zdradzilam i zaluje

napisał/a: kool 2008-05-17 10:15
Mari - nie wpuszczam Cię na minę. Rzeczywiście wiosna jest moją towarzyszką
napisał/a: Mari 2008-05-17 10:28
greg napisal(a):życzę wszystkim udanego weekendu, a dzisiejszą małą sprzeczkę potraktujmy proszę jako lekcję i przykład nieporozumień między m i k.

P.S.
normalnie bym nie zareagował, zrobiłem to specjalnie:D, ale opisane odczucia były prawdziwe.

pozdrawiam


I za to Cię cenię aaa :eek: ... żebyś za bardzo nie 'urósł' to za to cenię szczególnie męską płeć ,że nie ma u Was właśnie nikomu nie potrzebnych 'przepychanek'...
Jest akcja i reakcja .
My kobiety zanim skręcimy kierownicą w prawo ..najpierw myślimy , która to prawa ręka .. a i tak skręcamy niejednokrotnie w lewo ...kurde naprawdę ! ..tak mi się to na początku zdarzało :D jednak uczył mnie facet i zrobił to perfekcyjnie hi!...teraz się pochwalę , bo mam czym :
jestem lepsza w te klocki od niejednego mężczyzny. Mam na to dowody :)...




;)
napisał/a: Mari 2008-05-18 11:45
viki82 napisal(a):PS. Teorie Freuda sa oparte na przezyciach z dziecinstwa. A nie na wychowaniu. Rodzic jest w stanie wychowac swoje dziecko na kazdego. Moze zrobic z niego malego dewote albo calkowitego altruiste. Oczywiscie zeby to bylo zupelne musialby wplywac takze na to co dziecko czyta, oglada, z kim sie spotyka. Moze w Polsce to malo spotykane ale np w wielu stanach USA rodzice decyduja czy dziecko chodzi do szkoly czy ucza go sami. Moze nie miec dostepu do tej codziennosci ktora my znamy ani do innych czynnikow wplywajacych na rozwoj....
Poza tym w wielu przypadach okazuje sie ze Freud rzeczywiscie mial racje, i wiele osob boryka sie z problemami przez w sumie blahe wydarzenia z dziecinstwa. Najlepszy przyklad- wszelkie fobie, np strach przed psami....
Ale nie chodzi o Freuda tylko o wychowanie. Oczywiscie nie twierdze tez ze dzieci z rodzin w ktorych brakuje milosci same nie beda kochac i odwrotnie- bo to jest wlasnie cecha inteligencji emocjonalnej.


viki82,
nie jestem w stanie dyskutować akurat w tym temacie ,booo.. :) zamiast Freuda(nie znoszę ) kochałam czytać Małego Księcia i o jego miłości ..o bezwarunkowej miłości ;), ale myślę sobie jednak , iż dobrze zrobiłam :D , bo nie mam głowę 'nabitą' teoriami , mądrościami innych ;), tylko swoimi spostrzeżeniami ..

Odniosę sie do Twoich słów dot. wychowania dziecka przez rodziców ..ot taka refleksja ..

Wiesz, coraz częściej myślę sobie ,że źle wychowujemy dzieci ..,że to właśnie my robimy z nich przysłowiowe kaleki ..dlaczego? .
Już od kołyski jest podział na płcie i tu widzę problem. Chłopiec jak wiemy bawi sie samochodzikami , dziewczynka lalkami ..no i powiedz mi , wskaż gdzie jest w tym momencie ich wspólny język? .Jak Oni się później w dorosłym życiu dogadać ?!.
Inaczej się dzieje w rodzinie gdzie jest przeplatanka dzieciaczków nooo i oczywiście spora gromadka ..
Chłopcy potrafią przewinąć , nakarmić , ułożyć dziecko do snu a dziewczynki
poprawić konstrukcję muru obronnego...
Widzę też dużą różnicę gdy dorastają . Oni się wzajemnie rozumieją..
Hmm, i tu się kłania nasza cywilizacja 21 wieku 2+1 .., nasza wygoda , egoizm wrodzony i walka wszystkich ze wszystkimi o to by mi było dobrze?. Można dalej pociągnąć listę 'nieporozumień płci' ..:confused:.

