Życie po rozstaniu...

napisał/a: alicja221 2009-04-26 12:44
kosmaty, sledzilam Twoja historie i mialam nadzieje, ze wszystko sie w Twoim malzenstwie ulozy... Szczerosc jest podstawa w zwiazku, jezeli ktoras ze stron zaczyna oszukiwac, wszystko sie sypie. Jestem duzo mlodsza od Ciebie, nie mam jeszcze meza, wiec to co napisze bedzie sie opieralo na moich obserwacjach.

Najbardziej w tej sytuacji cierpia Wasze dzieci, bo one tutaj niczym nie zawinily. Nie ma sensu chyba, zebys udawal dobrego meza, bo one i tak juz zapewne wyczuwaja, ze miedzy Wami jest nie za dobrze. Sad najprawdopodobniej przyzna opieke Twojej zonie. Niestety zazwyczaj tak jest, nawet w przypadku najbardziej absurdalnych sytuacji i ewidentnej winy zony. Bedziesz widywal synow kilka razy w tygodniu zabierajac ich na spacer i mowiac, jacy sa dla Ciebie wazni.

Nie wiem, jak bym postapila na Twoim miejscu. Moze porozmawiaj z zona, jak ona widzi dalszy rozwoj Waszych dzieci, jaki daje im przyklad. Moze to otworzy jej oczy...
napisał/a: ~gość 2009-04-26 13:29
napisal(a):kiedy ja poznalem, wokol niej krecilo sie cale stado facetow, krecila, mieszala, oszukiwala kazdego z nich.


Dlatego pomyslcie najpierw ludzie zanim sie zaczniecie z kims spotykac , jaka jest ta osoba, jak sie zachowuje , czy warto , zeby nie bylo tyczy sie to obustronnie ;)

kosmaty napisal(a):Wiec gdy juz sie zakochalem uznalem, ze jestem na tyle wyjatkowy, ze dla mnie sie zmieni


Jesli ktos nei widzi swoich bladow a sie je komus w odpowiedini sposob wytyka a ta osoba to olewa badz sie drazni z tym to dupa z wszystkiego >>>
napisał/a: kosmaty 2009-04-26 14:04
darekf napisal(a):
Dlatego pomyslcie najpierw ludzie zanim sie zaczniecie z kims spotykac , jaka jest ta osoba, jak sie zachowuje , czy warto , zeby nie bylo tyczy sie to obustronnie ;)


darekf gdyby to bylo takie proste jak mowisz, pewnie nie byloby rozczarowan i rozwodow.
Niestety zakochany czlowiek nie widzi wad, a nawet jesli jakies dostrzega to je kompletnie bagatelizuje:)
napisał/a: ~gość 2009-04-26 14:54
chodzi mi o to aby najpierw poznac przynajmniej jak sie da, a puzniej dopieor sie zakochac,

wiem, ze nei da sie wszystkiego zauwazyc ale pewne sprawy mozna, np lesli wiazemy sie z osoba co popija sobie czesto , badz tez prowadzi rozwiazly tryb zycua,a puzniej mamy o to pretensje to tez sami jestesmy sobie winni po czesci bo wiedzielismy juz o tym...

jednak jak napisales milosc czesto oglupia i przyslania nam oczy
napisał/a: ~gość 2009-04-26 20:07
kosmaty napisal(a):
Niestety zakochany czlowiek nie widzi wad, a nawet jesli jakies dostrzega to je kompletnie bagatelizuje:)

Niestety, ale sie pod tym podpisuję, wiem o czym mowa, chociaz ja nie bagatelizuję wad, może nie jestem zdolna do totalnego zakochania przy którym traci się wszystkie zmysły : >

Szkoda że nie umiałeś jednak wcześniej dostrzec tych wad, moze podkręcała Cię jeszcze samcza rywalizacja o samicę ,bo to czesto sie zdarza ,ale jednak brać ślub bo on/ona się zmieni po ślubie to niestety naiwne i dosyć głupiutkie życzenie ,bo niby dlaczego ma sie zmienic : / Ale cóż ,podobno mężczyźni kochają zołzy ,a kobiety drani

Teraz jedyne co pozostaje to albo sie rozstać albo trwać w związku na siłę albo znaleźć sobie nową miłość i dalej trwać w związku - 1 opcja skomplikowana ,2 opcja piekielnie męcząca i wyniszczająca, a 3 jeszcze bardziej skomplikowana. Ja jednak byłabym za rozstaniem. Oczywiscie możesz jeszcze wybaczyć ale wybaczenie to jedno ale później będzie masa różnych przykrych konsekwencji i powracających wspomnień z tego tytułu.

