Moja żona zakochała się - zdradza

napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-24 21:37
Można się domagać, bez orzeczenia o winie ... tak wyczytałam w kodeksie.
Co do reszty masz rację, niech się facet rozerwie i pokaże, że mu "nie zależy" chociaż to może być trudne.
napisał/a: fooria 2010-03-24 21:45
Katarzyna1984 napisal(a):Można się domagać, bez orzeczenia o winie ... tak wyczytałam w kodeksie.


Racja, sprawdziłam przed chwilą. Dzięki za informację, przynajmniej się doedukowałam bo nie wiedziałam o tym wcześniej. Pozdrawiam ;)
napisał/a: paskudnysamiec 2010-03-24 22:54
Jak się czyta komentarze do wpisu tego nieszczęśnika, to zbiera mi się na wymioty (za wyjątkiem wpisu Myszki i - nie całego - wpisu Heelbena). To szczucie, pogarda, nawoływanie do rozwodu, itd.

ALe nie o tym chciałem pisać, bo ten facet i tak tu już nie zagląda, a zresztą nawet jeśli, to na kij mu nasze gadanie. Tu każda rada poniewczasie może okazać się do dupy, tak jest zresztą z każdymi radami, tyle że tu może bardziej. Najsensowniejsze uwagi ma Heelbeen, choć zupełnie nie zgadzam się z aksjologią z których rady te wyrastają. Nie chce mi się o tym pisać.

Napiszę natomiast o KRiO, bo trochę bzdurek i niedopowiedzeń tu się pojawiło.

1. Obowiązek alimentacyjny co do zasady polega na dostarczaniu środków na utrzymanie byłego małżonka, kiedy ten znajduje się w niedostatku.
2. Obowiązek ciąży na eks małżonku, niezależnie od tego, czy orzeczono winę dostarczającego środków.
3. Małżonek wyłącznie winny nie może żądać dostarczania środków na swoją rzecz.
4. Jeżeli jeden z małżonków został uznany za wyłącznie winnego, to drugi może żądać alimentów także wtedy, gdy nie znajduje się w niedostatku (zaspakajanie uzasadnionych potrzeb, gdy rozwód pociągnął za sobą istotne pogorszenie sytuacji materialnej niewinnego małżonka).
5. Obowiązek względem alimentacyjny wygasa, gdy wspierany eks wejdzie w nowy związek albo z upływem 5 lat od orzeczenia rozwodu (z możliwością przedłużenia w szczególbych wypadkach), gdy środków dostarcza małżonek niewinny (orzeczono bez winy)- czyli winny będzie potencjalnie zawsze zagorożony przez niedostatek eks małżonka.
6. Nie orzeka się separacji, gdy jeden z małżonków żąda rozwodu.
7. Rada, by rodzielić kwestie rozwodu od podziału majątku jest po prostu głupia, jeżeli jedna ze stron ma coś za uszami, a na dodatek więcej zarabia, to warto już dziś podzielić się w lepszej dla niewinnego prorcji, w zamian za nie orzekanie o winie.
8. O mieszkaniu będzie można zapomnieć, jeżeli sąd przyzna dziecko matce.

Ogólnie powołane przepisy, w szczególności operowanie pojęciem winy w odniesieniu do związku romantycznego, są wyrazem głupoty i barbarzyństwa ustawodawcy (z wyjątkiem przepisu o orzekaniu rozwodu przy wniosku o separację). To kompletne niezrozumienie tego, czym jest związek i kolejny kulturowy głazik w lawinie która gniecie wielu ludzi, niszcząc ich szansę na szczęcie w relacjach z płcią przeciwną.

A i tak powiem na koniec - szczucie faceta do rozwodu jest czymś obrzydliwym, jeżeli koleś chce być z tą kobietą dalej. A gdybyśmy żyli w normalniejszym i nie zidiociałym i pełnym syfu społeczeństwie, to w ogóle nie byłoby problemu - laska miałaby i męża i kochanka i nikomu krzywda by się nie działa, a cierpienia byłoby mniej albo wcale. Ale żeby to zorozumieć trzeba być na trochę innym poziomie.

