kto jest tym jedynym???

napisał/a: ~gość 2009-01-28 10:40
Może właśnie tutaj tkwi sedno? Jesteś świadoma wartości, tego co jest ważne, a podświadomie buntujesz sie jak możesz bo też chcesz mieć coś z życia, należy ci się odrobina szaleństw i zabawy zamiast siedziec bezprzerwy przy dziecku lub nabijać pieniądze żeby przetrwać. Wiesz, mąż moze myśleć tak samo ,jemu też tego może brakować, tzn że jak spotka pierwszą niunię która doprowadza go o przypływ dopaminy i fenyloetylaminy to ma dla niej rzucać całą rodzinę i wszystko bo "jemu się należy" ?
Nie traktuj jak kolegi tylko jak obcego - bo to jest obcy czlowiek. A fascynuje Cię dlatego bo mąż stał się codzienny.
widzisz go bezprzerwy ,widzisz jak wstaje, myje zęby ,bierze prysznic ,załatwia się, je śniadanie - takie rzeczy nie są atrakcyjne jednak każdy człowiek je wykonuje, nawet ten instruktor do którego wzdychasz, ale w tej chwili się nad tym niezastanawiasz, bo widzisz go tyko w pełnym kamuflażu. Może jego zainteresowanie w jakiś sposób połechtało twoja próżność ,że możesz jeszcze sie podobać takiemu facetowi i poczułaś zalew hormonami - bo ktoś o ciebie zabiega(ł) i to ktoś kto wzbudził w tobie pożądanie ale ty go nie kochasz (a przynajmniej jeszcze nie), ty chcesz go posiadać.
A z jakiego powodu Jacuś się rozwiódł z żoną?
napisał/a: dgw 2009-01-28 11:17
[code:1:a96c036815]Boli mnie myśl, ze dopuściłam w ogóle do tej sytuacji. Nie zrobię już nic, nie będę pisać, potraktuję go jak kolegę- będę się starać. I ze wszystkich sił skupię się na rodzinie, na mężu[/code:1:a96c036815]


Będę Ci szczerze kibicował. Walcz jeśli wierzysz w swoją rodzinę.
napisał/a: gula1 2009-01-28 12:11
Dominik- bedę walczyć i nie zależy mi, aby dobrze wypasc na forum. W ogóle o tym nie pomyślalam. Ktoś inny walczył i przegrał, ale mi może się udać. Nie rozumiesz? Czemu nie chcesz uwierzyć w to, że się staram? Bo zbłądziłam, jestem zła i wg Ciebie prędzej czy później rołoże nogi przed innym? Bardzo płytko mnie oceniasz. To dużo bardziej skomplikowane niż sądzisz, tylko nie chcesz tego dostrzec. A ja bardzo chcę, aby wrócił spokój w moim małżeństwie i pragnę wszystko odbudować. Jeśli nie chcesz w to wierzyć- trudno. Ludzie błądzą i często należy im się druga szansa.....Ja się jeszcze nie poddalam....

Dziękuję za to pozostałym osobom za obiektywizm, którego mi brakuje, za dystans, którego jeszcze nie mam.

Otoż Jacek rozstal się z żoną, bo mial kochankę. Zapewniał, ze nie dopuści, abym przechodziła przez to samo, że szanuje zwiazki małżeńskie i nie chce być przycyzną ich rozpadu, że wyjedzie, aby mi to ułatwić....Że widząc smutek w oczach swojego dziecka wiele by dał, aby cofnąć czas i naprawić wszystko....Tak naprawdę to on mi się opierał, tlumacyzł, że jestem tylko zauroczona, że prędzje czy później to minie, że przecież mam meża, z którym już długo jestem i musze walczyć o ten związek....To on mnie ciągle o tym przykonywał.A jednak przyjechał....Ale już nie pozowolę na to. Nie rozumiem jego intencji. Skoro jest taki szlachetny (bo niby mógłby wcześniej mnie wykorzytsac, ale nie pozwolił na to oh jaki on dobry! ), mowi, że mam się opamiętać, a potem przyjeżdża? Skoro niby tak cierpi z powodu niespełnionej milosci- to czemu tak mu dobrze w towarzystwie innych pań? Czy rzeczywiście jest ok, stara się mnie uświadomić, czy swą łzawą historię przedstawia każdej naiwnej? To ja pierwsza odkryłam karty, on tego nie rozpoczynał. Ponoć się zakochał od pierwszego wejrzenia, ale wiedział, że nic z tego nie będzie. I to moja inicjatywa, nalegania spowodowały, że zaczynał się łamać....Biedaczek....A ja jestem taka głupia! Tak potwornie ślepa i naiwna.! stara baba, 30lat, a głupia jak nastolatka! Pewnie niejedna i tak mądrzejsza ode mnie.....
Ale faktycznie tak było- on nigdy pierwszy nie dał mi nic do zrozumienia....I zawsze tłumaczył, że to nie jest dobra droga.....

