Krótka piłka

napisał/a: ~gość 2010-05-02 11:11
Tigana, dziekuje ci. to co napisalas mi dalo duzo do myslenia...

[ Dodano: 2010-05-02, 11:25 ]
ale tez np trace poczucie bezpieczenstwa w momencie jak on sie od piatku slowem nie odezwal i pokazuje mi jak ma na mnie wyje**** i gdzie mnie ma... okropnie sie czuje. tym bardziej ze martwie sie strasznie czy nie jestem w ciazy. boje sie isc kupic testu ciazowego, bo to by bylo takie ostateczne jakby wyszlo ze jestem :( a jego nie ma obok... a wiedzial ze mam taki problem :(
napisał/a: Tigana 2010-05-02 13:43
Zdepresjonowana, jesteśmy z Tobą

Ja myślę, że on przemyśli i sie odezwię.
napisał/a: ~gość 2010-05-02 13:47
Tigana, znajac moj fart, on ode mnie odejdzie a ja bede w ciazy... :(
ja czuje ze on juz jakos mnie tak niezbyt darzy uczuciem... :(
a na dziecko go w zyciu nie chcialam ani nie chce lapac... bo to strasznie niskie...
jak on mnie juz nie kocha to nie ma sensu wogole...

[ Dodano: 2010-05-02, 13:49 ]
Chanelnr5 se profila usunela....????

napisał/a: Tigana 2010-05-02 13:52
Zdepresjonowana, jakie łapanie na dziecko, przecież nic specjalnie nie zrobiłaś. Co za czarnowidztwo Cie dzisiaj dopadło Już lepiej sama zadzwoń do niego, niech do Ciebie przyjedzie i wyjaśnicie sobie wszystko, tylko nie przez telefon.
napisał/a: ~gość 2010-05-02 13:55
Tigana, nie zadzwonie... :( bo jak uslysze ze nie przyjedzie, to sie zalamie do konca... poza tym skoro nie chce byc tutaj, tylko woli byc tam to jego sprawa....

a czasem mi sie wlacza czarnowidztwo.... :(

strasznie mi smutno i zle... ale wiem, ze sie pierwsza nie odezwe... on uniosl sie swoim honorem i duma i jedyne co mi zostalo teraz to tez moja duma i honor.... ale pocpierpiec z tego powodu mi nikt nie zabroni, bo inaczej nie umiem :(
napisał/a: ~gość 2010-05-02 13:59
Zdepresjonowana napisal(a):jak on mnie juz nie kocha to nie ma sensu wogole...
dziołcha kurde nie panikuj że się tak wyrażę :P (oczywiście wszystko bez obrazy :D ). Może on potrzebuje ochłonąć, zastanowić się. Kiedyś tak z moim gadałam, że jakbym się nie odezwała pierwsza to on pewnie by mnie olał. A on na to, że nie, że sam musi przemyśleć, ochłonąć, a przede wszystkim- mi dać czas na to! Bo ja również jestem choleryczką :)
napisał/a: ~gość 2010-05-02 14:03
vanilla, ale on mi pojechal, ze jest w szoku jak ja sie zachowuje, ze jak ja tak moglam, ze jestem jak obca osoba i wogole nie wiadomo co on jeszcze sobie powkrecal no i to haslo ze nie jestem juz ta kobieta ktora pokochal.... :( co ja mam o tym myslec :(
nie spie po nocach tylko romyslam, ciagle chodze z telefonem, nawet do klopa a noz sie odezwie, i nic...
ani sms na dobranoc, ani na dzien dobry... a zawsze pisal chociaz to. nawet jak bylismy pokloceni...
rzadko nam sie zdarza az taka klotnia... czasem sie boje, ze ktoras to juz bedzie ta ostatnia.... :(
napisał/a: ~gość 2010-05-02 14:10
Zdepresjonowana napisal(a):no i to haslo ze nie jestem juz ta kobieta ktora pokochal....
że się zmieniłaś. przecież ja się też zmieniłam, i mój się zmienił, kwestia akceptacji.
to, że się nie odzywa to wg mnie po prostu potrzbeujecie czasu, oboje żeby odpocząć troszkę.
Zdepresjonowana napisal(a):czasem sie boje, ze ktoras to juz bedzie ta ostatnia....
tego wykluczyć nie możesz i ja też nie mogę, że ktoraś mocno impulsywna kłótnia będzie ostatnią. dlatego trzeba spokojniej podchodzić, nie dawać się ponieść emocjom. Ja mam o tyle dobrze, że mój ma dobre podejście i mobilizuje mnie do walki z emocjami tak intensywnymi
napisał/a: ~gość 2010-05-02 14:16
vanilla, jarek kiedys tez mial do mnie podejscie... wyciszal mnie, uspokajal... a potem probowalismy rozmawiac normalnie na temat ktory wywolal klotnie...

