Zdrada - kto jest winien?

napisał/a: mario741 2007-06-20 01:50
Moim zdaniem wina lezy z reguly w 99% przypadkow posrodku pomiedzy partnerami.
Ja teraz nie wnikam czy to jest malzenstwo czy nazeczenstwo.
Prosta sprawa jedna i druga strona w pewnym momencie sie zagubi w zwiazku i szuka
zrozumienia gdzies indziej.
Pojawia sie ktos kto ta osobe wyslucha,zrozumie (albo przynajmniej pokazuje ze rozumie)
i mamy zaczatek powiedzmy "nowego zwiazku".
Dlatego twierdze ze nie nalezy tu winy rozkladac na jedna czy druga osobe, nalezy ja podzielic
na pol.
A calym sukcesem w tym wszystkim jest to, zeby umiec zyc dalej razem lub nie.
jezeli razem to nie rozdrapywac ran przy pierwsze lepszej klutni bo wtedy mozemy wrocic do punktu wyjscia.
A jezeli osobno to podniesc sie z dolka psychicznego i zyc dalej.
Postarac sie zapomniec (wiem ze to nie jest latwo jezeli chodzi o zdradzonego)
i ulozyc sobie zycie od poczatku. :)
Jezeli chodzi o to drugie to odczulem to na wlasnej skoze.
Moja zona jest teraz w Irlandii z kims innym.
Na poczatku bylo mi ciezko ale podstawa jest zrozumienie siebie osoby ktora sie kocha.
Moja historie opisywalem juz w poprzednim moim poscie.
W takim przypadku potrzebny jest przyjaciel lub przyjaciolka, i to nie taki z ktorym wyladujemy zaraz w lozku tylko ktos kto nie pozwoli ci zadlugo myslec o tym co sie wydazylo.
Ja naszczescie takiego mialem i mam i to pozwolilo mi stanac na nogi.
Od wyjazdu zony za granice minelo miesiac ja owszem czuje bol ale czuje ze minie jeszcze troche (moze troche dluzej niz troche) i przezwycieze go zeby zaufac innej osobie na tyle by sie z nia zwiazac.
Na koniec
Wszystkim tym co zdradzaja - Cala naprzod. Jak sie powiedzalo a trzeba powiedziec i b.
Trzeba miec natyle odwagi zeby wziasc polowe winy na siebie i trwac w tym dalej co sie zaczelo.
Wszystkim tym co sa zdradzani albo byli - Glowa do gory zycie jest piekne i niekonczy sie na tym.
Zacznijcie wszystko poprostu od nowa.

Pozdrawiam wszystkich !!!
napisał/a: Rufus 2007-06-21 17:44
Do Motormaniaka-kmf
Mogę powiedzieć że mam podobny problem i nie wiem co robić dalej, rozmowy nic nie pomogły
Dalej jestem z mężem i moje małżeństwo jest na zasadzie jedne krok do przodu a dwa do tyłu
napisał/a: Motormaniak-kmf 2007-06-24 09:35
Cześć
Na początku przepraszam, że nie na Twojego e-maila, tylko od kilku dni nie mogę wysłać żadnej wiadomości, coś się u mnie skociło. Dlatego zamieszczam ten list tutaj.

