Powiedziałabyś przed zdradą a nie po?

napisał/a: Hachiman 2007-09-06 15:21
dobrze piszesz Mari o zmianach.
Zainspirowałaś u mnie nagłe skojarzenie zwiazków do gospodarki rynkowej.

Firmy działaja na wolnym rynku, który nie wybacza zaniedbań - konkurencja z chęcią i satysfakcją :D zajmuje zaniedbane obszary.
Brak dbania o klienta lub wypuszczenie bubla na rynek może oznaczać upadek firmy.
O czym od dawna mówia uznani teoretycy biznesu: jedyne co jest pewne to zmiany; trzeba je wprowadzać w odpowiednicj momentach. Kto dobrze zmienia ten przeżywa i sie rozwija.

W obecnych czasach związki damsko-męskie to jak firmy na wolnym rynku, powiązane czasem w sojusze firm.
Zaniedbania w związku wystawiają go na działanie konkurencji: uruchamiają klakulacje partnera czy mie poszukać szczęścia na zewnątrz. Zmniejszają odporność na uwiedzenie przez kogos innego.

ZMIANY: trzeba zauważać ich konieczność, dyskutować i wprowadzać.
Bez zmian to co nam najcenniejsze wystawiamy na zachłanność:własną lub otoczenia.
napisał/a: Mari 2007-09-06 19:10
Hachiman...

No nie wiem..,Twoje porównanie związków do gospodarki rynkowej.. aczkolwiek na pierwszy rzut oka wydają się trafne to nie zgadzam sie z tym całkowicie. Gospodarka rynkowa tak jak piszesz nie toleruje w większości przypadków błędów i zaniedbań(patrz nasza gospodarka).
W odniesieniu do Twego wywodu dochodzą jeszcze uczucia..bo jak pogodzić np.ewidentne straty zwane dzieckiem :D , może..to być inwestycja na przyszłość i to jeszcze o bardzo niskiej stopie zwrotu poniesionych
nakładów :), ale jednak ryzykujemy.. i produkujemy dzieci,czasami buble? :p , jak widać niejednokrotnie w postach tego forum.
Czy nazwiemy ekonomicznie uzasadnioną inwestycją zakochanie się w nieodpowiedniej osobie,których to wypadków jest tak wiele w opisach ?
Tak ,jak w większości firm wprowadzenie nowego produktu poprzedzone jest badaniami rynku ,jak widać na forum...., niezbyt dogłębne...
A w gospodarce rynkowej jest to poprzedzone długimi i namiętnymi dyskusjami,ponieważ każdy błąd,każde niedomówienie kończy się pociechą konkurencji.
Zmiany są oczywiście niezbędne,ale w związkach wplątują sie jeszcze uczucia.
Co rozumiesz przez zmiany w małżeństwie cytat"jedyne co jest pewne to zmiany; trzeba je wprowadzać w odpowiednich momentach.
Kto dobrze zmienia ten przeżywa i sie rozwija
."?????
napisał/a: Hachiman 2007-09-07 11:54
Mari,
nie chciałem pisać długiego wywodu, już wyjaśniam.
Z biegiem czasu i potrzeby każdego z partnerów sie naturalnie zmianiają, zmienia się ich zestaw obowiązków,priorytety życiowe, sposób wuykonywania swoich zajęć codziennych i pomysły na spędzanie wolnego czasu się zmieniają. Mówię o perspektywie co najmniej kilkuletniej.
Nie dość, że niektóre zgrzyty mogą wyniknąć z nigdy wcześniej nei ważnych drobnych niedopasowań dążeń, to dochodzi do tego jeszcze potrzeba właściwej reakcji partnera na zmianyw spojrzeniu na życie drugiego z partnerów. Ujęcie ekstremalne: gdyby partner zachowywał sie cały czas tak samo od momentu poznania i nie zauważałby konieczności żadnych korekt swego postępowania, związek chyliłby sie ku upadkowi

Nic nie jest w 100% pewne (może za wyjątkiem tego że umrzemy) ale to że będą zmiany jest pewne.

