KU PRZESTRODZE INNYM

napisał/a: Magdalena32 2010-01-18 21:00
grazka25 napisal(a):Wie i akceptuje to.Udziela mu nawet rad /nauczycielką była/ Daje mu dużą swobodę.


hehe oczywiście, czy to ferie tak działają że przyszło Tobie do głowy pojawić się na forum i pisać piękne historyjki które mogłyby z powodzeniem zostać dodane do scenariusza Mody na Sukces? może weź ten czas wykorzystaj na naukę, a Sorrow proszę aby sprawdził IP i w razie konieczności nałożył bana bo cała ta Twoja historia śmierdzi marną prowokacją...
napisał/a: _zagubiona_ 2010-01-18 22:16
Przestańcie mówić sobie przykre rzeczy.po to jest to forum żeby rozmawiać o swoich problemach i tak jak powiedziałam żeby rozmawiać a nie oceniać.Od oceniania akurat nie jesteśmy my ludzie!
Autorko tematu powiem tak sytuacja podobna do wielu innych.Mimo tych wszystkich wypowiedzi poruszanych na tym forum mimo rad i ostrzeżeń zdradzonych i zdradzających ludzie nadal robią te same błędy.Ciągle są zdrady zakłamania oszustwa i ogólnie powszechna ZDRADA.Albo to my jesteśmy wszystkiemu winni albo to wokół nas wszystko idzie ku gorszemu a my za tym wszystkim podążamy nie zostając w tyle.Czy warto zdradzać?Ile cierpienia i bólu zostawi niespełniony w naszych wyobrażeniach "romans".Zaczęłam od końca mówiąc o bólu o cierpieniu o porażce a przecież zapomniałam, że w między czasie są jeszcze zafascynowanie,euforia, zauroczenie, dostrzeganie jego najlepszych cech urojonych i dostrzegalnych tylko dla kochanka.A z drugiej strony osoba oszukiwana wierna kochająca całym sercem i zawsze czekająca..A potem pustka wstręt i obrzydzenie do samego siebie żal i tęsknota za tym co było a już nie powróci tęsknota za lojalnością wobec samego siebie a nie mówiąc już o swojej "połowie".
Nie można kochać dwóch osób jednocześnie.Mówię tutaj o miłości partnerskiej.Nie jest to możliwe będąc z jedną osobą myślimy o drugiej, przebywając z drugą myślimy o pierwszej, kochając się z pierwszą myślimy o drugiej itd.I czy tak miałoby wyglądać życie?Nie i dlatego istnieje zdrada.
Skoro nie jesteś/nie byłaś szczęśliwa ze swoim dotychczasowym partnerem dlaczego nie zakończyłaś tego związku?Po co żyć oszukując samego siebie?Jeżeli nie jesteś szczęśliwa w swoim związku po co ciągle w nim trwasz?Obawiasz się czegoś?
Przeczytaj cytat poniżej i odpowiedz sobie na pytanie czy chcesz być spełniona czy żyć i spełniać innych:
"Każdy ma prawo szukać szczęścia, a przez szczęście rozumiemy to, co przynosi mu zadowolenie, niekoniecznie to co zadowala innych"

[ Dodano: 2010-01-18, 22:21 ]
tak masz racje nie zasługuje na nic.i nie powinnam szukac tu zrozumienia bo nie mam prawa do tego. i nie bede juz nikogo rozsmieszac swoimi problemami.........!!!!!!
Przepraszam muszę sprostować odpowiadałam na powyższą wypowiedź autorki nie zobaczyłam że jest tutaj już 6 stron zapisane.Przepraszam jeszcze raz.
napisał/a: ill11 2010-01-18 22:40
Zagubiona,troszke mam problem z Twoim postem.Zadajesz duzo pytan,szczegolnie w koncowce.Rzucasz nimi w eter czy wystosowalas je do kogos konkretnego?

We wstepie zawarlas stwierdzenie,ze nie nam,ludziom,oceniac.Chodzilo Ci o to,ze Bog nas oceni czy,ze nie nam,niewiernym i wiernym oceniac?

Kazdy ma prawo wyrazic swoja opinie,takie sa zasady forum.Ale albo sie pisze,zeby pisac,albo konstruuje sie mysli po to,zeby zagubionym( )w jakis sposob pomoc-czy to wsparciem czy zganieniem.

