Jak odzyskać miłość żony?

napisał/a: chuchilla 2010-05-02 18:56
Maluch1980 napisal(a):wie czego chce, można na niej polegać, z zasadami

Do 50 troche brak, w niektóre (np. patrz wyżej) sam nie wierzysz - czy to nie mało po 12 latach znajomości?
napisał/a: Maluch1980 2010-05-02 20:13
chuchilla napisal(a):Do 50 troche brak, w niektóre (np. patrz wyżej) sam nie wierzysz - czy to nie mało po 12 latach znajomości?


Po 10 latach, nie po 12.
30 wymieniłem. W te co zaznaczyłeś to jest prawda na co dzień, poza tym anormalnym stanem, w którym się aktualnie znajduje. Jeżeli ktoś jest taki przez 10 lat znajomości, to nie wierzę, że nagle się zmienił, tylko, że to wypadek przy pracy.

Dobrze panie psorze, przez noc zastanowię się nad 20 dalszymi.

Zresztą:
- w pewnym zakresie wie czego chce - chce spokoju,
- dalej ma zasady, bo by tak nie cierpiała z powodu tego co się wydarzyło.

Moim zdaniem ona za bardzo to wszystko przeżywa. Za dużo w tym wszystkim emocji, a za mało trzeźwego spojrzenia, na zasadzie: co się stało to się nie odstanie, mam męża, mamy dziecko, trzeba ratować małżeństwo, może się uda, a może nie, ale trzeba spróbować.

Trzeba się pozbierać raz dwa i działać. Ale ok, skoro potrzebuje spokoju, to ufam, że wie co robi i koniec końców wyjdzie, to nam na lepsze niż gdybyśmy mieli do siebie szybko wrócić.

Tak przy okazji dwa słowa o tym, że zachowuje się jak opętana. Nikt jej nie pochwalił, ale też nikt jej nie potępił, a ona się obraziła na cały świat i wszystkich bliskich traktuje z buta. Ostatnio siostra chciała z nią pogadać o jakimś swoim problemie, to żona jej powiedziała żeby się wynosiła. Jej ojciec naprawiał parę drobiazgów w jej nowym mieszkaniu i czegoś tam nie potrafił zrobić, ona zamiast mu podziękować, to z pretensjami kiedy to będzie zrobione i ile ona ma czekać. Z dziadkami zerwała wszelki kontakt.
napisał/a: Maluch1980 2010-05-02 20:21
Mari napisal(a):Teraz prosze Cie o dokladny opis ;) Jej meza .


Pozytywy:
Przystojny, w jej typie, dbający o swoje zdrowie, inteligentny, zaradny, wie czego chce, zabawny, towarzyski, wesoły, pogodny, optymistycznie nastawiony do życia, poukładany, słowny, uczciwy, pomocny, troskliwy, aktywny


Negatywy:
leniwy, egocentryczny, mało elastyczny, uparty, konfrontacyjny, złośliwy.
napisał/a: chuchilla 2010-05-04 18:43
Maluch1980 napisal(a):Tak przy okazji dwa słowa o tym, że zachowuje się jak opętana. Nikt jej nie pochwalił, ale też nikt jej nie potępił, a ona się obraziła na cały świat i wszystkich bliskich traktuje z buta.

Maluch - bo to jest tak: nie wiadomo nawet czy faktycznie jest o co kruszyć kopie i do czego doszło. Ona ma jednak niezależnie od tego prze..gwizdane na wszystkich frontach. Wie, że głupio zrobiła. Tyle tylko że jest osaczona, więc będzie się bronić i w życiu (tzn na razie) będzie atakować wszystkich dookoła, zwłaszcza tych co ją chcą uświadomić, że źle zrobiła i tych co chcą jej "pomóc" przepytując jak na przesłuchaniu. Dlatego teraz ani pytania ani zakazy ani pouczenia nic nie zmienią na lepsze. Jeśli Cie kocha (a tak jest, choć trudno czasem pojąć czemu), a skoro piszesz że wystarczy nie odpisać na SMS żeby po pół godzinie zadzwoniła to kocha, to w imie tej miłości wróci i postara się naprawić co trzeba. Jeśli nie kocha, to łańcuch i pas cnoty nic nie pomogą.

PS Od 10 lat nosi nie zmieniła fryzury (długie włosy), bo tobie tylko taka się podoba? Może powinieneś jej czasem pozwolić być bardziej kobietą a mniej żoną?
napisał/a: Maluch1980 2010-05-04 19:21
napisal(a): Jeśli Cie kocha (a tak jest, choć trudno czasem pojąć czemu),

Tzn? Z mojej opowieści wyłania się taki mój obraz, że nie sposób zrozumieć jak mnie można kochać?

napisal(a):
a skoro piszesz że wystarczy nie odpisać na SMS żeby po pół godzinie zadzwoniła to kocha, to w imie tej miłości wróci i postara się naprawić co trzeba.

