kto jest tym jedynym???

napisał/a: ~gość 2009-01-28 18:14
Wiesz, Romantyczny:P, to chyba nie do końca tak jak piszesz...
Przed zdrada bardzo często jest w związku po prostu źle, a przynajmniej jedna ze stron to czuje, a druga jeszcze tego nie widzi, pomimo rozmów, wyraźnych znaków. I jak wówczas wytłumaczyć komuś, że wcale nie jest dobrze, skoro jest źle? To jest bardzo łatwy grunt na to, aby zakiełkowało coś, czego tak naprawde się nie chce. Potem już wiesz, jak bywa. Gdy przychodzi pierwsza refleksja sa własnie takie myśli, ale czego ja szukam, przecież aż tak źle nie mam. Wtedy jakos łatwiej dostrzec te dobre strony, które jeszcze są. Czasem jest już za późno, a czasem opamiętanie przychodzi w odpowiedniej chwili. To nie do końca poszukiwanie drania, aby unieszczęśliwił, po to, żeby być szczęśliwą.

Coś u guli szwankowało, nie wykluczam zwykłej kobiecej próżności, a jest to potwornie żarłoczna bestia, której jeśli odpowiednio nie karmisz, zacznie szukać pożywienia poza domem.
napisał/a: sorrow 2009-01-28 18:22
dominik25, w tym sęk, że powinna starać się tak jak jesienna, tylko mam nadzieję, że nie potknie się po drodze tak jak ona. To są bardzo trudne sytuacje dla tych ludzi. Z postu widać od razu, czy ktoś tu pisze "zdradziłam i mi z tym dobrze", czy też pojawia się tu zdołowany i zagubiony. Myślę, że takim ludziom należy się pewne wsparcie, które pchnie ich w dobrą stronę. Nie rozumiem po prostu jaki sens ma stanie obok takiej osoby, pokazywanie jej palcem i mówienie "jesteś zła", "i tak ci nie wyjdzie". Może inaczej... jeśli twoim celem jest zdołowanie takiej osoby i zabranie resztek nadziei, to rozumiem... ale chyba nie masz tego na celu... co? W końcu jakby nie patrzeć to obca dla ciebie osoba, nie wchodząca ci w drogę, a dla zasady kogoś dołować to trochę "nie ładnie" :). Ktoś wyciąga do ciebie rękę po pomoc... naplujesz, czy złapiesz?
napisał/a: dgw 2009-01-28 23:37
[code:1:63133d4919]Coś u guli szwankowało, nie wykluczam zwykłej kobiecej próżności, a jest to potwornie żarłoczna bestia, której jeśli odpowiednio nie karmisz, zacznie szukać pożywienia poza domem.[/code:1:63133d4919]

Nawet jeśli tak jest, mam dla niej szacunek za to że, w tym amoku dążenia do zrobienia sobie przyjemności, przystanęła na chwilę i zapytała "przechodnia" co o tym sądzi, a wierzcie mi to jest sztuka. Może powinienem przytoczyć tu przykład, na inne zachowanie i inną reakcję a nie o tym temacimy.

Brawo dziewczyno tylko tego nie zepsuj.
napisał/a: ~gość 2009-01-29 15:02
Sposób jak rozwalić własne małżeństwo w pogoni za ułudą:

1. Część pierwsza - Jak było
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=15128&w=83190354&v=2&s=0


2. Część druga - Jak jest
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=15128&w=90529906&v=2&s=0
napisał/a: gula1 2009-01-29 15:48
Witajcie.
Czy szukam drania, aby poczuć się lepiej? Nie...Choć już kiedyś spotkałam się z teorią, a raczej hipotezą, że niektóre kobiety pociąga ten typ, bo chcą być wyjątkowymi starając się sprowadzić go na dobrą drogę.

No właśnie- skoro miałam, mam wszystko- to czemu chciałam (chcę?) to popsuć? Szukam nadal tej odpowiedzi, powyżej starałam się znaleźć jakieś rozsądne wyjaśnienie.
Wydaje się, że rzeczywiście jestem zła, nie potrafię docenić tego co mam, czego wiele osób szuka przez całe życie....

Brakuje mi starań o to, aby czuć się wyjątkową, pożądaną....Nie widzę blasku w oczach Michała, gdy na mnie patrzy, nie czuję chęci zdobywania mnie....Ale mam co innego oczywiście- mnóstwo milości, przyjaźń, poczucie bezpieczeństwa...Czy te powyższe "drobiazgi" powinny mi to wszystko przysłaniać???!Jestem niewdzięczna :(

Jacek dziś dzwonił z numeru zastrzeżonego....Nie wiedziałam, że to on. Chwilę rozmawialiśmy. Nie powiedziałam mu- nie dzowń, nie pisz....Ale też i nie spotkalam się z nim, co sugerował.Dominik ma rację- teraz zaczyna się prawdziwa walka, nie w slowach- a w czynach....
Wczoraj czułam, że mogę wszystko, dziś po usłyszeniu jego głosu było gorzej....Ale jak już postanowiłam- nie ugnę się, zrobię wszystko co w mojej mocy....

