Moja żona zakochała się - zdradza

napisał/a: facet_zatracenie 2010-03-22 02:20
To nie jest zwykła zdrada, moja żona jest szaleńczo zakochana.

Dzisiaj szukałem zeszytu od rysunków mojej 12-sto letniej córki. Przeglądałem różne papiery i przez przypadek znalazłem wydruk korespondencji (messenger) sprzed kilku dni z jej facetem - z pracy. Pisze w nim o pożądaniu o tym że go kocha. Właśnie planowaliśmy tydzień na nartach w Austrii. Pisze do niego o bólu rozstania, że nie będą widzieli się przez wiele dni. Jej facet też ma żonę i też nic jej nie powiedział.

Moja żona kocha pieniądze, zawsze to powtarzała. On zarabia kilkanaście razy więcej niż ja. Co ja mogę zrobić? Ostatnio nie układało się między nami (teraz wiem dlaczego), więc dzisiaj rano kiedy nic nie wiedziałem zrobiłem dla nas Sushi, bo moja żona bardzo lubi. Przyniosłem jej bukiet tulipanów (niemal odmówiła przyjęcia). Chciałem jej zrobić wieczorem masaż - powiedziała - nie dziękuję.

Moja żona wraca regularnie o 3 czy 4 nad ranem. Mówi że pracuje. Rzeczywiście ostatnio awansowała, zajmuje dyrektorskie stanowisko w dużej korporacji było to prawdopodobne, ale moja żona założyła sobie osobne konto, na które przelewa swoje wynagrodzenie. Na nasze wspólne konto wpływa moje wynagrodzenie, z którego opłacamy życie i kredyt mieszkaniowy.

Chcę ratować nasz związek, ale czy mam szansę? Dalej ją kocham i chcę się z nią zestarzeć, ale ... czy to jeszcze możliwe?

Moja rodzina zawsze była dla mnie wszystkim. Całym moim światem, całym. Teraz wszystko się rozleciało. Moi rodzice oboje nie żyją. Nasza 12-sto lenia córeczka jest bardzo za mamą, pójdzie za nią jestem przekonany. Moja siostra, która mieszka w mieszkaniu naszego dzieciństwa wymeldowała mnie bez mojej wiedzy kilka miesięcy temu. Taka rodzinna sielanka. W mojej korporacji kryzys i duże redukcje. Region o który dbałem rozleciał się na kilka mniejszych. W każdej chwili mogą mnie zwolnić.

Boże, daj mi pokorę, bym pogodził się z tym, czego nie mogę zmienić, daj mi odwagę, by zmienić to, co powinno zostać zmienione, i daj mi mądrość, bym umiał odróżnić, jedno od drugiego.

Normalny facet zabrał by koszulę, majtki i by poszedł. Ja jednak nie mam dokąd. Muszę się ponownie narodzić. Mój cały świat dzisiaj przestał istnieć. Po co budzić się jutro rano?

Może warto się obudzić i ... usłyszeć od mojej żony, że to tylko "skok w bok" i że bedzie ok? Mnie nie interesuje co było, lecz co będzie. Tak bardzo bym chciał aby było jak dawniej.
napisał/a: barbie26 2010-03-22 07:26
Bardzo mi przykro musisz z nią☺ porozmawiać to po pierwsze narazie dopóki nic sie nie wyjaśniło nie podejmuj rzadnych kroków ;\A tak wogóle mam to samo mąż całkowicie próbuje mnie od siebie uniezależnić tak żebym była zerem no cóż zero łatwiej zdradzić bo nie istnieje,hm skoro jest taka wykształcona i madra to czemu nie utrzymuje rodziny w koncu takie kobiety dążą do samodzielności!
napisał/a: facet_zatracenie 2010-03-22 09:52
Obudziłem się. Porozmawiałem. Najpierw kłamała w żywe oczy. Wypierała się. Ale kiedy zacząłem rozmawiać o szczegółach, przestała się wypierać. Powiedziała, że skoro wiem tyle to wiem wszystko.

... a ona w jednym z listów ... nie może ocenić, czy sok ananasowy zmienia smak jego spermy czy nie ... i proponuje, może spróbujmy jeszcze raz?

... ten szczegół boli, ale ... bardziej bolą kłamstwa które od niej słyszałem, bardziej boli mnie to, że on wyznaje jej miłość tak pięknie, że ją kocha na prawdę (też jest żonaty), ona to wszystko odwzajemnia w listach.

Powiedziałem, że ją kocham, że nie interesuje mnie co zrobiła, nie ja ją będę oceniał. Powiedziałem żeby go rzuciła jeszcze dzisiaj. Powiedziałem że chcę z nią budować związek długoletni - w końcu jesteśmy już 12 lat.

Powiedziała że to już przeszłość, że to tylko chwila tydzień czy dwa - ale czy to prawda?

