Życie po rozstaniu...

napisał/a: Darek1985 2009-04-18 20:43
Ktoś tu napisał ze ździwieniem, że tu pisze dużo facetów. Lansowanie przez media, stereotypy o tym, że facet nie ma uczuć bo dla Niego liczy sie seks co raz bardziej jest zakodowane w głowie kobiet. A jednak są meżczyźni dla, których uczucia są bardzo ważne. Ale czy nie macie Panowie wrażenia, że gdy jesteśmy bardzo uczuciowi to dla Kobiet robimy sie nudni a jak jest odwrotnie to żalą się, że nie okazujemy uczuć?
Za dwa dni minie równo pół roku jak Ona zerwała (drogą smsową) po 4 letnim związku. Pisałem tu, jak Ona jest zakochana w swoim "Księciu z Bajki", niedawno mi napisała na GG, że Jejz wiązek się pieprzy bo jak stwierdziła "Życie to nie bajka" i dała aluzje, że Te Jej Księciunio co wcale nie jest takim Księciuniem nie jest taki "misiowaty" jak ja a chciała by tego. Ale sama tego chciała. Nie wiem czemu czułem taką dziwną satsyfakcje typu "Teraz widzisz jak to się kocha a ta osoba, którą się kocha Cie strofuje" ale nie napisałem Jej tego. Tylko pocieszyłem. Ale widze, że u Niej chyba znów lepiej. A ja szukam miłości i co raz bardziej wątpie w to abym znalazł. Jak ja siebie nie rozumiem to jestem ciekaw kto mnie zrozumie?
napisał/a: ~gość 2009-04-18 22:14
olala cie a ty ja jeszcze pocieszasz, nie masz godnosci ?
Nie zyj przeszoscia zyj terazniejszoscia i przyszloscia :)
napisał/a: Darek1985 2009-04-18 22:29
Heh zawsze lubiłem pomagać nawet osobom nie życzliwym. Heh ta moja naiwność
napisał/a: Lunes 2009-04-19 18:26
Zawsze uważałam się za silną kobietę. Ale to co zdarzyło mi sie ostatnio niemalże mnie dobiło. Przed wszystkimi udaje, że jest ok...że sobie radze, że w sumie nic sie nie stalo a głębi duszy rozpaczam strasznie.

Na pierwszym roku studiów poznałam chłopaka. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, ja mu również sie spodobałam.Przeżylismy ze sobą swój pierwszy raz i było to coś niesamowitego. Ale rozstalismy sie. Bylismy młodzi, niedojrzali, on mnie zostawił dla innej- chciał się pewnie wyszaleć; i to jestem w stanie zrozumieć.

Przez dwa lata nie miałam z nim kontaktu.Rok czasu przeżywałam to, iż mnie opuścił bo kochałam szczerze. Potem poznalam kogos i byłam z nim ponad rok. Darzyłam tego chłopaka uczuciem ale kochałam nadal tego pierwszego. Chciałam jednak ułozyc sobie zycie i dałam mu szanse.Bylismy razem ponad rok więc jak można sie domyślić spalismy ze soba. Jednak nam sie również nie ułożylo- ja odeszłam, bo widzialam ze kręci się koło niego dziewczyna która go kocha, ja nie kochalam i nie miało dla mnie sensu zabieranie mu szczescia, kiedy jest ktos kto moze mu je dac.


Jakis czas pozniej natknelam sie na tego pierwszego.Początkowo spokojnie, potem bardzo intensywane spotkania. Uczucie wróciło a raczej sie rozbudziło na nowo. Stworzylismy udany ,zgodny związek. Cenie sobie szczerośc.Moj chlopak powiedzial ze nadal jestem jego jedyna dziewcyzna z ktora spał- ja spałam juz z innym.Ja wybaczyłam mu to, że odszedl on przelknął fakt, że oprócz niego był ktoś inny.Były trudne rozmowy i płacz ale udało sie i potem nie mieliśmy żadnych problemów.

