kto jest tym jedynym???

napisał/a: ~gość 2009-05-22 10:59
Szczerze mówiąc nie rozumiem Cię.
Powiedz co zdecydowało że związałas sie z Michałem? Nie pomyślałaś że on jest oschły i Ci dogryza bo Ty ze swojej strony robisz to samo? a może on wie o Twoim romansie i tak naprawdę cierpi w milczeniu?
Mam wrażenie że jesteś strasznie skoncentrowana na sobie. Czemu to nie wiem, może dlatego że zawsze od Ciebie wymagano, więc chcesz teraz miec coś dla siebie albo odezwały się kompleksy i odrzucenie przez rodziców , może i Michała zaczełaś postrzegać własnie jak swoich rodziców i dlatego zaczęłaś się od niego odsuwać?
A związek cóż ,nie umiesz o niego zadbać ,to widać jak byk, a utracona miłość? wiesz prawdziwa miłość istnieje wtedy kiedy dwoje ludzi dba o związek w szarej codzienności.
A Jacek to tylko wyidealizowane wspomnienie, dziwne że wcześniej był draniem ,może odszedł nie po to żeby nie rozwalac Twojego małżeństwa tylko z zupełnie innych powodów jak np nowa kobieta wolna i zdecydowana?
Nie wiem co powinnaś zrobić,najlepiej idź do dobrego psychologa. To nie zakazane uczucia są problemem , Ty masz problem ze sobą.
napisał/a: sorrow 2009-05-22 11:00
gula, ty chyba nie rozumiesz całego sedna romansu. Tu nie chodzi o wielką i dozgonną miłość. Z samej natury jest to rzecz przejściowa. Osoby decydujące się na bycie tym trzecim, czy trzecią z góry nie traktują tego jako tzw. poważnego związku, a te które tak robią są po prostu naiwne. Owszem, jest mnóstwo uniesień, przyjemności, nowości, itd. Zazwyczaj kiedy wychodzi na jaw, że jedna osoba chciałaby już tak pozostać na całe życie, to oznacza początek końca romansu.

Wiem, że tak łatwiej ci się żyje wierząc w te bajki, o tym jaki Jacek porządny i odpowiedzialny. Każdy niegłupi właśnie w ten sposób by niewygodny związek zakończył. Chyba nie wyobrażasz sobie, żeby powiedział ci wprost "nie mam zamiaru brać sobie na głowę ciebie, wspólnego życia, codzienności, może dzieci"... po prostu to nigdy nie było celem tego związku. W sumie, to może nawet trudniej ci teraz będzie, bo stworzyłaś jak widzę idealny obraz w głowie. O wiele łatwiej było by ci, gdybyś dopuściła do siebie bardziej realistyczny obraz, w którym on po prostu się zwinął kiedy tylko pojawił się ślad jakiejś odpowiedzialności, którą miałby na siebie wziąć.

Mówię ci... gdyby mąż się dowiedział, a potem zadzwonił do Jacka mówiąc, że cię nie chce i może cię sobie zabrać, to Jacek powiedział by tylko "ale, zaraz, zaraz... tego w umowie nie było... jak to mam sobie wziąć?".

gula napisal(a):Proszę- ulżyjcie sobie, piszcie, dogryzajcie, oceniajcie....

Ale co tu oceniać i po co dogryzać? Jesteś jedną z bardzo wielu kobiet, które wdały się w romans i cierpią, kiedy kochanek się wycofał zamiast zaangażować na całego. Dla ciebie to sprawa wyjątkowa i osobista... ale tylko dla ciebie. Na prawdę... giniesz w tłumie :). Z czasem się pozbierasz i wtedy dopiero będziesz mogła się pokusić o jakąś oconę własnej osoby... jak pokierowałaś dalszym życiem, jakie wnioski wyciągnęłaś z tego co się stało i czy wcieliłaś je w życie.
napisał/a: gula1 2009-05-22 11:09
Wiem, że macie rację. Uwierzcie mi, że wiele rozumiem!!!! Ale nie mam do tego wszystkiego dystansu. W ogóle i moja ocena sytuacji jest zupełnie, zupełnie inna! Teraz jestem jedną wielką emocją, niczym więcej.....

