zdradzilam i zaluje

napisał/a: ankas1 2008-05-10 15:58
Mari,
to nie to ze sprowadzil sobie inna boli najbardziej tylko to ze jeszcze w czwartek opowiadal o wielkim uczuciu i jak to on mnie kocha a na drugi dzien to.Nie wiem czy moge wierzyc w to co on mowi.Zyje i zyc bede nie zalamie sie a bol przeminie teraz jest ciezko ale wiem ze juz nic z tego nie bedzie.Do tej pory byla nadzieja ze moze jednak teraz wiem ze nie.Boze dzisiejszy wieczor bedzie straaaaaaaaaaszny.:eek:
napisał/a: Mari 2008-05-10 16:09
Będzie straszny , ale to wytrzymaj!.
Musisz być silna !.Swoim zachowaniem pokaż ,że jesteś ,że żyjesz i że potrafisz dać sobie radę!.
Sprowokuj chwilę sam na sam i powiedz ,że przez przypadek wczoraj Go widziałaś z tą kobietą ..nie duś tego w sobie i nie przyznaj się skąd to wiesz...
Po prostu ..akurat wracałaś od koleżanki czy jakieś ine małe kłamstewko..
Powiedz mu ,że czułaś to od dawna a wczoraj Ci to udowodnił czarno na białym.
Bez nerwów !..chłodno i spokojnie patrz na Niego i na koniec zapytaj co miały oznaczać
Jego czwartkowe słowa .Przeproś ,że zajęłaś mu czas i odejdź do innych...
napisał/a: jolanta00 2008-05-10 17:01
dokładnie powiedz mu o tym że wiesz że sprowadził sobie do domu kobietę, wtedy będziesz miała jakąś większą jasność czy macie szansę czy on już postanowił ostatecznie jakie życie wybiera i czy Ty będziesz cząstką jego dalszego życia
napisał/a: ankas1 2008-05-11 15:36
Przezylam jakos ten wczorajszy wieczor.Co prawda z duza iloscia alkoholu ale niech tam.Rozmawialam z nim wiem juz kto to jest.Znam ja to byla dziewczyna naszego jednego pracownika.Podobno nic ich nie laczy tylko rozmawiali!!
Nie wiem chcialabym w to uwierzyc ale jakos nie moge.Wczoraj tez byly propozycje zebym u niego nocowala no bo samochodem nie moglam jechac do domu ale wolalam isc pieszo nie moglam tam zostac, nie chcialam.nie wiem co o tym wszystkim myslec.Ona juz dluzej kreci sie po jego zyciorysie,wypisuje smsy,
zapraszala go na kolacje i to wtedy jeszcze jak bylismy razem.Nie NAS tylko jego.Przylazi do biura no niby do tego swojego bylego ale zawsze wtedy wlasnie jak hego nie ma i przsiaduje u mojego meza.Dzis jest w nieczech dzien matki i powinnam isc do mamy z kwiatami.Kwiaty wczoraj kupilam ale nie mam sily tam isc bo napewno go zobacze.Wiem ze to wszystko nie ma sensu ale boli, bo mialam nadzieje ze jeszcze cos bedzie.Mialam nadzieje ze to on w koncu zacznie walczyc o nas jak ja nie bede wiecznie ulegala ale widocznie sie pomylilam.
napisał/a: Mari 2008-05-11 19:30
Ankas proszę pomyśl z męskiego punktu widzenia.
-po co mąż miałby chodzić za Tobą i proponować Ci spotkania na lampkę wina czy np.. łóżko...przecież jak już wiemy dzisiaj ma na horyzoncie zainteresowaną...po co mu kłopot ?.
Oni są prostolinijni ..są zadowoleni z czegoś , to nie szukają w tym temacie.
Wiesz jednak coraz częściej czuje ,że to może zakończyć się Waszym rozwodem dlaczego?..bo problem największym to jesteś Ty ..przepraszam , ale tak jest:confused:.
Ty , która zbyt dużo dostałaś " razów " od męża i nie jesteś w stanie mu tego wybaczyć...
Ty, która nie potrafiłaś być samodzielną i egoistyczną osóbką w tym związku bo przez głupią zdradę chciałaś odkupić się u męża robiąc z siebie niewolnicę i pokutnicę ...
Dziewczyno! przecież to ,że Go zdradziłaś dowodzi jak wiele braków było w Waszym związku:eek:...braków , które opisałaś z detalami !.
Nie powinnaś była się wtedy , po zdradzie zmieniać :cool:, ale to już zrozumiałaś..
Teraz po tej wyprowadzce poczułaś w sobie już siłę ,że dajesz radę ,że możesz być dumna i szczęśliwa z najmniejszej rzeczy , którą zrobisz , bo to Ty zadecydowałaś , Ty postanowiłaś.
Przedtem czekałaś na aprobatę , pochwałę ,czułe słowo, zauważenie, którego zresztą nie miałaś i tak od męża...zawód , żal narastał., bunt narastał..,aż pękł do dzisiejszej sytuacji kiedy to sama się realizujesz.