P.S. Zanim zaczenie się poczuczać innych, warto przeczytać przepisy, ale trochę dokładniej, nie pierwsze zdanie w danym artykule.
P.P.S. Nie udzielam żadnych porad w sprawach rodzinnych itp., choćby ktoś zdychał - jak ktoś jest na tyle głupi, żę się pakuje w instytucję, której nie rozumie, to naprawdę jego problem.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-25 06:22
Odwołanie do punktu:

4. oczywiście może żądać, ale jeśli zarabia tyle lub minimalnie mniej od osoby, która jest "winna" nikt mu takich alimentów nie przyzna
5. winny rozpadu, zawsze może złożyć sprawę do sądu, jeśli ex małżonek poprawił swój być np. gdy znajdzie nową pracę, lub jeśli samej osobie winnej pogorszy się status
6. orzeka się separację, jeśli nie istnieje zgodność co do rozwodu
7. zawsze się rozdziela kwestie rozwodu od kwestii podziału majątku, bo to są dwie różne sprawy (chcesz idź do sądu i się zapytaj), podobnie jak np. dwoma różnymi sprawami będzie ustalenie podziału spadku i osobna sprawa o zachowek. Innymi słowy jak kobieta będzie cwana to z twoimi radami paskudnysamcu przed rozwodem pójdzie na wszystko (odda dom, samochód, oszczędności) a po rozwodzie wniesie formalną sprawę o podział majątku pół na pół albo i więcej bo w końcu wychowuje dziecko. Mówić można wszystko a dać ile się zechce, dlatego najlepiej nie wchodzić w takie układy, walczyć o rozwód i formalnie załatwić kwestie podziału majątku.
8. u nas w Polsce sąd zawsze przyznaje dziecko matce, niezależnie od orzeczenia o winie, chyba, że ta jest dewiantem: pije, pali, ćpa, ciągle imprezuje, opuściła dziecko i nie chciała go znać przez jakiś czas zastawiając go z ojcem ect. Jeśli chodzi natomiast o samo mieszkanie to będzie musiała Cię spłacić z połowy wartości tego mieszkania. Będzie trzeba powołać eksperta, który je wyceni (to będzie swoje kosztować - nie 100 zł),lepiej, żebyś to zrobił ty a nie ona, bo jak ty powołasz i ty mu zapłacisz to w rzeczywistości wyceni to mieszkanie na twoją korzyść a nie jej (znam to z autopsji). Oczywiście na pewno zostanie wniesiona osobna sprawa o alimenty na dziecko (dziecko nie jest bowiem stroną w postępowaniu rozwodowym więc alimenty mu się należą niezależnie czy mieszka z winną rozwodu matką czy też nie).

"A i tak powiem na koniec - szczucie faceta do rozwodu jest czymś obrzydliwym, jeżeli koleś chce być z tą kobietą dalej. A gdybyśmy żyli w normalniejszym i nie zidiociałym i pełnym syfu społeczeństwie, to w ogóle nie byłoby problemu - laska miałaby i męża i kochanka i nikomu krzywda by się nie działa, a cierpienia byłoby mniej albo wcale. Ale żeby to zorozumieć trzeba być na trochę innym poziomie" - paskudnysamiec

Czyli na jakim poziomie? Na poziomie Amerykanów, którzy publicznie obnoszą się ze zdradami w znanym wszystkim programie?
Skoro tak, to życzę Ci tego abyś spełnił swoje oczekiwania i żeby Twoja żona miała ze 2 kochanków na boku i żebyś patrzył na to wszystko z uśmiechem na ustach, bo jesteś na "innym poziomie" więc przeszkadzać Ci to na pewno nie będzie.

PS. masz rację, osoba "głupia" powinna nie wypowiadać się na temat ustaw.
Jesteś bardzo płytki.

REASUMUJĄC: nikt nie przyzna samotnej kobiecie z dzieckiem alimentów na pracującego ex męża.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-25 10:32
I jeszcze jedno, mało kiedy w ogóle sąd uznaje winę jednej ze stron. Wina praktycznie nigdy nie leży po jednej ze stron, a to, że żona ma kochanka może świadczyć o tym, że miała ku temu powody, dlatego wolę się nie wypowiadać na temat tego, czy założyciel postu powinien czy nie powinien walczyć o ten związek.
Jednorazowa kolacja czy kwiaty tak naprawdę o niczym nie świadczą bo liczą się zachowania przez cały związek.
napisał/a: paskudnysamiec 2010-03-25 12:09
Skąd się biorą tacy ludzie, którzy nie mając pojęcia na dany temat wypowiadają się w roli ekspertów? Czy naprawde nie rozumiesz Kasiu, że Twój bełkot może komuś zaszkodzić, bo uwierzy w to co piszesz, a co nie ma wiele wspólnego z polskim prawem? Czy naprawdę oglądanie rozwodu kogoś z rodziny czyni Cię specjalistką od prawa rodzinnego?


