Powiedziałabyś przed zdradą a nie po?

napisał/a: Hachiman 2007-08-05 15:06
Po przeczytaniu wypowiedzi w temacie odstępstw od wierności, widzę często prześwitującą pochwałę zdrady jako rozwiązania!
Kłamstwa, które ma nie wyjść na jaw? :confused:

Mam tylko przemyślenia a nie doświadczenia, ale:

A co by było jeżeli:
1. najpierw dużo uwagi i czasu (w odpowiednich momentach) przeznaczyć na powiedzenie czego tak na prawdę pragniecie (jak słusznie wiele osób na forum radzi).
2. jeżeli rozmowa nie pomoże to - ZANIM się zaangażuje uczuciowo czy wręcz seksulanie - powiedzcie partnerowi otwarcie :cool: :eek: : rozmawiam czule z X, wysyłamy SMSy z X, ostatnio bardzo dobrze dogadujemy się z X, idę na spotkanie z X, lubię dotyk X itp.

Jeżeli kogoś nie stać na wcześniejsze powiedzenie o planowanej zdradzie uczuciowej lub fizycznej to jest żądnym przygód tchórzem bojącym się o swój związek, nieodpowiedzialną osobą która wywoła skutki będące trawać może i do końca życia. :(

Co się może po przedzdradnej informacji stać:
- albo rozstanie (ktoś uporczywie szukał odmiany więc może warto się rozstać)
- albo zrozumienie pragnień i zaspokojenie ich częsci w ramach dotychczasowego związku (z możliwymi ciągnącymi się pretensjami dot potencjalnej zdrady; ale przecież powinny być one mniejsze niż te po ujawnieniu zdrady po fakcie)
- albo zgoda partnera na zdradę (niemożliwe, należy się wtedy zastanowić czy warto trwać z tym związku)
- albo "tak? to ja też" prowadzące do innych rozstrzygnięć...

Uważam że możliwość zdrady powinna być wcześniej zasygnalizowana, nawet porzez "walnięcie obuchem" i zdrada powinna być albo powstrzymana, albo jawna albo związek powinien się rozpaść.
napisał/a: piXknaXpersefona 2007-08-06 15:01
Hachiman,

zgadzam się z Tobą i myślę, że najoptymalniej byłoby mówić o zdradzie przed. Sama jestem w szczęśliwym związku, w którym oboje praktykujemy mówienie o swoich potrzebach względem osób trzecich. Myślę jednak, że w praktyce nie jest to od razu aż tak łatwe do wykonania jak pewnie oboje, ja i Ty, chcielibyśmy żeby było. Taki stan optymalnej otwartości i komunikacji wymaga bowiem pewnej już pracy, zarówno nad samym soba jak i w związku, a więc zbudowania poczucia zaufania i bezpieczeństwa tak w relacji ja versus partner jak i ja versus ja. I, tak, fajnie by było od razu wystartować razem w glorii, chwale i pełnej otwartości w tych kwestiach, ale w praktyce osiągnięcie tego stanu wymaga zazwyczaj czasu. I, co więcej, być może w przypadku psychiki kobiety, jej stawienia czoła samej sobie, swoim potrzebom i potrzebom partnera, tego czasu potrzeba więcej niż w przypadku mężczyzny. Być może... Mogę tylko napisać, że w moim przypadku tak właśnie było.

I bardzo ważne jest by kobiety słyszały, tak jak teraz od Ciebie, że mężczyzna chce o tym rozmawiać i dowiedzieć sie przed, bo wcale nie jest to dla kobiety sprawą oczywistą. Myślę więc, że oprócz mówienia o potencjalnej zdradzie, swojej seksualności i potrzebach, bardzo ważne jest właśnie MÓWIENIE O MÓWIENIU, a więc powiedzenie 'chcę o tym rozmawiać, chcę mieć z Tobą kontakt w tym zakresie, chcę móc Ci powiedzieć o takich kwestiach i chcę byś Ty mi mówił/a' i myślę, że istotne jest wypowiedzenie tego nie tylko na forum, ale też indywidualnie przez każdego z nas w relacjach jakie tworzymy, jeśli oczywiście naprawdę tak czujemy. I, powiem więcej, widzę też w takich damsko-męskich rozmowach miejsce na stwierdzenie 'nie jestem gotowy/gotowa by o tym z Tobą rozmawiać, ten temat za bardzo mnie przeraża', bo takie stwierdzenie to przecież też otwartość na siebie oraz partnera i pokazanie co u nas w trawie piszczy. Takie stwierdzenie nie zamyka bowiem drogi do dyskusji o potrzebach, tylko ją otwiera. Potrzeba nie mówienia o czymś to tez jest przeciez potrzeba i można ją wspólnie przeanalizować, zobaczyć skąd wynika i co o nas mówi, i wreszcie porównać jak taka potrzeba ma się do potrzeb partnera, jak na nie wplywa i jak przez to do siebie pasujemy bądź nie pasujemy.

