Krótka piłka

napisał/a: mała_czarna 2010-05-03 09:43
Zdepresjonowana napisal(a):jakim ON jest wsparciem dla mnie.....?


a jakim Ty jesteś wsparciem dla niego ?
skoro zamiast powiedzieć mu, ' ok, dostałeś tv, nie jest nam potrzebne, no ale trudno, jakoś sobie poradzimy' - to Ty robisz mu awanturę, wyzywasz go od najgorszych i wiedząc, że nie ma kasy wyliczasz mu na co ma się dołożyć ?
To jest wg Ciebie wsparcie ?

Zdepresjonowana napisal(a):na to wogole uwagi nie zwraca...


to, że nie gada i nie panikuje nie znaczy, że go to nie obchodzi.

Zdepresjonowana napisal(a):dziekuje za takiego faceta... :( za taka milosc :(


skoro Ci tak źle i nie chce Ci się nic zrobić, żeby to naprawić - to zmień faceta i po sprawie a nie ciągle oczekujesz, że to Ty będziesz w centrum uwagi a on sobie ze swoimi problemami będzie radził sam.
napisał/a: ~gość 2010-05-03 09:53
mała_czarna, jak widac i on musi sobie radzic sam ze SWOIMI problemami, i ja jestem zostawiona SAMA sobie ze swoimi....

ja juz mu wczoraj napisalam, ze jakby on inaczej od poczatku podszedl do tego prezentu to by nie bylo awantury... bo jesli jego pierwsze slowa jak dostal ten tv byly "o boze za co ja karte splace to mi calkiem niepotrzebne a jakby mi daly kase zamiast tego to bysmy mieli wiecej niz chcielismy" to co ja mialam sobie pomyslec? wpadlam wtedy w panike... zwykle tak jest ze jak on mi mowi- nie martw sie- to sie nie martwie...
a jak on panikuje- to ja tez... wiec sie strasznie w to wkrecilam...
jakby mi od razu napisal - dostalem tv, szkoda, ale kto sie mogl spodziewac- to ja bym nawet na pomysl nie wpadla, zeby on szedl z matka gadac... taka jest prawda.
a on po prostu w jeden dzien sam mowil, ze pogada, dzien pozniej ze pogada, ale nie wie jak, w jeszcze nastepnego dnia haslo- nie pogadam bo takie mam zasady i koniec...

tu jest porozumienie? wspolne rozwiazywanie problemow?
napisał/a: mała_czarna 2010-05-03 10:09
Zdepresjonowana napisal(a):mała_czarna, jak widac i on musi sobie radzic sam ze SWOIMI problemami, i ja jestem zostawiona SAMA sobie ze swoimi....


ale Ty oczekujesz od niego wsparcia sama mu go nie dając.

Zdepresjonowana napisal(a):tu jest porozumienie? wspolne rozwiazywanie problemow?


jak już ktoś napisał JEGO prezent = JEGO sprawa - tu nie ma miejsca na twoje uwagi i wtrącanie się czy rządzenie JEGO prezentem - podejrzewam, że on Ci się nie wcina a Twoje prezenty i nie mówi Ci co masz z nimi zrobić
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:14
mała_czarna, bo u mnie w domu jest tak, ze zawsze mowimy co chcemy dostac, co nam sie podoba, czego potrzebujemy... wiec jak mi potrzebna kasa, to mowie rodzinie... i dostaje kase...
i nieraz kase z moich prezentow przeznaczylam na nasze wspolne cele, jak nam bylo potrzebne....