a od jakiegos czasu nie dosc ze mnie nie probuje uspokajac, to jeszcze podkreca... prosze go- nie pisz. a on jak na zlosc pisze ciagle przedstawiajac swoj punkt widzenia- ktory dla mnie jest absurdem... i to jeszcze tonem nie znoszacym sprzeciwu...

kiedys byl inny... lepszy dla mnie. czulam ta milosc caly czas.

a teraz jak jest dobrze to jest super, a jak jest zle- to ja juz watpie we wszystko. bo nie mam z jego strony oparcia, tego poczucia bezpieczenstwa ktore zawsze czulam
napisał/a: mała_czarna 2010-05-02 14:55
Przeczytałam i uważam, że nie rozumiem zachowania Twojego faceta. Tej zmienności, że w jeden dzień - pogadanie jest ok a w drugi już nie. Ani tego, że mieszka u Ciebie ale nie poczuwa się do wydatków.
Myślę, że tu tylko jakaś poważna rozmowa może pomóc - o tym które wydatki są wasze, a które tylko jego czy tylko Twoje. W końcu planujecie wspólną przyszłość, razem wychowujecie Twoje dziecko - więc powinien się moim zdaniem poczuwać do dbania o Was i o dom.
No, ale może to taki typ, że jemu trzeba prosto z mostu powiedzieć : mieszkasz tu 4 dni w tygodniu, jesz, kąpiesz się, korzystasz z gazu, prądu - dokładaj się do rachnuków i zakupów. A jeśli zamierzacie mieszkać u Ciebie po ślupie ( albo niedługo, bo nei wiem czy i na kiedy planujecie ślub) to wtedy tym bardziej : 'kochanie, remontujemy dla nas - nie robie tego dla siebie, więc to też Twój wydatek'.
Myślę, że chłop zrozumie i może nawet głupio mu się zrobi, że wcześniej tak na to nie patrzył.
I jeszcze kilka kwestii :

Zdepresjonowana napisal(a):we wtorek nawet mu o tych obawach powiedzialam- zbagatelizowal to...


Zbagatelizował bo co ? Bo nie gada o tym ? Może to po swojemu przeżywa ?
My kilka razy mieliśmy sytuację, że ja się obawiałam, że mogę być w ciąży, płakałam, marudziłam Mojemu, że co to będzie. A Mój normalnie pełen spokój. I to nie dlatego, że miał to gdzieś, że go to nie obchodziło - ale dlatego, że wiedział, że gdy jeszcze on zacznie pokazywać, że się stresuje - to ja oszaleję a po fakcie okazywało się, że jemu też spadał kamień z serca, że fałszywy alarm.

Zdepresjonowana napisal(a)::( ja na dziecko nie dostaje alimentow, bo ojciec go nie uznal i ja o te alimenty nie wolam. i na dziecko od panstwa mi sie malo co nalezy... :(


No o to, to nie możesz mieć pretensji do swojego obecnego partnera. Zadbaj o to, żeby dziecko dostawało to co mu się prawnie należy od biologicznego ojca. Zawsze będzie Wam ciut lżej.

Zdepresjonowana napisal(a):ja nie chce stworzyc malzenstwa, gdzie poza nami bedzie jeszcze jego matka w tle...


było nie było- małżonka się dostaje z całym 'dobrobotem'

Zdepresjonowana napisal(a):nie chce tworzyc zwiazku gdzie mezczyzna mowi- nabluzgaj, nawet uderz ale nie milcz, po czym jak zaczynam sie odzywac i padaja ostre slowa to slysze "jak tak moglas sie do mnie odezwac, nie szanujesz mnie" :(


Wiesz, może jemu chodziło o to, żebyś mówiła co myślisz - ale niekoniecznie aż w taki sposób - bo wyzywanie od ch. jest moim zdaniem przegięciem.