Kazdy z Nas szuka pomocy,po to piszemy.Ale zachowajmy proporcje i normy moralne.Owszem,kazdy ma prawo do szczescia.Ale nie po trupach.Zyjemy wsrod ludzi i powinnismy sie nawzajem szanowac.Ktorys z madrych Kolegow,bodajze Arturo,zawarl w poscie przyklad sloni.Ze sa wierne i maja tylko jednego partnera.A to podobno my jestesmy gatunkiem myslacym.To obliguje.
napisał/a: ~gość 2010-01-19 01:51
grazka25 napisal(a):Tak wszyscy wiedzą.Była to wieść/ktoś zyczliwy po 17 latach / jak grom z jasnego nieba dla nas wszystkich.Były łzy i rozpacz z dwóch stron ale wszystko mozna tak poukładać by wszystkich oczekiwania zaspokoić.Potrzeba trochę zrozumienia osoby którą się kocha wybaczenia i mądrości.Walizki za drzwi nic by nie dały.Mądra żona to wie.Pewnie ,że się nie przyjaźnimyale utrzymujemy kulturalne kontakty.


aż się posmarkałem znienacka jak to przeczytałem

Czyli żona go kocha, rozumie i dlatego pozwala mu na romans z Tobą, a Ty go kochasz i rozumiesz i cieszysz się, że on kocha żonę i jest z żoną. Może za jakiś czas Ty pokochasz jego żonę a ona Ciebie, jeszcze sobie adoptujecie jakieś dziecko i dopiero będzie jazda bez trzymanki.
Jednym słowem, tak samo jak Ty gdy Twoj pierwszy Cię zdradził też go kochałaś i rozumiałaś i cieszyłaś się, że Cię zostawił dla innej.

To teraz już wszystko rozumiem

Co Ty wypisujesz za rzeczy, jeszcze się śmieje, a to już 3 minuta leci
napisał/a: misiaczek771 2010-01-19 09:15
Własnie przeczytałam cały swój temat od początku wszystkie swoje posty i wasze. I widze jak bardzo jestem rozchwiana emocjonalnie.
Jak bardzo sie zagubiłam w tym wszystkim i jak bardzo okłamuje sama siebie i na prawde brakuje mi pomysłów co zrobić ze swoim zyciem aby wkoncu było dobrze.......
Tak bardzo chciałabym być szczesliwa i dawać szczescie tym których kocham a nie na odwrót czyli tak jak teraz robie.............
W żciu zawsze miałam pod górki trudne dziecinstwo problemy rodzinne i te wszystkie probleby we mnie narastały czesto bywało tak ze nie miałam juz ochoty na życie nie miałam siły juz walczyć z trudami życia.

