Moja żona zakochała się - zdradza

napisał/a: Helbeen 2010-05-04 23:27
Mari, dajesz takie rady, bo Tobie się udało (co notabene bardzo mnie cieszy :)) ). Zastanów się co się z nim stanie, gdy mu sie nie uda (a to raczej pewne, chyba że to tylko prowokacja ... 800m2 ??)
Wiele osób ( w tym ja) często wspomina tu o zachowaniu własnej godności. On już dawno przekroczył większość barier.
Jeśli ktoś pyta o moje zdanie ... to nie warto. Jeśli On dożyje jeszcze kilkunastu lat, to za jakieś pięć, na wspomnienie tego co robił będzie czuł żenujace uczucie wstydu.
Miłość kończy się tam gdzie zaczyna się deptanie godności drugiej osoby.
Być może nikomu już nie da nic bezwarunkowo ... chyba, że się opamięta i skorzysta z kilku wcześniejszych rad.
napisał/a: Mari 2010-05-05 17:31
Helbeen :) przepraszam ...
moze troche nie jasno sie wyrazilam .Ja tez nie widze przyszlosci w obecnym zwiazku .
Jednak jestem przeciwna "zagrywkom" w stosunku do Niej . Stalo sie ... i nie ma potrzeby aby Facet , ktory kocha dokladal sobie jeszcze ..
Odejscie z podniesiona glowa i walka o lepsze jutro :) ...to co nalezy zrobic .


pozdrawiam M.
napisał/a: chuchilla 2010-05-05 17:54
Mari napisal(a):Jednak jestem przeciwna "zagrywkom" w stosunku do Niej . Stalo sie ... i nie ma potrzeby aby Facet , ktory kocha dokladal sobie jeszcze ..

Poczułem sie wywołany do tablicy ;)
Moje rady dotyczące "zagrywek" miały na celu odzyskanie kobiety, która ceni tylko facetów, którzy potrafia ja poniżyć i uzależnić, nie zemstę na niewiernej.

Tym niemniej nie zachwycałbym się tym jak facet stara się pomagać kobiecie która świetnie sobie radzi bez niego i jedynie dla zabawy wdeptuje go w błoto. Niewątpliwie była to wspaniała i ślepa miłość o jakiej tęskni każda kobieta jednak dzięki tej jednej kobiecie on już raczej żadnej takim uczuciem nie obdarzy. Szkoda.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 10:54
Dziękuję za to że wciąż odpowiadacie. Trudno dalej żyć. Są chwile że się dystansuję i mam poczucie że sobie poradzę, są jednak i takie które wypełniają łzy, poczucie braku sensu egzystencji i takich jeszcze kilka myśli ... które cieknie po moich zwojach mózgowych, o których nie warto pisać. Takich trudnych chwil jest trochę za dużo. Podobno dzielony smutek to dwa razy mniejszy smutek a dzielona radość to dwa razy większa radość. Więc podzieliłem się z wami śmiechem w linkach do youtube, jeśli nie widzieliście to zobaczcie koniecznie. Podzieliłem się również moim lękiem przed samotnością, smutkiem, wyciem. Jest mi z wami lepiej, dziękuję. Przetrwam. Będę tu przychodził i pomagał innym, jeśli przetrwam.

Proszę nie piszcie źle o mojej drugiej połowie. Ona mnie nie chce i tyle. Ona kocha kogoś innego. Tą miłość jednak buduje na łzach i nieszczęściu moim, jego żony, jego dzieci i naszej córeczki. Choć życzę jej szczęścia, wątpię aby tak zbudowany związek przetrwał choćby mieli nieograniczone środki finansowe. Moja druga połowa zrobiła straszne rzeczy. Nie potępiam jej jednak jako osoby. Potępiam jej postępowanie. Każdy ma prawo popełniać błędy, ale dzięki temu że wybaczamy jesteśmy ludźmi ... bez wybaczenia nie różnimy się za bardzo od drapieżnych zwierząt.