Zdepresjonowana napisal(a):teraz to wielce urazony wielmozny pan sie wogole nie odzywa..


A Ty nie możesz ?

Zdepresjonowana napisal(a):ja rozumiem, ze jak ktos cos daje od serca, to wiadomo... ale to byl durny telewizor... jak mozna dac od serca telewizor....


Aleś się uwzieła na ten televizor. Chcieli dać mu telewizor to dali, i nie można gadać, że telewizora nie można dać z serca. Bo gdyby nie to, że jest Wam kasa potrzebna to by Ci nie przeszkadzało, że dostał telewizor i nie mówiłabyś, że to nie może być prezent z serca.

no name napisal(a):Jego urodziny = Jego prezent = Jego osobista sprawa co z nim zrobi!!!!


Dokładnie. Czy on ingeruje w to co Ty dostajesz ? I mówi Ci co masz z tym zrobić ?


Zdepresjonowana napisal(a):ale tez np trace poczucie bezpieczenstwa w momencie jak on sie od piatku slowem nie odezwal i pokazuje mi jak ma na mnie wyje**** i gdzie mnie ma...


A może po prostu czeka aż ochłoniesz i bedziesz w stanie rozmawiać bez bluzgania ?

Zdepresjonowana napisal(a):no i to haslo ze nie jestem juz ta kobieta ktora pokochal.... :( co ja mam o tym myslec :(


Może trzeba się zastanowić czy nie zrobiła się z Ciebie wredna jędza zamiast kochanej kobiety ?
napisał/a: ~gość 2010-05-02 15:04
mała_czarna, nie chce uznac biologicznego ojca, bo bedzie mial prawo do dziecka i to sie zle odbije na nas wszystkich, wiec wole to zostawic tak jak jest....

a co do tej kasy- on sie wielce oburzyl jak mu wyliczylam jakie sa wydatki do domu, ze mu napisalam ze przydalby sie tysiac zlotych zeby porobic to co jest do roboty.. a on na mnie z ryjem ze jak ja moge tego od niego rzadzac jak on nie ma i wogole takie hasla...
a przeciez ja i tak bym od niego nie wymagala, zeby mi to dal, tylko mu chcialam uzmyslowic jakie jest zycie i ze on zyl pod kloszem, i sie wkurzylam jak mi powiedzial zebym odpuscila ten tv bo kasa jest i ze to 200 zl co by dostal nas nie urzadza... wiec mu napisalam liste wydatkow do domu na 1000 zl i sie obruszyl.

a ja sie boje tego, ze jak bedziemy razem, malzenstwem, bedziemy razem zyc, to jak jego przygniecie to wspolne zycie, odpowiedzialnosc za dom, za samych siebie, za druga osobe, za dziecko to zwinie zagle i poleci z placzem do mamusi a mnie powie "przepraszam przeroslo mnie to nie dalem rady inaczej to sobie wyobrazalem"
i co ja wtedy mam zrobic...? a po tym co widze jak on sie zachowuje, to dopuszczam taka opcje ze tak moze byc do glowy.. :(
napisał/a: mała_czarna 2010-05-02 15:18
Zdepresjonowana napisal(a):a co do tej kasy- on sie wielce oburzyl jak mu wyliczylam jakie sa wydatki do domu, ze mu napisalam ze przydalby sie tysiac zlotych zeby porobic to co jest do roboty..


wiesz, dużo zależy też od formy w jakiej mu to napisałaś, można napisać ' kochanie, mamy teraz sporo wydatków bo to i to trzeba by było zrobić' albo ' potrzebuje twojego tysiąca bo muszę zrobić i to i tamto'

Zdepresjonowana napisal(a):a po tym co widze jak on sie zachowuje, to dopuszczam taka opcje ze tak moze byc do glowy.. :(


To porozmawiaj z nim po prostu - czy czuje się gotowy na taką odpowiedzialność, czy zachowuje się tak dlatego, ze go to przerasta itd.