Jakie są Twoje spostrzeżenia ?.

pozdrawiam :)
napisał/a: viki82 2008-05-19 10:22
Wiesz Mari, ja sie zadnymi teoriami w zyciu nie kieruje. Mam tylko jednego suflera w zyciu- serce. Czasem cierpie przez to, ale zawsze sie staram zrobic WSZYSTKO zeby potem nigdy nie moc sobie zarzucic ze sie poddalam. I pewnie wiele osob ocenia mnie przez to, ze jestem slaba, naiwna, ze poswiecam sie dla byc moze bezsensownej sprawy... Ale potem po tygodniach, miesiacach czy nawet latach moge sobie spojrzec w twarz i powiedziec - tak staralam sie. A jak sie czlowiek stara dla uczuc i osob trudnych, nie tuzinkowych, ktorych nie mozna podsumowac- facet jest taki i taki, a jak robi to i to to znaczy ze jest tak i tak. I zaczyna sie zastanawiac nad drugim czlowiekiem, dlaczego, po co, jak, skad.... Oczywiscie mozemy negowac wszystkie spostrzezenia filozofow, psychologow, psychiatrow, poetow i Bog wie kogo jeszcze, ale uwazam ze takie zupelne odciecie sie od swiata nas uwstecznia. Gdyby kazdy czlowiek chcial zyc od poczatku, nie korzystajac z owocow pracy innych, to bysmy ciagle byli w dzungi.
To nie znaczy ze robie cokolwiek bo tak ktos powiedzial, naleze do osob ktore wola sie sparzyc, ale w wynkiu wlasnych eksperymentow, niz zyc w chlodzie zgodnie z radami innych. Bo tak zwane dobre rady zazwyczaj sa malo obiektywne i co najwazniejsze bardzo plytkie. Wszyscy mowia- krzyczy- odejdz, zdradzil cie- kopnij w d... (4 litery;) A ja sie zastanawiam dlaczego.
Z jednej strony mam zasady- i teraz moge mowic ze nie wybaczylabym zdrady- ale jak by bylo naprawde? Na to wplynelo by milion czynnikow....Moze po ilus tam latach malzenstwa, moze po staraniu sie tej drugiej osoby, moze w przypadku gdy to byl po prostu blad tej drugiej osoby... nie wiem...
Powiem szczerze ze troche mnie zdziwil ten maly atak na moja osobe. Przepychanki co sie wie. To nie o to mi chodzilo. Ja sie tutaj nie chwale wiedza. To sa bardzo ogolne rozwazania, ktore byc moze sa odbierane jako frazesy przy nieuwaznym czytaniu, albo przy rozumieniu tekstu po swojemu.... Uwazam ze w pewnych sprawach Freud mial racje, ale szczerze uwazam za smieszne szukanie przyczyn wszystkiego w przeszlosci. Nie wczytywalam sie za bardzo, chociaz czytam duzo- Malego Ksiecia tez, chociaz wole Mistrza i Malgorzate, Przeminelo z wiatrem, Rok 1984 czy Wladce Pierscieni. Akurat jesli chodzi o ksiazki to jak z muzyka- dosc szerokie zainteresowania mam. I zapewniam cie ze nie mam glowy zapelnionej madrosciami innych. Ale kazdy kto cokolwiek czyta- czy to jest Biblia czy Krol Szczurow, powinien miec wlasne refleksje . I to sa wlasnie moje.