Lecę do Dziecka i dziękuję za to, że śledzicie ten wątek. Pozdrawiam.
napisał/a: Magdalena32 2009-01-29 16:50
gula napisal(a):Brakuje mi starań o to, aby czuć się wyjątkową, pożądaną....Nie widzę blasku w oczach Michała, gdy na mnie patrzy, nie czuję chęci zdobywania mnie....Ale mam co innego oczywiście- mnóstwo milości, przyjaźń, poczucie bezpieczeństwa...Czy te powyższe "drobiazgi" powinny mi to wszystko przysłaniać???


skoro Tobie tego brakuje pogadaj z mężem o tym a jak to nie zadziała to sama zacznij też robić coś tym kierunku żeby on Ciebie pożądał. instruktor pożądać będzie tak długo aż dostanie to czego oczekuje od Ciebie a jak już to dostanie to wtedy będziesz pluć sobie w brodę.


gula napisal(a):Jacek dziś dzwonił z numeru zastrzeżonego....Nie wiedziałam, że to on. Chwilę rozmawialiśmy. Nie powiedziałam mu- nie dzowń, nie pisz....Ale też i nie spotkalam się z nim, co sugerował.Dominik ma rację- teraz zaczyna się prawdziwa walka, nie w slowach- a w czynach....
Wczoraj czułam, że mogę wszystko, dziś po usłyszeniu jego głosu było gorzej....Ale jak już postanowiłam- nie ugnę się, zrobię wszystko co w mojej mocy....


teraz wszystko w Twoich rękach i teraz to Ty możesz wszystko popsuć jeżeli skusisz się na dalsze utrzymywanie z nim kontaktu, który musisz zakończyć i to jak najszybciej! bo im dłużej będziesz w takim zawieszeniu trwać tym gorzej dla Twojego związku bo tamten będzie cały czas obecny między Tobą a mężem.
napisał/a: ~gość 2009-01-29 21:36
gula napisal(a):
Brakuje mi starań o to, aby czuć się wyjątkową, pożądaną....Nie widzę blasku w oczach Michała, gdy na mnie patrzy, nie czuję chęci zdobywania mnie....Ale mam co innego oczywiście- mnóstwo milości, przyjaźń, poczucie bezpieczeństwa...Czy te powyższe "drobiazgi" powinny mi to wszystko przysłaniać???!Jestem niewdzięczna :(


Już mówiłam - chyba za dobrze Ci jest. Dla przeciętnego człowieka związek bezpieczny i szczęśliwy potrzebuje osoby trzeciej - wroga wielkiej miłości który chce to zniszczyć - po to żeby wzbudziły się emocje ,żeby dalej trwała miłość romantyczna. Sama przyznałaś że jesteś romantyczką i chciałaś być bohaterką wielkiej tragedii. Teraz poczułaś że marzenie się spełnia. Jacuś jest czarnym charakterem ,podłym bawidamkiem i lisim demonem który przybrał ludzką postać, który chce cię uwieść za pomoca hipnozy i innych czarodziejskich sztuczek, porwać i przelać twoją krew aby przebudzić purpurowego boga-smoka pragnącego zdefastować świat, a twoj ukochany Michał nieświadomy niczego idzie znów na dwór królewski zdobyć jedzenie i wszystko co potrzebne do życia. Jednak przez sztuczki Jacka ty się zastanawiasz czy w ogóle coś obchodzisz swojego ukochanego, chciałabyś aby Michał o ciebie zawalczył swym srebrzystym mieczem i niepozwolił temu lisowi cię uwieść... no dobra, przestaję już xD bo mnie też ponosi wyobraźnia ; D Ale chyba mniej więcej tak to wygląda, niesądzisz? Taka baśń którą wokół siebie kreujesz.
Grasz taką uległą księżną którą on chce porwać, chce cię opętać a ty nie masz siły żeby się przed tym bronić.
Mówisz ,że w oczach Michasia nie ma blasku. A jak wam się seks układa? Może przydałby się metamorfozy? np zamiast kładziecie się do łóżka o tej porze i uprawiacie seks (choć i to moze być zabawne - zaznaczanie w kalendarzu seks-dni) - Spójrz na niego pożądliwie, czasami podotykaj go gdzie nie gdzie jak robi jakąś nudną czynność np pije coś, poszepcz mu do ucha, żeby seks nie był samym pokazaniem gorącej bielizny i stosunkiem , żeby były flirty i uwodzenie, może wspólna kąpiel, erotyczny masaż Tao xD . Aby było długie preludium i cieszenie się bliskością partnera choć to trudne jak mieszka się pod jednym dachem.
Od ciebie przedewszystkim zależy czy on będzie patrzył w ten sposób.
napisał/a: gula1 2009-01-30 09:43
Witajcie.
Beatrix- trafiłaś w sedno! Bardzo dobrze to wszystko ujęłaś, jestem pod wrażeniem! Jak Ty dobrze rozumiesz, co się teraz ze mną dzieje!
Niemniej jednak muszę znaleźć jakaś ścieżkę, która wyprowadzi mnie z tej krętej i mało bezpiecznej drogi....