A teraz konkrety.

ad. 4. Uwaga bezsennsowna w tym stanie faktycznym, bo Autor wątku sam wspomniał, że jego Żona zajmuje "stanowisko" w korporacji, a jego mogą zwolnić. Poza tym w poście z wczoraj napisałaś : Helbeen, alimenty to ona by musiała płacić tylko i wyłącznie wtedy, gdy: - mąż jest bezrobotny i nie ma własnych pieniędzy na utrzymanie.
Czyli napisałaś bzdurę, która może kogoś zmylić, bo nie tylko i wyłącznie wtedy. Jak ja zarabiam piątkę, a moja żona jest w zarządzie banku i zarabia stówę, to jeżeli mój poziom życia po rozwodzie się obniży, a ona była wyłącznie winna, to mam roszczenie do niej, choć trudno moje zarobki nazwać niedostatkiem. Przy czym trzeba pamiętać, że nie liczy się faktyczny poziom życia, ale taki, jaki być powinien, gdyby lepiej zarabiający małżonek łożył na rodzinę zgodnie z zasadami współżycia społecznego.

Ad.5. Oczywiście, że wyłącznie winny może złożyć pozew o alimenty, każdy może sobie składać co tylko chce. Tylko skończy się to oddaleniem powództwa i zasądzeniem kosztów procesu dla głupka, który nie umie czytać art. 60par. 1 KRiO i wyciągnąć wniosku a contrario.

Ad. 6 Bzdura. Jeżeli jedna strona chce rozwodu, a żądanie to jest uzasadnione, to orzeka się rozwód. Art. 61[2]par.2 KRiO. Sąd nie orzeknie rozwodu, ale seprację mimo żądania jednego z małżonków, tylko wtedy, gdy rozkład pożycia będzie zupełny, ale nie będzie w ocenie sądu trwały, bo taka jest różnica między przesłankami do orzekania rozwodu i separacji. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że rozkład który mimo, iż jest zupełny, nie jest trwały, gdy jeden z małżonków mówi, że nie chce już nigdy być z drugim (żąda rozwodu).

Ad.7 Kolejna bzdura. To co piszesz Kasiu, to brednie totalne. Na wniosek jednego z małżonków sąd może orzec o podziale majątku wspólnego, jeżeli nie spowoduje to nadmiernej zwłoki w postępowaniu. Art. 58 par. 3 KRiO expressis verbis. Nie ma szansy uzyskać w wyroku rozwodowym podziału np. 1/3, a potem w postępowaniu o podział 1/1. Trik polega na tym, żeby w orzeczeniu o rozwód mieć proporcję podziału, a ewentualny faktyczny podział zrobić albo polubownie, albo mieć odrębne postępowanie.

Ad. 8 u nas w Polsce - matryiarchalnym dominacie, faktycznie sfeminizowane sądy rodzinne najczęściej przyznawały opiekę nad dzieckiem matkom. Są to czasem przykłady kuriozalne, ale niestety tak jest. Na szczęście dla wszystkich to się zminia, polska proporcja 1:10 pomału pełznie w stronę proporcji europejskich (4:6, czasem 3:7). Poza tym mamy nowe regulacje w przedmiocie wykomnywania władzy rodzicielskiej, które zakładają porozumienie małżonków w tym zakresie.

Napisałem, że o mieszkaniu można zapomnieć, bo co do zasady tak jest - dzieciak ma potrzebę stałości, mieszkanie jest jedno, matka opiekuje się dzieckiem i działa wtedy przepis art. 58 par. 4 KRiO. Ale tak naprawdę to tak być nie musi.

Opinię biegłego można zawsze zakwestionować opinią innego biegłego. To nie strony powołują biegłego, ale sąd.

Ad. Kasine "reasumując" - nieprawda, to zależy od stosunków majątkowych.

Ad. post o winie. Kolejny bullshit. Sąd zawsze orzeka o winie małżonków, odstępuje od tego wyłącznie na zgodne żądanie stron (do którego najczęściej namawia, bo nie chce mu się badać rodzinnych syfów i słusznie).Art. 57 KRiO.

Tyle odnośnie meritum prawniczego.

Reasumując: Kasia nie ma pojęcia o czym pisze, a wymądrza się, jakby zjadła wszystkie rozumy.

