczór bez słów... ‎

Krzysztof Kamil Baczyński
napisał/a: Maluch1980 2010-04-25 23:30
Czy to może być wielka miłość i oni są sobie pisani, a ich dotychczasowe życie to jedna wielka pomyłka?

Oni się znają od 3,5- 4 lat. Widywali się co tydzień, co tydzień sporo ze sobą rozmawiali, siedzieli w jednej ławce, lubili się. Normalna koleżeńska relacja. I nagle jak mieli ten sam problem (egzamin), jakieś niesnaski w swoich związkach, żonę w ciąży, zapałali do siebie miłością.

Czy to jest możliwe żeby to było coś innego niż romans?
napisał/a: Rosaliora 2010-04-25 23:52
Maluch1980 napisal(a):Czy to może być wielka miłość i oni są sobie pisani, a ich dotychczasowe życie to jedna wielka pomyłka?

Wątpię. Patrząc na to z boku, to wygląda na klasyczny przykład zauroczenia faceta przechodzącego kryzys i kobiety spragnionej emocjonalnych uniesień.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-26 09:11
Dzięki, potrzebuję się w tym utwierdzać, bo inaczej to tracę wiarę, że ona oprzytomniej. No i dobrze jakby on też oprzytomniał.

Przeraża mnie tylko jej przekonanie, że to nie jest ten przypadek. Mówi z ironicznym uśmiechem: ,,wszystkim wam się wydaje, że to jest taka sytuacja, a to tak nie jest, nic nie rozumiecie''.
napisał/a: Rosaliora 2010-04-26 23:20
Wiesz, istnieje spora szansa na to, że on też oprzytomnieje. Statystycznie większość mężczyzn, którzy przechodzą coś takiego, próbuje potem odbudować relacje z żoną. Wiele też zależy od postawy jego żony i przede wszystkim jego świadomości względem tego, że takie sytuacje jak poczucie odtącenia gdy dziecko przychodzi na świat po prostu się zdarzają i nie są niczym wyjątkowym. Patrząc jednak z boku, to nie wygląda on na faceta oświeconego w tych kwestiach -jego zachowanie jest bardzo szczeniackie.

To co mówi Twoja żona, mówi praktycznie każda osoba, która sie znajdzie w podobnej sytuacji. Każdy zawsze uważa, że w jego przypadku jest inaczej, że otoczenie nic nie rozumie itd... Każdy tak mówi. Poczekaj, w końcu ona przejrzy na oczy i będzie miała spore poczucie winy i wstydu... A czar w końcu pryśnie. Pytanie tylko, czy będziesz potrafił jej później zaufać? Teraz walczysz, ale czy jeśli ona zrozumie błąd, to naprawdę będziesz potrafił z nią żyć?

Zapytałeś wcześniej o empatię w stosunku do innych kobiet... W takich sytuacjach, kobieta która sie wikła w coś takiego, nie postrzega żony danego faceta, jako skrzydzonej, zdradzonej kobiety, która zostaje w okrutny sposób pozostawiona na lodzie, tylko jako rywalkę.... A rywalki się nie żałuje, z rywalką się walczy.

Zastanawiam się, czy miałoby sens, gdybyś się skontaktował z jego żoną. Mógłbyś się sporo dowiedzieć.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-27 07:07
napisal(a):Pytanie tylko, czy będziesz potrafił jej później zaufać?

Myślę, że tak, bo wierzę, że ona to robi z jakiegoś opętania i w końcu się opamięta. Wiele też zależy jaka będzie jej postawa. Obawiam się, że ona może nie okazać skruchy tylko wróci na zasadzie: jak chcesz ze mną być to ok, ale cudów się po mnie nie spodziewaj. Ona mi zresztą mówi, że jeżeli się nawet zejdziemy, to obawia się, że mnie nie pokocha tak bardzo jakbym chciał, a ona nie chce mnie krzywdzić.


napisal(a):Teraz walczysz, ale czy jeśli ona zrozumie błąd, to naprawdę będziesz potrafił z nią żyć?

Mam nadzieję, że tak. Mam nadzieję, że cała ta historia nas wzmocni. Musimy jednak wiele rzeczy w sobie i naszych relacjach zmienić.

Myślę, że nasz związek jest zbudowany na solidnych podstawach. Oprócz miłości, która jest raz większa, a raz mniejsza, bo poziom uczuć nie jest przecież stały w związku, łączą nas to co jest dla nas ważne. Przede wszystkim rodzina, zainteresowania, zawód. Łączy nas też wspólnota doświadczeń, podobne środowiska, z których się wywodzimy, podejście to kariery, pieniędzy. W takich kluczowych sprawach, to my się nie kłóciliśmy, no poza tym, gdzie mieliśmy mieszkać, to niestety był duży problem i to istotnie wpłynęło na nasze małżeństwo, ale ja w tym zakresie jestem gotowy do ustępstw.