Mój romans zmienił całe nastawienie do życia zaczełam wieżyć ze jednak mogę być szczesliwa ze jestem komus potrzebna.............
Kochas rozumiał moje problemy pomagał w ich rozwiazywaniu i to nas zbliżło jeszcze bardziej do siebie.
nasze spotkanie przed jego slubem to były tylko długie rozmowy a jednak to było wspaniałe i choc wiedzielismy ze nie mozemy.nasze łzy i smutek nic nie pomogły nie mógł odwołac slubu........
A po slubie zaczoł sie szalony romans tak bardzo rozkochalismy sie w sobie ze nic nas nie obchodziło nawet bylismy tylko my..............jednak to zaszło ze daleko i musielismy przystopowac i dlatego konczylismy romans jednak nigdy nam sie to nie udało..........
Jawiem ze on kocha swoja zone ale wiem tez ze jemu zalezy na mnie i ze ja jestem bardzo szczesliwa z nim chociaz nie o takiej miłosci marzyłam NIDGY NIE CHCIAŁAM być ta drugą i nie chce nia byc.................ale chce byc z nim.............!!!!!!!!!!!!!!!!!!
nie chce zmarnowac sobie całego zycia na głupiej nadzieji na czekaniu na cos co byc moze nigdy sie nie zdarzy ale nie chce znowu stracic checi do zycie która on mi dał swoja obecnoscia.
Nie chce ranic innych ale tez nie chce ranic siebie odbierajac sobie ta kilka chwil szczescia które on mi daje................nie chce zyc w ciagłym kłamstwie .NIEWIEM CO sie ze mnia dzieje niewiem co bedzie dalej ale boje soie tego............................................................
napisał/a: sorrow 2010-01-19 11:36
grazka25, myślę, że mylisz dwie podstawowe rzeczy prezentując swoje stanowisko. Z pewnością pomieszanie ich pomaga ci żyć i likwiduje dyskomfort, więc jest jakimś sposobem na "przetrwanie". Co innego mieć zasady i nie dopuszczać do pewnych sytuacji, a co innego umieć poradzić sobie z trudną sytuacją życiową. Nie przedstawiaj żony swojego kochanka jako akceptującą sprawy romansów na boku. To mądra kobieta, która wspaniałomyślnie poradziła sobie z sytuacją już zastaną. Rozumiesz? To, że radzi sobie w ten sposób nie oznacza, że akceptuje zdradę. Nie powinnaś mieć złudzeń. Jesteś ropniem na jej ciele, a nie częścią jednej, szczęśliwej "trójkątnej" rodziny. Czy ona umiera z cierpienia z tego powodu, że wyskoczył jej taki trwały ropień na ciele? Ależ nie... zrobiła co mogła, smaruje go maściami, dba, żeby się nie rozlał. Czy jest z tego powodu szczęśliwa, że go ma? Nie! Czy gdyby mogła cofnąć czas, żeby się nie pojawił, to zrobiłaby to? Oczywiście tak! Jesteś kolejnym "krzyżem" na jej barkach... niczym więcej, bo widać, że ma w sobie dużo więcej mądrości, niż żeby taki bagaż zepsuł jej życie. Nie myl tej sytuacji ze szczęściem wszystkich zaangażowanych osób. Nie powinnaś też tego pomieszanego punktu widzenia proponować ludziom młodym, którzy jeszcze mają szansę na uczciwe życie. Kiedy już na nich coś spadnie, wtedy oczywiście zamiast biczowania się zostaną postawieni przed murem i będą musieli jakoś konstruktywnie do sytuacji się odnieść. Teraz jednak mają szansę na niedopuszczenie, albo na zaprzestanie... jeszcze mają czas, którego ty już nie masz.
napisał/a: ill11 2010-01-19 12:58
Misiaczek77,no nie da sie ukryc,ze jestes rozchwiana.Na poczatku byly posty"co mam robic",ludzie Ci udzielili rad,przy czym pozniej prawie napisalas,ze masz nasze rady [Mod: pip-pip] i TY GO KOCHASZ I TAK Z NIM BEDZIESZ!!!!!!

Dziewczyno,masz 30 lat.W sumie jestes w najfajniejszym momencie swojego zycia.Gdzies tam masz juz jakas dojrzalosc,wiesz,co w zyciu wazne.Napisze Ci to,co ja zauwazylam,czytajac Twoje posty...

Poznalas kiedys kolesia,on Ci pomogl,spojrzalas na niego katem oka i stwierdzilas,ze fajny towar.Ok.Wolno Ci.
Koles tez na Ciebie spojrzal i tez stwierdzil,zes fajny towar.Ok.Wolno mu.
On sie mial zenic.OK.
Ty wiedzialas,ze on sie ma zenic.OK.
Zblizyliscie sie do siebie za bardzo.I TO JUZ NIE JEST OK!!!!!
On Ci mowil,ze mu sie podobasz,ale nie moze odwolac slubu.Bull shit.Gdyby Cie kochal(tak emocjonalnie,a nie tylko fizycznie)to zerwalby zareczyny i zylby z Toba.Na legalu.
W obecnej sytuacji zostalas kochanka.Przy czym zwroc uwage,ze on zawsze wroci do zony.Juz sa jakis czas malzenstwem i to nadal trwa.Zona pewnie nic nie wie,on ma podwojny seks,a Ty ludzisz sie,ze on da Ci szczescie.Moze daje Ci w momencie,kiedy jestescie blisko.Ale pozniej WRACA DO ZONY!!!Dziewczyno,facet sie Toba bawi,zrozum to wreszcie.W domu ma zone,na boku Ciebie i obie Was zwodzi.Nie bedzie Twoj.Mimo slodkich slow,uniesien i fali szczescia,nie odejdzie od zony.Mogl to juz zrobic wczesniej.Ale po co?W domu paputki,obiadek i polowica,poza domem fajny towarek.No przepraszam,ale tak to jest.Zdradza zone,bo Ty na to pozwalasz.Pozwalasz na seks,nie zmusza Cie przeciez.Jesli dopadna Cie wyrzuty sumienia to tak Ci pieknie zamydli oczy obietnicami,ze ulegniesz.Bo kochasz.Ale on Cie wykorzystuje,zrozum to wreszcie.
Dla mnie sprawa jest prosta-jesli by Cie rzeczywiscie kochal i chcialby z Toba zyc,to rozszedlby sie z zona i budowal rodzine z Toba.Z jakichs powodow tego nie robi.Poczekaj,az pewnego razu uslyszysz,ze on nie moze tego zrobic,bo zona tego nie przezyje.Albo wstawki,ze juz ze soba nie spia itd.Tobie bedzie robil nadzieje,a w domu bedzie sielanka.
Odstaw goscia,powiedz mu,ze jesli chce z Toba uprawiac seks,to niech skonczy uklad z zona.Nie szmac sie,nie badz dziwka.To nie on ja z Ciebie robi,sama to czynisz.Szanuj siebie!On tego nie robi.Jesliby Cie tak mocno kochal,to nie pozwolilby,zebys sobie przez niego psula reputacje.DOTARLO COS WRESZCIE DO CIEBIE?????

