Moja żona zakochała się - zdradza

napisał/a: paskudnysamiec 2010-03-25 17:52
Macie rację, bez sensu jest się kłócić o przepisy i zaśmiecać "nieszczęśnikowi" wątek. Po prostu zawodowo nie mogłem ścierpieć, że Kasie pisze opinie, które są w świetle prawa nieprawdziwe i które mogłyby wprowadzić kogoś w błąd. Temu i tylko temu służuł mój pierwszy post, gdyby nie kwestie prawne, to nic bym tu nie pisał. Niepotrzebnie wdałem się też w polemikę z Kasią, by metodycznie udowadniać, że nie ma racji.

Ale skoro już śmiecę , to odpowiem jeszcze poniżej nie na temat.

Ankaaa,

mój "matryiarchalny dominat" to trochę żart, a trochę prowokacja. Odpowiedź na lansowane przez feministki słowo- klucz "patriarchat", czy "kultura patiarchalna". W Polsce jeżeli już, to panuje swoista kultura matriarchalna, pozycja kobiet w społeczeństwie jest jaka jest i bynajmniej nie jest to pozycja słabsza. Wręcz przeciwnie, pod płaszczykiem pozornej słabości kobiet mamy normy kulturowe ukształtowane "kobiecą logiką" i pod "kobiece" potrzeby.

To co piszę budzi zapewne Twój sprzeciw, ale zastanów się, ile z norm kulturowych, które uwierają np. Ciebie jako kobietę, można przypisać do "męskiego" punktu widzenia, a ile jest wynikiem adaptacji świata, w tym świata mężczyn, do logiki starych matron.
Tu nie chodzi o to, kto tworzy prawo (przy okazji: rząd nie tworzy prawa, za wyjątkiem rozporządzeń, mających charakter głównie techniczny, co najwyżej proponuje jego uchwalenie parlamentowi), ale jak myślimy my wszyscy. Pamiętasz kampanię, "bo zupa była za słona?" A czy widziałaś żeby w tej kampani kobiety występowały w innej roli niż ofiary, a mężczyźnie innej niż kaci? I czyżby przemoc domowa, nawet ta fizyczna, była wyłącznie domeną mężczyzn?

Pytasz jakie doświadcznie mnie ukształtowały? Oczywiscie doświadczania matryiarchalnego dominatu:). O najmłodszych lat jesteśmy wychowywani w szkołach, w których siedzą prawie same kobiety. Cały system edukacji jest nastawiony na promowanie "dziewczęcych" zachowań, czy też może na bezwzględne temperowanie chłopców i młodych mężczyzn. Od dzieciństwa wmawia się nam wszystkim, jakie to kobiety są "czyste", "wspaniałe", jak są bardziej "dojrzałe", "wrażliwe","inteligentne", wręcz jakby stały ewolucyjnie wyżej od mężczyn. Jak bardzo trzeba im ustępować, korzyć się, przepraszać, szanować za sam fakt bycia kobietami,palnować swój rozwój pod kątem ich oczekiwań, itd. A wszystko po to, żeby łatwiej było później manipulować mężczyznami, zawsze stawiać się w pozycji ofiary i istoty z natury dobrej, by móc beztrosko korzystać z cudzej pracy i spełniać swoje zachcianki czyimś kosztem. Oczywiście, jak mężczyzna nie chce się dostosować, to jest skończonym egoistą i istostą z natury złą, w w najlepszym razie jest "niedojrzały". Zapewne chcesz odpowiedzieć, że i młode dziewczyny są także karmione wieloma mitami, które podcinają im skrzydła. Ale karmione przez kogo? Przez ich ojców, starszych braci, kolegów? Czy to jest dla Was punkt odniesienia? Nie, przez starsze kobiety, dla których te młode są zagrożeniem.

Skala feminizacji sądów rodzinnych jest porażająca. Nie zrozum mnie źle, jedna z najmądrzejszysz kobiet jaką w życi spotkałem to sędzia sądu rodzinnego. Ale nie powinno tak być, że o sprawach relacji między płciami rozstrzygają wyłącznie przedstawiciele jednej płci. Tak jak wspomniałem, bezitośnie obnażały to swego czasu statystyki o "przyznaniu" dziecka, kompletnie nie przystające do europejskich realiów.

