chrzest
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:25
Użytkownik "siwa" napisał w wiadomości
> Margola napisał(a):
>
>> Prawo Boże
>> jest tu nieubłagane.
>
> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a żyje w
związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem nie
rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
> Pan Bóg mowił "nie cudzołóż" a sluby kościelne to już interpretacja...
Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi się
odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo nawet
na L4 nie pójdę...
> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
Tu, na ziemi.
Margola
> Margola napisał(a):
>
>> Prawo Boże
>> jest tu nieubłagane.
>
> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a żyje w
związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem nie
rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
> Pan Bóg mowił "nie cudzołóż" a sluby kościelne to już interpretacja...
Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi się
odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo nawet
na L4 nie pójdę...
> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
Tu, na ziemi.
Margola
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:32
Użytkownik "Ewa Ressel" napisał w wiadomości
> Sugerujesz, że nieochrzczeni mają zamkniętą drogę do nieba? Śmiałe
> stwierdzenie, nie ma co.
Niekoniecznie zamkniętą, ale jak sama widzisz poniżej, utrudnioną. Nadzieja,
to nie pewność. Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
ostatnie wierzę bezkrytycznie)
> A co się tyczy dzieci zmarłych bez chrztu, to:
>
> "Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je
> miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu
> pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy
> ludzie zostali zbawieni, i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu
> powiedzieć: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie
> im"
> (Mk 10,14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia
> dla
> dzieci zmarłych bez chrztu. Tym bardziej naglące jest wezwanie Kościoła,
> by
> nie przeszkadzać małym dzieciom przyjść do Chrystusa przez dar chrztu
> świętego." (KKK punkt 1261)
A DD chętnie by przeszkadzał, odnoszę wrażenie. "Karząc" dzieci za brak
postanowienia rodziców (mam tu na myśli, ze jeśli jest ktoś, komu leży na
sercu wychowanie dziecka w wierze katolickiej, jak dziadkowie, rodzina czy
przyjaciele, i rodzice wyrażają na to zgodę, oddając dzieci dobrowolnie
poprzez chrzest w opiekę duchową chrzestnych, to DD by i tak nie pozwalał,
do 18 roku życia jak mniemam, kiedy dziecko zyskałoby prawną samodzielność)
Nie chcę się za daleko posuwać w analogiach, ale na myśl przychodzą mi znane
przykłady, że kiedy rodzice są niewydolni wychowawczo i np. piją, babcia czy
ciocia zabiera dzieci i je wychowuje. Analogicznie miałbyby tkwić pod opieką
rodziców, którzy nie są w stanie jej zapewnić?
Oczywiście, ABSOLUTNIE nie miałam chęci porównywać rodzin, które dzieci
katolicko nie wychowują, do rodzin patologic\\nych, chodziło mi tylko o
mechaizm pzrekazywnaia pewnych obowiązków tym, którzy chcą je spełnić dla
dzieci. I nie przyjmuję żadnych epitetów od tych, którzy dzieci po katolicku
nie wychowują, bo nic nie mam do ich metod i dróg wychowawczych. Zaznaczam
to jasno.
Margola
> Sugerujesz, że nieochrzczeni mają zamkniętą drogę do nieba? Śmiałe
> stwierdzenie, nie ma co.
Niekoniecznie zamkniętą, ale jak sama widzisz poniżej, utrudnioną. Nadzieja,
to nie pewność. Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
ostatnie wierzę bezkrytycznie)
> A co się tyczy dzieci zmarłych bez chrztu, to:
>
> "Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je
> miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu
> pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy
> ludzie zostali zbawieni, i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu
> powiedzieć: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie
> im"
> (Mk 10,14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia
> dla
> dzieci zmarłych bez chrztu. Tym bardziej naglące jest wezwanie Kościoła,
> by
> nie przeszkadzać małym dzieciom przyjść do Chrystusa przez dar chrztu
> świętego." (KKK punkt 1261)
A DD chętnie by przeszkadzał, odnoszę wrażenie. "Karząc" dzieci za brak
postanowienia rodziców (mam tu na myśli, ze jeśli jest ktoś, komu leży na
sercu wychowanie dziecka w wierze katolickiej, jak dziadkowie, rodzina czy
przyjaciele, i rodzice wyrażają na to zgodę, oddając dzieci dobrowolnie
poprzez chrzest w opiekę duchową chrzestnych, to DD by i tak nie pozwalał,
do 18 roku życia jak mniemam, kiedy dziecko zyskałoby prawną samodzielność)
Nie chcę się za daleko posuwać w analogiach, ale na myśl przychodzą mi znane
przykłady, że kiedy rodzice są niewydolni wychowawczo i np. piją, babcia czy
ciocia zabiera dzieci i je wychowuje. Analogicznie miałbyby tkwić pod opieką
rodziców, którzy nie są w stanie jej zapewnić?