Wiem jak to wszystko "wygląda", gdy to wszystko się czyta.
gdybym potrafiła- stanęłabym z boku i sama pewnie radziłabym sobie to co Wy mi. Myślicie racjonalnie, patrzycie na to z innej perspektywy. Ja nie. I dopóki to się nie zmieni- nie będę potrafiła sobie z tym poradzić i wyciągnąć ostatecznych konstruktywnych wniosków.
napisał/a: Magdalena32 2009-05-22 11:37
wyprowadź się od męża i od razu konstruktywne wnioski przyjdą do Twojej głowy, skoro źle kiedy on jest obok to niech będzie gdzieś daleko i wtedy będziesz wiedziała co wolisz tęsknotę za utraconym kochankiem (który pewnie jak wtedy wiedzie szczęśliwe życie wolnego strzelca) czy to że zaczynasz tracić męża...
napisał/a: gula1 2009-05-22 11:50
Dodam jeszcze, że nie udało mu się naprawić swojego związku z eks żoną i ze jest z dużo młodszą od siebie dziewczyną (on ma 34 lata, ona 22) i że zostawił tu dziecko, przez co żona chce mu ograniczyć prawa rodzicielskie.
napisał/a: Magdalena32 2009-05-22 12:11
widzisz długo nie cierpiał z powodu Twojej straty, szybko znalazł "pocieszenie" czyli jakoś specjalnie na Tobie mu nie zależało...a że zostawił dziecko? cóż był marnym mężem, jest marnym ojcem, wtedy nie przejmował się żoną a teraz dzieckiem a Ty nad "stratą" kogoś takiego rozpaczasz...z Tobą postąpił tak jak z żoną czyli olał.
napisał/a: gula1 2009-05-22 12:16
Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam, Twoja trzeźwa ocena daje mi do myślenia.....

Tę młodą dziewczynę miał już w trakcie kontaktowania się ze mną- dowiedziałam się o tym niedawno, ponoć już są ze sobą dosyć długo, mieli przerwę- w tym czasie on starał się odbudować swój zwiazek z żoną, nie udało się i wrócił do tamtej młodej.....Czyli nie były 2 kobiety, a 3.....A ja taka głupiutka i naiwna sądziłam, że jest nieszczęśliwy......
napisał/a: ~gość 2009-05-22 12:27
gula, ale co z tego, że Ty teraz mówisz (znowu!) jakim on jest draniem i jaka Ty naiwna skoro zaraz znowu będziesz płakać i użalac się nad twoim nieszczęśliwym (?) zwiazkiem z Michałem a Jacka nie ma i będzie Ci smutno dlatego że nie jesteś jedną z panien w jego haremie. A nie pomyślałaś że tamta młoda była bezpośrednią przyczyną rozpadu jego małżeństwa? On wie że młoda jest tylko do zabawy bo taka dziewczyna najczęściej leci na pieniądze a nic z nią nie da się zbudować ,wiec szuka sobie kogoś stałego, chciał Ciebie albo zonę ,a teraz porzucił jeszcze dziecko. Jednak pytanie ciągle się powtarza - co z tego, skoro Ty pozwoliłaś sobie na to żeby jego pożądać o nim śnić i pragnąć bycia z nim?
Za pare miesiecy znowu się tu pojawisz i powiesz jaka to Ty jesteś zła ,a jaki Jacuś święty i że Michał Cię zaniedbuje i jest oschły?
A emocje, cóż ,to nie jest wyznacznik miłości ,ale raczej informator ściślej związany z intuicją. Skoro pozwoliłaś sobie na zakochanie w stosunku do kogoś innego to znaczy, że w Tobie jest cos nie tak i musisz to zidentyfikować ,a nie że spotkałas miłość swojego życia.
A druga rzecz, to i tak nie sprawi że zapragniesz i zaczniesz uczyć sie dbać o więź z mężem ,nawet jeśli jest szarzyzna dnia codziennego. Zacznij od przebudowywania siebie i uwolnienia się od starych urazów.
napisał/a: BOGINS 2009-05-22 12:55
Myślę podobnie jak Beatrix (magiczne wojowniczki?-Reyarth jeśli dobrze pamiętam:).
Gula musi według mnie zdecydować, po prostu. Rację ma też dominik 25. Jacek zostawił żonę i dziecko, miał ciebie na boku jakąś młodą kochankę, ciągnął w pewnym sensie na 3 fronty. Kiedy stwierdził, że ma tego za dużo, zrobił ewakuację do Wawy i tyle.
Jeśli jest ci źle z mężem - różnych przyczyn - twoich, jego..innych, to po co się męczyć? No po co? Nie wyobrażasz sobie życia bez męża bo cię utrzymuje? No pewnie sprawy finansowe to podstawa... ale nie poświęcając wszystko.
POwiem tak.
Bądź szczęśliwa i pozwól Michałowi też. Może w innych związkach będzie wam lepiej~!?
napisał/a: gula1 2009-05-22 15:38
Gdy wcześniej tu się pojawiłam- szukałam pomocy. Czułam Wasze wsparcie. I te bardziej ciepłe i te surowe opinie bardzo mi wtedy pomogły. Na krótko niestety. Gdy już sądziłam, że zaczynam osiągać cel, że wiele pojęłam- on się odzywał i wszystko przepadało. I tak to się ciągnęło. Gdy wytrzymywałam kilka dni bez kontaktu i już zaczynałam wierzyć, ze wygrywam- to albo ja nie wytrzymywałam, albo on. Wtedy przestawałam myśleć, zupełnie, a to co wydawało się, że osiagnęłam pracując nad sobą- przestawało mieć znaczenie. I zniknęłam z forum, wstydziłam się. chciałam napisać dopiero, gdy wygram. Ale ciągle napotykałam na przeszkody, które sama sobie stawiałam.
Nie rozumiem sama siebie. Wiem co jest ważne w życiu, potrafię wiele zrozumieć, ale emocje mnie gubią. Jeszcze nigdy im tak mocno nie uległam. To mnie porwało i całkowicie mną zawładnęło. Nie było dnia, ba- godziny- abym o nim nie myślała...Strasznie mnie to męczyło, wręcz wykańczało.....Wiedziałam, że robię źle, że Michał nie zasługuje na to, że muszę to przerwać- ale brnęłam w to dalej i dalej......Nie potrafiłam tego przerwać!!!!!Naprawdę, nie umiałam!!!!!!!
Nie chcę się nad sobą użalać, postąpiłam bardzo źle.
Niestety raz był seks, byle jaki i krótki, ale był.