Trochę coś chyba przekręciłeś, nie przypominam sobie ostatnio takiej sytuacji. Obawiam się jeszcze jednego, że ona jak nawet jak dojdzie do wniosku, że mnie kocha, to swego rodzaju duma jej nie pozwoli wrócić, na zasadzie: ,,zrobiłam mu świństwo, to mam teraz za swoje''.

napisal(a):
Jeśli nie kocha, to łańcuch i pas cnoty nic nie pomogą.

Zdaję sobie z tego sprawę. Tyle, że boję się, że ona może i kochać, a i tak zrobi głupstwa. Ja np. wiem, że kocham, ale teraz nie wiem, czy nie byłbym skłonny jej zdradzić. Zawsze ma się jakieś niezaspokojone fantazje czysto erotyczne, zawsze jest jakiś ,,żal'', że tyle jest kobiet wokół, a są zakazane, a teraz to co mnie trzyma? Gorset moralny uległ rozluźnieniu.

napisal(a):Od 10 lat nosi nie zmieniła fryzury (długie włosy), bo tobie tylko taka się podoba? Może powinieneś jej czasem pozwolić być bardziej kobietą a mniej żoną?

Chuchilla - ja może czasem próbuję narzucić swoje zdanie i to co mi się podoba, ale uwierz, że co do fryzury, ubioru itp. to się nie wtrącam, chyba że kupuję jej coś z własnej inicjatywy, to wtedy kupuję to w czym chciałbym ją oglądać, a co do fryzury, to zazwyczaj obrywało mi się, że nie zauważałem ,,rewolucyjnej'' zmiany podlegającej na podcięciu o 6,3 cm i wycieniowaniu. Jeszcze jedno chciałbym podkreślić, nigdy nie trzymałem jej na smyczy, jak tylko chciała to wychodziła sama gdzie chciała i z kim chciała, na imprezach nie trzymałem jej kurczowo przy sobie, to raczej ona była skłonna mnie ograniczać i kontrolować, ale w granicach rozsądku i nie mogę narzekać.

Muszę opisać tak faktograficznie, co się wydarzyło w ciągu ostatnich dwóch tygodni, bo chyba nie było za dużo na ten temat, ale to może za kilka dni, bo chwilowo mam co robić i jakoś nie potrzebuję tego wszystkiego roztrząsać.

Pomiędzy nami stan na dziś jest taki, że wczoraj jak odwiozłem po 3 dniach dziecko, to traktowała mnie jak powietrze, w końcu nie wytrzymałem i ze łzami w oczach ją objąłem i zapytałem, co jej zrobiłem, że mnie traktuje jakbym nie istniał. Trochę się chyba przejęła. Poszedłem, a ona mi chwilę potem napisała, że przeprasza, ale ma strasznego doła.

I jeszcze jedna ważna sprawa, na jutro umówiłem się na randkę. Wiem, że to nie jest dobry pomysł, ale chyba potrzebuję wrażeń. Tzn. nie chcę nic poza wypiciem herbaty i luźnej pogawędki przez godzinę, ale może ja też spotkam miłość mojego życia ;)
napisał/a: chuchilla 2010-05-04 20:26
Maluch1980 napisal(a):Tzn? Z mojej opowieści wyłania się taki mój obraz, że nie sposób zrozumieć jak mnie można kochać?
Tyle, że boję się, że ona może i kochać, a i tak zrobi głupstwa. Gorset moralny uległ rozluźnieniu.
Poszedłem, a ona mi chwilę potem napisała, że przeprasza, ale ma strasznego doła.
I jeszcze jedna ważna sprawa, na jutro umówiłem się na randkę.

Tak, taki właśnie obraz ciebie wynika z twoich postów.

To nie gorset, to klatka - ona jest dorosła i niezależna. Nie uchronisz ani jej ani was przed błędami przez nakładanie zakazów!!!
Toć pisze jak komu dobremu, że sama wie, że napsuła. Daj jej złapać oddech. Daj jej znać że twoje uczucie nie minęło, że jej nie potępiasz i chcesz być z nią - ale wszystko zależy od jaj WYBORU. Jestem przekonany że ona cię kocha, ale potrzebuje czasu.
Randka to najbardziej kretyński pomysł w tej sytuacji. Jeśli sie dowie - poczuje się w pelni usprawiedliwiona i znienawidzi cię z całego serca. Nie ważne do czego dojdzie - uzna to za znak, że TY ją opuściłeś. Ponadto - szybko sie pocieszasz jak na tak niezłomne uczucie.
napisał/a: Maluch1980 2010-05-04 20:38
napisal(a):Tak, taki właśnie obraz ciebie wynika z twoich postów.