A więc rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać, nawet o tym, że nie możemy bądź nie potrafimy o czymś rozmawiać :p

Pozdrawiam i popieram wybór tematu! :)

PP
napisał/a: Mari 2007-08-14 21:03
Hachiman..zacząłeś mocny i trudny temat,ale i Sam na niego po części odpowiedziałeś!!

Tak, tak jak Ty to przedstawiłeś powinniśmy widzieć związek partnerski.
Ja z mężem stosuję właśnie tę zasadę,nooo..jeden raz odstąpiliśmy na chwilę od szczerych rozmów
i zemściło się ..,że o mało nie rozleciało się To co z naprawdę wielką chęcią i uczuciem budowaliśmykilkanaście lat .Jednak chwila zapomnienia nie zmogła Nas!.Wcześniejsze lata miłości,szacunku,
i dbania o Siebie z najwyższą uwagą..zaowocowały!.Pragnienie i determinacja Nas do powrotu z przed...była silniejsza!..powiem szczerze..ze strony Męża nawet większa niż z Mojej!(ja sie szybciej dołuję i nie widzę dróg wyjścia). :confused: To On w naszym związku jest tą stroną,która jest bardziej rozsądną..

Dla Mnie związek to najprościej:
- wiem czego chcę i wiem czego oczekuje mój mąż-
- Moje pragnienia ,marzenia ,chcenia prawie w 100% mam-
- Męża w/w także znam i staram się z miłością mu dać-


Hachiman...Twoje przemyślenia....czytaj szczerość .My stosujemy w związku na co dzień i nie potrzebuję się zastanawiać
jak oznajmić Mężowi np.,że Go chcę zdradzić w ten lub inny sposób,bo jeżeli dwoje ludzi się kocha nie ma tematu zdrady.

Więc Hachiman rozszerzmy Twój wątek o przemyślenia dotyczące jak dbać,zaspakajać,pielęgnować uczucia Wzajemnie ,by te nie przygasały i nie trzeba by było się zastanawiać ,czy informować ,czy nie partnera o zdradzie.

Hachiman ? pytanko ..czy posiadasz kwalifikacje?, hi,hi.hi , czy jesteś żonaty?

pozdrawiam ciepło :)
jana_J
napisał/a: jana_J 2007-08-20 14:17
Zdrada nie zawsze musi być "zaplanowana". Wiem pewnie stwierdzicie, że piszę jakieś głupoty, ale czasem nie da się pogadać z tą drugą osobą.
Powiedzenie komuś, że "chce się" go zdracić odczytuję jako formę ratowania związku i to jest ok. Tylko trzeba wziąć jeszcze pod uwagę charakter partnera. Moje kochanie ma bardzo niskie mniemanie o sobie i wiem, że gdybym mu wspomniała o możliwości zdrady (nawet w kontekscie - "mogłam, ale tak bardzo Cie kocham, że tego nie zrobiłam") to on by tego nie zrozumiał. Dołowałby się cały czas, myślałby nie na zasadzie "kocha mnie tak bardzo, że tego nie zrobiła, nie skusiła się', tylko "jestem beznadziejny, głupi, brzydki i w ogóle blee" itp. Wiem, że tysiące negatywnych myśli przyszloby mu do głowy i to zniszczyłoby to o co ja chciałam zawalczyć.
Wydaje mi się, że lepiej jest porozmawiać, ale nie w kontekście zdray - nie zdrady, a w kontekście "zobacz co się dzieje z nami, oddalamy się od siebie, naprawmy to, bo przecież warto..."
Może i nie mam racji, nie wiem...
napisał/a: Mari 2007-08-21 13:28
Jana82 masz total rację z tym,że opisując Twój przypadek...,tylko zdziwiłaś Mnie z tak niską samooceną partnera?.Jak Ty sobie dajesz radę .To jest przypuszczam...sorkiiiii
bardzo męczące!,bo na pewno wolałabym się "skłócić" na ostro ,czy milczeć chwilkę niż uważać na to co się powie......
Jest to ciekawy przypadek!.
Chciałabym poznać Twoje reakcje,jak dajesz radę?

