kto jest tym jedynym???

napisał/a: dgw 2009-05-26 09:17
Skąd tak wiele nierozsądku, w rozsądnej kobiecie.
napisał/a: jaca38gda 2009-05-26 10:03
gula, pięknie napisałaś swoją spowiedź - żałuję, że nigdy tak nie napisała moja żona, czy nie powiedziała, że uważa przeprosiny za rozwiązanie naszej sprawy...

Teraz Michał ma najtrudniejsze dni w swoim, życiu. Masz niepowtarzalny czas na danie mu wsparcia jakiego potrzebuje. Wesprzyj go, to pomoże Wam odbudować to i owo.
Macie przed sobą miesiące ciężkiej pracy i bólu.
On tego nigdy nie zapomni, ale być może wspomnienia ostatnich dni wyblakną tak, że nie będą tak bardzo bolały.
powodzenia.....
napisał/a: BOGINS 2009-05-26 10:14
W sumie nie chodzi o to by komuś mówić że się kocha, że wszystko jakoś będzie itd. Tak jak kolega powiedział, teraz będzie sporo dni na przemian cichych, wielokrotnie też takich w których mąż będzie chciał się poddać.
Nie chodzi też oto, że masz teraz ekhe robić nie wiadomo co... musicie odbudować to co się zepsuło... a jak wiemy łatwiej niszczyć niż budować...
napisał/a: sorrow 2009-05-26 10:22
gula, masz wyjątkowego człowieka u boku. Trzymaj się go, bo zginiesz... na prawdę :). Mów mu, że go kochasz i przepraszaj jak prosi (przynajmniej w początkowym okresie)... to bardzo ważne dla niego. Co do waszej przyszłości, to wszystko zależy od ciebie. Zdrada się odbyła i nic jej nie cofnie. Dobro natomiast jakie możesz wnieść do swojego związku to dalej otwarta kwestia, na którą masz ogromny wpływ.
napisał/a: balbina73 2009-05-26 11:02
Gula jeśli dostałaś szansę to znaczy że Michał bardzo Cię kocha. W sumie jak czytałam Twoją opowieść to czułam się prawie jak bym czytała scenariusz z swojego życia... niestety... Nie zmarnój tej szansy jak zależy Tobie na mężu. Może się pogubiliście ale jeszcze można zbudować coś wspaniałego, ale razem, nie zapominaj nigdy o tym. Na początku będzie trudno i jeszcze nie raz wypomni pewnie to Tobie. To będzie wracać jak bumerang, ale nie skrzywdź go wtedy. Po prostu przytul i powiedz jak bardzo go kochasz. U mnie minął 1 rok i 7 miesięcy i jeszcze zdarza się że to powraca, jak jakiś koszmar. Ale cóż. Tego się nie cofnie. Choć podłoże zdrady było zupełnie inne niż u Ciebie. Może kiedyś i ja opiszę swoją historię.
W kazdym razie trzymam kciuki.
napisał/a: gula1 2009-05-26 11:13
Jestem tego w pełni świadoma, że czekają nas trudne chwile, zwłaszcza Michała. Ale będę obok, będę zapewniać Go o swoich uczuciach, przepraszać...Będę pokazywać gestem, słowem, czynem, że mi bardzo zależy....Zrobię wszytko, aby jeszcze poczuł się szczęśliwy. Zrobię wszystko, aby jeszcze zasłużyć na Jego miłość.

Dziękuję.

PS: On chciał wiedzieć.
napisał/a: Magdalena32 2009-05-26 13:08
gula napisal(a):A ta chora sytuacja- stworzenie bajki, próba zrobienia wręcz wariatki ze mnie to dowód na to, ze ta osoba nie ma godności, jaj


no chyba raczej jaja ma bo zrobił z Tobą to co chciał i to przy ich czynnej pomocy ;)

gula napisal(a):PS: On chciał wiedzieć.


widzisz gdybyś wtedy mu o wszystkim powiedziała, zamiast słuchać rad osób które były za niemówieniem, prawdopodobnie nie doszłoby do tego do czego doszło i nie wyrządziłabyś aż takiej szkody swojemu mężowi jaką wyrządziłaś teraz swoją informacją, bo wtedy nic większego nie było można było wyjaśnić i załatwić to, zaś teraz będzie trudniej i to znacznie trudniej niż to sobie wyobrażasz i to teraz tylko od Ciebie będzie zależało czy on tak naprawdę Ci wybaczy. bo do prawdziwego wybaczenia jest jeszcze daleko droga przed nim...