Jezus, Maria, ale o co konkretnie chodzi? W czym ja jestem taki fatalny?


napisal(a):Toć pisze jak komu dobremu, że sama wie, że napsuła. Daj jej złapać oddech. Daj jej znać że twoje uczucie nie minęło, że jej nie potępiasz i chcesz być z nią - ale wszystko zależy od jaj WYBORU.

Napisałem jej ten e-mail, który z Tobą konsultowałem. Nie naciskam jej, nie nękam itd. Sam jestem spokojny, co prawda ten spokój jest zbudowany na przekonaniu, że ona z nim nie będzie, więc jak się stanie inaczej, to się znów rozsypię i będę się musiał zbierać na nowo.

napisal(a):Randka to najbardziej kretyński pomysł w tej sytuacji. Jeśli sie dowie - poczuje się w pelni usprawiedliwiona i znienawidzi cię z całego serca. Nie ważne do czego dojdzie - uzna to za znak, że TY ją opuściłeś. Ponadto - szybko sie pocieszasz jak na tak niezłomne uczucie.

Nie strasz mnie, że się wyda. A może stwierdzi, że nie jestem lepszy od niej i jesteśmy siebie warci, a tak jak jestem bez skazy, to trudniej do mnie wrócić.

Wiem, że to nie jest dobry pomysł, ale szukam jakiś mocnych wrażeń. Na prawdę nie chcę niczego poza wypiciem kawy i luźną gadką-szmatką.
napisał/a: Ankaaaaa 2010-05-04 21:21
a ja uwazam, ze spotkanie to swietny pomysl :) wszyscy tu sa zaangazowani w roztrzasanie co czuje żona Malucha i dlaczego tak postępuje, i co zrobić, żeby jej nie odstraszyć, a żeby nie bała się wrócić, jeśli jednak "się otrząśnie", a może kupic mieszkanie, a angażować ją w to, czy nie - jak ze śmierdzącym jajkiem.
życie toczy się dalej, nie wiadomo, kiedy ona podejmie jakąs decyzje, i czy w ogóle podejmie. moze zycie samo to rozstrzygnie.jesli ona zdecyduje sie na powrot- to tez da rade o to powalczyc. ale narazie nie chce wracac. nie nalezy podporzadkowywac swojego zycia jej kaprysom - wie, ze na powrot drogę ma otwarta i wystarczy. uwazam, ze autor wątku powinien sie oderwac od tego i dobrze,jesli chce sie z kims spotkac. spotkanie to nie romans. i tez tego spotkania nie tailabym przed zoną, przeciez nie ma o co miec pretensji.powodzenia
napisał/a: Mari 2010-05-04 21:56
Maluch1980 napisal(a): może ja też spotkam miłość mojego życia ;)

egocentrycznie , faktograficznie jako potencjalna `zdobycz` na razie wymieklam :( .
napisał/a: Rosaliora 2010-05-04 23:01
Maluch1980 napisal(a):
Nie strasz mnie, że się wyda. A może stwierdzi, że nie jestem lepszy od niej i jesteśmy siebie warci, a tak jak jestem bez skazy, to trudniej do mnie wrócić.


Jeśli ma do Ciebie wrócić, to właśnie dlatego, że taki jesteś: wierny, kochający, nie traktujący kobiet przedmiotowo, uczciwy w swoich deklaracjach (tzn. słowa = czyny), okazujący uczucie, ale też nie dający sobą pomiatać. Jednego łajdaka już poznała, nie rób tego błędu.

Jasne, że się wyda. Kobiety takie rzeczy czują na kilometr. A wtedy stracisz ją na zawsze i upewnisz w przeświadczeniu, że dobrze zrobiła. Tym bardziej, że z Twoich postów widać, że czuła się niepewnie w tej materii i bywała zazdrosna, chociaż z Twojego puknktu widzenia nie miała powodów do obaw. Albo Ci na niej zależy i walczysz o Waszą miłość, albo rezygnujesz i wtedy już jawnie i nie potajemnie szukasz swojej miłości. Zresztą nie znajdziesz miłości, dopóki będziesz drugą kobietę traktował na zasadzie wytchnienia, pocieszenia, dostarczenia wrażeń... Weź też pod uwagę, że o ile możesz odpowiadać za swoje postępowanie, to nie masz wpływu na zachowanie tej drugiej kobiety -jeśli zrobi sobie jakieś nadzieje względem Ciebie (po kilku rozmowach i jednym spotkaniu jest juz takie ryzyko) i zorientuje się, że jest tylko pocieszycielką, prawdopodobnie poinformuje Twoją żonę o wszystkim. I tu nie ma znaczenia, że to tylko rozmowy, kawa... Co to w ogóle za kobieta? Masz jakąś konkretną na myśli? Jedem fałszywy ruch może zniszczyć wszystko, co teraz budujesz. Albo walcz i czekaj, albo odejdź i wtedy umawiaj się z innymi, ale nie wchodź w bagno, bo to Ci w niczym nie pomoże.