Oczywiście, ABSOLUTNIE nie miałam chęci porównywać rodzin, które dzieci
katolicko nie wychowują, do rodzin patologic\\nych, chodziło mi tylko o
mechaizm pzrekazywnaia pewnych obowiązków tym, którzy chcą je spełnić dla
dzieci. I nie przyjmuję żadnych epitetów od tych, którzy dzieci po katolicku
nie wychowują, bo nic nie mam do ich metod i dróg wychowawczych. Zaznaczam
to jasno.
Margola
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:34
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Margola"
> napisał w wiadomoci news:d7mq82$g72$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Nie no, oczywiście, pewnie lepiej jest w ogóle nie ochrzcić i zamknąć mu
>> i
>> tę możliwość. Jasne, panie katolik.
>
> Jak doronie sam podejmie decyzję. Do tego czasu za niego decydujš
> rodzice.
> Sakrament to nie fetysz. Musi być poparty życiem.
Nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której dziecko chodzi do Kościoła tylko z
chrzestną, prawda? I ona uczy je wieczornego pacierza? To nie życie,
gdzieżby tam.
Margola
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:34
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Margola"
> napisał w wiadomoci news:d7mq82$g72$2@nemesis.news.tpi.pl...
>>
>>> A jaka jest skutecznoć wychowania katolickiego przez chrzestnych,
>>> jeżeli
>>> rodzice takich wartoci nie pielęgnujš? Przecież takie wychowanie to
>> uczenie
>>> dziecka przykazań, codzienna modlitwa, niedzielna Eucharystia.
>>
>> PS. Cuś mi sie widaje, ze idziesz pan w formę wychowania, miast w treść.
>
> U Ciebie, jako postępowej katoliczki formy może nie być?!
skąd taki wniosek? Z betonowego zaperzenia?
Margola
napisał/a:
~Dariusz Drzemicki"
2005-06-03 09:54
Użytkownik "Margola" napisał w wiadomoci
>> Jak doronie sam podejmie decyzję. Do tego czasu za niego decydujš
>> rodzice.
>> Sakrament to nie fetysz. Musi być poparty życiem.
>
> Nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której dziecko chodzi do Kościoła tylko z
> chrzestną, prawda? I ona uczy je wieczornego pacierza? To nie życie,
> gdzieżby tam.
Przykład raczej teoretyczny.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
>> Jak doronie sam podejmie decyzję. Do tego czasu za niego decydujš
>> rodzice.
>> Sakrament to nie fetysz. Musi być poparty życiem.
>
> Nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której dziecko chodzi do Kościoła tylko z
> chrzestną, prawda? I ona uczy je wieczornego pacierza? To nie życie,
> gdzieżby tam.
Przykład raczej teoretyczny.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a:
~siwa
2005-06-03 09:54
Margola napisał(a):
>> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
> Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a żyje w
> związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem nie
> rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
Jędruś "jam ran Twoich niegodna całować" Kmicic, też przysięgał
Radziwiłłowi na krzyż...
> Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi się
> odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo nawet
> na L4 nie pójdę...
W dekalogu jest powiedziane: "nie cudzołóż", nie zaś -- wspólzyj
jedynie z osobą, z którą masz ślub kościelny.
>> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
>> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
>> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
> Tu, na ziemi.
Czyli mozliwości weryfikacji mamy jak na razie -- zerowe.
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:siwa@jabber.org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
>> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
> Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a żyje w
> związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem nie
> rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
Jędruś "jam ran Twoich niegodna całować" Kmicic, też przysięgał
Radziwiłłowi na krzyż...
> Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi się
> odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo nawet
> na L4 nie pójdę...
W dekalogu jest powiedziane: "nie cudzołóż", nie zaś -- wspólzyj
jedynie z osobą, z którą masz ślub kościelny.
>> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
>> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
>> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
> Tu, na ziemi.
Czyli mozliwości weryfikacji mamy jak na razie -- zerowe.
--
.......:: s i w a ::.......
.:: JID:siwa@jabber.org ::.
