Rozczarowana,nie przyznająca się

napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:12
Wiem...,On to tlumaczył tym że ma prawo rozmawiać z kobietami,że nic nie robi.Miałam świadomość,że troche jestem zazdrosna ponieważ moja samoocena nie jest najlepsza.Lecz staralam się podchodzić do tego z rozsądkiem.
Może jemu też czegoś brakuje w naszym związku.Wiem,że każda ze stron może oceniać pewne sprawy inaczej dlatego trzeba rozmawiać o tym.Skąd moge wiedzić co on czuje,co oczekuje jeśli mi tego nie mowi.Nie przebije się przez ten pancerz silą.
Zresztą też nie mowilam o swoich potrzebach!Coś mnie stopowało.Niejedna kobieta "wykrzyczała" by to co czuje,nie mogąc już tego wytrymać.ja to ciąfle dusilam .Bądz zaczynalam rozmowę,z ktorej się wycofywałam.

Nie wiem..Jeśli to wszystkiego nie wyjaśnimy całkiem się wypalę,oszaleje.
napisał/a: MEE 2007-07-30 13:21
Mam prosbe, czy mogla byc podac jakies imie, moze to byc twoje pierwsze imie, drugie, albo takie, ktore Ci sie najbardziej podoba - ale jesli jest fikcyjne to zaznacz to. Po prostu nick "Nieznajoma" jest bardzo przewrotny. Bo dla wielu osob nie jestes juz nieznajoma :). :)

Powiedz mi, czy na poczatku tego bycia razem mialas poczucie, ze Twoja potrzeba bliskosci, ciepla i czulosci byla zaspokojona? Czy tez czulas ciagle pewien "niedosyt"?

PS. Moj nick MEE, nie jest anagramem, a sa to dwie pierwsze gloski mojego prawdziwego imienia - MEE (Mi).
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:21
Rownież o tym myslalam.Wiem że jest coraz starszy,dlatego też chciał dziecka.Tym bardziej dziwilam się,że nie szanuje mlodej żony.Czego chcieć wiecej..Młoda ,oddana,wierna,lojalna,chcąca zalożyć rodzinę.Pewnie za bardzo kolo niego skakałam,nie mowilam mu o tym co czuje.
Masz racje.Kobieta może bać sie samotności.dlatego gdy kilka miesięcy temu powiedziałam mu o odejściu-wycofalam się,gdy on nie zawalczył o mnie.Balam się zostać sama.
Jeśli teraz tak podejdzie do mnie ,wygarnę mu wszstko co myslę,nawet jeśli to go zaboli.On nie specjalnie martwi się moimi uczuciami więc już nic nie bedę mieć do stracenia.
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:28
Anna jestem.
Hmm..Napewno z poczatku czułam większą bliskość,ciepło,zainteresowanie.Lecz to było jednoczesnie "wymieszane" z moimi wyobrażeniami o nim.Nie potrafie teraz tego oddzielić.
?Nie umiem odpowiedzieć na twoje pytanie w zadawalający sposob.
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:29
Anna jestem.
Hmm..Napewno z początku czułam większą bliskość,ciepło,zainteresowanie.Lecz to było jednoczesnie "wymieszane" z moimi wyobrażeniami o nim.Nie potrafie teraz tego oddzielić.
?Nie umiem odpowiedzieć na twoje pytanie w zadawalający sposob.
napisał/a: MEE 2007-07-30 13:32
Nieznajoma Aniu, czy slyszalas kiedys o tzw. efekcie Romea i Juli.
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:42
Coś więcej?Kiedyś o tym słyszalam lub czytalam.
Idealna,romantyczna,fantazyjna milość.Oni nie byliby razem gdyby tak mocno ich rodziny nie sprzeciwiały się.Ich milość chyba nie była poparta czymś głębszym..Kurcze,nie pamietam dokladnie.
napisał/a: MEE 2007-07-30 13:48
Efekt Romea i Juli dotyczy sytuacji, w ktorej zwiazek od poczatku natrafia na opor ze strony srodowiska, chodzi zazwyczaj o sprzeciw rodziny i znajomych.

Np. rodzice zakazuja spotykania sie z partnerem, partnerka, mowia cos w rodzaju "to sie nie uda", "zostaw go/ja", "on cie tylko zrani", "on cie oszukuje" itp.. Osoby takie probuja rozbic zwiazek i wypersfadowuja danemu czlowiekowi (jej lub jemu) sama mysl o tym, zaby z kims byc.

Aniu, czy cos Ci to przypomina?
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 13:56
Akurat tego swiadoma byłam od początku.Tylko nie jest to do końca prawdą.Rodzina nie była zachwycona ale nie musiałam im się sprzeciwiać.Spotykała mnie obojetność z ich strony.Nie raz rozmyslałam o tym że może gdybym miała normalna rodzinę,przede wszystkim nie brałam by slubu.Poczekałabym.Możliwe że szybciej bym odeszla.
napisał/a: MEE 2007-07-30 14:07
Lepsza jest obojetnosc niz sprzewic srodowiska. Dlaczego? A no dlatego, ze "zakazany owoc lepiej smakuje", i opor swiata zewnetrznego pcha czy wpycha ludzi w zwiazek.

Pytalem by dowiedziec sie, jakie byly poczatki.

Przez kilka godzin nie bede mogl odpisywac. Mam prosbe wpisz do Googla haslo "milosc", w Wikipedii ktos, prawdopodobnie jakis student psychologii, zamiescil obszerna definicje tego pojecia. Po lekturze tego tekstu widze, je jest to streszczenie ksiazki B. Wojciszke, o ktorej Ci pisalem.

W tym tekscie nie ma jednak pewnej dla Ciebie arcywaznej informacji, tzn. jaka jest zaleznosc miedzy stylem przywiazywania sie i naszym dziecinstwem, a tym jakie zwiazki budujemy. Daj szybko znac jak odnajdziesz to haslo. Wczytaj sie w nie.

Czekam na odpowiedz. Milosci nie jedno ma imie. Zobaczysz. Pa
napisał/a: nieznajoma 2007-07-30 15:43
Nie zgadzam się.Jakie są konsekwencje zakazów a jakie obojętnoiści?
Związek rozpada się.
Corka,syn może powiedzieć,że bliscy mieli racje,kierowali sie jego dobrem,chcieli ustrzec go przed cierpieniem.Najprawdopodobniej znajdzie wsparcie.
W drugim przypadku corka,syn zostaje sama/sam.Nie może powiedzieć,że bliskim zależało.Bliscy bylo obojetni przed i po,co umacnia w poczuciu samotnosci i pogłębia kryzys.Obojetnośc jest ogromnie niebezpieczna w relacjach rodzinnych.
napisał/a: MEE 2007-07-30 16:53
Obojetnosc rozumiem tu jako reakcje neutralna, czyli chodzi o brak ingerencji w zwiazek.

Aniu, zerknelas do Wikipedii?