Zastanawiam się caly czas o co właściwie mi chodzi. Bo tak naprawdę mąż ciągle mnie pożąda, stara się, abym była zadowolona, sprawia mi przyjemności, dba o byt i bezpieczeństwo. Ja to wszystko dostrzegam, doceniam i tak naprawdę muszę przyznać, że jestem szczęściarą. Powinnam nią być.
Czy rzeczywiście doceniam? Moja działania wskazują na coś zupełnie innego....Czemu balansowanie na cienkiej linii, podświadoma tęsknota do przekraczania granic i łamania zasad- mają taką siłę? Nie chcę się temu poddać! To ulotne, kruche, mało wartościowe! A to co mam to mocne fundamenty, na których przez lata budowałam swoje szczęście!
Czy warto dla mżonek niszczyć to co prawdziwe i wartościowe? NIE!!!
Każdy z Waszych postów to źrodło refleksji dla mnie. Chcę zrozumieć dlaczego świat, który jest moją rzeczywistością przestaje być dla mnie ważny na korzyść iluzji, czegoś, co sobie kreuję sama i dążę ku temu. Ku przepaści....Dlaczego świat tragicznych romantycznych bohaterów, świat marzeń, fantazji, utopii tak mnie pociąga...Zawsze tak było- jestem, byłam i będę osobą, która buja w obłokach, która chce zmieniać świat sama, walczyć z podlosciami i całym złem tego świata, której wydaje się, że ideały i wzory istnieją, a nie są tylko w naszych umysłach....Czemu zderzenie rzeczywistrości z tym co mam w glowie-pięnym, nierealnym, ale sprawiedliwym i idelanym światem- tak boli???Bo jest zbyt duży kontrast....
Michał też pokochał to we mnie, ale tak naprawdę dążenia, aby ten świat istniał naprawdę- wyczerpują mnie i odbierają radość z życia- tego prawdziwego, namacalnego....Walczę z tym, bo zdarza mi się myśleć racjonalnie , ale dosyć często przegrywam. To chyba jednak dobry temat dla psychoanalityka....Sama nim zresztą jestem dla siebie.
To się nie mieści w glowie- tak naprawdę robie sobie krzywdę, działam wbrew logice, wbrew sobie....
Przez tyle lat miałam kontakt z wieloma bardzo przystojnymi mężczyznami (siatkarze naprawdę są tacy) i nic. Dlaczego na tym etapie, w tym momencie to się zmieniło i zapragnęłam tego, czym zawsze gardziłam? Nie jestem bez zasad, wartości, wręcz przeciwnie! I zawsze byłam im wierna! Co się właściwie we mnie zmieniło, że zaczęłam pożądać tak mocno tego co ma małe znaczenie? Co jest chwiejne i wątpliwe?
Mam wszystko! Nie można chcieć więcej! Mój maż jest bardzo przystojnym, pragnę go, pożądanie wcale nie minęło. I bardzo kocham! To w czym rzecz? Sądzę, że poczułam silne emocje, o istnieniu któych zapomniałam, bo miałam (mam) tego inną wersję- codzienną, mniej namiętną, ale bardziej wartościową!
Przyspieszone bicie serca, ukradkowe spojrzenia, blask oczu, ciche westchnienia, myśli, które nocą pozosotają w mojej głowie....To wszystko mną zawladnęło.To dała mi znajomość z Jackiem i za tym zatęskniłam! Nikt nie musi już mi tlumacyzć, że to ulotne, że ZAWSZE mija, że to takie kruche, a to co prawdziwe jest bardziej istone. Ja to wiem!!!!
Biorąc pod uwagę to, że już zaczęłam dostrzegać w czym problem, zdjęłam klapki z oczu, trochę otrzeźwiałam- na tyle, aby dokonać jakiejkolwek analizy- muszę przyznać, że jestem głupia. I na pewno nie chcę szukać usprawidliwień i poslugiwać sie banałami- że jestem tylko człowiekiem.....Jestem nim i dlatego muszę przeżyć swoje życie godnie, dająć z siebie to co najlepsze nie raniąc najbliższych dla własnych- wątpliwych zresztą korzyści....
Teraz oprócz slownych deklaracji trzeba zaczać działać. Tylko jak pozbyć się tej tęsknoty, która jest taka silna, taka obezwładniająca, wręcz paraliżująca? Oto jest pytanie! Czy sama świadomość tego co powyżej napisane- ma mi pomóc? Owszem, ale i tak jest ciężko. Muszę się z Jacka wyleczyć.