Piszesz, że mam zamknięte przekonania. Moje przekonania są ukształtowane i wewnętrznie spójne. To może drażnić i zazwyczaj drażni, co ciekawe drażni w szczególności kobiety. Bo niektórzy(niektóre:)) woleliby co drugie zdanie słyszeć "być może", "moim zdaniem", itp. ozdobniki, które nic nie wnoszą, a jedynie pokazują, że ktoś nie potrafi wziąć odpowiedzialności za swoje poglądy. Jeżeli chcesz mi udowodnić, że nie mam w czymś racji, to proszę, udowadniaj, zobaczymy które z nas ma bardziej zamknięte przekonania.
napisał/a: Mari 2010-03-25 18:10
Szok?..to malo powiedziane.
Facet jesli chcesz zyc to spadaj z tego zwiazku gdzie oczy poniosa .
Mysle , ze to najlepsze wyjscie . Zona zaznaczyla ,ze to kwestia tygodni ,a wiec chocbys na rzesach stanal i tak nici z Waszego razem.
"Wyhodowales" wg tego co piszesz przez te 12 lat potwora ...nieczula materialistke . Jestem naprawde ciekawa jak to sie stalo i w ktorym momencie pozwoliles Jej na ucieczke tylko w prace....to nie stalo sie z dnia na dzien ...
Gdzie byles? .


pozdrawiam M.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-03-26 19:57
Moi drodzy,

Bardzo dziękuję za wasz czas i wszystkie komentarze. Na prawdę. Bardzo mi one pomogły. A jednak ... jak naiwny idiota ... wciąż kocham. Nie myślę o rozwodzie.

Widzicie że nie zamierzam walczyć. Ona ma sumienie. Nie zostawi mnie na lodzie zupełnie. A jeśli zostawi, to i tak dam sobie radę. Wartości materialne to dla mnie drugorzędna sprawa. O chlebie i wodzie sobie przeżyję do końca moich dni jeśli będzie trzeba ... nawet na dworcu centralnym, jeśli na to skaże mnie moja żona. Jej sumienie się z nią policzy. Za bardzo ją kocham aby z nią walczyć.

Przeżywam ciężko, płaczę po kontach, trudno się żyje, ale nikt nie obiecywał że życie to sielanka.

Wszystkim bardzo dziękuję za komentarze i rady. Budujcie .... nie niszczcie ... nie rozwodzę się ... a jeśli się rozwiodę to na jej życzenie i na jej warunkach. Taki jestem. Mało takich wiem.

Proszę o pozytywne wzmocnienie ... o ciepłe słowa ... jesteście niesamowitą grupą wsparcia i bardzo się cieszę że napisałem ten post.
napisał/a: paskudnysamiec 2010-03-26 22:20
Stary,

to jest bardzo, bardzo sensowna postawa. Nie jesteś żądnym naiwnym idiotą. Jesteś uczciwy emocjonalnie i odważny. Daj spokój z tym cierpientnictwem, nie antycypuj faktów. Skoro kochasz Żonę i masz w sobie tyle sił i odwagi, to zacznij z nią rozmawiać i to także o jej uczuciach do tamtego, co ona czuje tu i tam, czego potrzebuje od Ciebie, jak widzi przyszłość, czego się boi, itd. To, że uczucie, czy relacja seksualna z osobą trzecią w świadomości (durnej) większości oznaczają, że to koniec związku, to nie znaczy, że tak musi być u Ciebie i u Was. Tu decydujecie tylko Wy, oczywiście jednomyślnie.

Gdyby żona chciała odejść, to by się przed Tobą nie kryła, czy zdemaskowana nie obiecywała, że przerwie tamtą relację. Ona nie zaczęła z Tobą być bez powodu, wtedy ileś lat temu. Teraz naruszyła Twoje zaufanie, bo nie potrafiła sobie poradzić z tym, że zaczeła mieć relację z kimś innym - niestety tak zostaliśmy w tym kraju ukształtowani, że nie potrafimy sobie z takimi sytuacjami radzić. Pamiętaj o tym, co sam napisałęś - co naprawdę Cię najbardziej zabolało i wyciągnij z tego wnioski.

Nawet jeżeli macie się rozstać, to to co było między Wami, było przez te lata czymś prawdziwym i obojgu Wam potrzebym. Macie też Wielki Wspólny Skarb i to się nigdy nie zmieni. Nawet jeżeli mielibyście się rozstać, to mimo cierpienia nie musicie się ranić żalami i agresją, arównpo tą czynną jak i bierną.