-#--#--#--#--#--#--#--#--#-
napisał/a:
~Dariusz Drzemicki"
2005-06-03 09:55
Użytkownik "Margola" napisał w wiadomoci
>
> Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
> news:d7n8f3$8tk$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Użytkownik "Margola"
>> napisał w wiadomoci news:d7mq82$g72$2@nemesis.news.tpi.pl...
>>>
>>>> A jaka jest skutecznoć wychowania katolickiego przez chrzestnych,
>>>> jeżeli
>>>> rodzice takich wartoci nie pielęgnujš? Przecież takie wychowanie to
>>> uczenie
>>>> dziecka przykazań, codzienna modlitwa, niedzielna Eucharystia.
>>>
>>> PS. Cuś mi sie widaje, ze idziesz pan w formę wychowania, miast w treść.
>>
>> U Ciebie, jako postępowej katoliczki formy może nie być?!
>
> skąd taki wniosek? Z betonowego zaperzenia?
Przecież to Ty szukasz zaczepki.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
>
> Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
> news:d7n8f3$8tk$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Użytkownik "Margola"
>> napisał w wiadomoci news:d7mq82$g72$2@nemesis.news.tpi.pl...
>>>
>>>> A jaka jest skutecznoć wychowania katolickiego przez chrzestnych,
>>>> jeżeli
>>>> rodzice takich wartoci nie pielęgnujš? Przecież takie wychowanie to
>>> uczenie
>>>> dziecka przykazań, codzienna modlitwa, niedzielna Eucharystia.
>>>
>>> PS. Cuś mi sie widaje, ze idziesz pan w formę wychowania, miast w treść.
>>
>> U Ciebie, jako postępowej katoliczki formy może nie być?!
>
> skąd taki wniosek? Z betonowego zaperzenia?
Przecież to Ty szukasz zaczepki.
--
Pozdrawiam,
Dariusz Drzemicki
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:56
Użytkownik "siwa" napisał w wiadomości
> Margola napisał(a):
>
>>> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
>> Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a
>> żyje w
>> związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem
>> nie
>> rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
>
> Jędruś "jam ran Twoich niegodna całować" Kmicic, też przysięgał
> Radziwiłłowi na krzyż...
Ano. I też nie wiemy, jak go w tym literackim niebie Bóg ze złamania
przysięgi na krzyż rozliczył :)
>> Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi
>> się
>> odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo
>> nawet
>> na L4 nie pójdę...
>
> W dekalogu jest powiedziane: "nie cudzołóż", nie zaś -- wspólzyj
> jedynie z osobą, z którą masz ślub kościelny.
Ślub kościelny jest w świetle kościelnych wymagań jedynym na całe życie.
Współżycie z innymi osobami siłą rzeczy jest cudzołożeniem. O Biblii w tym
zakresie nie powiem, bo nie przestudiowałam, ale mam dzięki temu pytaniu
ciekawe zajęcie na lipiec :)
>>> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
>>> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
>>> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
>> Tu, na ziemi.
>
> Czyli mozliwości weryfikacji mamy jak na razie -- zerowe.
Stąd - wiara. Chrześcijanie wierzą, że zweryfikowani zostaną na Bożym
sądzie. Mam też ciekawy cytat o tym sądzie, chyba też z Wojtyły, na ten
temat, obiecuję poszukać.
Margola
> Margola napisał(a):
>
>>> Pardon... ale to jest prawo kościelne...
>> Może i tak. Tym niemniej, jeśli kogoś łączy przysięga przed Bogiem, a
>> żyje w
>> związku z inną osobą, to cudzołoży i nic na to się nie poradzi. Kmieniem
>> nie
>> rzucę, z wiadomych względów, ale pokornie uznaję, że tak jest.
>
> Jędruś "jam ran Twoich niegodna całować" Kmicic, też przysięgał
> Radziwiłłowi na krzyż...
Ano. I też nie wiemy, jak go w tym literackim niebie Bóg ze złamania
przysięgi na krzyż rozliczył :)
>> Co rozumiesz przez "sluby kościelne to już interpretacja", bo trudno mi
>> się
>> odnieść do tego - nie pojęłam, nadal mam gorączkę i mnóstwo pracy, bo
>> nawet
>> na L4 nie pójdę...
>
> W dekalogu jest powiedziane: "nie cudzołóż", nie zaś -- wspólzyj
> jedynie z osobą, z którą masz ślub kościelny.
Ślub kościelny jest w świetle kościelnych wymagań jedynym na całe życie.