gula napisal(a):Być może według niektórych nie zasługuję na dobroć Michała....Pewnie tak jest...Ale może okazać się po wielu wielu latach, które są przed nami- gdy siedząc w fotelach jako staruszkowie- uznamy, że prócz tego co zrobiłam- wszystkie pozostałe lata były dobre?


ale równie dobrze może się okazać że za rok, dwa, dziesięć spotkasz innego Jacka i znowu zrobisz to co zrobiłaś (wyrzuty sumienia za poprzednią zdradę znikną, pojawi się jakaś pewność że raz wybaczył to drugi raz pewnie też) i wcale nie musi być tak że teraz będziesz wierną żoną i będziecie wiecznie szczęśliwi, bo może być zupełnie inaczej, tym bardziej że jak sama piszesz kiedy jest dobrze i wszystko się układa to Ty musisz to wszystko zepsuć...

balbina73 napisal(a):Czytam ten wątek już któryś dzień. Byłam w podobnej sytuacji. Myślę że powinnaś sie wstrzymać z powiedzeniem tego mężowi. Ignoruj Jacka. Jemu w końcu się znudzi. Wiesz jak kochasz Michała a on Ciebie, to nie mów mu. To do końca będzie w jego pamięci. Mój mąż się dowiedział... nigdy nie zapomnę jak płakał. Jesteśmy razem ale zawsze będzie to coś. A komórka... udaj że ktoś Ci może ukradł i kup nową.
Pozdrawiam i wysyłam coś na PW


a co by było gdyby się nie dowiedział Twój mąż? czyżby drugi związek kwitł nadal bo lepsze "dobre kłamstwo" niż "bolesna prawda"?
napisał/a: balbina73 2009-05-26 13:42
dominik25 napisal(a):a co by było gdyby się nie dowiedział Twój mąż? czyżby drugi związek kwitł nadal bo lepsze "dobre kłamstwo" niż "bolesna prawda"?


Widzisz Dominik wszytskich oceniasz równą miarką. Nie kwitłby bo go już nie było. Żeby było śmieszniej tydzień wcześniej podjęłam decyzję że tak nie można. Zresztą to był dziwny związek. Mimo wszystko nie jest ze mnie taka zołza, jako może sobie myślisz.
napisał/a: gula1 2009-10-02 09:58
Witajcie.
Odzywam się po dość długiej przerwie. Potrzebowałam trochę czasu, aby wszystko sobie ułożyć, aby dojść z mężem do porozumienia, poznać Jego i swoje emocje oraz potrzeby.
Dziś już mam bardziej poukładane myśli, więcej spokoju wewnętrznego i chyba jestem szczęśliwa. Chodzę do psychologa, staram się jak mogę- być dobrą żoną i mamą.

Narazie brak czasu, ale wiecztrem postaram się napisac coś więcej.
Pozdrawiam.
napisał/a: balbina73 2009-10-02 10:08
Bardzo się cieszę że się poukładało w miare wszystko :) I oby tak dalej :) Trzymam kciuki
napisał/a: gula1 2009-10-07 16:31
Witam.

Zdradziłam. Wszystko powiedziałam. Była konfrontacja męża z nim. Teraz staramy się być szczęśliwi pomimo tego, co się wydarzyło.

No właśnie- co się działo po wyjawieniu prawdy?
Jak już opisywałam wcześniej- Michał był zdruzgotany. A ja początkowo nie umiałam płakać, nawet złościło mnie to, że on tego ode mnie oczekuje. Przecież miał prawo! Czułam się jak złoczyńca, któremu odmierza się karę i on z tą karą się nie godzi. Później wszystko puściło- pojawiły się łzy, prośby o przebaczenie, próby tłumaczenia dlaczego.....

Następnie wesele siostry, już najcięższe dni za nami, ale obraz dwojga przysięgajcych przed ołtarzem bardzo bolał.....

Przestałam wychodzić na aerobik, wszystkie wieczory spędzałam z mężem. On tego potrzebował.
A ja?
Pomimo tego, że to ja zraniłam najbardziej- czułam się również zraniona. Kochałam i kocham Michała, nigdy nie było inaczej, ale borykałam się z problemem natarczywych myśli o tamtym.....

