Krótka piłka

napisał/a: ~gość 2010-05-02 15:24
mała_czarna napisal(a):wiesz, dużo zależy też od formy w jakiej mu to napisałaś


no wlasnie napisalam mu to z lekka po chamsku... w sensie "masz mi dac na to na to i na to...."


nieraz z nim rozmawialam... w takich rozmowach wydaje sie byc rozsadny i zrownowazony, wszystko ma zaplanowane, na wiele wydaje sie byc przygotowany, ale jak nagle wynika cos czego nie potrafil przewidziec to widze ze traci grunt pod nogami i nie wie co robic, a przeciez takie zycie jest ze rozne "niespodzianki" czekaja na kazdym kroku i malo co idzie zawsze zgodnie z planem... tu zawor pusci, tu podniosa oplate od osoby za przyjecie weselne i juz duzo z tego co bylo zaplanowane ulega zmianie...

nie mowiac o tym ze ja serio nie czuje milosci z jego strony.... ostatnio ciagle mi tylko potrafi wytykac moje wady i bledy... zastanawiam sie czy on widzi jeszcze we mnie choc jedna pozytywna ceche.. :( on sie tlumaczy tym, ze ja sie tez taka zrobilam... ale ja jestem taka jaka bylam, a nawet staram sie byc bardziej tolerancyjna niz kiedys wiec tego nie rozumiem... :(
napisał/a: mała_czarna 2010-05-02 15:44
Zdepresjonowana, rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa - bez tego się nie obejdzie.
napisał/a: Tigana 2010-05-02 15:44
napisal(a):- moj mezczyzna stara sie niestrudzenie caly czas, nawet powiem ze teraz stara sie duzo bardziej niz na poczatku :) romantyczne wypady, kino, prezenty bez okazji, kolacje niespodzianki, kwiaty... etc...moge powiedziec ze mam to wrecz na podzadku dziennym :) dba o to zeby do zwiazku nie wkradala sie rutyna
- ja tez dbam... ale z troche innej strony :) hehe... czyli wszelkiego rodzaju fatalaszki sobie kupuje- zeby mu sie nie znudzic :P , seksowna bielizne, doszkalam sie z zakresu hehehe kamasutry :P no i uwielbiam mu gotowac :) zawsze od niego slysze, ze bede najlepsza zona na swiecie :D


Zdepresjonowana, to jest Twoja wypowiedź z 22 kwietnia... a teraz
napisal(a):ja serio nie czuje milosci z jego strony.... ostatnio ciagle mi tylko potrafi wytykac moje wady i bledy...


To ja tu czegoś nie rozumiem, to jest jakbyś opisywała dwa różne zwiazki po prostu
napisał/a: gandzia3 2010-05-02 15:47
Zdepresjonowana,ależ jesteś kąpana w gorącej wodzie .Muszę przyznać,że epitety jakie wobec niego zastosowałaś...kurka,to co innego niż powiedzenie-to i to mnie boli,no ale sama o tym wiesz.Szczerze,nie wiem czy bym się do Ciebie po takiej akcji odezwała.Jeżeli wyjeżdżasz mu z takimi rzeczami,faktycznie,wskazuje to wszystko,ale nie na szacunek i zaufanie.Nie bronie go,bo ma swoje za kołnierzem i Wasze problemy wychodzą,że tak z "inicjatywy" obu stron.Nie rozumiem np. tego jego zachowania-dzisiaj tak,a jutro siak.Ja bym tego nie wytrzymała,ale kurde,trochę przeginasz.Może tylko w taki sposób zostałaś nauczona reagować,za pomocą takiego zachowania i słów,ale to jest po mojemu niedopuszczalne.Co do kasy,wiadomo-kość niezgody,ale jakie masz inne wyjście niż to zaakceptować?Tylko go zostawić.On powinien się "poczuć" do dołożenia się,z tym się zgodzę,ale jego mama po prostu nie musi.Twoja też może partnerowi powiedzieć-słuchaj, musisz się trochę dołożyć,bo nie wyrabiam.Pisałam,że Twój facet jest wciąż przywiązany do maminego cycka i dalej tak sądzę,ale jakoś od razu się to nie zmieni.Możesz z nim rozmawiać na ten temat i prosić ,liczyć na zrozumienie,ale musisz też zaakceptować,że jego rodzina jest inna niż Twoja.Ktoś już napisał-wyluzuj i postaraj się tak w głowie nie mielić,bo urasta to do jakiś gigantycznych rozmiarów i Ciebie samej.Nakręcasz się.
napisał/a: ~gość 2010-05-02 16:04
gandzia napisal(a):Szczerze,nie wiem czy bym się do Ciebie po takiej akcji odezwała.


po dwuletnim zwiazku....? kiedy on tez ma wiele moich lez na sumieniu...? :(


Tigana, pisalam, ze on potrafi mnie uszczesliwic jak zaden inny czlowiek na swiecie...
ale jak juz zdarzy sie klotnia, to on swoja postawa i tym jak wobec mnie sie wtedy zachowuje spycha mnie na dno... :(
napisał/a: gandzia3 2010-05-02 16:11
A co staż związku ma z tym wspólnego?Uważasz,że jak jesteś kimś dwa lata,to takie słowa mniej bolą .Kiedyś nerwy w końcu puszczają.Zdepresjonowana, nie zmienisz go.On jest taki,a nie inny.Oczywiście nie musisz się na to zgadzać i pewnych rzeczy po prostu nie tolerować.Ani u niego,ani u siebie .Dogadacie się,zrozumie,to fajnie.Jak nie-to krótka piłka i szukasz kogoś,kto będzie ci pasował taki jaki jest.
napisał/a: ~gość 2010-05-02 16:32
gandzia, ja sobie kiedys obiecalam i Bogu, ze jak nie wyjdzie mi z jarkiem to juz z nikim nie bede i zamierzam sie tego trzymac...