Planowaliśmy niedawno slub i kupno własnego M. Nagle on przestaje z dnia na dzien sie odzywac. Okazalo sie, że poznal kogos.Serce mi pękło:( Jeszcze przez pierwsze dni walczyłam, ale potem zachowałam sie jak dziewczyna z klasą i odeszłam. Powiedzialam mu ze dziekuje za te 2 piekne lata mojego zycia. Że mam nadzieje ze w niej znajdzie to czego we mnie mu sie nie udalo.

On przyznal mi ze chcialby zobaczyc jak to jest z inna.A mnie zabolało to, bo byl tyle czasu wolny i nie skorzystal a teraz zniszcyzl nasze 2 lata dla zwyklej ciekawosci. Boże tak go kocham ale tak mnie zranił, że musialam odejsc. Tesknie za nim i jest mi ciezko a wiem ze nie moge z nim byc:(
napisał/a: yogas29 2009-04-21 17:04
Byłem z Nią 10 lat w tym 7 po ślubie,mamy wspaniałą córeczkę(7lat).Ja byłem 1,5 roku w Anglii i kiedy przyszedł czas mojego powrotu na stałe dowiedziałem się,że mam wracać do swoich rodziców a nie do nich(mieszkaliśmy z jej rodzicami).Świat się dla mnie zawalił,bo mieliśmy plany na dalsze życie i chcieliśmy mieć jeszcze jedno dziecko.W tej chwili mija rok odkąd jesteśmy w separacji,chociaż sie nieraz widujemy i próbuje z Nią rozmawiać za każdym razem słysze,żę to nie ma sensu i że mnie już nie kocha i jest bardziej szczęśliwa bedąc sama.Bardzo mnie to boli,bo wiem,że córka cierpi z tego powodu a ja ją widuje co 2 tydzień.Nie wiem czy ona mówi tak po złości żebym po prostu nie próbował tego naprawiać.Chociaż po pół roku przyjechała do mnie z córa na noc i kochaliśmy się długo i namiętnie itak było ale niestety tylko przez 2 tygodnie.Pewnego dnia zapytała mnie czy chciałbym być z osobą która mnie nie kocha,Ja odpowiedziałem że nie i od tamtej pory znowu cisza,spotykamy się tylko przy odbieraniu dziecka lub podczas jakis uroczystości w przedszkolu.Nie było ZDRADY u żadnej ze stron.Nadal ją kocham i chciałbym byc razem z nimi jako rodzina.Może ktoś ma jakieś lekarstwo na to.Czy jest szansa przywrócić uczucia które kiedyś nas łączyły,chodzi o nią bo ja cały czas darze ją uczuciem
napisał/a: Misia7 2009-04-22 10:25
yogas29, przykro mi, że tak ci sie życie potoczyło. I przykro mi z powodu dziecka, które przez to wszystko cierpi. Jeżeli żona nie chce do Ciebie wrócić to chyba nic nie możesz zrobić, tylko czekać cierpliwie. Może z czasem doceni co straciła i będzie chciała do Ciebie wrócić czego ci życzę
napisał/a: Małgosia_ 2009-04-22 16:13
Lunes, bardzo mi przykro. Wyobrażam sobie jak to Cie musi boleć.... :(

Piszesz, że "przełknął" fakt, że spałaś z kims innym a on nie. Chyba jednak do końca tak nie jest, skoro poświęcił Wasz zwiazek dla jakiejs nowej..... innej....
Nie zdiwiłabym sie gdyby ją "zaliczył" i na kolanach wrócił do Ciebie.
Chłopak chce sie wyszaleć, zobaczyc jak to jest z innymi.... ale to chyba z czystej ciekawości, może chce sie na Tobie odegrac?

Bardzo podoba mi się to co napisałaś "zachowałam sie jak dziewczyna z klasą i odeszłam. Powiedzialam mu ze dziekuje za te 2 piekne lata mojego zycia." - JESTEŚ kobieta z klasą!!! Gratulacje!
napisał/a: Lunes 2009-04-25 15:30
Może ja dodam coś od siebie.

Jestem po rozstaniu miesiąc, a mam wrażenie jakby to stało się wczoraj.

Czuje się tak jakbym oberwała obuchem w głowę:/

Szok, niedowierzanie. Pytania dlaczego? Przecież mnie kochał?
Przecież mi tyle obiecywał w [planach ślub...etc. eh....