Co do wychowania... Masz racje Mari, rodzice zazwyczaj sie boja ze wychowaja chlopczyce albo malego geja....
Co do charakteu- wlasnie o tym mowie- rodzice nadaja dziecku specyficznych cech- np w rodzinach gdzie glowa domu jest mezczyzna, synowie nie robia ( a co gorsza nie potrafia czesto) nic, a corki robia to co matka- czyli wszystko. Jest podzial rol na - ja zarabiam kase ty wszystko inne. I jak mozna potem oczekiwac zeby chlopak wychowany w takim domu byl inny? Jemu wszystko w sumie odpowiada. On nie widzi potrzeby rozmawiania o problemach, skoro do tej pory on musial sobie radzic sam, a rodzice tez nie rozmawiali. Taki czlowiek tak sobie sie nie zmieni. Latami trzeba go otwierac czasem, latami probowac go zrozumiec.
Taki banalny przyklad mi sie przypomial. Ja co prawda teraz mieszkam nad morzem, ale pochodze z poludniowego- wschodu. Tam ludzie sa zupelnie inni, prosci, bardziej bezposredni, w sumie moim zdaniem lepsi- bardziej sie sluchaja serca, wiecej ciepla jest w ludziach,mniej skoncentrowani na odnoszeniu spektakularnych sukcesow i zarabianiu wielkiej kasy- mozna ich okreslic po porstu mianem 'dobrych ludzi". I nie mowie tego bo tam sie urodzilam, bo wlasciwie wiekoszosc zycia spedzilam w Trojmiescie. Widze to jak tam jade i stykam sie z tymi ludzmi- wiadomo ze sa wyjatki, ludzie migruja wiec i kultury sie mieszaja. A tu gdzie mieszkam jest wielu Kaszubow- zupelnie inni ludzie, skoncentrowanii glownie na pieniadzach, gdzie facet ma rzadzic a kobieta do garow, gdzie ludzie ze soba nie rozmawiaja, gdzie rodzice oceniaja (nawet w dzisiejszych czasach) przydatnosc przyszlej zony/meza tym ile moze wniesc do domu....Moj luby na szczescie pochodzi z Podkarpacia, ale wiadomo ze roznych sie w zyciu spotykalo- i opowiada mi kobieta- ze zaraz po slubie zamieszkali razem z mezem, ona zrobila na obiad racuchy- on zjadl, stwierdzil ze dobre- i spytal " no dobra, ale gdzie jest obiad" :]] Bo dla niego nie wyobrazalne jest zeby obiad byl bez miesa....
Wiec konflikty od poczatku w najdrobniejszych sprawach, najwieksze o kase- on jej robil awantury ze sobie ubrania w ciucholandzie kupuje ( ze tyle kasy na to wydaje ;/) a sam szedl do sklepu zeby sobie kupic jakis niepotrzebny gadzet elektroniczny za 1,5 tys....
Masz racje Mari z tymi rodzinami wielodzietnymi czy chociaz mieszanymi- dwie takie zupelnie inne istoty obserwuja sie wzajemnie, ale to tez zalezy jak do tego podejda rodzice. Jesli majac np tylko syna, raz na jakis czas zmusi sie go do ugotowania obiadu czy wlaczenia pralki to tez sie nic nie stanie. Jesli mu sie przyblizy ten drugi swiat, czesto wystarczy zwykla rozmowa- np matki z synem. Mi kiedys moj tata kazal samej zamontowac lustro- co wiazalo sie z koniecznoscia wywiercenia kilkunastu dziur- bo to taka konstrukcja zlozona byla z kiklu elementow, czy ciac drewno pila mechaniczna- bo powinnam to umiec. A moj brat umie obslugiwac pralke czy upiec ciasto. Z drugej strony jak mialam jakiekolwiek problemy zawsze moglam liczyc na oboje rodzicow- mimo ze nie zawsze byli w domu, zawsze moglam napisac, porozmawiac przez telefon, wyzalic sie. Jak konczyl sie jakis moj zwiazek i przychodzilam do domu zaplakana oboje mowili jak oni to widza- swoje punkty widzenia- (tata zazwyczaj mowil ze powinnam wiecej dawac a mama ze za duzo dawalam :D) ale niewazne. Wazne ze rozmawiali ze mna, ze mowili mi zawsze ze mam ich przekonac sila argumentow a nie argumentem sily. Z drugiej strony to ze wychowalam sie w miejscu gdzie o problemach sie mowilo, a spotkalam swojego lubego, ktory ze wszystkim zawsze musial sobie radzic sam tez powoduje konflikty, za szybko chce mowic, nie pozwalam zeby emocje opadly i masz babo placek ;)
A co do rodzin wielodzietnych- uwazam ze to super sprawa mimo wszystko- tam zazwyczaj jest wiecej milosci, wiecej dzielenia sie, nie ma miejsca na egoizm- tylko ze dzis wiekszosc rodzin wielodzietnych to sa rodziny patologiczne.... Bo malo kogo stac na wychowanie kiklkorga dzieci...Wymagania rosna, zarowno spoleczenstwa jak i samych rodzicow i dzieci- czlowiek powinien miec mozliwlosci, wyksztalcenie, ubrania, dobre jedzenie, wygodne lozko, swoj pokoj... i w sumie to naturalne ze tego chce kazde dziecko. Nie wystarczy juz miska kartofli. A juz najgorzej jak sie nie mieszka na wsi....
Matko ale ja gadula jestem :D
napisał/a: greg 2008-05-19 11:26
Mari napisal(a):