napisz...jak chcesz...pozdrawiam
jana_J
napisał/a: jana_J 2007-08-21 13:47
Hej Mari!
Nie powiem, że jest to łatwe, sama mam raczej zaniżone mniemanie o sobie, ale znam swoją wartość. Mój mąż został tak wychowany, ma to wpojone przez teściową. Ja go cenię, powtarzam mu przy różnych okazjach, że nie liczy się dla mnie wykształcenie (ma tech., studiów nie skończył przez leństwo, ale jest inteligentnym facetem), ani wygląd (przystojny też nie jest, ale mi się podoba). Kiedyś powiedziałam mu, na początku naszej znajomości, że nie wykształcenie otwiera drzwi do moejgo serca, tylko to jakim jest się człowiekiem. A on jest naprawdę dobrym człowiekiem, czasem aż za.
Wiesz moją metodą jest stosowanie podobnych gadek do niego, jak on zaczyna że jest taki, siaki i owaki, to ja mu gadam, że ja też księżniczką nie jestem i w ogóle dziwię mu się, że mnie chciał za żonę itp. :p
Nie jest łatwo, ale gdybym miała wybierać - wolę go takiego, niż gdyby miał mieć o sobie Bóg wie jakie mniemanie :)
napisał/a: Hachiman 2007-08-25 12:06
jana82. Trzymaj się. Faktycznie, ogólnie rzecz biorąc, nawet jeżeli para/małżeństwo zewnętrznie wyglądają na w pełni dogadujące się to i tak na pewno istnieją w związkach tematy o których albo trudno rozpocząć sensowną rozmowę abo wprowadzić tam zmianę.

Mariva - gratuluję partnerskości związku.
Czy masz również to co od 100% satysfakcji dryfuje na granicę prywatnych fantazji? Takich fantazji bez których spełnienia można funkcjonować, ale o których powiedzenie jest czymś podobnym co "wiesz, zastanawiam się czy by cię nie zdradzić".

W kwestii "hi, hi, kwalifikacji": żyję z moją ukochaną kilkunastu lat, w tym 8 w małżeństwie. Nie zdradzałem i obecnie nie mam jakiejś ucieleśnionej pokusy zdrady, przede wszystkim dlatego że staram się być fair - krótkookresowo i długookresowo. Odrzyciłbym na pewno pokusy szybkio rozijającej się sytuacji zdrady - uważam że byłoby to wręcz wulgarne; nie rozwijam codziennych kontaktów z pcią przeciwną w większe zażyłości (bycie fair).
Tematem zainteresowałem się żeby mieć wyraźniejsze zdanie w tym temacie na Z. Po kilku waszych postach, pomimo tego że mówimy sobie o bardzo wielu sprawach, myślę jednak że w związkach pownniśmy rozmawiać o większej ilości prywatnych szczegółów i pragnień.

:)
napisał/a: Dolores3 2007-08-25 12:36
żona napewno doceni fakt, ze maz mowi jej o tym, ze zdradzil ... pytanie o zgode? 'co z oczu, to z serca'- juz nie aktualne?
napisał/a: Mari 2007-08-25 22:32
Hachiman świetne pytanie .Odpowiedź będzie troszeczkę stonowana,a może jednak żadna..,bo Ja się boję
tak bardzo obnażyć ...
Mam.. :D Swoją granicę...Wiem ,że nigdy Mąż nie pozna jej,ale tak jak powiedziałeś ,można byłoby to
podciągnąć pod rozmowę "przedzdradną",pod warunkiem gdyby Mój Kochany umiał czytać Moje myśli..
O!,dzięki naturo,że nie mamy tego daru..
Kurcze Ja chyba bym nie wyszła z norki!
No dobrze..choć jedno: najbardziej wstydziłabym się moich obrazów..,filmu ,jaki
"kręcę" Sobie czasami,gdy np. się z Nim kocham.
Miewam też sny...
Zastanawiałam się..kiedy i dlaczego te myśli,sny się uaktywniają ...,bo to wydawało Mi się trochę
"nienormalne",przecież nie mam potrzeby zdradzić Go!.

Po skojarzeniu wszystkich Moich "prawd"...wyszło,że w tym okresie było :
-za mało lub nie bardzo zadowalający seks...
-za mało czułości..
-za mało Go w domu(wyjazdy)
Jednak to za MAŁO ,by zdradzić!

