Dom czy mieszkanie?
napisał/a:
~Marzena i Cyprian
2006-07-14 15:01
Paweł Pluta napisał(a):
Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
> dzielnicy,
Pierwsze słyszę...
Marzena
Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
> dzielnicy,
Pierwsze słyszę...
Marzena
napisał/a:
~Paweł Pluta
2006-07-14 15:03
On Fri, 14 Jul 2006 15:01:09 +0200, Marzena i Cyprian
wrote:
> Paweł Pluta napisał(a):
> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>> dzielnicy,
>
> Pierwsze słyszę...
Brzeg Trójkąta, koło dworca?
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
wrote:
> Paweł Pluta napisał(a):
> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>> dzielnicy,
>
> Pierwsze słyszę...
Brzeg Trójkąta, koło dworca?
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-07-14 15:26
"Paweł Pluta" wrote in message
> A czemu by miały przeszkadzać? Tam, gdzie się wolno budować, samoloty nie
> są
> głośniejsze od samochodu na ulicy. Na mojej wsi, a to jest minutę lotu od
> progu pasa, jest ciszej, niż w mieszkaniu w mieście. Myśliwce nie latają
> już
> od piętnastu lat, a cała reszta to jest głośna tylko w wyobrażeniach
> ludzi,
> którzy samolotu w życiu nie widzieli inaczej, niż w postaci smugi
> kondensacyjnej.
chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
kolo Ciebie takowych nie przyjmuje. halas jest proeblemem wszedzie
tam gdzie lataja duze samoloty. Np
http://www.atlanta-airport.com/Default.asp?url=sublevels/business_info/contracts.htm
http://www.flychicago.com/cnrc/cnrc.shtm
wilekie lotniska monitoruja glosnosc, i co jakis czas zmieniaja
tory ladowan i podchodzen do ladowania samolotow. proponuja
rozwiazania, ktore izoluja domy, szkoly itp od halasu. jest to dosc duzy
problem.
iwon(k)a
> A czemu by miały przeszkadzać? Tam, gdzie się wolno budować, samoloty nie
> są
> głośniejsze od samochodu na ulicy. Na mojej wsi, a to jest minutę lotu od
> progu pasa, jest ciszej, niż w mieszkaniu w mieście. Myśliwce nie latają
> już
> od piętnastu lat, a cała reszta to jest głośna tylko w wyobrażeniach
> ludzi,
> którzy samolotu w życiu nie widzieli inaczej, niż w postaci smugi
> kondensacyjnej.
chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
kolo Ciebie takowych nie przyjmuje. halas jest proeblemem wszedzie
tam gdzie lataja duze samoloty. Np
http://www.atlanta-airport.com/Default.asp?url=sublevels/business_info/contracts.htm
http://www.flychicago.com/cnrc/cnrc.shtm
wilekie lotniska monitoruja glosnosc, i co jakis czas zmieniaja
tory ladowan i podchodzen do ladowania samolotow. proponuja
rozwiazania, ktore izoluja domy, szkoly itp od halasu. jest to dosc duzy
problem.
iwon(k)a
napisał/a:
~Paweł Pluta
2006-07-14 15:31
On Fri, 14 Jul 2006 08:26:22 -0500, Iwon(k)a
wrote:
> "Paweł Pluta" wrote in message
> news:slrnebelh9.qdk.ppawel@chlor.kofeina.net...
>> A czemu by miały przeszkadzać? Tam, gdzie się wolno budować, samoloty nie
>> są
>> głośniejsze od samochodu na ulicy. Na mojej wsi, a to jest minutę lotu od
>> progu pasa, jest ciszej, niż w mieszkaniu w mieście. Myśliwce nie latają
>> już
>> od piętnastu lat, a cała reszta to jest głośna tylko w wyobrażeniach
>> ludzi,
>> którzy samolotu w życiu nie widzieli inaczej, niż w postaci smugi
>> kondensacyjnej.
>
> chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
> tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
Ale od Iła-76 głośniejsze być nie mają szansy, a Iły to u mnie bywają. Nic
strasznego.
[...]
> wilekie lotniska monitoruja glosnosc, i co jakis czas zmieniaja
> tory ladowan i podchodzen do ladowania samolotow. proponuja
> rozwiazania, ktore izoluja domy, szkoly itp od halasu. jest to dosc duzy
> problem.
No, NIMBY to zawsze był problem.
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
wrote:
> "Paweł Pluta" wrote in message
> news:slrnebelh9.qdk.ppawel@chlor.kofeina.net...