Moja żona tak na prawdę kocha tylko nasze dziecko. Jego ... chyba nie do końca. Widzałem listy. On ją kocha i przekonuje ją że to wystarczy, ale ... wątpię.

Podnieść głowę potrafię ... odejść ...? Chyba nie ... to ona odchodzi i zabiera wszystko co był dla mnie najcenniejsze, rodzinę, żonę, dzieciątko nasze. Nie wdeptuje mnie w błoto dla zabawy. Stara się tylko chronić nasze dziecko i dać jej w życiu jak najwięcej. Myślę że to dla naszej córeczki brnie w związek o którym wie że się raczej nie sprawdzi (choć nie ma pewności a ma nadzieję), ale wydaje się jej że nasza córeńka będzie miała lepiej. Nie będzie miała lepiej. Nie rozumie że człowiek do życia potrzebuje więcej niż tylko zabezpieczenie finansowe.

Mam serce na wierzchu i żonę która odchodzi ... mój następny związek ? ... przyjacielski bardzo chętnie. Nic nigdy więcej w moim życiu się nie wydarzy. Ja już mam żonę. Może ona zmądrzeje za jakiś czas, a może nie, czas pokaże.

A cierpienie ... no cóż grabusia znowu masz rację ... trzeba się przyzwyczaić, może ja też jestem kobietą ... :)


Pamiętam to:
Ja XXXX biorę sobie Ciebie YYYY za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.

Ja YYYY biorę sobie Ciebie XXXX za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.


Kiedy to przypomniałem mojej żonie powiedziała że to farmazony. Że to formułka którą trzeba powiedzieć aby dostać "papier". No cóż, dla mnie to było znacznie więcej niż formułka ...

Podzielę się z wami i tym co napisałem parę dni temu dla mojej drugiej połowy:

Kochanie,

Jesteś we mnie, jak nasienie w kwiecie,
Jak koniczyna i kwiaty na każdej łące,
Jak jak słońce świecące w lecie,
Jak w przedszkolu brykające brzdące.

Będziesz we mnie zawsze jak skały w górach
Jak tysiącletnie dęby w lesie
Jak głowa marzyciela w chmurach
Jak oczywistość we frazesie

Wróć i bądź ze mną jak kora jest z drzewem,
Jak dobry humor ze śmiechem
Jak kran jest razem ze zlewem
Jak powietrze i życie z każdym oddechem


Tęsknię za moją drugą połową,


A teraz kilka słów do Mari, dzięki za ciepłe słowa. Jestem duchem romantycznym. Wietrzę te same fluidy w tobie. Napisałaś o mnie wiele dobrego (po cichu sam o sobie tak trochę czasem myślę, jak tam pięknie to napisałaś). Nie potrafię niszczyć mojej żony bo niszczyłbym siebie. Płaczę i krzyczę ... czasem pomaga granie na gitarze i śpiew bo wtedy trudno płakać. Planuję wyjechać w góry i na rejs na morze i pewnie pojadę, ale ... tak na prawdę to nic mi się nie chce a wszystko jest wyblakłe i bez sensu. Nie bardzo mam się z kim spotkać i popłakać razem.

Tęsknię ... i .... trochę mi trudno. Światło jakieś z twoich słów wypływa Mari, chyba ci się w życiu udało, pomimo że bywało trudno. Dziel się swoim szczęściem i ciesz się każdą chwilą. W życiu piękne są tylko chwile.

Nie mogę odnieść się do wszystkich uwag i myśli które tu wypowiadacie bo nie starczyłoby dnia na pisanie postów, ale wszystkie czytam, myślę sobie o nich i cieszę się że was mam. Za wszystkie słowa bardzo dziękuję i za te ciepłe i za te krytyczne.
grabusia4
napisał/a: grabusia4 2010-05-17 11:28
No cóz do wierszy masz talent ale to nie wystarczy chociaz moze dzięki temu bedzie lżej , powodzenia zatraceńcu.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 12:09
kiedyś bawiłem się w wierszokletę, potem przyszła proza życia i walka o każdy grosz i każdą chwilę aby bliskie mi osoby miały jak najlepiej. Teraz muszę się obudzić ... lub może raczej zasnąć ?

sam już nie wiem
kim jestem kim byłem
czas wypełniam śpiewem
może sobie zasłużyłem....