Ponad 2 wspaniałe lata związku, pełne porozumień i kompromisów i nagle koniec. Odszedł do innej

Nigdy mi nie powiedział, że coś mu we mnie przeszkadza. Nigdy!! A potem nawet nie dal mi żadnej szansy naprawy czegokolwiek mimo, iż sam dostał ich wiele:( Przykre to wszystko...


No i świadomość tego, ze ja siedzę, rozpaczam, przeżywam katusze a on pewnie seksi się z tamtą sprawia, że moja miłość do niego przeradza się w nienawiść i obrzydzenie


Współczuje Wam i sobie takiej sytuacji. Mam nadzieje, że takie wartościowe chłopaki trafią na wartościową dziewczynę w końcu.
napisał/a: nando 2009-04-25 19:40
Ja prawie 3 miesiące od rozstania. Jest chyba dobrze. Czasem wracają jakieś myśli ale generalnie to mam ją już glęboko gdzieś. Może kiedyś będzie żałowała.
napisał/a: kosmaty 2009-04-26 09:05
Ja jestem na poczatku tej drogi. Rozstanie jest juz raczej przesadzone - narazie jestem glownie wsciekly i zaskoczony, tym co sie wydarzylo w ciagu ostatnich miesiecy.
Przylapalem ja na rozmowie z jakims malolatem (10 lat od niej mlodszym). Po awanturze stwierdzila, ze to tylko "gadanie" na gg nic wiecej.
Drazylem, kopalem, az sie dokopalem. Oszukiwala mnie, zdradzala, nadal oszukuje.
12 lat w zwiazku z kobieta, ktorej jak sie okazalo w ogole nie znam. Twierdzi, ze mnie kocha, ze to byl tylko przelotny romans, ktory nawiazala, gdy miedzy nami nie bylo zbyt dobrze. Wysmialem ja, bo takie tlumaczenie jest dla mnie kretynskie.
Nie miala sil na rozmowe ze mna, nie maial czasu powiedziec co ja boli i co chcialby zmienic, ale miala czas na pieprzenie sie z innym ? rzeczywiscie fajna terapia, szkoda, ze ja nie wpadlem na ten sposob rozwiazywania klopotow malzenskich :/
Gdy udowodnilem jej zdrade, wiecie jaka byla jej reakcja ? Zero skruchy, zero slow w stylu przepraszam, wybacz, itp....To co zrobila to moja wina - heh
Poczatkowo nawet w to uwierzylem, pozniej jednak cos do mnie dotarlo. Kazda nasza wczesniejsza klotnia konczyla sie podobnie. Winny bylem ja, ona natomiast laskawie mi wybaczala ;/
Nawet jak kilka razy zdarzylo sie jej przyznac, ze poplenila blad po jakims czasie odwracala kota ogonem i znow winny byl...tadam ...zgadnijcie kto :P.
Powiedzialem sobie - OOO NIEE - tym razem bedzie inaczej - mam tego dosc, koniec, kropka.
nagle odmiana, dotarlo do niej, ze czarka sie przelala, przeprasza, placze, obiecuje poprawe. A we mnie cos peklo, zacialem sie, zawzialem, nic do mnie nie dociera.
Udaje twardziela, nawet nie krzycze. Spokojnie, z usmiechem na ustach, robie wszystko, zeby cierpiala tak jak ja. A uwierzcie mi, ze potrafie byc wrednym sukinsynem. Odczuwam jakas zwierzeca satysfakcje kiedy udaje mi sie wyprowadzic ja z rownowagi.
Jedyne co mnie jeszcze trzyma przy niej to dzieciaki. Kilka razy juz sie pokowalem, ale gdy straszy syn wracal ze szkoly nie potrafilem mu powiedziec, ze odchodze. jest cholernie uczuciowym dzieciakiem, boje sie, ze nie zrozumie dlaczego to wszystko i bedzie mnie obwinial. Znajac moja kochana zone odpowiednio go w tym przekonaniu utwierdzi.
Czas, biegnie i biegnie ale wcale dzieki temu lepiej sie nie czuje. Moze za miesiac, dwa, cos sie zmieni. mam utrudnione zadanie bo mieszkamy nadal razem.
I niech teraz ktos mi powie, co ja mam zrobic ? Poswiecic sie dla dzieci i udawac, ze wszystko jest ok ? mam dopiero 37 lat, ile wytrzymam udajac dobrego meza ? Juz teraz jestem cieniem samego siebie.
Pozdrawiam i nikomu nie zycze takich doswiadczen
napisał/a: ~gość 2009-04-26 09:46
kosmaty współczuć tylko żony : /
ale wrednym sukinsynem nie ma sensu być bo nic dobrego nie przychodzi z takiej zemsty (choć aż kusi żeby podokuczać).
Twoja żona pewnie pomyślała sobie że za parę lat zaczniesz ją zdradzać z młodymi studentkami (chociaż słyszałam opinie 40-latka który niecierpi 20-latek : P bo są pozbawione wstydu podrośnięte nastolatki z rozdętym ego xD miło wiedzieć) albo odejdziesz do którejś z nich więc postanowiła, że sama sobie zrobi romans póki jeszcze ma okazję. Tak, to wygląda wyjątkowo kretyńsko, ale tak może być.
Poświęcić się nie ma sensu, dzieci raczej nie chcą byś robił z siebie męczennika, odwet też jest bezsensu bo poczujesz się jak palant i ktoś kto upadł od poziomu Twojej żony.
Jeśli nie rozstanie to powinna się przydać chwilowa separacja. A jeśli chodzi o syna to po prostu w razie czego zagroź jej że jak spróbuje go nastawiać przeciwko Tobie to wyjdą wszelkie jej matactwa i spróbujesz odebrać jej prawo do opieki nad dzieckiem. Sorry ,ale sama poszła do innego faceta a teraz ma jeszcze z Ciebie robić tego złego to przegięcie (z resztą jeśli zacznie nastawiać to możesz to wykorzystać przeciwko niej).