>> A czemu by miały przeszkadzać? Tam, gdzie się wolno budować, samoloty nie
>> są
>> głośniejsze od samochodu na ulicy. Na mojej wsi, a to jest minutę lotu od
>> progu pasa, jest ciszej, niż w mieszkaniu w mieście. Myśliwce nie latają
>> już
>> od piętnastu lat, a cała reszta to jest głośna tylko w wyobrażeniach
>> ludzi,
>> którzy samolotu w życiu nie widzieli inaczej, niż w postaci smugi
>> kondensacyjnej.
>
> chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
> tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
Ale od Iła-76 głośniejsze być nie mają szansy, a Iły to u mnie bywają. Nic
strasznego.
[...]
> wilekie lotniska monitoruja glosnosc, i co jakis czas zmieniaja
> tory ladowan i podchodzen do ladowania samolotow. proponuja
> rozwiazania, ktore izoluja domy, szkoly itp od halasu. jest to dosc duzy
> problem.
No, NIMBY to zawsze był problem.
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
napisał/a:
~Elske
2006-07-14 15:37
Xena napisał(a):
> U mnie w bloku takich sąsiadów mam mnóstwo. Nie muszą tego nawet
> powtarzać, bo to logiczne jest. I nie dziwi mnie np. jesli sąsiad
> widząc, że u mnie się świeci o 2 w nocy przyjdzie pożyczyć trochę
> papieru do drukarki, bo mu się skończył. Itp. Itd.
No to gratuluję wyjątkowych sąsiadów. 23 lata mieszkałam w bloku
(bynajmniej nie snobistycznym) i nie znałam ani jednej takiej osoby.
--
Elske
> U mnie w bloku takich sąsiadów mam mnóstwo. Nie muszą tego nawet
> powtarzać, bo to logiczne jest. I nie dziwi mnie np. jesli sąsiad
> widząc, że u mnie się świeci o 2 w nocy przyjdzie pożyczyć trochę
> papieru do drukarki, bo mu się skończył. Itp. Itd.
No to gratuluję wyjątkowych sąsiadów. 23 lata mieszkałam w bloku
(bynajmniej nie snobistycznym) i nie znałam ani jednej takiej osoby.
--
Elske
napisał/a:
~Marzena i Cyprian
2006-07-14 15:39
Paweł Pluta napisał(a):
> On Fri, 14 Jul 2006 15:01:09 +0200, Marzena i Cyprian
> wrote:
>> Paweł Pluta napisał(a):
>> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>>> dzielnicy,
>> Pierwsze słyszę...
>
> Brzeg Trójkąta, koło dworca?
>
Wcześniej sugerowałeś Oporów. A "trójkąt" jak to "trójkąt", wiadomo czym
pachnie
Marzena
> On Fri, 14 Jul 2006 15:01:09 +0200, Marzena i Cyprian
> wrote:
>> Paweł Pluta napisał(a):
>> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>>> dzielnicy,
>> Pierwsze słyszę...
>
> Brzeg Trójkąta, koło dworca?
>
Wcześniej sugerowałeś Oporów. A "trójkąt" jak to "trójkąt", wiadomo czym
pachnie
Marzena
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-07-14 15:40
"Paweł Pluta" wrote in message
>> bo domki jednordzonne zajmuja wiecej mijesca powierzchniowo, i bedzie
>> dalejz domku do domku niz z klatki schodwej do klatki.
>
> No i co z tego, że dalej? Przecież nie siedem mil przez las, tylko góra
> dziesięć-piętnaście minut piechotą. O rowerze nie wspominając. W pierwszej
> klasie takie straszliwe odległości się u mnie pokonywało samodzielnie. Nie
> powiesz mi chyba, że normalne dziecko przerasta przejście takiego odcinka.
nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale 6-7-8 latka samego _ja_ nie
puscilabym. i nie tylko ja. widac nie masz jeszcze takiego dziecka,
cosik mi sie zdaje :))
>
>>>> jesli bedzie mieszkalo na osiedlu domkow, dwie ulice dalej, zaden.
>>>> kolezanka moze nawet byc sasiadka. raaany. czego Ty czlowieku nie
>>>> rozumiesz? nie rozpatrujemy pojedynczych przypadkow, a statystycznych.
>>>
>>> No oczywiście. Więc statystycznie dzieci do szkoły biorą się chyba z
>>> jakiegoś dość małego obszaru, nie?