Nie jestem ani świętym ani mięczakiem. Kochałem nad życie i cierpię ... taki zwykły ludzki los. Widocznie tak trzeba teraz.

może jeszcze światło będzie
które komuś dam
takiej duszy szukałem wszędzie
a myślałem że ją mam

.... oj żaden facet tego nie zrozumie, jeśli nie kocha.
napisał/a: ~astralwamp 2010-05-17 12:16
Bardzo mi przykro ,a Twoja żona zrobiła z Ciebie kozła ofiarnego widzę że jesteś osobą o DUŻYM sercu ale takie rozmowy nic ci nie dadzą (wiem sama po sobie). Każda kobieta lubi pieniądze super życie towarzyskie i.t.d. Nie powinieneś robić z siebie romantyka bo pokazujesz słabość i że zależy ci na niej. Macie dużą córcie więc może iść gdzieś do koleżanek lub rodziny (niedziela) napewno będzie żona w domu pierw wywal to co myślisz o jej zdradzie że masz dosyć takiego poniżania, kłamstw, pustej miłości ,że Tobie zależy na niej a tamten ananas zostawi ją za rok albo dwa i zostanie sama poczym nie wiem jak ale musisz zaciągnąć ja do sypialni i tak jej tyłek przetrzepać że zrozumie co traci .
Wiem to z własnego doświadczenia yłam taka sama tylko miałam troszke mniej lat jak twoja żona i do dzisiaj dziękuje mężowi że tak zrobił i wiem co to znaczy kochać dodam tylka że mamy 2 cudownych brzdąców.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 13:13
Do jej sumienia nie trafię trzepiąc jej tyłek (jej tato mógłby to zrobić gdyby żył) ... moja druga połowa zostawia mnie bo po pierwsze nie chce ze mną żyć a po drugie ma okazję na lepsze życie ... i pełną świadomość że może się jej nie udać ten jej związek. Po prostu według niej za dużo się zdarzyło. Jej honor nie pozwala w ogóle rozmawiać ze mną na temat powrotu. Denerwuje się okropnie kiedy tylko o tym wspominam. Ja sądzę że honorem i odwagą byłoby powiedzieć "przepraszam", a cnotą przeprosiny przyjąć. Marzyciel ze mnie. Nie realista, wiem. Nie wiem co zrobię. Zgubiłem sens w tym wszystkim. Wiem tylko że jej nie skrzywdzę, choć może i jej się należy. Może życie to zrobi za mnie.

Dla niej już się wszystko skończyło i chce tylko rozmawiać o naszej córeczce (na rozwód się już zgodziłem) oraz o tym co zrobimy ze wspólnymi rzeczami, mieszkaniem itp.

Dlaczego nie chce ze mną żyć? No cóż ... może się zakochała, a może już dawno nie kochała mnie? Nie wiem ...

Ja sobie tylko cierpię ... choć czasem odzyskuję równowagę. Jest wobec mnie bardzo nie w porządku. Czasem ta myśl pozwala mi się cieszyć że odchodzi, bo na prawdę nie jest dobra dla mnie a ja nigdy bym nie odszedł od niej. Czasem chciałbym aby już było po wszystkim.

... tak na prawdę chciałbym aby to się nigdy nie wydarzyło. Nie mogę w to wszystko uwierzyć, że to się dzieje. Niech ktoś mnie uszczypnie.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 13:33
Bardzo przepraszam wszystkich którzy pisali do mnie na priva, nie zauważyłem żadnych wiadomości do tej pory. Dzisiaj zauważyłem, obiecuję że odpiszę na wszystkie.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 15:35
ooooj płynie ze mnie

poszukuję ciebie wśród nocnych marzeń
zapachu poranka i twoich włosów
słyszę nas wśród powodzi zdarzeń
wodospadu nadziei i wspomnień odgłosów

... ... to chyba nie jest o mojej ... "byłej" żonie. Ona nigdy na to nie zasługiwała ... nawet sam to od niej usłyszałem wiele razy ... ale miłość jest ślepa ... mam nadzieję że uleczalna ... tylko dlaczego ...