Jednak ten Twój stan"euforii" potrwa pół roku, rok może dłużej a potem?..
Łatwo rzucić hasło ...znajdę ,pokocham ,ale daj 100% ,że gdy to się stanie , gdy miną motyle,że ten następny będzie
tym , który będzie Cię nosił na rękach...Ileż razy można próbować?.
Wiedz jedno ,że związki po przejściach..ludzie , którzy wzajemnie przeszli takie traumatyczne przeżycia często później bardzo , ale to bardzo się kochają i szanują ..
Ta przemiana jest niesamowita ..dlaczego ?..bo wreszcie otwierają sie na siebie ,bo wreszcie wiedzą ,że bez tego nigdy nie uda im się być szczęśliwymi....
Ech! jak bardzo w tym wszystkim co robimy w życiu jesteśmy albo zbyt egoistyczni , albo zbyt ulegli a powinniśmy przecież to równoważyć .
Przyznaj się sama przed sobą , czy nie tak ?.
napisał/a: ankas1 2008-05-11 20:45
Mari,
wiem ze nie jestem latwa osoba i nie jest latwo moze ze mna zyc i byc.
Masz racje ze nie powinnam sie byla zmieniac wtedy ale wiesz,to bylo po prostu z poczucia winy , wiem ze bardzo go zranilam, wiem ze to bardzo boli, dlatego chcialam jak najlepiej.To co dostalam od meza mozna powiedziec jako zemste tez boli(urlop z kolega w tajlandii, jego dawna kolezanka ze szkoly,sandra z berlina ale to tylko przez maile i telefon,no a teraz ta Ania) Wiesz potrafilabym mimo wszystko wybaczyc ale on nie potrafi mi wybaczyc.
Chociaz troszke ciepla z jego strony nie zaproszenie na wino z mysla o lozku bo niestety taka jest prawda.Zeby np.zaproponowal spacer,kino, lody,zoo razem z dziecmi zgodzilabym sie natychmiast.ale tu chodzi tylko o lozko i to boli.
napisał/a: Mari 2008-05-11 20:59
Temu tępakowi musisz to powiedzieć !.
On musi od Ciebie usłyszeć ooo! nie tylko usłyszeć raz , dwa ..Im trzeba to powtarzać do znudzenia i konsekwentnie wymagać . Przykład?
Ja ,że jestem w momentach , które są nie do uniknięcia w małżeństwie ..kłótniach ..bardzo nieodpowiedzialna , narwana i plująca hi,hi jadem prosiłam , błagałam ,że jak się wścieknę to niech weźmie w ramiona mocno i zdecydowanie mnie uspokoi walczyłam o to miesiącami !.
Mam to! , ale dopiero wstyd na niego podziałał...
Wysmarowałam te słowa na ścianie ...obrazie nad łóżkiem !...nooo i jak tu się brać za miłosne igraszki , kiedy w oczy ciągle włazi taki tekst???.

Gadać , płakać , tulić , ale prawda do bólu !.
Jak chcesz , jak kochasz i jeśli czujesz ,że warto ,że On też się pogubił tylko to walcz !.