Dzięki za piękne i mądre słowa, bardzo podobał mi się Twój list.
Nie wiem czy przeczytałaś obydwa teksty jakie zamieściłem na forum, ale nawet gdyby.... to itak ciężko mi wszystko opisać, to znaczy jej reakcje, zachowanie, itd. Za jakieś półtorej miesiąca minie 3 lata po ślubie a moja żona zmienia się tylko na gorsze... tzn. coraz częsciej wychodzi na tak zwane babskie imprezy, wraca coraz później do domu, flirtuje z innymi facetami, żeby było śmieszniej z moimi młodszymi kumplami i nie tylko, podrywa jakiś gówniarzy na GG ewidentnie czegoś szuka, może poprostu innego b...a , w każdym bądź razie nie szuka tam gdzie powinna (moim zdaniem oczywiście) . Nie mogę się doprosić o dziecko, a jestem tak wychowany, że tego typu decyzje podejmuje się we dwoje i nic nie robi się na siłe, staram się dać wszystko od siebie. Przyznaję nie zawsze to wychodzi, ale poprostu już cierpliwość chyba się wykończyła... Masz rację co do wieku ja mam 29 lat, moja żona 26, tylko nie można tego tak spostrzegać bo po co ona szuka gdzie indziej?? Może to i dobrze że nie mamy dzieci, bendę ją mógł kopnąć w t..ek i zacząć życie od nowa..... Czasami nawet myślę, że chciałbym mieć samo dziecko bez żony i chyba byłbym wtedy szczęśliwszy..... tak jak napisałaś ja jeszcze, choć chyba nie długo bendę w szczytowej formie jeżeli chodi o sexle co mam zrobić z moim popędem? mam sobie go zawiązać na 4 lata?? i czekać łudzić się że coś się zmieni? hmmm........ może faktycznie coś ze mną jest nie tak.
Jeżeli chodzi o twoje sumienie to jesteś godna pochwały i rozumiem Cię doskonale, bo też sam nie wiem czy mógłbym żyć ze zdradą........ Ale........ jeżeli będzie Ci brakowało sexu to trudno będzie sie w końcu kidyś oprzeć prawda?? W końcu jesteśmy tylko ludźmi i mamy swoje potrzeby. Aaaaajjjjj co ja wygaduję jestem taki mądry i zobacz.... jak skończyłem. . Ile ma lat twój słodki zdajca i Ty? jeżli to nie tajemnica.
Pozdrawiam

[ Dodano: 2007-06-24, 09:55 ]
Rufus,
Droga: Rufus
Proszę napisz coś więcej, może się wymienimy naszymi doświadczeniami, może sobie będziemy w stanie jakoś pomóc.
Opisz proszę swoją sytuację.
Pozdrawiam
napisał/a: Ulijanna 2007-06-28 21:23
Drogi Motormaniaku-kmf[/b],