Muszę odświeżyć swoje relacje z mężem, powalczyć o to, aby te gorące uczucia, na których mi tak zależy- przebudziły się.
Owszem, oboje mamy dużo obowiązkiów, ale nie mogę mniej pracować, bo życie jest drogie, i tak nie mamy jeszcze swojego meszkania.G dy mała pójdzie do rpzedszkola powinno być łatwiej. Ale rozmawiamy o tym, planujemy jak zrobić, aby było łatwiej, organizujemy się i dzielimy obowiązki. Być może niedługo ze wszystkim się uporamy i codzienność nie bedzie taka trudna. Czasem jest dobrze- wyjdziemy gdzieś, odpoczniemy. Poprosiłam meża, aby częściej mówił mi komplementy, bo chcę być w jego oczach pożądaną piękną kobietą...Chcę aby robil mi niespodzianki, zdobywał, chociaż już zdobył...Ja też bedę się starać....Już dziś napisał mi pięknego cieplego sms-a....W weekend planujemy jakieś wyjście.Ostatnio byliśmy na kolacji. Michał rzadko prawi mi komplelenty, bo twierdzi, że jeszcze stanę się narcyzem
Zdaję sobie sprawę, że po kilku latach każdy staje się taki zwyczajny, szara codzienność przyslania romantyzm, o ktory wtedy trudno. Ale tak jest i zawsze będzie, tylko trzeba się starać, aby rutyna nie zabiła uczucia. Jest to trudne ale możliwe. I właśnie o to będę walczyć.
Ja naprawdę z wielu rzeczy zdaję sobie sprawę, wiele rozumiem....

I mam 4 odpowiedzi na pytanie- dlaczego do tego doszlo
1. Bo chciałam poczuć się atrakcyjną, pożądaną kobietą (choć w oczach meża zawsze taka byłam)- zwlaszcza po dlugotrwałym stanie bycia małym potworkiem w wyniku kilkumiesięcznej kuracji bardzo obciążającymi lekami
2. bo chciałam przypomnieć sobie emocje towarzyszące stanowi zakochania
3. bo być może on wziął mnie na litość, a ja wzruszyłam się jego smutną historią
4. bo jako romantyczka i osoba, która często buja w obłokach i reaguje bardzo emocjonalnie- chciałam być romantyczną bohaterką, która przeżywa tragedię

Nareszcie zaczęlam myśleć racjonalnie, oby tak dalej.....
napisał/a: Magdalena32 2009-01-28 12:37
gula napisal(a):Otoż Jacek rozstal się z żoną, bo mial kochankę. Zapewniał, ze nie dopuści, abym przechodziła przez to samo, że szanuje zwiazki małżeńskie i nie chce być przycyzną ich rozpadu, że wyjedzie, aby mi to ułatwić....Że widząc smutek w oczach swojego dziecka wiele by dał, aby cofnąć czas i naprawić wszystko....Tak naprawdę to on mi się opierał, tlumacyzł, że jestem tylko zauroczona, że prędzje czy później to minie, że przecież mam meża, z którym już długo jestem i musze walczyć o ten związek...


no i sama widzisz że to jest WIECZNY KŁAMCA, że nic go tamto co zrobił żonie nie nauczyło a mimo to tak Ciebie do niego ciągnie? mówi Tobie jedno że niechce rozbijać małżeństwa itp a co robi? stara się dobrać jak najszybciej do mężatki, koleś jest bezczelnym oszustem no ale pociągającym oszustem...i to najwyraźniej się Tobie podoba.