Trzymaj się :) i nie czekaj nie gdybaj , bo to nic nie da ...
napisał/a: greg 2008-05-12 11:14
Ankas

tą koleżąnką to się nie przejmuj, on po prostu szuka, a może troche chce się zemścić.
Powiedz mu, że wiesz o tej dziewczynie i nie masz mu tego za złe (wiem, że będzie ciężko) - niech sobie spróbuje i niech zobaczy - powiedz, że rozumiesz i wybaczasz, nie będziesz sie mścić - tego nie mów. Krzykiem i kłótnią niczego nie wskurasz, możesz go tylko utwierdzić w przekonaniu, że ma nad tobą ogromną przewagę. Tylko spokojna rozmowa może wam pomóc. Ty pokaż, że jesteś silna, potrfisz się sama soba zająć, nie rezygnuj z rzeczy, które przynoszą ci radość, taniec czy inne zainteresowania, on też musi akceptować ciebie taką jaka jesteś, bo to daje ci szczęście.
Rozmawiaj z nim i czekaj, a w międzyczasie zajmój się sobą.
Kryzysów nie da sie rozwiązać w jeden dzień, a ponikąd wy kobiety jesteście bardzo niecierpliwe i chciałbyście żeby wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki natychmiast się naprawiło - niestety to wymaga dużo czasu i siły.

On Pomimo, że szuka, że próbuje czegoś innego nadal na pewno bardzo cię kocha, jak z nim rozmawiałaś on mówił prawdę o swoim uczuciu, poprostu miota się teraz i sam za bardzo nie wie co robi, jedno jest pewne, poprzez doświadczenia z inną musi się przekonać, że właśnie ty jesteś tą właściwą kobietą. Nawet krótki romans nie jest w stanie zniszczyć tego, co was połączyło, nie jest w stanie zatrzeć całej waszej wspólnej przeszłości i wspólnego życia - to trzeba przetrwać - jeżeli jeszcze nam tylko na tym trochę zależy.
Jeżeli cały czas są w was emocje to dobrze, nawet jeżeli to jest nienawiść.
prawdziwym końcem będzie obojętność.
To, że raz cie kocha a raz nienawidzi - tak samo było ze mną. Sam też musiałem się przekonać, że inna osoba to nie to, co chcę, choć na początku wydawało mi się, że spędzę z nią resztę swego życia - wróciłem do żony, bo tak bardzo mnie prosiła no i dziedzko... bo wciąż ja kocham.
nadal mam rozterki, ale staram się wymyslać jakieś drogi wyjścia z naszych kłótni.... wczoraj np. strasznie znowu sie z nią pokłóciłem, znou we mnie coś narosło, powiedziałem jej nawet, że popełniłem błąd dając jej kolejną szansę...
ale wymyśliłem kilka rowzwiązań na nasze kłótnie, mam nadzieję że zdadzą egzamin.


Bądź silna, nie możesz mu pokazać swej słabości, nie urządzaj kłótni - to nic nie da. Badź zawsze w pobliżu, powiedz że jesteś gotowa żeby wrócić ale masz pewne warunki, niech on ci swoje warunki również przedstawi, a jeżeli nie będzie potrafił w tym momencie ich zdefiniować, powiedz mu żeby spokojnie się namyślił i powiedział jak będzie gotowy.
Powiedzcie sobie szczerze czego wam brakuje żeby być szczęśliwym i umówcie się, że spróbujecie to sobie dać.
napisał/a: ankas1 2008-05-13 08:47
Hej,
w koncu rozmowilam sie z moim mezem tak porzadnie.Nie ta rozmowa nie przyniosla takiego rezultatu na jaki mialam nadzieje wrecz przeciwnie ale przynajmniej wiem na czym stoje.A wiec on uwaza ze on mi nigdy nie robil nadziei ze wroci, ze on juz w tamtym roku mi powiedzial ze on nie chce takiej kobiety jak ja.(Tak powiedzial a potem byl urlop na ktorym 2 tygodnie plul do ucha ze kocha, nie moze bez nas zyc itd).Te cale zaproszenia na wino i to ze do mnie przychodzil to nie bylo wcale z mysla o tym zebysmy mieli jakas przyszlosc to po prostu no tak sobie bo akurat mial taki kaprys.Na moje pytanie co on sobie myslal jak wstawal rano u mnie z lozka po nocy kiedy mowil ze kocha,teskni to powiedzial ze nic specjalnego ze fajnie bylo ale ze nie mysli wtedy o naszej przyszlosci.I bardzo mnie przeprasza jezeli ja sobie cos wiecej wyobrazam.On nie chce narazie tego stanu zmienic chce zeby bylo wszystko tak jak jest.Nie wiem czy dobrze zrobilam ale powiedzialam ze w takim razie nie chce miec z nim kontaktu tylko tyle co musze,przez dzieci no i w pracy, zeby nie pisal, nie dzwonil ,i dal mi spokoju o nim zapomniec to sie jeszcze glupio pyta czy ja moge o nim zapomniec powiedzialam ze nie wiem ale przynajmniej nad tym bede usilnie pracowac.Wydaje mi sie ze to narazie najlepsze wyjscie zeby kazdy w koncu zaznal spokoju.
napisał/a: greg 2008-05-13 09:09
Nie bierz sobie do serca wszystkiego co on mówi i nie rozum tego dosłownie. Ja też gadałem różne głupoty, poczym za chwilę żałowałem tego co powiedziałem choć nie przyznałem sie do tego nigdy.