Bardzo współczuje Ci sytuacji. Bardzo dobrze ją rozumiem, ponieważ moja sytuacja jest podobna. Jedną różnicą jest to, że to ja jestem tą, która nigdy nie chce sie kochać bo stres...bo głowa. Podobnie jak w twoim zwiazku miałam bujne życie erotyczne...polanki itd. Nagle czar prysnąl (nie wziełam ślubu jeszcze!). przestałam odczuwać przyjemności z seksu. Drażni mnie, denerwuje, sprawia dyskonfort. Zero satysfakcji...sama gorycz. Oczywiście chce aby moj mężczyna był zadowolony z życia seksualnego ale nie mam siły się zmuszać. Im bardziej sie zmusze tym gorzej jest następnym razem. Nie mam pojęcia co sie stało. Ja sie nie zmieniłam, partner również a nasz seks to koszmar. Dłgo nie mówiłam mu o swoim problemie, ponieważ nie chciałam go urazić. Nie miałam odwagi powiedzieć...kochanie nie czuje cie, nie czuje przyjemności. Gdy mu o tym wkońcu powiedziałam myślałam że serce mi pęknie z rospaczy. Straszny cios dla mężczyzny.Jestem z moim partnerem 5 lat i kocham go nad życie. Jednak wczoraj go zdradziłam. Zrobiłam to by sie przekonać czy to ze mną jest coś nie tak czy z nim. Prawda okazała się bolesna... jednak z nim .
Stoję przed trudnym wyborem: walczyć czy zrezygnować. Narazie postanowiłam walczyć, ale nie wiem na ile starczy mi sił. Być może twoja żona ma podobnie?
napisał/a: ZdRadek 2007-07-02 14:40
Co to w ogóle za pytanie: "Kto jest winien?"
Wiadomo że ten kto zdradza.
Jeżeli facet zdradza dziewczynę lub gorzej żonę to jest jego wina. bez względu na to czy mu w domu czegoś brakowało czy nie. Jak czegoś brakuje to sie rozmawia. jak się nie można dogadać to sie rozstaje w pokoju i koniec. A nie w ramiona innej. I to samo z kobietami.
Podsumowując jeszcze raz powiem: wina leży po stronie osoby ,która zdradziła.
A co do tego ,że kobiety szukają winy u siebie i wybaczają itd to tak jak jeden z moich przedmówców : Każdy przypadek zdrady należy rozpatrywać osobno. Na pewno znajdzie się kobieta ,która nigdy nie powie sobie: zostałam zdradzona i to moja wina. tAk samo znajdzie się facet ,zdradzony uważa ,że to jego wina.
napisał/a: juliaa32 2007-07-02 20:50
Witam,
jestem na tej stronie po raz pierwszy , bo jak widać, życie mnie do tego zmusiło, chciałabym abyście powiedzieli co sądzicie o moim związku.
Po pierwsze obecnie od 2 tyg nie mieszkam z mężem, a u swoich rodziców, mój mąż od 2 lat zajmuje się videofilmowaniem, wiecie, co tydzień wesele, nowe znajomości. jakies pół roku temu dowiedziałam się, całkiem przypadkowo, a raczej usłyszałam, jakie to wspaniałe możliwości przynoszą mu takie wypady sobotnie, panny lecą na niego... to jego cytat, po czym zaczął przeżywać jakąś solistkę z zespołu która była mocno napalona na niego, później były studniówki, a później długie rozmowy na gg, ostatnio po przeczytaniu archiwum powietrze ze mnie zeszło, mianowicie wypytywał się laski 19 letniej jakie to sny erotyczne, ma po czym zaczął ją wypytywać o inne kwestie z tym związane wyraźnie było widać, że na nią leci. Po tym nastąpiła afera, bo oczywiście wypomniałam mu to, zabronił mi korzystania ze swoje komputera, tłumacząc, że to jest wyłączna sprawa i nie mam się wtrącać, po kilku cichych dniach kazał mi się wyprowadzić, co też uczyniłam, a ostatnio wysłał mi sms-a o treści , ze jeżeli zrozumiem swoje błędy to tylko wtedy będę mogła wrócić. Od kilku miesięcy, wywoływał same kłótnie, zawsze coś mu przeszkadzało, zapomniałam dodać, że mieszkamy razem z jego rodzicami, więc zarówno oni jak i mój mąż skrzętnie wykorzystują sytuacje. mamy 2 letnią córeczkę którą oboje bardzo kochamy. Poradźcie co mam zrobić w tej sytuacji, czy to jest normalne, może to moja wina? Proszę o pomoc
napisał/a: ZdRadek 2007-07-02 20:57
Nie ten dział ale co tam odpowiem. Rozwiedź się. Walcz o dziecko. Jeżeli jesteś zależna od męża finansowo to znajdź pracę. Życzę powodzenia
napisał/a: juliaa32 2007-07-06 20:55
zastanwiacie się , czy tylko osoba zdradzająca jest winna ??? a ja odpowiem, że nie zawsze i chociaż jej udział jest tutaj znaczący , to wiem, że ówczwesne kobietki potrafią tak manipulować mężczyznami, że w końcu ten, głupieje i mysli sobie, a może się uda. Podam na przykładzie mojego męża był na wesleu filmował, później w towarzystwie innych osób, po kilku miesiącach, dowiedziałam się jak zwierzał się zajomym, oczywiście znajdując się po silnym wpływem alkoholu i nie wiedząc, że ja to wszytsko słyszę. Oóż oznajmił, że poznał zajebistą woklaistkę, która wprost go adorowała, wypytywała czy nie ma brata bliźnika i że jest taka samotna, zawsze źle trafia. Moim zdaniem takie porównania służyły tylko i wyłącznie wybadaniu mężczyzny , jak on to widzi, czy godzi się na mały flirt, czy żona jest mu obojętna. Dodatkowo świadczy o tym fakt, że za każdym razem jak dzwoni jego kolega z zespołu w kórym śpiewa ta wokalista, to słysze pozdrowienia od niej i ciągłe wypytywanie. Więc powiedzcie mi, czy takie postepowanie kobiety nie przyczynia się do zdrady, facet widzi w tym łatwy cel do upolowania. I co ja mam zrobic wiedząc, że za chwilę ponownie sie spotkają na nastepnym weselu, na kórym ona będzie śwpiewać a on będzie filmować? Niezły duet, co?
napisał/a: wariatka1 2007-07-08 23:45
Zdrada to wspólny dorobek jak mieszkanie, samochód i działka...
napisał/a: shangrilla 2007-07-09 19:08
Pozwolę sobie wrzucić swoje pięć groszy .