Yogas29 a jak było przed wyjazdem Twoim do Anglii? Wyjazdy to zawsze ryzyko i trzeba jeszcze mocniej dbać o zwiazek i być jeszcze bardziej uwrażliwionym. Jeśli ona nie zdradziła to może zrobiłeś/robiłeś coś co spowodowało, ze ona strzeliła mega focha który narastał i narastał ,a Ty nic nie zauważyłeś?
Inna rzecz - nasłuchala się jakiś durnot i pseudomądrości swoich koleżanek i postanowiła skończyć z Tobą.
napisał/a: kosmaty 2009-04-26 12:02
BeatrixKiddo
Nie wiem jak inni faceci w moim wieku ale ja zgadzam sie z tym 40 latkiem w zupelnosci.
Kompletnie mnie nie kreca dziewczynki w wieku 20 lat.
Nie mam kompleksow, nie musze sobie udowadniac, ze nie jestem podtatusialym zgredem.
Nie jestem jakims adonisem ale do kwazimodo tez mi daleko :)
Moja zona doskonale wiedziala, ze tak wlasnie jest, wiec watpie aby pomyslala, ze niedlugo zaczne ja zdradzac wiec ona zrobi to pierwsza :/
Moze sie myle, ale wydaje mi sie, ze moje "kochanie" nalezy do tego osobliwego gatunku kobiet, ktore uwielbiaja byc w centrum uwagi.
Ktos, musi im stale okazywac jakie sa piekne, wspaniale i sexowne, najlepiej jak bedzie to co chwila ktos nowy... szczegolnie ze na twarzy pojawily sie pierwsze zmarszczki, a cialo juz nie jest tak jedrne jak kiedys.
To ze dla mnie byla zawsze piekna, a nawet z biegiem lat coraz piekniejsza i bardziej sexowna malo ja interesowalo.
Wlasciwie to jestem idiota - kiedy ja poznalem, wokol niej krecilo sie cale stado facetow, krecila, mieszala, oszukiwala kazdego z nich. Dluzszy czas bylismy tylko znajomymi, jej zachowanie mnie najzwyczajniej w swiecie draznilo. No ale potem, w jakis dziwny sposb zaczela mnie fascynowac. Wiec gdy juz sie zakochalem uznalem, ze jestem na tyle wyjatkowy, ze dla mnie sie zmieni - jak mowielm - jestem idiota :/
Szkoda, ze dotarlo to do mnie tak pozno.