Postu o moim uśmiechu komentować nie będę, bo w przeciwieństwie do wspomnianych przez Kasię Amerykanów, nie zamierzam epatwać tym, jak wygląda mój Związek i jakie mam potrzeby. Ale zapewniam Cię Kasiu, że uśmiech w moim Związku nie schodzi mi z twarzy.
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-25 12:53
paskudnysamiec napisal(a):ad. 4. ... Jak ja zarabiam piątkę, a moja żona jest w zarządzie banku i zarabia stówę, to jeżeli mój poziom życia po rozwodzie się obniży, a ona była wyłącznie winna, to mam roszczenie do niej, choć trudno moje zarobki nazwać niedostatkiem. Przy czym trzeba pamiętać, że nie liczy się faktyczny poziom życia, ale taki, jaki być powinien, gdyby lepiej zarabiający małżonek łożył na rodzinę zgodnie z zasadami współżycia społecznego.


Umówmy się, że żaden dyrektor w Polsce nie zarabia 100 tyś zł. tak jak napisałeś. Poza tym skąd wiesz ile zarabia założyciel tego postu w chwili obecnej? Napisał? Nie napisał, więc po co w ogóle o tym mówisz? A to, że ktoś jest w dzisiejszych czasach dyrektorem (nawet w dużej korporacji) nie świadczy o tym, że zarabia miliony ... założyciel postu napisał, że kochanek jej żony zarabia a nic nie napisał o niej.

paskudnysamiec napisal(a):Ad.5. Oczywiście, że wyłącznie winny może złożyć pozew o alimenty, każdy może sobie składać co tylko chce. Tylko skończy się to oddaleniem powództwa i zasądzeniem kosztów procesu dla głupka, który nie umie czytać art. 60par. 1 KRiO i wyciągnąć wniosku a contrario.


Czytaj uważnie ... czy ja wyżej napisałam, że "winny" może złożyć pozew o alimenty? Czy ty tylko udajesz idiotę czy faktycznie taki jesteś? Napisałam natomiast, że "winny" może złożyć pozew o oddalenie alimentów jeśli sytuacja polepszy się ex małżonkowi, i wcale to nie będzie odrzucone.

paskudnysamiec napisal(a):Ad. 6 Bzdura. Jeżeli jedna strona chce rozwodu, a żądanie to jest uzasadnione, to orzeka się rozwód. Art. 61[2]par.2 KRiO. Sąd nie orzeknie rozwodu, ale seprację mimo żądania jednego z małżonków, tylko wtedy, gdy rozkład pożycia będzie zupełny, ale nie będzie w ocenie sądu trwały, bo taka jest różnica między przesłankami do orzekania rozwodu i separacji. Konia z rzędem temu, kto udowodni, że rozkład który mimo, iż jest zupełny, nie jest trwały, gdy jeden z małżonków mówi, że nie chce już nigdy być z drugim (żąda rozwodu).


Mieszkają razem? Mają wspólne pieniądze? Wspólnie prowadzą gospodarstwo? Całkowity rozpad pożycia małżeńskiego nie nastąpił

paskudnysamiec napisal(a):Ad.7 Kolejna bzdura. To co piszesz Kasiu, to brednie totalne. Na wniosek jednego z małżonków sąd może orzec o podziale majątku wspólnego, jeżeli nie spowoduje to nadmiernej zwłoki w postępowaniu. Art. 58 par. 3 KRiO expressis verbis. Nie ma szansy uzyskać w wyroku rozwodowym podziału np. 1/3, a potem w postępowaniu o podział 1/1. Trik polega na tym, żeby w orzeczeniu o rozwód mieć proporcję podziału, a ewentualny faktyczny podział zrobić albo polubownie, albo mieć odrębne postępowanie.


Jest tak jak piszesz, dlatego najpierw jest sprawa rozwodowa i dopiero po jej zakończeniu kolejna sprawa o podział majątku. Jak sam napisałeś "na wniosek jednego z małżonków sąd MOŻE (ale zazwyczaj tego nie robi - zależy jaki sędzia się trafi) orzec o podziale majątku wspólnego, jeśli nie spowoduje to nadmiernej zwłoki w postępowaniu" zazwyczaj powoduje, dlatego taka sprawa jest rozpatrywana osobno i ten przepis nie jest stosowany - MÓWIŁAM IDŹ DO SĄDU SIĘ ZAPYTAJ.


paskudnysamiec napisal(a):Ad. Kasine "reasumując" - nieprawda, to zależy od stosunków majątkowych.