dlaczego wybierasz tylko te cytaty ktore potwierdzaja twoja teorie- czyli ze zachowuje sie tylko i wylacznie ja po calosci nie fair... to nie jest czarno biale. staram sie to opisac w miare jak najobiketywniej, ale opuszczasz naprawde wiele elementow- np to co sie dzieje w moim domu bardzo na mnie wplywa, to jak jarek sie do mnie odnosi i w jaki sposob to tez wplywa na to jak ja postrzegam pewne sprawy. skoro wzial i sam nie byl zadowolony i sam w pierwszym odruchu powiedzial ze porozmawia z matka, a dwa dni pozniej mowi ze nic z tego, to ja nie rozumiem na czym ja stoje i dlaczego zrobil tak jak zrobil, bo jak czlowiek ma zasady to ma je zawsze, a nie ze w jeden dzien je ma, a w inny nie.
i to ze on nie partycypuje u mnie w domu w zadnych kosztach tez wplywa na to jak ja postrzegam jego i jego problemy i jego zachowanie.
czasem nazbiera sie tyle rzeczy, ze mnie wszystko przerasta...
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:21
hmm mi się tu kłócą dwie rzeczy i trudno mi tu powiedzieć, że to normalna sytuacja. Otóż, on nie dokłada się do niczego pomieszkując u Ciebie- co z niego za facet :/ zaś z drugiej strony Ty mu wyjeżdżasz, żeby dał Ci na remont (a sama mówisz, że nie wiesz co z was dalej będzie) i na ciuszki dla dziecka. Ja rozumiem, ze on się troszczy i chce być dla Twojego synka tatą, ale nie mając kasy na swoje potrzeby nie wiem czy chce się dokładać na takie rzeczy, skoro pewnie też nie wie czy za tydzień jeszcze ze sobą będziecie. Moim zdaniem jak najbardziej powinien się dokładać do bieżących spraw typu rachunki, czy jedzenie, bo sam te koszta nabija, tutaj daje d*py moim zdaniem, ale Twoje wymagania względem odległych spraw są wg mnie nie fair. Najlepiej byłoby porozmawiać o tym, ale sama ostatnio miałam hmm rozmowę tak to nazwijmy, która niejako nie po mojej myśli poszła i nie wyjaśniłam jej do końca więc wiem jak to trudno o kasie gadać. jak ktoś chce to mogę rozszerzyć, nie wiem czy was to interesuje :P
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:28
vanilla, bo ja wlasnie przez to ze on sie nie poczuwa i ma takie dziwne zagrywki nie wiem jak to dalej bedzie....
jakby nie bylo jestesmy zareczeni, on planuje kiedy sie tu wprowadzi na stale (zamieszkamy razem jeszcze przed slubem), ostatnio zastanawiamy sie czy nie wziac cywilnego a potem koscielny- za rok, dwa... no i jeszcze nie wiadomo czy to co mam w brzuchu to tylko tluszcz i flaki, czy cos malego tam rosnie... czego sie strasznie obawiam- ale co bedzie to bedzie...
jakby on sie nie zachowywal tak jak ostatnio zaczal sie zachowywac (coraz mniej sie ze mna liczy, mowi mi coraz bardziej przykre rzeczy, widze ze nie chce juz tak ze mna przebywac) to ja bym nie miala zadnych obaw o nasza przyszlosc... wiem, ze ja tez nie jestem w porzadku i naprawde staram sie pracowac nad pewnymi rzeczami... i mi sie udaje. ale czasem sie nie udaje- np kiedy slysze "bez sensu prezent, pogadam z mama" a dwa dni pozniej "naucz sie ze u mnie w domu sa takie a takie zasady..." bo ja nie wiem o co chodzi i czuje sie jak przyglup....

i jesli mozesz to tez rozszerz rozmowe swoja z partnerem....
napisał/a: Tigana 2010-05-03 10:31
Zdepresjonowana, fakt, że masz skomplikowane życie, ale nie możesz jarka o to obwiniać. To nie jego wina, że masz taką sytuację rodzinną, ani ze mieszkasz z siostrą i szwagrem. To są konsekwencje decyzji, jakie podejmowałaś, zanim się poznaliście.
napisal(a):czasem nazbiera sie tyle rzeczy, ze mnie wszystko przerasta...


Skoro przerasta Ciebie, która w tym żyjesz, to tym bardziej jego, który dopiero w to wchodzi. Sama mówisz, że jest przyzwyczajony do spokojnego życia, wycieczek zagranicznych, a teraz nagle ma się przestawić do walki o każdą złotowkę. To nie jest proste i moim zdaniem ładnie z jego strony, że macie wspólne pieniądze, mimo że jak mówisz nie jesteście małżeństwem.

Co do jego rodziny, to jest tak jak pisała vanilla, ja nawet jak ostro kłóciłam się ze swoim bratem i myślałam o nim jak najgorsze, ale jak ktoś spoza rodziny go krytykował- wkurzałam się ostro. Musisz odpuścić jego rodzinie i koniec. Nie z nimi sie żenisz, po pierwsze, po drugie, należy im się szacunek za to, że go wychowali i kochają, nawet jeśli inaczej to widzisz.
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:33
Tigana napisal(a): To nie jego wina, że masz taką sytuację rodzinną, ani ze mieszkasz z siostrą i szwagrem. To są konsekwencje decyzji, jakie podejmowałaś, zanim się poznaliście.


w sensie formalnym siostra ze szwagrem (tak serio to konkubentem....) nie mieszka z nami... ale jak juz sie zjawiaja to jest dym...