To że kobieta nagle zaczyna rozważać romans jest w szczególności wynikiem takich zmian. Wielu drobnych lub kilku większych ale zmian.

Mojego porównania nie można rozciągać na wszystkuie strefy, bo na przykład spółkę-córkę można sprzedać z dziecko? Nie wyobrażam sobie również analogii "związkowej" do połączenia firm i kupienia innej firmy.

Chodziło mi o relacje między firmami na rynku widziane z punktu widzenia firmy rozwijącej się tradycyjnie - bez przejęc i spraedaży spółek. O działania startegiczne: nowe wizje działania, nowe projekty (pomysły zmian w życiu i to co nas zaskakuje), reakcje na szanse i zagrożenia, zgubny wpływ konkurencji (to z powodu nazwy forum na którym jesteśmy), cykl życia produktu (rozumianego jak np. wyjazdy na działkę do znajomych, którą potem sprzedali, problemy partnera w pracy do czasu kiedy zmienił się szef itp., pojawienie się niemowlaka który wymaga głownie opieki i jeszcze nie pyskuje, z wiekiem coraz większe zainteresowanie seksem kobiet a u mężczyzn wyciszanie seksualnych emocji itp.)

Oburzyłaś sie bo myślałaś że jako zmianę rozumiem zmianę pratnera? Nie o to mi zupełnie nie chodziło.

Wiesz, chyba porównanie nie pasuje jednak do forum kobiecego - patrzy na świat z punktu widzenia tworzenia wizji, sterowania, zależności wyniku od tego co się samemu zrobi. To jest bardzej męski punkt widzenia a kobiety częściej musza reagować na to co je spotyka, często są zdane na figle losu.

Zostawiłbym jednak jedno spotrzeżenie: jeżeli ktoś nie reaguje na zmiany wewnętrza partnera, wystawia się na mniejsze lub większe ryzyko zdrady - jak firma która na konkurencuyjnym rynku cały czas występuje tylko z jednym produktem będącym w scyłkowym okresie cyklu zycia prioduktu.
napisał/a: ~milax 2007-09-07 13:49
A ja się zgadzam z Twoim punktem widzenia! Nawet myślę, że jestem żywym na to przykładem. Ale zdaję sobie sprawę, że na własne życzenie:( Bo zmiany już dawno były konieczne by nasza "firma" się rozwinęła a teraz jeszcze sobie uświadomiłam, że pewnie sama nie dostrzegałam zmian i mój partner też występujemy cały czas z tym samym produktem-ale porażka:( No i popieram, że jeśli chodzi o mojego faceta: "Firmy działaja na wolnym rynku, który nie wybacza zaniedbań - konkurencja z chęcią i satysfakcją zajmuje zaniedbane obszary" no i u mnie tak się właśsnie dzieje. Świetne porównanie na prawdę:)
napisał/a: Mari 2007-09-08 14:44
Drogi Hachimanie,

Nie mogę troszkę po ściemniać? :D ,przecież wiem o co Ci.....
czy zawsze musisz zaaadawać takie truuudy,dlaczego nie na odpowiedź jednym zdanieeem?