A o czym ja niby mówiłam jak nie o stosunkach majątkowych? Tylko Ty mi tutaj przedstawiasz jakieś wielkie różnice, a najprawdopodobniej te różnice w tym przypadku, nie są wcale takie wielkie.

paskudnysamiec napisal(a):Ad. post o winie. Kolejny bullshit. Sąd zawsze orzeka o winie małżonków, odstępuje od tego wyłącznie na zgodne żądanie stron (do którego najczęściej namawia, bo nie chce mu się badać rodzinnych syfów i słusznie).Art. 57 KRiO.


Sąd zawsze orzeka o winie, orzekając, że wina leży po obu stronach ... poza tym większość ludzi jak jest w sytuacji rozwodu chce szybko zakończyć sprawę, bo komu by się chciało męczyć i udowadniać komuś winę? Chyba tylko takiemu zapalczywemu idiocie jak ty.


paskudnysamiec napisal(a):Postu o moim uśmiechu komentować nie będę, bo w przeciwieństwie do wspomnianych przez Kasię Amerykanów, nie zamierzam epatwać tym, jak wygląda mój Związek i jakie mam potrzeby. Ale zapewniam Cię Kasiu, że uśmiech w moim Związku nie schodzi mi z twarzy.


I nie musisz tego komentować, jeśli Twoja kobieta (a może facet) ma takie samo podejście jak ty, to faktycznie masz powody do uśmiechu - dobraliście się jak w korcu maku.
napisał/a: Luna24 2010-03-25 14:47
Nie rozumiem po co w ogóle ta dyskusja na tematy związane z rozwodem... Przecież autor wątku nikogo nie pytał jak ich sytuacja wygląda w świetle prawa! Pisze natomiast o miłości do swojej żony i o tym, że chce ratować swoje małżeństwo. O rozwodzie nic nie wspomina więc po co te spory? A jeśli już sam będzie potrzebował tej wiedzy to zasięgnie porady specjalistów, a nie gdzieś na forum gdzie informacje są nierzetelne i mogą wprowadzić go w błąd.

facet_zatracenie jak się trzymasz? Zaglądasz tu w ogóle jeszcze? Domyslam się, że Twoja sytuacja z dnia na dzień nie uległa jakiejś drastycznej przemianie choć i tak mogło się zdarzyć. Mam nadzieję, że masz siłę do dalszej walki. Pamiętaj, że oprócz żony masz jeszcze córeczkę, która Cię potrzebuje. Zobaczysz, że z czasem wszystko się ułoży bez względu na decyzje Twojej żony. Pozdrawiam Cię ciepło.
napisał/a: paskudnysamiec 2010-03-25 14:54
Kasiu,

biedactwo, napisałaś parę bzdur ( za wyjątkiem ust. 5, nie było jasne o czym piszesz, stąd moja nadinteretacja) i nie umiesz się wycofać, tylko drzesz się dalej, zamiast grzecznie się zamknąć i przeprosić za wprowadzanie ludzi w błąd.

Wyjaśnijmy sobie coś. Owszem, pójdę do sądu, np. jutro - reprezentować tam klienta. Tak się składa, że jestem tam dosyć często, a choć akurat nie specjalizuję się w rodzinnym (i całe szczęście), to obawiam się Przemądrzałą Ignorantko, że mam nad Tobą przewagę z lekka miażdżącą. Jakbyś umiała wyciągać wnioski, to byś się zorientowała po moim P.P.S.

Ad. 4 Napisałaś bzdurę, że nie można starać się o dodatkowe alimenty, kiedy się nie jest w niedostatku, a to nieprawda. Proporcje zarobków w tys. 100:5, czy np. 15:3 są bez znaczenia, bo chodzi o zasadę.

Ad. 5. Faktycznie nie zauważyłem kontekstu i błędnie założyłem, że piszesz o składaniu pozwu przez wyłacznie winnego o alimenty, a nie o zmniejszenie alimentów. Ten pierwszy nie ma szans, ten drugi, a i owszem, co nie zmienia mojej pierwotnej tezy, że na wyłącznie winnym obowiązek alimentacyjny ciążyć może do końca życia (chyba że eks się zaobrączkuje), nie mylić z konkretnym zobowiązaniem do płacenia alimentów, które zależy od sytuacji majątkowej. Przy okazji - mylisz oddalenie z odrzuceniem, to nie są synonimy.