btw ten 40-latek to mój kolega : P
napisał/a: Darek1985 2009-04-27 00:19
Ja juz nie wiem co robić. Dziś tak siedzę w necie i patrze wiadomość na GG od mojej byłej. Pyta się jak tam. No ja piszę, że w porządku. A Ona, że zerwała ze swoim. I ponad godziny pisała mi. Okazał się frajerem, który widzi własne EGO. W dodatku ciągle jest... o mnie zazdrosny. Uważa, że ja jestem we wszystkim najlepszy niż On, że z chęcią by mnie zakatrupił :|. Zakazał Jej do mnie się odzywać stąd miesiąc do mnie prawie nic nie pisała. Normalnie terror. A tak mówiła jaki z Niego Książe z Bajki. Teraz mi pisała, że tak na prawde nie żałuje ani jednego dnia Naszego związku a żałuje z tym 27 letnim chłopakiem. W sumie pisze, że raczej byśmy nie mieli szans udany związek ale dała do zrozumienia, że można spróbowac dlatego chce ze mną sie spotykać, mimo, że kocha tamtego. Ja już nic nie wiem. Nie wiem co mam robić

Ojciec mi pewnego dnia powiedział "Jej się wszytsko rozwali to do Ciebie na kolanach przyjdzie i będzie błagać" i to nie pierwszy raz Ojciec coś przepowiedział.
napisał/a: ~gość 2009-04-27 00:27
spytaj sie taty co on na to hehe czy ja przygarnac ;)
jesli nei widzisz szans poprawy u niej to nawet nei dawaj jej szansy
szkoda ze musiala troche dotac po dupie od tamtego aby oprzytomiec, poczekaj troche na rozwoj sytuacji
To ty rozdajesz teraz karteczki, pamietaj :D
napisał/a: Darek1985 2009-04-27 00:48
Ojciec podobnie mówi jak Ty ;) Przeczekam, spotkamy sie pogadamy.
napisał/a: ~gość 2009-04-27 08:11
kosmaty, jednak nie warto było zaufać. Twoja intuicja nie zawiodła.
napisał/a: BU00 2009-04-30 13:47
Wiesz co było dla mnie największym wyzwaniem?
Przestać myśleć...
Nie myśleć
Nie myśleć o tym, że to Ty za każdym razem gdy dzwonił telefon!
Nie myśleć, że każdy list w mojej skrzynce... jest od Ciebie!
Nie myśleć... że każda zbliżająca się osoba to Ty.

Przewalone.......
napisał/a: Alinka.. 2009-05-03 02:38
moja sytuacja jest taka
Minely 2 lata odkad Bartek-moja pierwsza wielka milosc zostawil mnie po ponad 4letnim zwiazku.
Ulozylam sobie zycie na nowo, nowe miasto, nowe zajecia, nowy chlopak..

Nic to nie pomoglo.Mysle czesto o Bartku i nawet teraz potrafie plakac ze smutku.

Sprawy z nowym chlopakiem zachodza coraz dalej, jest nam bardzo dobrze, to dobry facet. Mieszkamy razem.Ale chce byc wobec niego uczciwa i musze przystopowac to,zanim sprawy potocza sie za daleko.. nie jestem gotowa na malzenstwo.
Jesli bede wychodzic za maz, to tylko ze slusznego powodu, jakim jest milosc
A ja teraz juz nie wiem sama co sie dzieje w moim sercu.
Nie wiem czy moja prawdziwa miloscia jest pierwszy chlopak czy po prostu potrzebuje jeszcze wiecej czasu by o nim zapomniec?
nie chce ranic mojego obecnego chlopaka-wiem,z e jak mu powiem, ze mysle o Bartku to zlamie jego serce.
Nie wiem co mam robic
napisał/a: alicja221 2009-05-03 13:32
Alinka.., zawsze do naszych pierwszych milosci mamy sentyment. Ale zauwaz, ze Bartek Cie zostawil, poza tym gdzie byl przez ostatni czas... Czy nim zwiazalas sie ze swoim obecnym chlopakiem interesowal sie Toba, Twoimi problemami? Jezeli nie, to masz juz gotowa odpowiedz- to nie jest TEN mezczyzna, z ktorym moznaby spedzic reszte zycia. Ja bym raczej nie psula obecnej znajomosci. Nie musisz od razu "biec" przed oltarz, dajcie sobie troche czasu.