>>
>> nie tak znowu malego
>
> No moja podstawówka (osiem klas razy trzy grupy, czyli taka chyba
> przeciętna) brała się zasdniczo z obszaru jakieś 2x2 kilometry. Chyba mi
> nie
> powiesz, że to jest za dużo dla ucznia podstawówki?
za duzo w jakim sensie? przejsc moze, kaleka nie jest. z mama, albo
tata jako opieka. szczegolnie ten maly. tu nie chodzi o to, ze za daleko
do chodzenia samego w sobie, to za daleko dla samodzielnego
chodzenia dziecka malego.
>> mozliwe, mozliwe nawet, ze Xena tez jest szczegilnym przypadkiem.
>> jednak z rozlozen domkow i blokow, smiem twierdzic, ze dzieci z domkow
>> tak blisko do siebie nie maja, jak dzieci z blokow.
>
> No ale co to jest za problem, że dziecko będzie iść dziesięć minut, a nie
> pięć?
jw.
>
> [...]
>>> No dobrze, ale chociażby przy tej przykładowej Legnickiej bloki sa po
>>> obu
>>> stronach, czyli mogą tam być dzieci w takiej samej sytuacji jak Twoja.
>>
>> a teraz wyobraz sobie domki zamist blokow. mniej dzieci bedzie mieszkac,
>> jest wiec mniejsza szansa ze beda mialy kolezanki z tej samej strony
>> Legnickiej.
>
> Ty chyba zakładasz, że jak domki, to cztery obok siebie i ani jednego
> więcej.
dajmy na to - 20 domkow i 20 blokow po tej samej stronie Legnickiej.
gdzie jest wieksza szansa spotkania dziecka z tej samej klasy?
>> iz w blokach po tej samej stronie Legnickiej bedzie wiecej dzieci wciaz
>> niz gdyby to byly domki. sa wiec wieszke szanse, ze bedzie tam tez
>> mieszkac koleznka z klasy.
>
> Ale czemu ma być więcej dzieci, niż w domkach? Powtarzam pytanie: czy
> domki
> stoją wyłącznie w gettach po cztery sztuki?
jw. wymysl cyfre ktora cie usatysfakcjonuje odnosnie domkow, a potem
daj ta sama na osiedlu blokow, moga byc nawet 4 pietrowe, bo 10
pietrowe byly chyba juz dla Ciebie za duzym szokiem. i pomysl, gdzie
wiecej ludzi bedzie mieszkac.
>>> No i gdyby nie ta ulica, to przecież nie byłoby problemu, nie?
>>
>> bylby. wciaz domki sa dalej od siebie oddalone, niz blok. w bloku
>> mozna zejs z 10 pietra na parter zeby isc do kolezanki, a w domkach
>> z domu trzeba ywjsc.
>
> A najlepiej to w ogóle nie wychodzić z mieszkania i oglądać Cartoon
> Network,
> co? Litościwie zignoruję ten argument, jakoby koniecznośc wyjścia z domu
> uniemożliwiała odwiedzanie innych ludzi.
nie wiem teraz czy sie wyglupiasz, czy rzeczywiscie nie kumasz zuplenie
o co chodziz t tym wychodzeniem z domu. wciaz licze jednak
na Twoja inteligencje i potraktuje to jako zart.
>
> [...]
>>> Ale rejon dla podstawówki to taki właśnie stosunkowo nieduży obszar.
>>> Jeżeli
>>> nie przecina go żadna szczególnie duża ulica, to co za problem, żeby się
>>> dzieci odwiedzały niezależnie od rodzaju domu?
>>
>> nie wiem gdzie mieszkasz, ja mieszkalam w Krakowie, do podstwowoki
>> nalezal duzy obszar,
>
> Jaki duży? I jakiej wielkości to była szkoła?
nie umiem powiedziec liczbowo, podstwowoka miala zasieg
domkow jednorodzinnych i to nie jednego osielda oraz
kilku osieldi blokowych. miala po kilka klas tego samego stopnia,
w systemie zmianowym. ile dzieci bylo, tez liczbowo nie wiem.
iwon(k)a
>> bo domki jednordzonne zajmuja wiecej mijesca powierzchniowo, i bedzie
>> dalejz domku do domku niz z klatki schodwej do klatki.