Ale rogi mi przyprawiła ... jak stąd do Wąchocka.
napisał/a: barbie26 2010-03-22 10:15
A czy Ty nie jesteś za miękki ja za głupie smsy zrobiłam afere ze ulala.Smak spermy ja za to bym go udusiła własnym ptaszkiem takie obrzydlistwa z nim robiła nie no postaw sie troche
napisał/a: Tikitaki 2010-03-23 02:04
Co ci mogę powiedzieć jak dla mnie to jesteś sporo za mięki laska robi sobie z tobą co chce i jak chce wydaje twoje pieniądze gdy jej spokojnie odkładają się na jej nowe życie... Nie wieże że tak po prostu przestanie cie zdradzać i skoro kocha pieniądze to nie jest warta ani centa... Chłopie moja rade znajdz nowy cel w życiu bo ten ci się już potłukł... A jezeli nie to ja nie mam pojęcia jak chcesz żyć z nią ... Co do Wymeldowania kogoś to czy człowiek może być zameldowany w dwóch miejscach? Skoro mieszkasz z "żoną" jak dla mnie z małym potworem... to powinieneś mieć meldunek wiadomo gdzie...
napisał/a: myszka2323 2010-03-23 22:28
Podziwiam cię i siłe twojej miłość do niej.Ja nie uważam że jesteś miękki-ale to tylko moje zdanie.Doskonale wiem jakie to uczucie gdy nagle cały świat się zawali.Ty przynajmniej wiesz co do niej czujesz ja niestety nie potrafie określić swoich uczuć.Nie mogę ci nic poradzić bo sama nie wiem co robić i jak dalej żyć.Jedynie mogę ci powiedzieć że myślę że jesteś wspaniałym i wartościowym czlowiekiem,z pewnością niejedna kobieta chciałaby być na jej miejscu.Ona nie jest ciebie warta i kiedyś jeszcze zapłacze nad tym co miała i kogo straciła.Życzę tobie i sobie siły i wiary.
napisał/a: Helbeen 2010-03-24 04:53
Nie możesz przechodzić do porządku dziennego nad tym co Ona Ci robi. To co opisałaś .... jej traktowanie Ciebie, waszego związku jest straszne. Chyba nawet nie powinienm pisać "waszego związku", bo w tej chwili nie ma czegoś takiego. W gruncie rzeczy nie bardzo wiem co mam napisać (to efekt małego szoku po Twojej wypowiedzi). W pierwszym momencie przychodzi mi na myśl, że jest to coś w rodzaju schematu "wszystko tak się dzieje, bo byłeś zbyt dobry" ... czyli zapanowała stabilizacja, niewiele się działo, mieliście spokojne miłe współistnienie, za mało emocji, nie było potrzeby zabiegania o siebie nawzajem (częsty błąd) i pojawiła się luka którą wypełniła kimś kto nagle sprawił, że w życiu zaczęło się "coś" dziać ... coś nieoczekiwanego, intensywnego, zakazanego, "coś".
Ratuj siebie. Tak, tak .... siebie. Nie rób niczego ..."bo tak powinieneś", nie łataj na siłę waszego małżeństwa teraz, nie myśl co mógłbyś zrobić dla Niej aby ją przekonać by wróciła, co powiedzieć, jak się zachować.
Rób to co ci podpowiada "wewnętrzne Ja". Jeśli masz ochotę, to rób awantury, jeśli chcesz żeby się wyporwadziła, to niech ona się się wyprowadzi ... ONA. Chcesz zrobić awanturę tamtemu facetowi ... ok. Masz prawo do bycia wkurzonym. Nie ukrywaj co chcesz powiedzieć ... powiedz jej wprost. Bo to nie jest Twoja wina, ta cała sytuacja. Będąc spolegliwy ... więcej przegrasz w jej oczach.
napisał/a: Helbeen 2010-03-24 08:08
Wydruk, który znalazłeś muszisz zachować. Najlepiej zanieś go do miejsca gdzie Ona nie ma dostępu (np. zanieś go do pracy i tam przechowuj). Zbieraj dowody jej zdrady. Te rzeczy będą potrzebne by udowodnić "jej winę" na rozprawie rozwodowej. Rozpad małżeństwa z jej winy może być w Twojej sytuacji bardzo ważny (alimenty dla Ciebie po rozwodzie, które bedzie musiała Tobie płacić). Dodatkowo skora ona "kocha pieniądze" to wierz mi, że takie orzeczenie będzie czymś co ona rzeczywiście poczuje.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-24 10:43
Helbeen, alimenty to ona by musiała płacić tylko i wyłącznie wtedy, gdy:
- mąż jest bezrobotny i nie ma własnych pieniędzy na utrzymanie (nie musi tu być orzeczenia o winie). Alimenty zgodnie z art. 60 KRO mogą się należeć mężowi, jeśli będzie w niedostatku i NIE BĘDZIE uznany za jedynie winnego rozkładu pożycia. A więc jeśli sąd nie orzeknie o winie, to takie alimenty mogą się należeć.