Nie daj sobie zrobić wody z mózgu i rozwadniać swojego charakteru przez egocentryczne, głupie gadanie kobiet, ajkie się zdarza na tym forum. Nie ma nic bardziej męskiego, niż to co robisz w tej chwili. Nie pozwól, żeby jakakolwiek wizja, utopia, reklamowy obrazek, zatruwały Cie serce, gdy będziesz usiłował odbudować relację z Żoną. To nie ma być miłe dla innych, to ma działać dla Was i tylko dla Was, a inni i ich wizje niech sp..

Pozdrawiam Cię serdecznie i bardzo, bardzo ciepło.
napisał/a: lenka83 2010-03-26 22:34
heh, gdzie tacy faceci sie uchowali? gdzie was szukac? a tak na poważnie super że to przeczytałam i to własnie dziś, tak trzeba walczyć! pozdrawiam
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-27 07:56
lenka83: A no widzisz, uchowali się ... powiem więcej, takich mężczyzn nie jest wcale tak mało. I dobrze ...


facet_zatracenie:
Wydaje mi się pomimo Twoich sugestii, że są szanse na odbudowanie tego związku. Mało, który związek rozpada się przez osobę trzecią. Oczywiście są takie związki (co nie podlega dyskusji), jednak w większości przypadków po "zakochaniu" przychodzi rzeczywistość, a kobiety (mężczyźni) którzy mieli te przelotne miłostki wracają z podkulonym ogonem do swoich żon lub mężów.
Gdybyście mieli się rozstać i gdyby ta sytuacja do końca była taka pewna to wydaje mi się, że Twoja żona już dawno powiedziała by Ci, że Cię nie kocha i być może o tym, że ma kogoś. Ona tak nie zrobiła i najprawdopodobniej nie zamierzała tego zrobić. Mogę się założyć, że jej kochanek też nie powie o całej sytuacji swojej żonie.
Jeśli wasze życie było szczęśliwe do momentu zdrady i jeśli łączyła Was prawdziwa miłość to sądzę, że wszystko powinno się dobrze skończyć.
W życiu nie najważniejsze są pieniądze lecz miłość.
Pytanie tylko jest jedno, czy Ty będziesz wstanie żyć z świadomością, że cała sytuacja może się kiedyś powtórzyć. Czy będziesz potrafił odbudować zaufanie do swojej żony, bo związek, w którym tego zaufania w ogóle nie ma jest toksyczny.
Teraz cierpisz, jesteś niezdruzgotany (co zrozumiałe) ale kiedyś emocje opadną i w ich miejsce może pojawić się żal, smutek i rozgoryczenie.
Co z tym zrobisz? Czy będziesz potrafił "wtedy" przejść nad wszystkim do porządku dziennego?
napisał/a: Ankaaaaa 2010-03-28 11:32
Paaskudny,

bynajmniej nie chodzi mi o to, by cos Tobie udowadniac. zreszta, oczywiscie, chetnie bym z Toba porozmawiala, ale jednak "polowe" waruki internetowe nie sprzyjaja dialogowi.

masz racje, ze czesto kobiety pokazywane sa w rolach ofiar, ale tez czesto SA ofiarami. a moze inaczej - sa ofiarami w inny sposob, niz mezczyzni,moim zdaniem bardziej brutalny(skrajna sytuacja-gwalt), "akceptowany"(przemoc w domu:fizyczna,psychiczna).ja rozumiem, ze mezczyzni tez bywaja ofiarami, ale jak czesto slyszysz, ze trzy kobiety napadly mezczyne,ograbily go,pobily lub zgwalcily?:| jak czesto organizuje sie szkolenia samoobrony kierowane wylacznie do mezczyzn, bo ci boja sie wychodzic z domu? mezczyzni staja sie ofiarami,owszem, ale glownie innych, agresywnych mężczyzn (nie kobiet). fizyczna przewaga mezczyzn (w stos. do kobiet i innych mezczyzn) jest faktem, wiec z tego punktu widzenia trudno mowic o matriarchacie.

mowisz, ze chlopcy i mlodzi mezczyzni wychowywani sa przez kobiety. slusznie. ale ja sie pytam, gdzie sa ojcowie? zastanow sie, czy przypadkiem nie z wlasnej woli nie uczestnicza w wychowywaniu dzieci. ja znam mase takich przypadkow i ani jednego odwrotnie.Inna kwestia, ze to sie zmienia. Brakuje w szkolach nauczycieli-mezczyn? Osobiscie jestem za. ale to chyba tez jest pytanie, które należy zadac mezczynom- dlaczego nie decyduja się być nauczycielami? Nie jest to przypadkiem za malo platny i malo prestiżowy- jak na „miare” mezczyzny - zawod?