>
> No i co z tego, że dalej? Przecież nie siedem mil przez las, tylko góra
> dziesięć-piętnaście minut piechotą. O rowerze nie wspominając. W pierwszej
> klasie takie straszliwe odległości się u mnie pokonywało samodzielnie. Nie
> powiesz mi chyba, że normalne dziecko przerasta przejście takiego odcinka.
nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale 6-7-8 latka samego _ja_ nie
puscilabym. i nie tylko ja. widac nie masz jeszcze takiego dziecka,
cosik mi sie zdaje :))
>
>>>> jesli bedzie mieszkalo na osiedlu domkow, dwie ulice dalej, zaden.
>>>> kolezanka moze nawet byc sasiadka. raaany. czego Ty czlowieku nie
>>>> rozumiesz? nie rozpatrujemy pojedynczych przypadkow, a statystycznych.
>>>
>>> No oczywiście. Więc statystycznie dzieci do szkoły biorą się chyba z
>>> jakiegoś dość małego obszaru, nie?
>>
>> nie tak znowu malego
>
> No moja podstawówka (osiem klas razy trzy grupy, czyli taka chyba
> przeciętna) brała się zasdniczo z obszaru jakieś 2x2 kilometry. Chyba mi
> nie
> powiesz, że to jest za dużo dla ucznia podstawówki?
za duzo w jakim sensie? przejsc moze, kaleka nie jest. z mama, albo
tata jako opieka. szczegolnie ten maly. tu nie chodzi o to, ze za daleko
do chodzenia samego w sobie, to za daleko dla samodzielnego
chodzenia dziecka malego.
>> mozliwe, mozliwe nawet, ze Xena tez jest szczegilnym przypadkiem.
>> jednak z rozlozen domkow i blokow, smiem twierdzic, ze dzieci z domkow
>> tak blisko do siebie nie maja, jak dzieci z blokow.
>
> No ale co to jest za problem, że dziecko będzie iść dziesięć minut, a nie
> pięć?
jw.
>
> [...]
>>> No dobrze, ale chociażby przy tej przykładowej Legnickiej bloki sa po
>>> obu
>>> stronach, czyli mogą tam być dzieci w takiej samej sytuacji jak Twoja.
>>
>> a teraz wyobraz sobie domki zamist blokow. mniej dzieci bedzie mieszkac,
>> jest wiec mniejsza szansa ze beda mialy kolezanki z tej samej strony
>> Legnickiej.
>
> Ty chyba zakładasz, że jak domki, to cztery obok siebie i ani jednego
> więcej.
dajmy na to - 20 domkow i 20 blokow po tej samej stronie Legnickiej.
gdzie jest wieksza szansa spotkania dziecka z tej samej klasy?
>> iz w blokach po tej samej stronie Legnickiej bedzie wiecej dzieci wciaz
>> niz gdyby to byly domki. sa wiec wieszke szanse, ze bedzie tam tez
>> mieszkac koleznka z klasy.
>
> Ale czemu ma być więcej dzieci, niż w domkach? Powtarzam pytanie: czy
> domki
> stoją wyłącznie w gettach po cztery sztuki?
jw. wymysl cyfre ktora cie usatysfakcjonuje odnosnie domkow, a potem
daj ta sama na osiedlu blokow, moga byc nawet 4 pietrowe, bo 10
pietrowe byly chyba juz dla Ciebie za duzym szokiem. i pomysl, gdzie
wiecej ludzi bedzie mieszkac.
>>> No i gdyby nie ta ulica, to przecież nie byłoby problemu, nie?
>>
>> bylby. wciaz domki sa dalej od siebie oddalone, niz blok. w bloku
>> mozna zejs z 10 pietra na parter zeby isc do kolezanki, a w domkach
>> z domu trzeba ywjsc.
>
> A najlepiej to w ogóle nie wychodzić z mieszkania i oglądać Cartoon
> Network,
> co? Litościwie zignoruję ten argument, jakoby koniecznośc wyjścia z domu
> uniemożliwiała odwiedzanie innych ludzi.
nie wiem teraz czy sie wyglupiasz, czy rzeczywiscie nie kumasz zuplenie
o co chodziz t tym wychodzeniem z domu. wciaz licze jednak
na Twoja inteligencje i potraktuje to jako zart.
>
> [...]
>>> Ale rejon dla podstawówki to taki właśnie stosunkowo nieduży obszar.
>>> Jeżeli
>>> nie przecina go żadna szczególnie duża ulica, to co za problem, żeby się
>>> dzieci odwiedzały niezależnie od rodzaju domu?