Hmm,Ja czym.. mogę się posilić,szukać przykładów..ewolucji tylko z.. Mojego Związku...
Przyznaję,że nie będę dobrym doradcą i nie jestem w stanie za bardzo odpowiedzieć na Twoje
pytanie..: bo My od początku wypracowaliśmy Sobie sposoby aby nie dopuszczać do sytuacji takich by konkurencja musiała zacierać ręce :).
My reagujemy na Siebie,staramy się...no.. jakby automatycznie..
czujemy,że Kochanie coś chce powiedzieć..lub nie chce...i np. przeciąga w czasie swoje "burki"(Ja:),ale bez nerwów),żeby nabrały mocy urzędowej i wtedy na pewno się uda coś wydębić...np.wspólny wyjazd na ciuchy...Zawsze to robię Sama,a lubię ,żeby zobaczył..pochwalił,czy skrytykował.
Nasze sygnały są czytelne..,a więc mamy ten komfort,że np.gdy Mąż ma Mnie chwilowo dość, dość mojej obecności,chce coś przemyśleć,wyciszyć emocje itp mówi:Kochanie Ja dziś znikam ..idę pogadać z Kolesiem
i proszę o wyrozumiałość i dostaje :) wolne i nie muszę przeżywać Go ..dlaczego?,co sie dzieje..Jak będzie chciał się ze Mną podzielić Swoimi przemyśleniami to na pewno będę Tą ,która pierwsza usłyszy.
Moim zdaniem lekarstwem na to wszystko co się dzieje w związku jest przytaczana ciągle i do znudzenia rozmowa, czasami.. pranie mózgów i chęci! odczytywania pragnień partnera,nawet tych mocno ukrytych.

-a co do...sytuacji wywołujących u partnerów chęć romansu?:są wynikiem raczej zamykania się w Sobie
i utratą ochoty na dalsze "odbieranie" Siebie na wzajem i kropka.

-jeden Nasz przykładzik..zacytowany przez Ciebie"zły Szef" -oj..pamiętam jaki wtedy przeżyłam szok!
Reakcja Męża na mojego "złego Szefa",gdy przyjechałam pewnego dnia z płaczem:krótko!
Na następny dzień wrócił ze Mną do domciu z świadectwem pracy w ręku,choć Ja chciałam tam pracować, mimo żalu do szefa (bardzo niemiła utarczka..przebolałabym..).
Cenię Mojego Partnera właśnie za stanowczość ,bo nie znosi półśrodków i życie wtedy jest naprawdę dużo lżejsze i mniej skomplikowane.


DWANAŚCIE PRZEJAWÓW MIŁOŚCI I NIE MYŚLIMY O ZDRADZIE
cytat
"Większość wszystkich potrzeb emocjonalnych sprowadza się do pragnienia miłości. Zarówno u mężczyzn,jak i u kobiet można jednak wskazać sześć podstawowych potrzeb o równym stopniu ważności.

Mężczyźni pragną zaufania, akceptacji, doceniania, podziwu, aprobaty i zachęty.
Kobietom potrzeba troski, zrozumienia, szacunku, poświęcenia, uznania i zapewnień.


Jeśli zrozumiemy, na czym polega tych dwanaście objawów miłości, łatwo odkryjemy, czego potrzebuje nasz partner
i nie będziemy narażeni na żadne pokusy,ryzyko zdrady."

;)
napisał/a: Mru 2007-09-08 20:47
Hachiman, Mari,

ciekawa dyskusja i ciekawe porownanie zwiazku i firmy.

I w firmach i w zwiazkach istotna jest wymiana informacji.
I w firmach i w zwiazkach ludzie dzialaja nie tylko racjonalnie, ale rowniez emocjonalnie....
W biznesie juz od dawna sprawdza sie zasada, ze jedyna pewna stala to koniecznosc ciaglej zmiany. W relacji miedzyludzkiej jest identycznie... zmieniaja sie partnerzy i zmienia sie otoczenie...

To jednak nieprawda, ze kobiety reaguja tylko na zmiany, a strategicznie planuja tylko mezczyzni. Od pokolen kobiety sa rodzinnymi strategami i umiejetnie manipuluja swoimi mezczyznami... Teraz przenioslysmy te nasze umiejetnosci do biznesu i sadze, ze biznes na tym korzysta. Rowniez dla zwiazku jest bardzo korzystne, jesli tzw. typowe meskie i kobiece cechy sa odpowiednio porozdzielane pomiedzy partnerow.