Wiesz, coraz częściej myślę sobie ,że źle wychowujemy dzieci ..,że to właśnie my robimy z nich przysłowiowe kaleki ..dlaczego? .
Już od kołyski jest podział na płcie i tu widzę problem. Chłopiec jak wiemy bawi sie samochodzikami , dziewczynka lalkami ..no i powiedz mi , wskaż gdzie jest w tym momencie ich wspólny język? .Jak Oni się później w dorosłym życiu dogadać ?!.
Inaczej się dzieje w rodzinie gdzie jest przeplatanka dzieciaczków nooo i oczywiście spora gromadka ..
Chłopcy potrafią przewinąć , nakarmić , ułożyć dziecko do snu a dziewczynki
poprawić konstrukcję muru obronnego...
Widzę też dużą różnicę gdy dorastają . Oni się wzajemnie rozumieją..
Hmm, i tu się kłania nasza cywilizacja 21 wieku 2+1 .., nasza wygoda , egoizm wrodzony i walka wszystkich ze wszystkimi o to by mi było dobrze?. Można dalej pociągnąć listę 'nieporozumień płci' ..:confused:.

Jakie są Twoje spostrzeżenia ?.

pozdrawiam :)



wychowanie jest bardzo ważną sprawą w życiu każdego z nas.... małe pomieszanie ról jest dopuszczalne, ale większy stopień może być dla dziecka szkodliwy gdyż może ono w późniejszym czasie mieć problemy z własną tożsamością. Chciałem zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt, że niezależnie od wysiłków i wychowaczych starań rodziców zdarza się, że dzieci nie przyjmują wpajanych im zachowań i postępują wg swojego uznania i są jacy są.
Aby się ustrzec przed osobami (osobowościami), które nie mieszczą w naszych standardach, zanim zdecydujemy się z kimś takim związać musimy go dobrze poznać i na chłodno ocenić.
Późniejsze sprzeczki, konflikty i niepowodzenia są i tak nieuniknione.... a teraz wiem dlaczego i wiem jak można to łagodzić, zdrady też można uniknąć....
napisał/a: Mari 2008-05-19 21:19
viki82 ,
kochana gaduło :D litości dla moich oczu!
z tym Freudem to był taki mały żarcik z mojej strony ..nie lubię go , ale mam dwóch , którym nie odpuszczam :).

Zazdroszczę Ci pochodzenia , korzeni,że się wychowywałaś w rodzinie w które dziecko było na prawach równorzędnych ...
Wiesz mam na prawo od wisły sporą rodzinkę i wiem ,że ludzie stamtąd są bardziej zżyci, uczciwsi i szczerzy,ale nic nie poradzę na to ,ze muśka wyemigrowała na południowy zachód , a szkoda, że to zrobiła :(...My przodujemy jako województwo w skali kraju, które ma najwyższy procent zdrad :( ...nie jestem dumna z miejsca w którym mieszkam.
Ludzie tutaj , to zbieranina różnej 'maści' i każdy ma tylko swój ogródek na uwadze.
Jakże cudownie się czuję np. na śląsku ..jak w rodzinie !.
Może i stąd moje inne czasami myślenie na poruszane tematy . Brakuje mi w moim środowisku właśnie takich wartości jak troska , współczucie ,bezinteresowna pomoc czy najzwyklejszy uśmiech z którym to bez problemu spotykałam się także na mazowszu .

:)
napisał/a: Mari 2008-05-19 21:23
ankas napisal(a):Dziewczyny zegnam sie do wtorku teraz mam urlop i jego w nosie nie bede go widziec i slyszec to ihumor mi sie poprawi.
Buziaczki dla wszystkich Ankas