Przecież nawet w tym trudnym okresie potrafiliśmy razem spędzać czas, rozmawiać, śmiać się. Nie wiem jak ona, ale ja pomimo wszystko czułem się przy niej dobrze.

napisal(a):Zapytałeś wcześniej o empatię w stosunku do innych kobiet... W takich sytuacjach, kobieta która sie wikła w coś takiego, nie postrzega żony danego faceta, jako skrzydzonej, zdradzonej kobiety, która zostaje w okrutny sposób pozostawiona na lodzie, tylko jako rywalkę.... A rywalki się nie żałuje, z rywalką się walczy.

Nie wiem, czy tak jest w przypadku mojej żony. Raczej nie musiała jej traktować jako rywalki, bo nie walczyła żeby wejść w ten romans, tylko tak wyszło. Ona raczej stara się o niej nie myśleć, bo to ją niewątpliwie dobija.

napisal(a):Zastanawiam się, czy miałoby sens, gdybyś się skontaktował z jego żoną. Mógłbyś się sporo dowiedzieć.

Nie mam ochoty jeszcze bardziej tego zapętlać. Mam z nią pośredni kontakt za przez rodziców tego gościa. Jak dzwonią to odbieram, ale sam raczej nie staram się z nimi kontaktować. Od nich właśnie wiem, że ten gościu jest opętany podobnie jak moja żona.

To trochę moje spekulacje, bo mam za mało informacji, ale mam wrażenie, że w ostatnich 4 tygodniach, to on wychodził z inicjatywą. Np. robił swojej żonie awantury, że jak ja będę kontrolował swoją żonę, to oni i tak będą się spotykać choćby na 15 minut. I tak rzeczywiście było, żona z obawy przede mną nie chciała mi mówić, że się z nim spotyka i spotykali się gdzieś w biegu na 15 minut. Przede mną żona się ukrywała, a tamten swoją informował co robi.

Jak już chyba opisywałem powyżej w ostatni poniedziałek gość rzekomo powiedział swojej żonie, że w czwartek podejmie decyzję, co dalej, czy będą razem czy nie, ale że wcześniej musi porozmawiać z moją żoną. Jak dostałem tą informację, to przekazałem swojej żonie z pytaniem co to ma znaczyć, a ona zadzwoniła do niego. Potem on rzekomo zrobił kolejną awanturę, że mu jego rodzina staje na jego drodze do szczęścia. Nie wiem co mu moja żona powiedziała.

Moja żona twierdzi, że to bzdura, że nie miał podejmować żadnej decyzji. Być może. Jego żona pewnie jest na skraju załamania i trzeba mieć dystans do tego co mówi. Nie ma sensu prowadzić jakiś spekulacji co się naprawdę wydarzyło i co to wszystko ma znaczyć, ale mam taką nadzieję, że on chciał iść na całość, a moja żona nie. Chociaż ona cały czas twierdzi, że oni oboje zdają sobie sprawę, że nie będą razem (cierpiątka!). Z drugiej strony jeżeli to rzeczywiście tak było, to nie wiem, czy ona zdoła go przestać ,,kochać''.

Następnego dnia jego żona się wyprowadziła, a kolejnego dnia on zadeklarował, że pójdzie na terapię małżeńską, ale nie wie z którą chce być.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-27 16:52
Powoli chyba godzę się z myślą, że nasz ewentualny powrót nie będzie szybki. Ona musi przestać intensywnie myśleć o tamtym, a my musimy powoli odbudowywać nasz związek.

Wierzę, że się uda. Przynajmniej dziś wierzę.
napisał/a: Mari 2010-04-27 19:50
Zadzam sie z Toba .
Powrot jest mozliwy tylko wtedy , gdy bedzie miala mozliwosc porownania Was , ktorego bardziej kocha .
Okropne zdanie ....
Jest jeden maly problem ...czy Ty bedziesz potrafil to wszystko zniesc i wybaczyc .
Teraz jestes naladowany adrenalina i strachem , ze mozesz ja stracic , ale jak opadna emocje ???.
napisał/a: Maluch1980 2010-04-27 21:29
Mam nadzieję, że ona mi wtedy pomoże. Jeżeli oni się ze sobą faktycznie nie zejdą, nie zamieszkają, nie prześpią, to myślę, że dam radę, że tą psychiczną zdradę wybaczę, że ona przejrzy na oczy i doceni mój upór i poświęcenie dla niej.

Trudne to wszystko. Za dobrze mi było w życiu. Przyszedł czas na chude lata.