Pozdrawiam.
napisał/a: ~gość 2009-01-30 10:13
gula napisal(a):Czemu balansowanie na cienkiej linii, podświadoma tęsknota do przekraczania granic i łamania zasad- mają taką siłę? Nie chcę się temu poddać! To ulotne, kruche, mało wartościowe! A to co mam to mocne fundamenty, na których przez lata budowałam swoje szczęście!
Czy warto dla mżonek niszczyć to co prawdziwe i wartościowe? NIE!!!
Każdy z Waszych postów to źrodło refleksji dla mnie. Chcę zrozumieć dlaczego świat, który jest moją rzeczywistością przestaje być dla mnie ważny na korzyść iluzji, czegoś, co sobie kreuję sama i dążę ku temu. Ku przepaści....Dlaczego świat tragicznych romantycznych bohaterów, świat marzeń, fantazji, utopii tak mnie pociąga...Zawsze tak było- jestem, byłam i będę osobą, która buja w obłokach, która chce zmieniać świat sama, walczyć z podlosciami i całym złem tego świata, której wydaje się, że ideały i wzory istnieją, a nie są tylko w naszych umysłach....Czemu zderzenie rzeczywistrości z tym co mam w glowie-pięnym, nierealnym, ale sprawiedliwym i idelanym światem- tak boli???Bo jest zbyt duży kontrast....


O! to my z jednej gliny jesteśmy xD Tylko, że we mnie mniej romantyczki a o wiele więcej dziecka
Ale w tym wszystkim zapomniałaś o dwóch rzeczach:
- być dobrym także dla siebie
- Gdzies kiedyś usłyszałam takie słowa "Naprawianie i ulepszanie świata zacznij od siebie"
Bo co z tego że masz wartości, zasady ,wierzysz w sprawiedliwość i walczysz ze złem jeśli to tylko przekonania na poziomie racjonalnym. Z tego co mówisz ,chyba nie próbowałaś się rozwijać wewnętrznie, duchowo, niestarałaś się wglądnąć w to co w twojej duszy siedzi.

Druga rzecz która mi się nasuwa - to bunt. Tak jak mówisz z jednej strony masz wszystko a z drugiej brakuje właśnie tego tragizmu ,przygód rycerzy i czarownic i romantycznego zakończenia z " I żyli długo i szczęśliwie". Ale twoje "długo i szczęśliwie" już się zaczęło - może z tym nie możesz się pogodzić? Podświadomość to bardzo skomplikowana i subtelna część człowieka ,wszystko się tam komuluje - m.in niespełnione marzenia, oczekiwania ,pragnienia itp.

Pomyśl sobie że to co Jacek robi to zaklęcie które na ciebie rzucił (a co? jak fantazjować to na całego!) Próbuje cię odwieść od rodziny i którą musisz też bronić - masz oparcie w mężu a to dużo, nie ma u ciebie patowej sytuacji kiedy hormony szaleją + źle się dzieje w domu. To teraz zadziałaj swoją magią i spal frajerowi jego lisie futro ; >

A w ogóle to w jakiej rodzinie się wychowałaś?
napisał/a: jaca38gda 2009-01-30 10:50
Gula idź sobie poskakać na bandżi - też poczujesz adrenalinę!
Przynajmniej nie rozwalisz swojego związku!

Swoją drogą kiedyś już był temat o instruktorze na "prawko". Czy to ten sam instruktor? Czy "nowy"?
napisał/a: ~gość 2009-01-30 10:58
gula napisal(a): Muszę się z Jacka wyleczyć.



Podam Ci przepis na terapię wstrząsową.

Zadzwoń do Jacka i powiedź mu, że Michał odkrył romans, zażądał rozwodu, wyrzucił Ciebie z domu z dzieckiem, Powiedź jemu, że nie masz gdzie mieszkać i oczekujesz wraz z dzieckiem od niego pomocy.

Jak Ciebie oleje ( a pewnie tak się stanie - co innego perspektywa bzykania z młodą, atrakcyjną i chętną mężatką, co innego rola ojczyma ) przejrzysz wreszcie na oczy.
napisał/a: jaca38gda 2009-01-30 11:03
Może jeszcze poproś kogoś, kto udając Twojego męża obije mu gębę, wtedy wtuli ogonek pod siebie i ucieknie w siną dal......