i dlaczego to sie ma wiazac z konsekwencjami moich decyzji...? bo jakos nie rozumiem tego stwierdzenia...
napisał/a: mała_czarna 2010-05-03 10:33
Zdepresjonowana napisal(a):mała_czarna, bo u mnie w domu jest tak, ze zawsze mowimy co chcemy dostac, co nam sie podoba, czego potrzebujemy... wiec jak mi potrzebna kasa, to mowie rodzinie... i dostaje kase...


ale tak jest u CIEBIE W DOMU - u niego widocznie jest inaczej i musisz to uszanować.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że zbieramy na coś z Moim, on na urodziny zamiast pieniędzy dostaje coś bez czego możemy się obyć i ja mu robię awanturę, że jego rodzina nie wpadła na to, żeby dać nam kasę. Co on winny ?


Zdepresjonowana napisal(a):czyli ze zachowuje sie tylko i wylacznie ja po calosci nie fair.


oo nieprawda - w którymś poście pisałam, że uważam, że niedokładanie się do rachunków przez Twojego faceta uważam za nieodpowiednie .

Ale uważam, że Ty patrzysz tylko w kategorii 'ja' i zbytnio się emocjami kierujesz - rozumiem, bo sama jestem okropnym kłótnikiem i często powiem coś zanim pomyślę. Wyciągnij rękę na zgodę, spróbuj spokojnie porozmawiać o tym dokładaniu się, bez chamskich odzywek, bez wyrzutów - po prostu przedstaw swoje racje - bo w tym temacie nie powinnaś popuszczać - skoro mieszka u Ciebie to niech się poczuwa.
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:37
mała_czarna, wyciagnelam wczoraj reke... a on to jakos olal... a ogolnie to jestem osoba ktora ciezko wyciaga reke na zgode, kiedy nie jest pewna czy zawinila bardziej...

poza tym boli mnie to, ze matka ZAWSZE pytala go, czy chce kase czy prezent- dlatego tez sie zezloscilam... ze teraz wyskoczyla z tym tv, bo poczulam ze w jakis sposob to jest skierowane przeciw mnie... dlaczego? bo dopoki nie dostal renty po tacie, to matka na caly miesiac dawala mu...100 zl... nie musze chyba mowic, ze naewet do przejazdow musialam mu dokladac zeby przyjezdzal do mnie. no i cale jedzenie bylo na mojej glowie i wszystko- i sie zadluzylam po uszy. a tez studentka jestem. a jeszcze samotna matka... wiec mam pretensje, ze ona juz wtedy miala wszystko gdzies :(
prawdopodobnie jakby jarek nie dostal po tacie tej renty, to bysmy juz razem nie byli, bo by sie nie dalo...
prawie rok to ja wykladalam calusienka kase na wszystko... i w pewnym momencie splaty karty kredytowej pochlanialy wiekszosc moich pieniedzy na zycie studia... :(
napisał/a: mała_czarna 2010-05-03 10:44
Zdepresjonowana napisal(a):mała_czarna, wyciagnelam wczoraj reke... a on to jakos olal... a ogolnie to jestem osoba ktora ciezko wyciaga reke na zgode, kiedy nie jest pewna czy zawinila bardziej...


Rozumiem - bo mi w ogóle jest ciężko wyciągnąć rękę nawet jak wiem, że to moja wina.
Ale może warto spróbować jeszcze raz, napisać coś miłego i poczekać na reakcję - szkoda tracisz tyle dni na nieodzywanie się z powodu głupiego tv.

Zdepresjonowana, porozmawiaj z nim po prostu, powiedz mu jak Ty to widzisz, zapytaj dlaczego tak się zmieniło jego podejście do Ciebie i do Was, wyjaśnijcie sobie takie rzeczy zanim będzie za późno.
napisał/a: ~gość 2010-05-03 10:47
mała_czarna, wlasnie to sie zaczelo od glupiego tv... a teraz to juz chodzi o co innego.... o wartosci jakie wyznajemy, o nasze zasady, o roznice w wychowaniu, o tym jak traktujemy siebie nawzajem...
ze sprawy o glupi telewizor, zaczelam rozkminiac czy my wogole do siebie pasujemy... zaczelam sobie przypominac nasze inne klotnie- i tak sie nakrecam coraz bardziej...
i wkrecam, ze go nie ma a mi go brak, a mi tak ciezko, a on sobie siedzi w domu i jest mu zajedwabiscie... i zapewne wogole za mna ani troche nie teskni...
i zastanawiam sie czy wogole by sie odezwal jakbym ja sie nie odezwala, i czy mu jeszcze na mnie zalezy...

ten je*** tv to juz nie jest teraz wogole nawet istotny...