a jeżeli chodzi o Twoją walkę to jeszcze tej walki nie rozpoczęłaś nawet, dopiero szykujesz się do walki (bo nie można nazwać jednego dnia bez kontaktu z tamtym jakąś walką o związek) i równie szybko te przygotowania możesz zakończyć. chcesz żeby wrócił spokój w małżeństwie? zmień numer, lub wyrzuć jego numer z telefonu i zapomnij o tym kimś a już napewno musisz zacząć lekcje z kimś innym! i nie rozmawiaj z nim, a jeżeli zaczniesz rozmowę, czy zgodzisz się na spotkanie automatycznie idziesz do domu i kończysz związek z mężem bo takie staranie się jest nic nie warte.
napisał/a: aneczka263 2009-01-28 12:47
Zakazany owoc smakuje najlepiej - ilez to ja znam przypadkow takich jak Twoj! I tylko kilka z nich zakonczylo sie happy endem, bo udalo sie szczesliwie stworzyc nowy zwiazek lub maz/chlopak wybaczyl. Naprawde nie warto porzucac meza, na ktorego zawsze mozesz liczyc i kochasz (choc wydaje Ci sie, ze w to watpisz) dla mezczyzny, z ktory spedzilas kilka chwil. Piszesz, ze bycie razem to nie tylko piekne chwile, ale i zwykla proza zycia. Czy jestes pewna, ze posrod tej szarej codziennosci on wciaz bedzie widzial w Tobie kobiete taka, jaka Cie widzi teraz? Zostawiajac meza bardzo wiele ryzykujesz. Nikt Ci nie da gwarancji, ze sie Wam uda, dlatego powaznie sie zastanow, czy w imie chwilowego szalenstwa warto poswiecic kilkuletni i jakby nie bylo, udany zwiazek?
napisał/a: ~gość 2009-01-28 13:47
gula widzisz że rozwód był z jego winy, miał kochanke czyli raczej bliższy jest wyznawaniu zasady "korzystaj z życia, niezależnie od tego czy ktoś ucierpi"
To co on zastosował to wygląda na sposób uwodzenia :
1)niech przynęta połknie haczyk aby sama zabiegała o niego
2)Jeśli ofiara jest wrażliwa, zwierzyć się, jak obca osoba Ci się zwierza od razu z całego swojego życia to wiedz że to psychopata, forum to co innego - tutaj jest anonimowość ,a takie zwierzanie ma za zadanie wykreować iluzję bliskości i zaufania
3) wzbudzić pożądanie
4) odejść i udawać dobrego żeby ofiara zaczęła tęsknić
5) wrócić, pokomplementować, połechtać próżność i znowu dystans.
Takie wpadanie w sidła. A później wielkie gadanie "ja już tak dłużej nie mogę ,kocham Cię! chodźmy do łóżeczka i skonsumujmy naszą miłość". Poczytaj trochę o uwodzeniu to może przyrównasz jego zachowanie do którejś z metod.

Może zacznij uwodzić męża? Jemu właściwie też przydałoby się pokomplementowanie i docenienie jego pracy.
napisał/a: ~gość 2009-01-28 13:59
gula, aż wtrącę swoje trzy grosze....

Wcale ci łatwo nie będzie, bedzie cięzko. Najpierw beda małe zwycięstwa, właśnie taki jeden dzień, kiedy się do niego nie odezwiesz. I ciesz się nimi! Zamiast skupiać się na tym, jak bardzo dałas się zbajerować, zamiast doszukiwać się w tej chwili przyczyn, logicznych argumentów, skup się na celu. Zerwanie kontaktu to pierwsza podstawowa sprawa, ale jesli równolegle nie będziesz ratowac relacji z mężem nic nie wskórasz.