Na początku byłam wściekła- za to, że tak się ze mną obszedł. Złość była moim sprzymierzeńcem, bo czułam do niego ogromną niechęć. Wiedziałam, że okropnie źle postąpiłam- ale on był wg mnie jeszcze podlejszy.....To wszystko wydawało mi się jak ściągnięte z jakiegoś kiepskiego filmu o miłosnych intrygach, gdzie podłość i namiętność
to podstawa.
Potem pojawił się żal, rozgoryczenie, nieznośny ból.... Nie umiałam się pogodzić, że on był taki zły, że tak mnie potraktował.
Następnie mocno tlumiona tęsknota- za tym co było, za nim....

Czas robił swoje...Ile jest prawdy w banale- że czas leczy rany.....
Z każdym uczuciem tęsknoty pojawiała się złość i niechęć do niego. I więcej rozsądku i tłumaczenia sobie i przypominania, do czego to doprowadziło.....I refleksja nad swoim życiem, analiza własnego wnętrza....

Powyżej opisałam uczucia do niego, a przecież Michał był najbardziej poszkodowany.....

Owszem, ale aby móc normalnie funkcjonować i układać sobie z nim dobre relacje- musiałam poznać swoje uczucia, oswoić je, przeanalizować i próbować przewartosciować niektóre rzeczy....
Dbałam i dbam o Michała, o swoją rodzinkę. Dużo rozmawiamy, staramy się spędzać jak najwięcej czasu razem. Oczwyiście jest zawsze mnóstwo obowiązków, praca, dziecko- którym trzeba się opiekować i które jest bardzo absorbujące, jest też zmęczenie. Ale jakoś dajemy radę. Wiem, że postąpiłam źle. Michał początkowo nie potrafił powiedzieć, że mnie kocha. Do tej pory mówi, że nigdy nie będzie tak jak dawniej. Wiem, że potrzebuje więcej czasu. A ja robię wszystko, aby Mu pokazać, że bardzo żałuję, że zbładziłam i że będę walczyć o naszą wspólną przyszłosć.
Zaczęłam chodzić do psychologa- aby zrozumieć samą siebie, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłosci, aby uporać się też z paroma innymi sprawami........
Krytykowanie mnie (przez niektórych) za podróż do przeszłości- aby zrozumeić motywy swojego postępowania- nie była moim zdaniem właściwa, sądzę- że miała i ma głęboki sens.

Jacka widziałm kilka razy, nie da się tego uniknąć- prauje blisko mojego miejsca zamieszkania, tuż przy dużym, często uczęszczanym skrzyżowaniu. Zawsze mocniej zabije mi serce, poczuję złosc, ale i tęsknotę....Raz jest to mniej, raz bardziej nasilone. Zdarzyło się nawet, że poczułam obojętność i byłam z tego powodu zadowolona. Później sądziłam, że będzie tak samo, ale znów serce zaczęło szybciej bić. jednego jestem pewna- te porywy serca nie mają nade mną takiej władzy jak kiedyś, gdy robiłam szystko, aby się do niego zbliżyć. nie zrobię już nic, nie wykonam żadnego ruchu. Nie pozwolę też, aby podobne sytuacja miała kiedyś miejsce, nie zacznę rozbudzać podobnych uczuć- zduszę je w zarodku.
wiem, że jeszcze musi upłynąć trochę czasu, aby ta obojętność zagościła w sercu na dobre.

Zdałam w końcu prawo jazdy, przepisałam się do innego ośrodka. Teraz zaczynam jeździć sama, bez męża, coraz lepiej mi idzie. Bardzo to lubię, ale kosztuje mnie to wiele energii- bardzo się przy tym emocjonuję, zwłaszcza przed uruchomieniem silnika. Jazda pochłania wiele mojej energii, daje ujście wielu emocjom, uspokaja, choć i stresuje, pozwala zapomnieć, skierować myśli i energię gdzie indziej....
W lipcu byliśmy w Paryżu, sami- we dwójkę.

To tyle w telegraficznym skrócie. Myślę, że mogłabym pisać o tym więcej, ale czas na to nie pozwala. Zaraz wraca mąż, chcę Mu przygotować ciepły posiłek, potem wybieramy się na galę do Filharmonii Bałtyckiej :)
W następnym tygodniu jedziemy do Szczecina, mam konferencję, a mąż robi sobie przy tym mały urlop- choć bierzemy brzdąca ze sobą.
Będę prowadzić na zmianę z Michałem :)

Życzę silnej woli i walki z pokusą- tym, którzy znajdują bądź znajdowali się w podobnej sytuacji.
napisał/a: dgw 2009-10-08 07:46
Brawo i powodzenia.