Współżycie z innymi osobami siłą rzeczy jest cudzołożeniem. O Biblii w tym
zakresie nie powiem, bo nie przestudiowałam, ale mam dzięki temu pytaniu
ciekawe zajęcie na lipiec :)
>>> Pytanie, czy cudzołożeniem jest z bozego punktu widzenia życie w
>>> zgodnym i kochającym się związku niesakramentalny, przez 40 lat,
>>> pozostanie raczej bez odpowiedzi...
>> Tu, na ziemi.
>
> Czyli mozliwości weryfikacji mamy jak na razie -- zerowe.
Stąd - wiara. Chrześcijanie wierzą, że zweryfikowani zostaną na Bożym
sądzie. Mam też ciekawy cytat o tym sądzie, chyba też z Wojtyły, na ten
temat, obiecuję poszukać.
Margola
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:58
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Margola" napisał w
> wiadomoci news:d7p1ep$e7b$1@nemesis.news.tpi.pl...
>> Nie wyobrażasz sobie sytuacji, w której dziecko chodzi do Kościoła tylko
>> z chrzestną, prawda? I ona uczy je wieczornego pacierza? To nie życie,
>> gdzieżby tam.
>
> Przykład raczej teoretyczny.
I Drzemicki wie lepiej, niż Sularczyk, która przerabiała. Aha. Tym
niemniej - dopuszczasz w swym zatwardzeniu taką możliwość?
Margola
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 09:59
Użytkownik "Dariusz Drzemicki" napisał w wiadomości
>>>
>>> U Ciebie, jako postępowej katoliczki formy może nie być?!
>>
>> skąd taki wniosek? Z betonowego zaperzenia?
>
> Przecież to Ty szukasz zaczepki.
Pytałam, skąd wniosek, że u mnie formy może nie być, a nie - kto szuka
zaczepki. Wyjaśnij albo odszczekaj.
Margola
napisał/a:
~Ewa Ressel"
2005-06-03 10:57
Margola napisał(a):
>
> > Sugerujesz, że nieochrzczeni mają zamkniętą drogę do nieba? Śmiałe
> > stwierdzenie, nie ma co.
>
> Niekoniecznie zamkniętą, ale jak sama widzisz poniżej, utrudnioną. Nadzieja,
> to nie pewność.
Pewnym zbawienia jest się wyłącznie w przypadku świętych... Ale z utrudnieniem
- pełna zgoda. Zwłaszcza że "poza Kościołem nie ma zbawienia".
Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
> ostatnie wierzę bezkrytycznie)
To samo dotyczy wszystkich zmarłych, prawda?
>
> A DD chętnie by przeszkadzał, odnoszę wrażenie.
Ech, co DD to w ogóle wypowiadać się nie będę, bo musiałyby paść słowa mało
chrześcijańskie.
ER
--
>
> > Sugerujesz, że nieochrzczeni mają zamkniętą drogę do nieba? Śmiałe
> > stwierdzenie, nie ma co.
>
> Niekoniecznie zamkniętą, ale jak sama widzisz poniżej, utrudnioną. Nadzieja,
> to nie pewność.
Pewnym zbawienia jest się wyłącznie w przypadku świętych... Ale z utrudnieniem
- pełna zgoda. Zwłaszcza że "poza Kościołem nie ma zbawienia".
Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
> ostatnie wierzę bezkrytycznie)
To samo dotyczy wszystkich zmarłych, prawda?
>
> A DD chętnie by przeszkadzał, odnoszę wrażenie.
Ech, co DD to w ogóle wypowiadać się nie będę, bo musiałyby paść słowa mało
chrześcijańskie.
ER
--
napisał/a:
~Margola"
2005-06-03 11:01
Użytkownik "Ewa Ressel" napisał w wiadomości
>
> Pewnym zbawienia jest się wyłącznie w przypadku świętych... Ale z
> utrudnieniem
> - pełna zgoda. Zwłaszcza że "poza Kościołem nie ma zbawienia".
O to właśnie mi chodzi.
> Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
>> ostatnie wierzę bezkrytycznie)
>
>
> To samo dotyczy wszystkich zmarłych, prawda?
I nawet żywych :)
Margola
>
> Pewnym zbawienia jest się wyłącznie w przypadku świętych... Ale z
> utrudnieniem
> - pełna zgoda. Zwłaszcza że "poza Kościołem nie ma zbawienia".
O to właśnie mi chodzi.
> Kościół może je TYLKO polecać miłosierdziu Bożemu (w to
>> ostatnie wierzę bezkrytycznie)
>
>
> To samo dotyczy wszystkich zmarłych, prawda?
I nawet żywych :)
Margola