A dominik25.... hmm... czy tylko ja mam wrażenie, ze "lubi" wycierać swoje buty o kobiety, które wg niego tylko do tego się nadają? Ignoruj. Niczego nie musisz mu udowadniać. Po co sobie wzburzac krew? Wystarczająco dużo problemów masz w tej chwili na głowie.
napisał/a: gula1 2009-01-28 15:15
Wróciłam z dlugiego spaceru z dzieckiem. I dużo myślałam i byłam zadowolona. W końcu. Czułam, że mogę wygrać, ze nie mam już takiej potrzeby, aby napisać, aby szukać kontaktu. Pewnie to złe- ale pomaga mi myśl, ze on nie jest wcale taki wspaniały, że być może bawi się innymi, że to drań....A jeśli nie? Po co zresztą mam szukać tej odpowiedzi....
Jutro idę do biura zapisać się na 2 dodatkowe godziny (oblałam), ale do innego instruktora. Dziś kupiam czerwoną bieliznę- dla męża, chcę Go uwieźć :) I pragnę, aby tylko On ją zdejmował, nikt inny.
Czuję jakbym zdjęła kalpki z oczu, jakbym się odblokowała. Nie jest rewelacyjnie, bo mimo wszystko tęsknię, ale wiedziałam, że nie będzie to łatwe. Będę walczyć o swoje szczęście i swoich bliskaich. Mam nadzieję, że dotrzymam danego sobie słowa i że zdążyłam się opamiętać w ostatniej chwili.

Teraz zamierzam skupić się na dziecku, na zabawie z Córcią (ostatnio myśli wedrowały gdzie indziej),na swoich relacjach z mężem, na tematach zawodowych (muszę dużo czytać- mam nadzieje, że koncentracja powróci) i żyć, cieszyć się każdym dniem.Na szczęście wiosna coraz bliżej, wtedy mam mnóstwo energii i zapału. Wtedy też czuję, jakbym odradzała się do życia, tak jak cała przyroda....
Będę zdawać relacje - mam nzdzieję- z moich sukcesów. Dzięki.
napisał/a: sorrow 2009-01-28 15:16
jesienna napisal(a):czy tylko ja mam wrażenie, ze "lubi" wycierać swoje buty o kobiety

Patrząc na jego posty muszę przyznać, że coś w tym jest. Może to kwestia wybielania samego siebie na zasadzie pokazania jacy inni są źli. W życiu można się wyróżnić w pozytywnym sensie na dwa sposoby: albo starasz się zrobić coś dobrego i w ten sposób wyskakujesz ponad szary tłum, albo we własnym umyśle degradujesz innych, przez co odnosisz wrażenie swojej "lepszości". Trudno powiedzieć... ale z jego postów bije brak zrozumienia dla jednostki, widać tylko uporczywie powtarzane banały.

Przyłączę się... gula ignoruj :).
napisał/a: Monini 2009-01-28 15:21
gula napisal(a):Teraz zamierzam skupić się na dziecku, na zabawie z Córcią (ostatnio myśli wedrowały gdzie indziej),na swoich relacjach z mężem, na tematach zawodowych (muszę dużo czytać- mam nadzieje, że koncentracja powróci) i żyć, cieszyć się każdym dniem.

ciesze sie, ze doszlas do takich wnioskow, mam nadzieje, ze dasz rade, a dasz na pewno. Trzymam kciuki
napisał/a: ~gość 2009-01-28 16:15
gula ja nie chcę cię osądzać czy coś, dużo już tutaj ci sie oberwało od innych
Tylko jedno powiem że czytając tę twoją historię, smutne jest to że twój mąż to w sumie dobry facet, uczciwy, pomagający, wierny, kochający, jak czytam forum to wiele kobiet takiego faceta szuka ... a smutne jest to że dał ci tak wiele z siebie i to nie wystarcza, to smutne, jak by sie nie starał to i tak ciągle mało, choć jak się domyślam wiele kobiet chciałoby nawet połowę tego co ty już masz, ale widać że czasami po prostu trzeba trafić na osobę która to doceni, to troche dobijające że tak jest, czasami myślę że nie które kobiety uwielbiają być nieszczęśliwe, zaniedbane, bo "jak jest dobrze to jest źle" że trzeba prowadzić gierki, trzymać na dystans, zgrywać samca, a szczerość to słabość, mam nadzieję że to tylko wyjątek, ale coraz częściej spotykam się z takim postępowaniem, szkoda
napisał/a: Magdalena32 2009-01-28 17:58
sorrow napisal(a):z jego postów bije brak zrozumienia dla jednostki, widać tylko uporczywie powtarzane banały.


ale co tu rozumieć? to że kobieta dla włąsnej przyjemności chce zniszczyć życie swojego męża i potem to wrzucić pod jakiś pretekst? w jednym z postów tutaj napisałem żeby nie starała się walczyć o małżeństwo tak jak walczyła Jesienna bo wtedy już będzie miała po związku no a z tego co pisze to rozumiem że tego by nie chciała.