... ech bo naturą ludzką jest robić błędy.
napisał/a: chuchilla 2010-05-17 21:34
Facet
Astralwampowi chyba nie o takie "ojcowskie" trzepanie chodziło. :)
Myślę że żona nigdy cie nie kochala, kochała pieniądze. Kolejnego faceta też nie kocha, choć on raczej nie będzie takim idiotą i pewnie zacznie od intercyzy. A za pare lat wywali na zbitą twarz i weźmie sobie młodszą SprzeDajkę.
Nie szkoda mi ciebie, choć może powinno. Strasznie szkoda mi waszej córeczki - rozstanie rodziców, lekcja życia - że pieniądze są ważniejsze od wszystkiego, ojciec który o nią nie walczy, potem przyszywany "tatuś" przekupujący ją i traktujący matkę jak płatną dziwkę (najdalej za rok, półtora), rozpad drugiego związku...
Jakie nauki i wzorce wyciągnie z tego? Jaki związek będzie potrafila zbudować kiedyś - oparty na pogardzie dla wrażliwych i słabych, taki w którym facet jest panem a kobieta kupioną dziwką, której jedyną wartością jest ciało?

Facet któremu zależy walczy, nie skamle. Walczy nie przeciw komuś ale o kogoś...
napisał/a: facet_zatracenie 2010-05-17 22:11
Nie zacznie od intercyzy, już dzielą wszystko. On jest jeszcze większą ofiarą niż ja. Córeczce mojej powtarzam codziennie że mama i tata ją bardzo kochają i żeby się nie martwiła, że oboje na pewno będziemy o nią dbali.

Przykład zły daje jej mama. Ja nie mam sumienia jej mamy zabierać i walczyć o prawo do bezpośredniej opieki w sądzie. Wiem, że moja córeczka bardzo kocha swoją mamę. Bardzo bym chciał zostać z moją córeczką i się nią opiekować. Mówiłem to żonie. Ona jednak ma argumenty dla sądu, świadków itp. Ma mnie na widelcu. Zrobi co będzie chciała, przygotowywała się do tego latami pod moim nosem a ja ... nic nie widziałem. Mimo to chciałbym abyśmy byli razem, nie tylko dla siebie ale oczywiście dla naszego dziecka!

Dzisiaj zrobiłem krewetki, a robię nieźle, zapaliłem świeczki ... i lepiej nie mówić. Trochę jadu znowu poleciało w moją stronę. Ale ja jestem już spokojny i wyważony. Walczyć? Walczyłem przez wiele lat jak potrafiłem. Nie wyszło. Walczyć dalej? OK, ale tak aby nie krzywdzić, a to nie takie proste. Gdzie się nie ruszę tłucze się wszystko i wali.

chuchilla zbyt łatwo oceniasz jej kochanka, choć ten scenariusz jest możliwy, oby się nie sprawdził bo wtedy będzie rzeczywiście bardzo źle z naszą córeczką, ale jak zostanie ze mną też nie będzie sielanki. Największym przegranym jest nasze dzieciątko (choć już 12-to letnie), tylko dlaczego moja żona tego nie rozumie? Wydaje się jej że On będzie lepszym tatą. Nie będzie. Nasze dziecko potrzebuje rodziny, mamy i taty, norm moralnych. Już teraz widzę u niej bardzo niepokojące objawy ... i co? Oczywiście ... żona mówi że to moja wina. Pewnie jestem winny częściowo winny, ale to nie ja zdradziłem, to nie ja odchodzę, nigdy bym nie odszedł, nieważne co by się działo.