jak nie wyjdzie mi z nim, to bede sama do konca zycia. mam tego swiadomosc. ja juz nie pokocham nikogo wiecej- bardzo kocham jarka, wczesniej ktos zlamal mi serce i ledwo je skleilam z powrotem.... ale chcialam ulozyc sobie zycie... zrobilam to- tak mi sie wydawalo...
a teraz to ja juz wiem, ze jak ten zwiazek nie wyjdzie to ja juz nie chce niczego... ani nikogo.

moze samotnosc jest mi pisana...

wiem, napiszecie ze mam 22 lata- mloda jestem, zycie przede mna. ale dla mnie ta przysiega jest najwazniejsza i nie zlamie jej... cokolwiek by sie stalo
napisał/a: no name 2010-05-02 17:00
Zdepresjonowana, nie martw sie, tak myslalem ze u ciebie na linii jego matka-ty cos nie iskrzy... Teraz to zmienia postac rzeczy, mysle, ze rozstanie jest wskazane... zawsze masz jakis powod np. telewizor, ja zrywalem z glupszych powodow Wszyscy tu na forum uwazaja cie za spoko laske i madra i znajaca zycie...a widzisz sama jak sie zamotalas. Nabirz dystansu do tego kolesia..do calej sprawy tv... jego penisa i bedzie o wiele lepiej... zacznij traktowac to jak zwiazek bez zobowiazan...a o slubie na razie zapomnij..bo bedziecie sie rozwodzic po 6 miesiacach...trzym sie
napisał/a: Tigana 2010-05-02 21:20
napisal(a):jak juz zdarzy sie klotnia, to on swoja postawa i tym jak wobec mnie sie wtedy zachowuje spycha mnie na dno... :(


Obawiam się, że on o Tobie moze powiedzieć dokładnie to samo. Popracuj nad sobą, bo on najwyraźniej ma dośc bycia tym mądrzejszym, który załagadza Twój wybuchowy temperament. Poza tym rozumiem, ze chcesz, aby partycypował w kosztach. ale mimo wszystko- nie jest Twoim mężem i cieżko, zebyś go tak ostro rozliczała z każdej złotówki, nawet z prezentów....
napisał/a: ~gość 2010-05-02 22:24
odezwalam sie do niego na gg...


pogadalismy.... ale jakos do niczego nas to nie prowadzi... on ma kupe pretensji o wszystko totalnie, swiecie oburzony w dalszym ciagu ze sie osmielilam mu nabluzgac, nie interesuja go moje problemy moje zmartwienia... :( rycze od 15 minut ledwo na oczy widze co pisze :( glupia jestem ze wogole sie odezwalam.... czuje sie teraz jeszcze gorzej
napisał/a: ~gość 2010-05-02 22:26
Zdepresjonowana napisal(a):vanilla, jarek kiedys tez mial do mnie podejscie... wyciszal mnie, uspokajal...
mój też, ale po jakimś czasie po prostu ma tego dość, brak mu tej cierpliwości, którą miał teraz. na ogół jak lecę sobie z koksem dostaję ostrzeżenie, że przeginam i jak się nie uspokoję, to rozchodzimy się do domów. i było już tak, że w tył zwrot i poszedł. choleryków trzeba krótko nie da się ukryć :P
mała_czarna napisal(a):Zdepresjonowana, rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa - bez tego się nie obejdzie.
właśnie odnoszę wrażenie, że wy coraz bardziej w innych językach do siebie, on Ci po angielsku, Ty mu po chińsku... u nas też tak jest ostatnio, ale staramy się nad tym pracować
Zdepresjonowana napisal(a):
gandzia napisal(a):Szczerze,nie wiem czy bym się do Ciebie po takiej akcji odezwała.

po dwuletnim zwiazku....? kiedy on tez ma wiele moich lez na sumieniu...?

wiesz co, tak jak pisałam dla mnie wyzwiska są nie do pojecia, ale ok jeśli Ty go od chu*ów, on Ciebie od ku*w, to spoko, jesteście kwita widocznie tak macie. ale jeśli to jest jednostronne to mi nie halo
napisał/a: ~gość 2010-05-02 22:29
vanilla, te bluzgi sa z mojej strony, ale on mi jedzie po swojemu- np haslami ze nie mam poziomu i ze nic soba nie reprezentuje i to boli bardziej niz jakby mi powiedzial ty kur...

gadalismy na gg (patrz moj post wyzej) i sie zalamalam, bo jego mamusia jest najlepsza i ble ble ble i moja wina za wszystko i jeszcze mi napisal, ze jak nie bede nikomu ufac i wszedzie kazdego podejrzewac to bede zawsze w dupie, tak jak jestem...

jak on moze mi tak pisac? nie bylo przypadku zebym co do jego rodziny sie pomylila... a on mi napisal ze uwaza ze nic sie nie stalo jak przyjechalam w ten wielkanocny poniedziaek... nie skad, nie stalo sie... rycze jak bobr ;(