Ad. 6. Napisałaś bzdurę, że nie orzeka się rozwodu, jak nie ma co do niego zgodności. Owszem, orzeka się. Przy okazji - nie rozróżniasz rozpadu całkowitego od trwałego. Jakby całkowity nie nastąpił, to nie będzie też separacji. Wspólne mieszkanie, konto, gospodarstwo to nie jest więź ekonomiczna uzasadniająca utrzymanie małążeństwa, jeżeli jest wymuszona samym faktem pozostawania w małżeństwie.

Ad. 7. Napisałaś bzdurę, że zawsze rodziela się kwestie podziału od kwestii majątku, bo to są dwie różne sprawy. Otóż to kodeksowo (i praktycznie) nieprawda, a są sytuacje procesowe, w których za wszelką cenę trzeba to złączyć w jedno, bo orzeczenie o winie to jedno, a orzeczenie o udziałach w majątku wspólnym to drugie, a jak się rozdzieli te postępowania, to straci się bezpowrotnie szansę na ugranie czegoś od drugiej strony.

Ad. "reasumując" Napisałaś, że nikt nie przyzna (powinno być: zasądzi od) samotnej kobiecie z dzieckiem alimentów na pracującego męża. Tylko to kolejna nieprawda, bo to zależy od stosunków majątkowych. I w opisywanym przypadku byłaby spora szansa na wspomniane alimenty, zwłaszcza te z art. 60 par. 2 KRiO.

Co do winy, to już w pierwszym poście powiedziałem, co sam sądzę o orzekaniu winy. W wielu wypadkach sąd podziela taką opinię i uznaje wspólną winę małżonków. Ale to nie znaczy, że "mało kiedy sąd uznaje winę jednej ze stron", chyba że wyleciało Ci "wyłączną".

Reasumując: napisałaś wcześniej wiele informacji wprowadzających ludzi w błąd, bo z jakiś przyczyn musisz czuć się mądra i ważna. A ewidentnego wytknięcia błędów z kodeksem w ręku nie umiesz przyjąć. Rozumiem, że sprostowałabyś moje gapiostwo w ad.5 plus może wpis o winie. Ale reszta? Czemu ma służyć to darcie? Kto jest tutaj zapalczywym idiotą, to naprawdę widać...
napisał/a: ~Katarzyna1984 2010-03-25 15:10
... ...
napisał/a: Ankaaaaa 2010-03-25 15:30
jestem za równouprawnieniem, ale Polska jako matriarchalny dominat mnie rozłożył na łopatki! paskudny samcze, sądy rodzinne są sfeminizowane? zmaskulinizowany jest natomiast rzad,ktory tworzy prawo. choc rozumiem, co masz na mysli mowiac, że czesto prawo do opieki nad dzieckiem przyznaje sie matce a priori. ale, jak sam piszesz, zmienia sie to powoli (i slusznie). jednak matriarchalny dominat to troche nie na miejscu. naprawde. zreszta, po przeczytaniu Twoich postow (wielu na roznych watkach) mysle, ze jestes dosc zamkniety w swoich przekonaniach (nie odnosze sie do ich tresci). czasem zastanawiam sie, jakie sytuacje i doswiadczenia Cie uksztaltowaly.
grabusia4
napisał/a: grabusia4 2010-03-25 15:37
A ja popieram Lunę w całej rozciągłości , po co ta durna dyskusja ? nie wiem, wiem tylko że facet napisał że kocha kobietę nad życie i pragnie by ona kochała tak jego, nie wymaga od niej niczego oprócz słów że to już skończone i nic nie znaczyło, a wy tu o rozwodach , majątkach, po co ? Facetowi od tego lżej sie na sercu nie zrobi.

Fakt ludzie są tylko ludźmi , a kobiety tylko kobietami , twoja żona jest zafascynowana swoim kochankiem a to raczej nie wróży zakończenia romansu , podejrzewam że jeśli nawet tak ci powie to raczej będzie to zmyłka , a twoja ukochana zrobi tylko więcej aby ten związek ukryć , ale jeśli oprócz fascynacji do tego mężczyzny jest tam i miłość to po pewnym czasie będzie patrzyła na ciebie pustymi oczami , mówiła puste słowa a potem po prostu odejdzie.
Skończ z sushi , tulipanami i tak jak radziły dziewczyny , pokaż jej że dla Ciebie życie sie nie skończyło i masz coś czego nie warto tracić dla ulotnych chwil.