Żaden sąd nie przyzna alimentów na rzecz osoby, która jest samodzielna i jeszcze dodatkowo więcej zarabia i nie ma tutaj znaczenia, czy wina leży po stronie osoby która miałaby te alimenty płacić.
W takich sprawach brana jest pod uwagę sytuacja materialna i bytowa, sąd porównuje możliwości zarobkowe małżonków: ich poziom wykształcenia, kwalifikacji, zdrowia itp. nie tylko to ile zarabiają ...
Innymi słowy mąż musiałby wykazać stałą niezdolność zarobkową i pogorszenie sytuacji po rozwodzie. Musiałby wykazać, że żona zarabia dużo, dużo więcej i że jest w stanie płacić mu alimenty jednocześnie mając na normalne utrzymanie dziecka.
napisał/a: Helbeen 2010-03-24 19:31
Wydawało mi się, że jej zarobki są kilkakrotnie wyższe od niego. Źle wyczytałem, ale sytuacja i tak może nie być wesoła bo w firmie, jak pisze "facet_zatracenie", redukcje. Wtedy pogorszenie sytuacji materialnej po rozwodzie może być faktem.
Poza tym, przestań spłacać kredyt ze swoich pieniędzy, czy też regulować nimi opłaty za mieszkanie. Niech teraz ona je reguluje.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-24 20:41
... ...
napisał/a: fooria 2010-03-24 21:35
Katarzyna1984 napisal(a):Zrobiłabym natomiast coś innego, wniosła do sądu pozew o rozwód i chciałabym aby ten rozwód doszedł szybko do skutku więc nie biegałabym za udowadnianiem winy, bo to chyba na prawdę nie jest potrzebne.
Jak już dojdzie do rozwodu wniosłabym kolejną sprawę o oficjalny podział majątku i zobowiązań.
Jak już ta sprawa się zakończy będzie trzeba wnieść pozew (jeśli oczywiście założyciel postu uzna to za stosowne) o alimenty dla męża jeśli ten nie będzie miał innych dochodów na utrzymanie.


Ale gdy masz rozwód bez orzekania o winie to nie możesz się domagać alimentów na siebie od partnera /-ki.

A teraz do autora tego topicu:
Po pierwsze - ja bym sobie po męsku "porozmawiała" z tym kochasiem, a potem z jego żoną. Dlaczego kobieta ma żyć z łajdakiem, który ją tak oszukuje i być może co noc jej opowiada o tym, jak to ją kocha i jaki to biedny żuczek jest zapracowany.
Po drugie - nie pisałeś ale mniemam, iż z żoną posiadacie wspólnotę majątkową. W związku z tym nie rozumiem dlaczego Ty płacisz za wszystko, a pani zbiera być może na nowe życie z kochasiem (sorry za brutalność, nigdy nie byłam delikatna). Ja bym jej "dała" tulipany, sushi i masaż! Wiesz, żeby jeszcze okazała skruchę, powiedziała, że to skończy - a tu co?

Jak mawiali starzy Indianie: szanuj siebie, a będą Cię szanować inni. Żona jest całym Twoim światem, a może Ty się po prostu - jak każdy z nas - boisz samotności? Znam podobną do Twojej historii i ona do niego nie wróciła. Może się przyzwyczaiła do tego, że jesteś za dobry, może ona potrzebuje takiego, co to by ją po gębie lał (sorry), ja tu nie widzę szacunku ani miłości z jej strony. Robiłeś jej za portfel i tyle, bracie.

Ja bym na Twoim miejscu była wierna sobie. Koniec z płaceniem rachunków. Od tej pory płacisz połowę i tyle. Koniec z sushi i tulipanami. Pokazałabym babie co traci, to ostatnia nadzieja (jeśli ją kochasz i liczysz na to, że ona zmądrzeje). Płać połowę rachunków, a za resztę sobie zaszalej - kup nową wodę po goleniu, zapisz się na tenis czy inny sport, hehe ja bym Ci radziła wychodzić sobie nieraz wieczorami, wrócić skropiony damskimi perfumami (polecam Pure Poison Diora - baba się wścieknie), oczywiście żadnych bab na boku, nawet na złość, żadnej zemsty, żadnych nawet podstawianych, bo nie daj Boże Cię Twoja baba będzie szpiegować i będzie mieć "dowody" w sądzie. Nie tłumaczyć się ze swoich wyjść, a jakby co to jesteś też "zapracowany". No i dlaczego masz się wyprowadzać z własnego domu? Płacisz za niego w końcu. Zamów sobie jakiś serwis z dowcipami na sms, więc często będziesz dostawał wiadomości, na widok treści których gęba Ci się uśmiechnie - a Twoja niech myśli, że to od kochanki (tylko kasuj). I ją tak trzymaj na kilometr za karę. Może po miesiącu zmięknie.

W kwestii wymeldowania przez siostrę - jeśli jesteście jedynymi spadkobiercami i nie było przepisu majątku to pół domu/mieszkania jest Twoje, radzę iść po poradę do jakiegoś radcy, zapłacisz tą stówę ale będziesz wiedział, na czym stoisz. Meldunek to jedno, a prawa do mieszkania to drugie. Ponadto, skoro siostra zna miejsce Twojego aktualnego zamieszkania to raczej powinna o tym orzekający organ powiadomić, aczkolwiek mogę się mylić.

Powodzenia, chłopie. Jak uważasz, ze warto powalczyć - walcz. Bylebyś swojej godności po drodze nie stracił, bo człowiek bez godności... sam wiesz.