Dobrze Ci idzie, po co to psujesz i wciągasz w to kolejną osobę? Jedna zbędna już wystarczy, nie komplikuj sprawy.
Twoja żona Cię kocha i prawdopodobnie wróci do Ciebie o ile nie wplączesz się w jakieś bezsenspowne randki z innymi. Chcesz wytchnienia, to jedź z kumplem w góry, spotykaj się z grupą znajomych, nawet sam zorganizuj imprezę -ale nie umawiaj się na radki, jeśli deklarujesz swojej żonie, że ją kochasz!!! Wcale nie będzie jej łatwiej, jak Ty też nie będziesz święty. Przeciwnie, to zatrzaśnie drzwi powrotu. Chcesz iść na randkę, to zaproś żonę do restauracji, albo kina. Niekoniecznie odmówi, a jak nie bedziecie wtedy poruszać tematu zwiazku i tego gościa, może pojawią się kolejne i wtedy znów zbliżycie się do siebie. Jeśli odmówi to też nic straconego, bo wiesz już jak o nią walczyć i co ją porusza. A od rodziny się odsuwa, bo ma silne poczucie winy i wie, że zawaliła.

Też myślę, że 1 mail dziennie wystarczy. Spróbuj zaczać do niej pisać inaczej. Nie pisz cały czas o Was, nie pisz w ogóle o nim, na razie nie pisz o mieszkaniu itd. Napisz coś, co będzie oderwaniem od tego wszystkiego, coś z innej beczki, z pozoru nieistotnego, trywialnego, ale ujmującego, np. opisz jak bawiliście się z dzieckiem, jakieś śmieszne historyjki, wplec w to jakieś miłe wspomnienia, opisz swój samotny spacer alejkami parku, że spacerując zauważyłeś to i tamto... Dołącz czasem do maila jakiś utwór muzyczny, ktory może jej się spodobać, albo wiąże się z jakimiś wspomnieniami. Takie pisanie może Was do siebie zbliżyć.
napisał/a: Maluch1980 2010-05-04 23:24
Mari napisal(a):egocentrycznie , faktograficznie jako potencjalna `zdobycz` na razie wymieklam :( .


Mari źle to odbierasz. Na pewno nie będę dziewczyny oszukiwał. Jeżeli ta kawa miałaby się przekształcić w cokolwiek innego, to ja się wycofuje po pierwszym łyku. Luźne spotkanie, bez zobowiązań. Nazwanie tego przeze mnie randką jest mocno na wyrost.
napisał/a: Maluch1980 2010-05-04 23:39
napisal(a):Jeśli ma do Ciebie wrócić, to właśnie dlatego, że taki jesteś: wierny, kochający, nie traktujący kobiet przedmiotowo.

Rosaliora dzięki za te słowa, bo Chuchilla się dziwi dlaczego ktokolwiek chciałby ze mną być, a zwłaszcza moja żona.

napisal(a):Jednego łajdaka już poznała, nie rób tego błędu.

Ona nie widzi w nim łajdaka, tylko drugą taką biedną nieszczęśliwą istotę jak ona sama. Zresztą dziewczyny ponoć lubią łajdaków.

napisal(a):Albo Ci na niej zależy i walczysz o Waszą miłość, albo rezygnujesz i wtedy już jawnie i nie potajemnie szukasz swojej miłości.

Nie chcę nikogo szukać. Chcę być jej wierny jak mi się uda najdłużej.

napisal(a):Zresztą nie znajdziesz miłości, dopóki będziesz drugą kobietę traktował na zasadzie wytchnienia, pocieszenia, dostarczenia wrażeń...

Wiem to.


napisal(a):Weź też pod uwagę, że o ile możesz odpowiadać za swoje postępowanie, to nie masz wpływu na zachowanie tej drugiej kobiety -jeśli zrobi sobie jakieś nadzieje względem Ciebie i zorientuje się, że jest tylko pocieszycielką, prawdopodobnie poinformuje Twoją żonę o wszystkim.

Po jednej kawie musiałaby być szalona żeby robić sobie nadzieję. Nie traktuję tego jako pocieszenia. Drugiego spotkania nie będzie. Za duże ryzyko, że spotkam kogoś znajomego.

napisal(a):Albo walcz i czekaj, albo odejdź, ale nie wchodź w bagno, bo to Ci w niczym nie pomoże.

To jest taki trochę test dla mnie, że nie utonę.

napisal(a):Dobrze Ci idzie, po co to psujesz i wciągasz w to kolejną osobę? Jedna zbędna już wystarczy, nie komplikuj sprawy.

Gdzie mi dobrze idzie?

Ok. Jak się uda to to odkręcę. Jak nie to kończę na pierwszej kawie.