Mam kolege,pierwsza milosc z osiedla.Juz zonaty,dzieciaty.Znalazl mnie na NK i poprosil o spotkanie.Staral sie zagrac na najczulszych strunach kobiecej duszy,rozumiesz,wspominal,jak to bylo fajnie wtedy,ze pewne sprawy nie zostaly wyjasnione,ze chcialby poczuc jak pachne-kity wstawiane dla osiagniecia wiadomego celu,Ja.pomimo,ze zostalam zdradzona i zraniona i moglabym sie rzucic w ramiona kogokolwiek odpowiedzialam krotko-poswiec ten czas dziecku i zonie.Czy sie stawiam za wzor?Nie,nie o to mi chodzi.Chce Ci uzmyslowic,jakie mechanizmy dzialaja w takich momentach.Facet wie co i kiedy ma powiedziec.Od nas,kobiet zalezy,jakiej odpowiedzi udzielimy.Gdybym powiedziala ok,spotkajmy sie,to by sie to zakonczylo wiadomo jak.Pogadalby mi jakie to mam piekne oczy i w ogole ochy i achy,a ja zdradzona przez meza powiedzialabym a tam,on zrobil,ja tez moge.I kolejny dramat gotowy.
napisał/a: _zagubiona_ 2010-01-19 17:48
Błądzić jest rzeczą ludzką ale kiedyś należy powrócić na drogę którą winno się podążać.Wiadomym jest że każdy człowiek nie ma lekko i nadchodzi czas kiedy człowiek staje się zagubionym i nie zależnie czy sam się do tego przyczynił czy pomogły mu w tym osoby drugie..Należy dążyć do odnalezienia siebie na zakręcie życiowym.
Autorko podnieś się i dąż do odnalezienia w sobie prawdy.Nikt Ci w tym nie pomorze jedynie można wysłuchać a odpowiednią osobą uważam że byłby psycholog.Polecam serdecznie wizytę u terapeuty.
Co do Twojej sytuacji.Powiem szczerze że sama nie wiedziałabym co zrobić.Znalazłam się w bardzo podobnej sytuacji do Ciebie z tym że w odpowiednim momencie przejrzałam na oczy.Nikt o niczym nie wie do tej pory tylko dzięki mojej przebiegłości.Codziennie zadaje sobie pytanie co mnie skłoniło abym zwróciła uwagę na jakiegoś Kłamcę!Kiedy w domu czekał na mnie kochający mężczyzna.
Życzę Ci abyś dokonała odpowiedniego wyboru i podjętej decyzji nie żałowała.
Nie pogrążaj się w bólu i nie zadręczaj to do niczego dobrego Cię nie poprowadzi.Skorzystaj z pomocy psychologa.Po to są aby wysłuchać ludzi zagubionych.