napisal(a):Dziewczynka, gdy stanie się kobietą, będzie wiedziała, jak poruszać się w świecie. A w szczególności zrozumie, że gdy ją boli, to tak naprawdę nie boli. Gdy jej się chce, to tak naprawdę jej się nie chce, a gdy nie chce, to właśnie chce. Gdy płacze, to histeryzuje i jest niewdzięczna. Gdy się na coś nie zgadza, to jest wredna i cyniczna. Gdy się cieszy, to się wygłupia, albo jest pijana. Gdy chce ładnie wyglądać, to się mizdrzy, a gdy się kimś zainteresuje, to się puszcza. Gdy się wstydzi, to jest głupia, a gdy się nie wstydzi to jest bezwstydna. Gdy się przy czymś upiera, to przesadza, a gdy się nie upiera, to nie wie czego chce. Jak kocha, to jest naiwna, a jak nie kocha, to jest zimna. Gdy ma ochotę na seks, to jest suką, a gdy nie ma ochoty na seks, to też jest suką. Jeśli chce być kimś to znaczy, że przewróciło się jej w głowie, a jak nie chce być kimś, to jest głupią kurą. Jeśli jest sama, to znaczy, że nikt jej nie chciał, a jeśli jest z kimś, to znaczy, że cwana. Wtedy też będzie wiedzieć, że gdy dostaje furii to jej się tylko tak zdaje. W każdym razie, może być pewna, że nie ma żadnych prawdziwych powodów do gniewu i powinna udać się po poradę do psychoterapeuty.


Kobieta jest zawsze winna
Życie. Reguły ustalają mężczyźni, choć bez nas by zginęli.
Zastanawiam się czy to jest też powód dla którego, ja również zawsze czułam się winna, a on zawsze jest i był automatem wybielany. Nie chodzi mi nawet o zdradę stricte fizyczną. Dla mnie zdrada to nie tylko seksualnośc. Wydaje mi się, że podstawowym błędem, który popełniają kobiety /aczkolwiek nie tylko/ jest magiczno - życzeniowe podejście do partnera. Zapominamy wtedy o czyms takim jak szacunek do siebie, poczucie dumy, godność. Dlatego facet staje się alfą i omegą, naszą wyrocznią i wyznacznikiem szczęścia. A w tym momencie bardzo blisko do...
winna bo... On tego nie lubił
winna bo... On czuł się wtedy winny
winna bo... On się wtedy złościł
winna bo... On miał już dość moich humorów
winna bo... On chciał mieć szczęśliwą kobietę
winna bo... On chciał widzieć ciągle mnie uśmiechniętą.
winna bo... On nie lubił kiedy długo spałam
winna bo... Nie kupiłam żółtego sera

abstrachując - zdrada jest zła, to dla mnie oczywista rzecz, jest ziarnem zasianym na nieurodzajnej ziemi, ale... własnie też zgadzam się z Tobą - dlaczego zdradzie winna jest zawsze kobieta?

napisal(a):Sytuacja: on zdradza. Jaka jest Twoja pierwsza myśl? Że jego kobieta nie była dla niego wystarczająco dobra, miła, ładna czy cokolwiek innego. A jeśli jest się kobietą zdradzaną, to obwinia się kochankę i ją się tępi. Facet nie jest winny. On jest jakby poza tym. I mało kto powie, że on jest szują. A nawet jeśli powie, to doda - ale pewnie kobieta go do tego doprowadziła . Albo wogóle go tam nie było. A nawet jeśli był to - przeciez nic się nie zdarzyło - tak i oto widać jakie sobie mezczyzni przywileje od niepamietnych czasow wyrobili.


napisal(a):Sytuacja: ona zdradza. I ona jest zła, niedobra, ku... i w ogóle. No bo jak ona mogła zdradzić? On jest dla niej cudowny, a ona takie rzeczy robi. Przecież nie ma nic takiego, co by ją usprawiedliwiało. Nic. Bo on jest zawsze bez winy. A ona jest zawsze winna. Powinna siedzieć w domu, a nie zajmować się romansami.