Nie mam żadnego usprawiedliwienia dla siebie. Czuję się z tym bardzo źle, wiem, że zawiodłam. Nie tylko jako żona, matka, ale i człowiek. Siebie też zawiodłam.
Kurcze- zawsze tak jest!!!! Gdy okazuje się, że już uporałam się z przeszlością, ze zaczynam żyć w zgodzie ze sobą samą, że zbudowałam swój świat na jakichś solidnych podstawach- to niszczę to wszystko! Nie rozumiem tej autodestrukcji :(((

Wstydzę się tego wszystkiego, tych uczuć, całej otoczki i mojej wielkiej naiwności. Bardzo się dziś wahałam czy w ogóle otworzyć tę stronę.

Nie wiem co będzie dalej. Przede wszystkim muszę uporać się ze sobą samą, odnaleźć spokój, zacząć racjonalnie myśleć. Muszę odzyskać siebie.
napisał/a: Magdalena32 2009-05-22 15:56
cóż wcześniej radziłem i pisałem żebyś nie poszła tą samą drogą co jedna z kobiet na tym forum i sądziłem że zrozumiałaś, a mimo to poszłaś jej drogą i tak jak ona poddałaś się, mimo że tak jak ona wybierałaś walkę o związek z mężem...

najlepszym sposobem będzie wyprowadzenie się od męża i przemyślenie wszystkiego bez niego i kochanka, chociaż i tak najrozsądniejszym wyjściem będzie ostateczne odejście od męża, bo ten związek już raczej przyszłości nie ma o ile nie będzie w nim prawdy i on się nie dowie o wszystkim bo tylko prawda może coś zmienić i albo on się zmieni w kogoś jeszcze lepszego albo odejdzie i będziesz żyła dalej wyobrażeniem cudownego Jacka, który dał nogę po osiągnięciu swojego celu o który tak długo i namiętnie walczył...

swoja drogą pisałem abyś powiedziała mężowi o tym co było bo to może coś by pomogło a zbyt daleko wtedy jeszcze nie zaszło, wolałaś milczeć i ostatecznie zabrnęłaś w etap gdzie już prawda musi wyjść na jaw, bo tamte kłamstwa i skrywanie prawdy można by jakoś jeszcze tłumaczyć ale tego co jest obecnie już się nie da...zrobiłaś to co zrobiłaś i on ma prawo o tym wiedzieć. (bo cóż facet dostał seksu i dał nogę - czyli tak jak już wcześniej pisałem, dostał to czego szukał i przestałaś być potrzebna).
napisał/a: jaca38gda 2009-05-22 16:03
gula, przypomina mi to moją sytuację....
Gdy ja się wyprowadziłem, po pół roku moja żona chciała "wszystko naprawić".

Pomyśl co będzie jak Twój mąż się wyprowadzi, jak wszystkiego się dowie, że tęsknisz do drugiego, jak bardzo odsuwasz męża na bok....

Naprawdę chcesz go stracić??? Po pół roku niemieszkania ze sobą powrót może być trudny, lub niemożliwy!!!