już tęsknię za Tobą :)
napisał/a: ankas1 2008-05-22 19:46
Czesc wszystkim, jestem spowrotem w domu te 5 dni w polsce wsrod mojej rodziny to byl balsam dla mojej duszy.Moj slubny podobno tak za nami tesknil i wydzwanial do nas jak na sraczke zaslaniajac sie dziecmi. Wczoraj dzieci nie bylo bo wziela je moja przyjaciolka a on zapraszal mnie znow na lampke wina ale stanowczo odmowilam.Napisal ze chcial ze mna porozmawiac o przyszlosci i o tym co on czuje i mysli ale odpisalam ze nie mam ochoty i ze wszystko zostalo wyjasnione dwa tygodnie temu w niedziele kiedy powiedzial ze nie mamy przyszlosci a ja ze bede sie starac wybic go sobie z glowy.Ale on tak za mna teskni.Ha ,ha,ha pewnie znow sie napil on zawsze wtedy teskni jak jest pijany.Nie dam sie teraz tak latwo przekonac musi troche zawalczyc nie mam juz wiecej ochoty na takie tam ciaganie sie.
Buziaczki Ankas
napisał/a: Heike1 2008-05-22 21:52
Tak trzymaj Ankas.
Może cos do Niego dotrze a jak nie, żyj po swojemu i rób wszystko by być szczęśliwą i odganaj od siebie złe mysli.

Co to jest z facetami, że jak coś sie sypie to oni nagle tak za dziećmi tęsknią, nagle sie rozczulają. Dlaczego normalna, kochajaca się rodzina nie wyzwala w nich takich uczuc i emocji. Pic? Pozór? A może to prawdziwe?:confused:
Pozdrawiam H.
napisał/a: ankas1 2008-05-23 12:13
Nie wiem czy dotrze i jakos narazie nie przejmuje sie tym kiedys trzeba pomyslec o sobie i to wlasnie teraz robie.Licza sie dzieci i ja i nikt inny.
dosc tego zeby ktos caly czas mna pomiatal i robil ze mna co chcial.Dzis on ma dzieci wiec wybieram sie z przyjacioka na balety i juz teraz wiem ze swietnie sie bede bawic.
napisał/a: Mari 2008-05-23 12:24
Heike napisal(a):
Co to jest z facetami, że jak coś sie sypie to oni nagle tak za dziećmi tęsknią, nagle sie rozczulają. Dlaczego normalna, kochajaca się rodzina nie wyzwala w nich takich uczuc i emocji. Pic? Pozór? A może to prawdziwe?:confused:
Pozdrawiam H.


No właśnie i o tym chciałabym się dowiedzieć :confused:.
Dzieci jako tarcza przetargowa ...Kiedy w związku jest dobrze to potrafią nie zauważać dzieciaków miesiącami , nie wspominając :mad: ,że co niektórzy latami !.
Poruszyłaś dość intrygujący mnie wątek i chciałabym to zrozumieć...

Ankas Twój nie jest wyjątkiem ..tak się dzieje w każdym związku , gdy dochodzi do rozstania i nie ma jeszcze decyzji ostatecznej ...co dalej.

buziaków moc :).
napisał/a: ankas1 2008-05-27 07:16
Hej,

W sobote bylam na urodzinach u znajomych moj maz tez byl.Zachowal sie tak po chamsku ze w koncu poszlam do domu.Wyobrazcie sobie jak zwykle sie upil i ja siedze dwa metry od niego a on opowiada koledze jaka wspaniala jest jego Ania ta co do niego przychodzi.Ja to slyszalm cprzypadkiem bo niby sluchalam mojej szwagierki a tak po prawdzie to nie wiem co mowila bo podluchiwalam jego.A ze przychodzi to wiem od mojej malej bratanicy bo ja widziala.Jaka ona jest madra mimo ze ma dopiero 22 lata,ze tego wcale nie byloby widac jakby tutaj z nami siedziala, itp.A wczesniej opowiadal o mnie ze ja za sto lat nie zrozumie co on do mnie mowi.To byl jego weekend z dziecmi wiec po prostu wyszlam, poszlam do domu zadzwonilam do mojej przyjacioki i poszlam na tance.A on podobno strasznie sie oburzyl jak ja moglam tak ot sobie wyjsc no to mu szwagierka powiedziala to sie strasznie zmartwil no bo on sam nie wie dlaczego bo on mnie tak kocha.Do mnie narazie nic nie mowi nawet przepraszam nie powiedzial.Ale nie boli tak jak jeszcze przed paroma tygodniami.A ja sie wybawilam i poznalam kogos z kim umowilam sie na kawe.Mam dosyc siedzenia w domu i wzdychania.Co bedzie dalej pokaze czas.
Jak go tak widzialam w sobote podpitego i kiwajacego sie to musze wam powiedziec ze jakos tak nie czulam nic a raczej moze troche wstret i bylam szczesliwa ze nie musze z nim isc do domu, wysluchiwac glupot i klocic sie.