Zawsze zdradzie winna jest kobieta: albo ona zdradza, albo z nią się zdradza, albo przez nią.
Pewna teoria zachowań ludzkich mówi, ze każdy człowiek świadomie i podświadomie, w każdej chwili swojego życia podejmuje najlepsze dla siebie decyzje, po przeprowadzeniu kalkukacji co mu się bardziej opłaca.

Kalkulacja w przypadku trójkata hipotetycznie może wyglądać następująco:

Kobieta- żona która zainwestowała w związek (uczucia, czas, pieniądze,nadzieje na stabilizację) dąży do otrzymania zysków ze swojej inwestycji i minimalizowania strat. W zależności od tego co jest dla niej ważniejsze i bardziej cenne: np. honor czy bycie z kimś i nie stracenie poniesionego wkładu; podejmują odpowiednie decyzje aby jak najwięcej zyskać i nie stracić.

W drugim przypadku jej kalkulacja jest taka, że ze zdradzającym jeszcze sobie może życie ułożą ale konieczne jest zabezpieczenie, które uwiarygadnia kontynuowanie inwestycji w niezmienionym kształcie. Tu założenie jest takie: ja jestem OK, on jest OK ale popełnił błąd, trzecia (czyli kochanka) nie jest OK i ona jest sprawczynią błędu.

W ten sposób obie osoby w związku są niewinne, potwierdzony zostaje wcześniejszy status ich relacji i mogą kontynuowac swoją związkową inwestycję a trzeciej - sprawczyni błedu można i należy się z życia pozbyć jako czynnika zagrażającemu zyskom w przyszłości.

Gdy zdradzana i zdradzający z różnych względów decydują się utrzymac swój związek nikogo nie obchodzi jaka jest prawda, bo niesie ze soba tylko komplikacje i zagrożenie dla trwałości inwestycji i zysków.
Chyba, że dla niego zyskiem jest uwolnienie się od inwestycji - wtedy jest szansa, że Ona usłyszy coś nie coś z prawdy. Ale jeśli facet chce odejść a ceni sobie święty spokój i pokojowe rozwiązanie, może po prostu sprowokować partnerkę aby go rzuciła i cześć pieśni. Też zysk, no bo przecież on jest niewinny, to ona rzuciła, prawda?

Pozdrawiam
napisał/a: mgla 2007-08-16 20:58
Jeżeli ktoś naprawdę kocha,to nigdy nie zdradzi... Ludzie zdradzają,bo są egoistami. Łatwiej jest powiedzieć "zdradziłem,bo był alkohol,bo byłem pijany,bo byłem samotny,bo żona jest w ciąży", niż przyznać się do tego,że zdradził,bo chciał to zrobić. Takie jest życie,tacy jesteśmy. Kochamy,ale najbardziej siebie samych. I tylko od nas zależy czy potrafimy pokochać drugą osobę ponad wszystko...ponad miłość do idealnego JA.
napisał/a: Lolitka 2007-08-23 23:55
Tylko raz bylam ta trzecia. I powiem szczerze nie czuje sie winna, ale tez nigdy juz wiecje tego nie zrobie.W mojej sytuacji, bylam strasznie nieszczesliwa, porzucil mnie, ktos kogo kochalam i nie bylo szansy powrotu. Szkalam sposobow, zeby o nim zapomniec i zapomniala sie z dobrym kolega. Nie powiem, fajnie bylo. Ale mowiac szczerze, wspolczuje jego zonie, bo ja wiem, ze nie bylam jego jedyna kochana. Tylko, ze mnie to zwisalo, nawzajem siebie wykorzystalismy.