kiedys jeden z forumowiczow (nie pamietam-Ty,Helbeen?)napisal, ze "emancypacja ZASZLA w XIX wieku i (w domysle) sie skonczyla." niestety, dochodzenie do rownouprawnienia to jest proces, a nie akt, wymaga zmiany mentalnosci - obu płci,wielu pokoleń.

wspolczesnie brakuje mi wspolodpowiezialnosci płci np. za potomstwo.kobieta,ktora zabija dziecko jest morderczynia. kropka.nikt nie pyta, gdzie byl ojciec,dlaczego została bez srodkow do zycia,bez wsparcia, co ją do tego pchnelo. ale to RODZICE sa odpowiedzialni za dziecko,wiec jesli jedno robi mu krzywde- gdzie jest drugi rodzic, aby temu zapobiec? DLA JASNOSCI- nie mowie o tym, ze w każdej sytuacji winny jest ojciec (bo w ten sposób najłatwiej jest zrozumiec moja wypowiedz, szczególnie, gdy chce się ja tak rozumiec), ani o tym, ze pod opieka matki/ojca dziecko zlamie sobie noge, a winny jest drugi rodzic, bo go przy tym nie było.

piszesz, ze normy kulturowe ukształtowane sa pod kobiece potrzeby. nieprawda.wlasnie probujac sprostac tym narzuconym wzorcom (szczupla,mloda,piekna, bizneswoman i matka w jednym) kobiety popadaja w jakas paranoje. ale czy myslisz, ze mezczyzni to powstrzymuja? kochanie, nie ubieraj szpilek/mini/nie maluj sie- lepiej wygladasz w adidasach/spodniach/ bez mkijazu? Malo znam mężczyzn, którzy naprawdę WSPIERAJA kobiety. oczywiscie, mężczyźni tez sa pod presja, choc innego rodzaju (np.klasyka - dobrze zarabiaj). Ale, nie czarujmy się, wynika to z uwarunkowan biologicznych – jeśli kobieta i mezczyzna chca mieć dziecko, to musza mieć pieniadze (nie mowie o skrajnościach - willę z basenem). Jako ze kobieta „fizycznie jest z dzieckiem” – ciaza, porod, karmienie – to raczej na mężczyznę spada obowiązek finansowy. W ten sposób tworzy się wizerunek pazernej na szmal kobiety, która siedzi w domu z dzieckiem, „nic nie robi” i ma wyrzuty „dlaczego tak malo zarabiasz?” Tylko ze, co przedstawie na przykładzie znajomych, mezczyzna nie zajmuje się rachunkami,zakupami i (czasem) nie ma pojecia o realnej wartości tego, ile zarabia.
Pisze o tym, bo przypuszczam, ze wlasnie w ten sposób wielu mężczyzn widzi matriarchat. Ona- pasożyt, bezrobotna, z tymi dziecmi przy sobie, i on- zapracowany nieszczesnik.

Oczywiście, nie ma u Nas kultury matriarchalnej, a solidarność kobiet (przeciw mezczynom) można porównac do solidarności mężczyzn (przeciw kobietom). Optuję za tym, żeby się wzajemnie szanować i żeby płeć przestała mieć znaczenie w tych kwestiach, w których nie musi go mieć.

i ostatnia sprawa - tak gnebiąca od wiekow weemancypowanych mezczyzn- czy otwierac kobietom drzwi? TAK, otwierac. tak samo, jak ja otwieram staruszkom i kazdej osobie, bez wzgledu na plec i wiek, gdy idzie z zakupami lub gdy wymagaja tego okoliczność :) jako wyraz galanterii i życzliwości międzyludzkiej, nie zwierzchnosci lub podleglosci miedzyplciowej ;)
napisał/a: facet_zatracenie 2010-04-08 00:30
Witam wszystkich,

Moja żona dzisiaj mi powiedziała że chce się ze mną rozwieść. Rozmawialiśmy o różnych opcjach, ale jej postawa jest już nie ugięta. No cóż, w jej oczach, jak sama powiedziała, wyszedłem na osobę która się nie szanuje, bo po tym co zrobiła nie powinienem próbować jej przebaczyć tylko jak każdy normalny facet od niej odejść, a ja ... jak powiedziała ... zachowałem się jak troki od kaleson. :) Uznałem to za zabawne. Ona więcej traci niż ja, ale to jej sprawa.