Pozdrawiam serdecznie,
M.
napisał/a: Mari 2007-09-08 21:47
Mru Kochana :)
Ja nigdy przed Mężusiem się nie przyznaję i nie dałam poznać ,że to co napisałaś:

cytat"kobiety są rodzinnymi strategami i umiejetnie manipuluja swoimi mezczyznami... "

Ha,wręcz nie wskazana w tym temacie szczerość między Nami ,ale jakoś tak dziwnie się składa,że zawsze jak coś zaplanuję ;) to Moje Kochanie ...zrobi z własnej inicjatywy....
Jestem wtedy bardzo szczęśliwa :D i pochlebstwom nie ma końca , a Mój Rycerz pręży się dumnie i razem mamy super humor.

Chyba to u mnie cecha wrodzona!

całuski
napisał/a: MEE 2007-09-08 22:56
Drogie Mari i Mru,

czy naprawde sadzicie, ze mezczyzni to takie matolki, ze nie wiedza o co chodzi? Niektorzy owszem, ale nie wszyscy.

Uwazam, ze ci pierwsi nigdy nie stworza z kobieta autentycznego Zwiazku, w tym wlasciwym, najszerszym sensie, czyli glebokiej relacji psychicznej z drugim czlowiekiem.

Ze smutkiem patrze na kobiety, ktore naiwnie mysla, iz mezczyzna nie potrafi dostrzec pewnych aspektow jakiegos zjawiska czy procesu, ze nie widzi wieloplaszczyznowo i multiperspektywicznie, ze nie czuje i nie wspolczuje tak jak trzeba.

Te "biedne" kobiety zejda z tego padolu nie wiedzac nawet jak silna wiez mentalna i emocjonalna mozna nawiazac z mezczyzna.
napisał/a: Mru 2007-09-08 22:56
Mari,

to jest niechybnie pamiec genetyczna :); po Twojej [naszej] stronie sa setki pokolen kobiet... Ale psst! sa na tym forum tez faceci, jeszcze sie polapia i co wtedy? ;).

A tak na serio... to przeciez w normalnym zwiazku ze zdrowa 'wymiana informacyjna' obie strony umieja wywierac wplyw na siebie wzajemnie, majac wspolne dobro jako cel...

M.
napisał/a: MEE 2007-09-08 22:58
Drogie Mari i Mru,

czy naprawde sadzicie, ze mezczyzni to takie matolki, ze nie wiedza o co chodzi? Niektorzy owszem, ale nie wszyscy.

Uwazam, ze ci pierwsi nigdy nie stworza z kobieta autentycznego Zwiazku, w tym wlasciwym, najszerszym sensie, czyli glebokiej relacji psychicznej z drugim czlowiekiem.

Ze smutkiem patrze na kobiety, ktore naiwnie mysla, iz mezczyzna nie potrafi dostrzec pewnych aspektow jakiegos zjawiska czy procesu, ze nie widzi wieloplaszczyznowo i multiperspektywicznie, ze nie czuje i nie wspolczuje tak jak trzeba.

Te "biedne" kobiety zejda z tego padolu nie wiedzac nawet jak silna wiez mentalna i emocjonalna mozna nawiazac z mezczyzna.
napisał/a: Mru 2007-09-09 00:11
MEE napisal(a):

Ze smutkiem patrze na kobiety, ktore naiwnie mysla, iz mezczyzna nie potrafi dostrzec pewnych aspektow jakiegos zjawiska czy procesu, ze nie widzi wieloplaszczyznowo i multiperspektywicznie, ze nie czuje i nie wspolczuje tak jak trzeba.



Alez MEE! kobiety, ktore tak mysla nie mysla naiwnie... One zwyczajnie takiego mezczyzny nie spotkaly... Moze tez nie wiedza, ze tacy faceci istnieja... Ale jednak takie osoby jak Mari, Hachiman, czy MEE, piszac na tym forum pokazuja, ze tak, ze istnieja, i ze warto ich poszukiwac i odnajdywac...
M.
napisał/a: MEE 2007-09-09 06:33
To Mari byla Kopernikiem?