"Światło jest nietrwałe,gaśnie na wietrze, zapala się od błyskawicy, trudno je uchwycić, niczym promień słońca- a jednak warto o nie walczyć"
Autorko szukaj w sobie prawdy i tego światła!
napisał/a: Magulka 2010-01-19 21:28
Misiaczek, trudne dzieciństwo i inne górki, które miałaś nigdy nie staną się usprawiedliwieniem tego, co teraz robisz i co zamierzasz w dalszym ciągu kontynuować. Dzieje się tak z prostej przyczyny - w Twoim działaniu i w chęciach nie ma ani jednej dobrej rzeczy, wszystko jest przejawem zła i najgorszych cech, jakie może reprezentować człowiek. Nie mówię, że jesteś zła, oceniam jedynie to co teraz robisz i czym się kierujesz w swoim wyborze. Codziennie wstajesz i mając tyle dróg do wyboru, wybierasz wciąż tę najgorszą. Możesz każdego dnia wylewać morze łez z tego powodu, a to i tak nie sprawi, że Twój czyn będzie mniej czarny. Musisz definitywnie ten romans zakończyć, a będziesz już jedną stopą stała na białym... Rozumiem poświęcić, to co się ma najcenniejszego, zdrowie, życie, godność, moralność w imię szczytnych celów, w obronie pewnych wspaniałych wartości, dla dobra pewnej społeczności, czy człowieka, który jest np autorytetem dla wielu ludzi, to rozumiem. Tacy ludzie w pełni zasługują na szacunek, bo czynią coś dobrego dla innych ludzi. Niestety Twój kochaś nie zasługuje na żadne poświęcenie. Miłość do tak marnego człowieka, to tak jak miłość do diabła, garstka ludzi ją zrozumie. Czy człowiek, który wykorzystuje innych ludzi, wykorzystuje ich słabsze strony charakteru, okłamuje tyle osób na około, składa przysięgę przed Bogiem, by za chwilę ją złamać zasługuje na to, żeby młoda dziewczyna zmarnowała sobie przez Niego życie? Żeby okryła się pogardą innych ludzi? Nie sądzę. Naprawdę, szkoda mi Ciebie, jednak znikam, bo nic tu po mnie. Powodzenia.
napisał/a: misiaczek771 2010-01-25 12:37
Miałam już tutaj nie zaglądać jednak postanowiłam napisać.

Wiec zacznę od tego że chyba udało mi sie wrócić na dobrą droge na ta która powinnam isc przez całe życie czyli normalnie życie bez kłamstw i ranienia innych........
Razem z moim kochasiem podjelismy decyzje ze tym razem to juz na prawde koniec naszego romansu koniec wszystkiego i tym razem uda nam sie.Nie chce zeby on krzywdził tak swoja zone i on tez tego nie chce!!!!!!!!!!!!!! Ja nie chce ranic juz swojego faceta chce w koncu zacząć zyc normalnie ...... A to uczucie które pojawiło sie miedzy nami na pewno zniknie za jakis czas i zapomniemy o sobie i ułożymy sobie normalnie życie.
Aby mnie nie kusiło zeby pisac do niego i nie dzwonic poprosiłam go zeby zmienił swój nr tel i nie udostępnił mi go i tak tez ma zrobić.........
Teraz jestem dobrej mysli ze uda nam sie to wszystko zakonczyc tak na zawsze.
napisał/a: Magdalena32 2010-01-25 12:51
a nie prościej byłoby odejść od faceta którego i tak już wystarczająco zmieszałaś z błotem? po co być z osobą którą aż tak się nie szanuje? nie ten kochanek to będzie następny, więc może jak już zakończyłaś romans to może czas na zakończenie pseudo związku?
napisał/a: misiaczek771 2010-01-25 20:49
dominik25
Wiem ze oceniasz mnie tak jak chcesz i tak jak uważasz ale nidgy nie bedzie juz nastepnego kochanka NIGDY.Bo teraz wiem jak takie romanse niszcza całe życia niszczą wszystko co budowalo sie przez całe życie niszcza całą psychike i rania wszystki do okoła.Nie chce nigdy juz tego przeżyć...............i wiem ze NIGDY nie bedzie juz w moim życiu zadnego kochanka...........


A co do tego ze powinnam zerwac z chłopakiem i pozwolic mu życ normalnie w prawdzie i z kims kto bedzie go szanowa łto wiem ze powinnam tak zrobic..............ale go kocham i nie potrafie tego zrobic.............po prostu NIE potrafia!!!!!!!!!!!!!!!!!