Ja potrafię jej wybaczyć ale ona .. sama sobie nie potrafi. Brnie w związek o którym wie że nie ma przyszłości - tak dla zabawy. Chyba na prawdę już mnie nie kocha i chyba na prawdę to dobry pomysł by się rozejść.

Obudziłem się ... z 12-sto letniego pięknego snu o miłości, rodzinie, małżeństwie, ojcostwie. Przebudzenie jest bolesne, ale też daje szansę przeżycia reszty dni z czystym sumieniem.

Nie będę walczył z nią. Za bardzo kocham. Mogę żyć o chlebie i wodzie, jeśli na to mnie skaże. Jestem pogodzony ze swoim życiem i losem. Ciężkie brzemię przyszło mi nosić, ale życzę każdemu tyle miłości ile wlało się do mojego serca.

Cieszę się każdą chwilą, która mi na tym świecie jeszcze pozostała. W ogóle szukam bratniej duszy. Jeśli by ktoś chciał porozmawiać, niech zostawi swojego maila. Odezwę się.

Szukam jak małe dziecko spraw prostych, które potrafią cieszyć. Dzieci potrafią mieć radość z zabawy - niekoniecznie zabawkami. Jeśli potrafisz odnaleźć w sobie to dziecko którym byłeś, i tę radość której przecież doświadczałeś, kopiąc kamyk czy bawiąc się kartką papieru lub szpulką nici lub starym kapciem to ... będziesz szczęśliwy ... nawet bez wyraźnego powodu.

To dziecko jest w każdym z nas ... trzeba tylko się rozejrzeć ... koniec z cierpieniem. Będę szczęśliwy na przekór wszystkiemu!
grabusia4
napisał/a: grabusia4 2010-04-08 09:46
I o to chodzi żebyś jeszcze kiedyś był szczęśliwy, to normalne że ja kochasz przecież miłość nie kończy się z dnia na dzień , lepiej że chce odejść uwierz mi , życie obok kobiety którą się kocha a od której bije tylko chłód to przekleństwo i dobrze o tym wiesz że na dłuższą metę sama jej obecność przy tobie ci nie wystarczy.
Masz szansę jeszcze kiedyś na szczęśliwy związek , jesteś typem faceta którego nie jedna dziewczyna szuka , ciepłego , czułego tak trochę ideał, wiem że teraz to dla ciebie jest tak odległe jak księżyc ale czas zmniejszy twój ból , pomoże ci się podnieść i zacząć wszystko od nowa, życie masz jedno nie warto go tracić na stanie w miejscu , trzeba iść dalej nawet na kolanach.
Jeśli będziesz chciał pogadać to myśle ze do każdego z nas możesz pisać na priv, na pewno się odezwiemy.
napisał/a: facet_zatracenie 2010-04-08 13:40
Grabusia,

Bardzo dziękuję za Twoje wsparcie i ciepłe słowa. Zostałem zdradzony i zostawiony po 12 latach wspólnych planów zestarzenia się razem. Dowiedziałem się że moja żona to planowała od dawna. To nie jest miłe uczucie. Szukam sposobów na to aby się jakoś trzymać. Obiecuję że na przekór wszystkiemu będę szczęśliwy nawet jeśli do końca życia moje oczy będą spuchnięte od płaczu.

Mówiłem już, że się przebudziłem ze snu. Teraz jest trudno, nawet bardzo dlatego dziękuję serdecznie za słowa wsparcia. Jestem ciekaw co przyniosą kolejne dni i reszta mojego życia jest ciekawa.

Mam w sobie jeszcze sporo ciepła i dobroci, którą mogę obdarować innych i się z tego cieszyć.

Pozdrawiam i dziękuję.
Proszę o więcej.