Hachiman co do zdania "w związkach powinniśmy rozmawiać o większej ilości prywatnych szczegółów i pragnień."
Kiedyś przyklasnęłabym Ci i powiedziała ,że życzę Takiego Mężczyzny Każdej Dziewczynie,ale..,życie
zweryfikowało troszeczkę.,tak w 1/5 rację..,prawdę tego zdania.
Nie wszystko można powiedzieć,zwierzyć się ...oczywiście cały czas mam na myśli Męża!.
Byłam właśnie taka!i...już nie będę..
Był moment "zawieruchy"w Naszym Małżeństwie i wtedy bardzo zabolała Mnie moja szczerość..,bo
odwróciła się przeciwko Mnie!...

Nie posłuchałam kiedyś,a szkoda..

Razu pewnego, gdy wchodziłam w dorosłe życie..,bliska znajoma Mojej Ukochanej Mamy powiedziała do mnie(oczywiście total skrót..tylko sens Jej rady):
-Mari..Mężowi nie pokazuj nigdy całej(przepraszam nie moje słowo:)) du.y!
Nie będę tego rozwijać,ale uwierz miała 100% racji.

Całe szczęście,że jesteśmy parą,która potrafiła zrozumieć i zapomnieć ten króciutki ,paskudny okres...
bo jednak Miłość jaka Nas łączyła, pokonała "zmorę".

;)
napisał/a: Hachiman 2007-08-27 15:46
Mari
Kiedyś czytałem, że niektóre senne fantazje kobiet, nawet jezeli przez innych mogłyby być uznane za totalną perwersję, to oznaczają zupełnie coś innego, coś co zupełnie nie kojarzy się wprost z trescią "filmu". Że nawet kobiety same się treści niektórych marzeń dziwią :eek: i za nic nie zrobiłyby tego na jawie.
OK, ten ogród marzeń niech będzie prywatną sprawą każdej. Ja nawet nie próbuje sie pytać o takie rzeczy - i tak usłyszałbym teksty w stylu "być może", "a co ty sądzisz na ten temat"... ;)

Zgadzam się, nieujawnione fantazje ale i nieujawnione świadome pragnienia, to za mało żeby zdradzić. Zawsze jest dużo dróg aby się w danej chwili w związku lepiej dopasować.

Masz prosta receptę: stosować mądrości życiowe (na marginesie- wspominasz o całkiem słusznej długookresowo radzie), dogadywać się na 100%. Super, tylko większośc społeczeństwa nie ma wizji jak skutecznie do tego dojść, więc porozmawiajmy może o szczegółach...

Piszesz że poradziliście kiedyś sobie w trudnej sytuacji - gratujuję, tak trzymać. Słuchajcie ludze! Są wyjścia nawet z arcytrudnych sytuacji. :)
napisał/a: ~milax 2007-08-30 10:07
Ciekawy wątek dużo mądrości i racji. Ale w moim przypadku gdy związek się zaczął w wieku 18 lat i trwa już 6 lat, pierwszy związek, pierwszy seks (oboje!) i zero pojęcia o tym jak to pielęgnować i jak rozmawiać? Człowiek młody głupi to problemu nie widzi a teraz okazuje się , że problem zaburzenia komunikacji występuje, ba zawsze występował! Wiadomo zacząć rozmawiać ale od czego? Mój partner to podobny typ jak mąz Jany82 ale do tego jeszce zamknięty w sobie milczek. No i co też mi ciąży od tych 6 lat dalej partner, nie mąż :confused: Był okres kiedy bardzo chciałab żeby się chociaż oświadczył- nie zrobił tego dodziś. I właśnie przez to zaczęłam sobie myśleć, że w sumie po co jestem w tym związku? Nie rozmawiamy ze sobą tkwimy w marazmie i seks nie najlepszy bo namiętność gdzieś zniknęła. Ale spróbuje to naprawić i zacząć rozmawiać tylko właśnie nie wiem od czego. Chyba siąde z kartką i wypisze wszystkie swoje potrzeby oczekiwania oraz to co mi przeszkadza i co mnie złości w nim. Co wy na to? chyba jest to jakieś rozwiązanie na początek?
napisał/a: Hachiman 2007-08-30 11:10
milax,
troche mało napisałaś.
czy on zamyka się przy rozmowie o ważnych dla Ciebie sprawach czy zawsze jest zamknięty? Czy zdarzają się sytuacje w jego życiu zwyczajnym, na które reaguje entuzjastycznie czy zawsze niepytany nigdy nic nie powie.

PS
Z tą kartka to możesz sobie napisać ale uważaj z czytaniem mu listy: możesz w 90% spraw coś uzyskać a w jednej sprawie całkiem przypadkiem niechcący poważnie zranić, co przekreśli całą resztę.