Musicie od siebie odpocząć.

Bądź silna, bo to może potrwać długo ...... naprawdę długo.

Wykorzystaj ten czas dla siebie i dla dzieci, ale przede wszystkim dla siebie.
Rozwijaj się, nie stój w miejscu i nie czekaj.... Staraj się odnaleźć swój wewnętrzny spokój, dbaj o siebie i nie żałuj sobie przyjemności, bądź radosna.

Sprawy same się rozwiążą...., tylko czas.....

Emanuj szczęściem i radością:p
napisał/a: Mari 2008-05-13 12:15
ankas :),
greg ma rację i uwierz ,że tak mężczyźni się bronią by nie stracić 'twarzy'...mój mówił podobne słowa ..nie to jest jednak ważne..
Ważne jest pytanie , które Ci zadał .., czy jesteś w zapomnieć o Nim...a więc kobieto kochana widać czarne na białym jak bardzo był pewien Twoich uczuć !.
Sorki , ale mój ukochany nie jest pewien !:D dziś go kocham jak szalona , ale jak coś nie pasuje to tnę na kawałki w danej sekundzie ,,nie godzinach!:D a za następnych kilka sekund sklejam i kocham...Nie radzę w tym przypadku mojej strategii , bo trzeba w tym być mistrzem ceremonii ! , a ja taką jestem.
Przeholować bardzo łatwo...

ankas ,
pisalam Ci o "odtruciu" się z miłości do męża na początku i chyba czas jednak nadszedł..
Może gość dopiero jak zobaczy ,że lśnisz przy boku innego...musi być lepszy od męża!..przynajmniej fizycznie ! nie do końca;) .
Może jak zobaczy rywala na horyzoncie to wymięknie i łupnie na kolana, ale nie bierz sobie to tak bardzo do serca i nie licz , bo po co rozbudzać nadzieje..
Tego się dowiesz za jakiś czas ...

buziołki
napisał/a: ankas1 2008-05-14 08:05
Och Mari,Mari ten twoj chlop to nie ma latwo z toba(zart)
Wiesz sama mnie po tym pytaniu zatkalo on naprawde mysli ze obojetnie co robi i czym mnie rani ja bede zawsze za nim latala
juz po tej ostatniej rozmowie z nim postanowilam ze nie bede dluzej siedziec,czekac i wzdychac za nim bo to nie ma sensu.Dlatego powiedzialam ze nie bedzie zadnych kontaktow tylko tyle co musze inaczej nie dam rady.

Co do tej drugiej sprawy tego "innego" no tak ale to nie tak latwo takiego znalezc (Nie takiego co by fizycznie lepiej wygladal takich jest sporo)ale reszta tez musi pasowac.Przede wszystkim dzieciakom a to nie jest latwe.

Wiesz jakos narazie jeszcze chyba nie nadszedl czas na to.
Bylam w sumie dwa razy potanczyc z moja przyjaciolka i ona mi to samo mowi ze w koncu dosc i tak dalej nie mozna.Ale nie mam jakos ochoty sie z kims umowic chociaz chetnych nie brakuje.Jest jeszcze gdzies taka bariera zeby nic nie zrobic zle zeby niczym wiecej tego nie zepsuc!! TYlko czego nie zepsuc jak to chlera jasna i tak juz jest zepsute!!!!!Bo czlowiek ciagle jeszcze mial nadzieje i jeszcze ja ma chociaz rozum mowi to nie ma sensu serducho i tak robi co mu sie podoba.
Teraz dzieci maja ferie 2 tygodnie i dzis po poludniu jade na tydzien do polski
troche sie oderwe od tego wszystkiego tutaj i zobacze w koncu rodzinke
mam tam jeszcze babcie i tate nie widzialm ich juz rok czasu.