PS: Chciałbym wykorzystać wszystkie możliwości prawne dotyczące naszego zejścia się razem. Wszystkie rady w tym kierunku bardzo mile widziane.
grabusia4
napisał/a: grabusia4 2010-04-08 16:16
Możliwości prawne nie zwrócą ci tej zakochanej i zapatrzonej dziewczyny którą była twoja żona w dniu twojego ślubu i w tym cały problem, skoro masz tyle dobroci i ciepła ze możesz się podzielić z innymi to znaczy ze bierzesz pod uwagę definitywne rozstanie z żona i próbę znalezienia szczęścia gdzie indziej, uwierz mi gdy kobieta przestaje kochać to bardzo łatwo może znienawidzić im więcej będziesz dawał jej miłości tym więcej możesz dostać kopniaków, sama ci przecież powiedziała ze nie masz do siebie szacunku i zachowałes sie jak troki od kalesonów, to fakt tylko nie wzięła pod uwage że tylko ktos kto bardzo kocha jest gotów sprzedać własna godnosc i dume za jedno słowo ukochanej kobiety, zyczę jej aby zawsze trafiała na takie ;troki; bo tylko :troki: tak naprawdę kochaja.
napisał/a: chuchilla 2010-04-14 09:29
facet_zatracenie napisal(a):Grabusia,

Bardzo dziękuję za Twoje wsparcie i ciepłe słowa. Zostałem zdradzony i zostawiony po 12 latach wspólnych planów zestarzenia się razem. Dowiedziałem się że moja żona to planowała od dawna. To nie jest miłe uczucie. Szukam sposobów na to aby się jakoś trzymać. Obiecuję że na przekór wszystkiemu będę szczęśliwy nawet jeśli do końca życia moje oczy będą spuchnięte od płaczu.


Przykro mi że znalazłeś się w takiej sytuacji. Wiem, że logiczne myślenie to ostatnia rzecz do jakiej facet jest zdolny po takim ciosie. Postaraj się jednak przeczytać i przemyśleć.
Żona zdradziła/ zostawia Cię bo:
1. Przejadła sie jej słodycz miłości w waszym związku
2. Uważa że jesteś miękki i nijaki
3. Chciała spróbować jak to jest z dominującym "samcem alfa" - o którym myśli że to właśnie szef

Zakładając że nie chcesz popełnić samobójstwa (myślę że nie chcesz, a na pewno nie będziesz chciał za miesiąc) możesz teraz dążyć do jednej z dwóch rzeczy:
A. Sprawić by znów żona była z Tobą (choć tak samo już nigdy nie będzie)
B. Zemścić się na niej i wieść spokojne życie
Dzisiaj to Ci się wyda dziwne ale postępowanie w obu powyższych wypadkach niewiele się różni (jeśli chcesz by była z tobą a nie by zachować
prawne aspekty waszego bycia razem).
Ad1. Słodycze czasem się nam przejadają - nic w tym dziwnego. Prawdopodobnie gdyby masochistyczne dążenia żony udało się zaspokoić w sypialni to MNIEJ szukałaby ich na zewnątrz. Nie znam jednak osób którym słodycze przejadły się raz na zawsze. Każdy pragnie czasem kostki czekolady i każdy potrzebuje czuć się kochany i potrzebny. Jeśli twoje uwielbienie nagle zniknie z jej życia zatęskni za nim szybko (max 2 lata). Jej kochanek tego jej nie zapewni, bo szukał sobie dziwki (przepraszam za słowo, ale żadne cenzuralne nie pasuje) do sypialni a nie kogoś kto mu będzie zrzędził o własnych problemach i wypłakiwał się w koszule. Od tego ma żonę i ma jej dość - po co mu druga taka?
Ad2. Żona musi się przekonać, że nie jesteś miękki i rozlazły. Zna cię pare lat, próby "podskoków" i wypinania klaty nie przekonają jej w najmniejszym stopniu. Udowodnij jej że jesteś twardy w środku, skrycie, że nie okazywałeś tego i że to w tobie drzemało. Musi uwierzyć że wcale tak dobrze Cię nie znała - że ją oszukiwałeś (udając ciepłego i miękiego) z troski o nią. Tylko jej nic takiego nie mów! Słowa nic tu nie załatwią.
Ad3. Jej szef sporo zarabia? Co z tego? Musisz nie tylko udowodnić że jesteś mocny. Musisz sprawić by zobaczyła że związała się z żonatym zakompleksionym jak każdy naciągaczem dla którego nic nie znaczy. Sądzisz że jego teksty miłosne to wyraz uczucia? Gdyby tak było - rozwiódłby się już dawno. Gość ma gadane, ma dobre stanowisko którego nadużywa i to wszystkie atuty. Kasa się nie liczy - gdyby chciał wydawać majatek na kochankę żona nie musiałaby zakładać osobnego konta.