>>
>> nie wiem gdzie mieszkasz, ja mieszkalam w Krakowie, do podstwowoki
>> nalezal duzy obszar,
>
> Jaki duży? I jakiej wielkości to była szkoła?
nie umiem powiedziec liczbowo, podstwowoka miala zasieg
domkow jednorodzinnych i to nie jednego osielda oraz
kilku osieldi blokowych. miala po kilka klas tego samego stopnia,
w systemie zmianowym. ile dzieci bylo, tez liczbowo nie wiem.
iwon(k)a
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-07-14 15:41
"kolorowa" wrote in message
(...)
. Kolegów i koleżanek w okolicy dzieci "domkowe" mają
> ilość zdecydowanie niewystarczającą. Z drugiej strony mojemu synowi też
> towarzystwo podwórkowe specjalnie nie podpasowało i najlepiej czuje się z
> kumplami ze szkoły. W związku z czym do kolegów i tak go wożę;))
dokladnie o tym mowie. mialam to samo :)
iwon(K)a
(...)
. Kolegów i koleżanek w okolicy dzieci "domkowe" mają
> ilość zdecydowanie niewystarczającą. Z drugiej strony mojemu synowi też
> towarzystwo podwórkowe specjalnie nie podpasowało i najlepiej czuje się z
> kumplami ze szkoły. W związku z czym do kolegów i tak go wożę;))
dokladnie o tym mowie. mialam to samo :)
iwon(K)a
napisał/a:
~Paweł Pluta
2006-07-14 15:44
On Fri, 14 Jul 2006 15:39:37 +0200, Marzena i Cyprian
wrote:
> Paweł Pluta napisał(a):
>> On Fri, 14 Jul 2006 15:01:09 +0200, Marzena i Cyprian
>> wrote:
>>> Paweł Pluta napisał(a):
>>> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>>>> dzielnicy,
>>> Pierwsze słyszę...
>>
>> Brzeg Trójkąta, koło dworca?
>>
>
> Wcześniej sugerowałeś Oporów. A "trójkąt" jak to "trójkąt", wiadomo czym
> pachnie
Na Oporowie gniazdo rodzinne Ale teraz tam nie mieszkam A Trójkąt
wcale nie jest taki zły, przynajmniej ten brzeg. Acz takiej bandy
paranoików, jak mam w swojej klatce schodowej, to jeszcze nie widziałem. Sam
bym im coś ukradł, podpalił, albo wtłukł, bo żaden złoczyńca od lat im tego
nie zrobił i taka piękna paranoja sie marnuje, ale mi się nie chce
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
wrote:
> Paweł Pluta napisał(a):
>> On Fri, 14 Jul 2006 15:01:09 +0200, Marzena i Cyprian
>> wrote:
>>> Paweł Pluta napisał(a):
>>> Wiesz, ja też mieszkam w podobno niebezpiecznej
>>>> dzielnicy,
>>> Pierwsze słyszę...
>>
>> Brzeg Trójkąta, koło dworca?
>>
>
> Wcześniej sugerowałeś Oporów. A "trójkąt" jak to "trójkąt", wiadomo czym
> pachnie
Na Oporowie gniazdo rodzinne Ale teraz tam nie mieszkam A Trójkąt
wcale nie jest taki zły, przynajmniej ten brzeg. Acz takiej bandy
paranoików, jak mam w swojej klatce schodowej, to jeszcze nie widziałem. Sam
bym im coś ukradł, podpalił, albo wtłukł, bo żaden złoczyńca od lat im tego
nie zrobił i taka piękna paranoja sie marnuje, ale mi się nie chce
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
napisał/a:
~Iwon\\(k\\)a"
2006-07-14 15:49
"Paweł Pluta" wrote in message
>> chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
>> tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
>
> Ale od Iła-76 głośniejsze być nie mają szansy, a Iły to u mnie bywają. Nic
> strasznego.
wiesz gdybym nie widziala paru lotnisk wiecej niz Balice
pod Krakowem, pewno bym teraz Ci przyznala racje.
ale niestety nie przynam, mozesz sobie zyc dalej w swoim
cichym swiatku z Ilami :)
> No, NIMBY to zawsze był problem.
NIMBY? a co to?
iwon(k)a
>> chyba nie wiesz o czym mowisz, albo samoloty lataja
>> tam male. odrzutowe duze Boeingi sa glosne. widac lotnisko
>
> Ale od Iła-76 głośniejsze być nie mają szansy, a Iły to u mnie bywają. Nic
> strasznego.
wiesz gdybym nie widziala paru lotnisk wiecej niz Balice
pod Krakowem, pewno bym teraz Ci przyznala racje.
ale niestety nie przynam, mozesz sobie zyc dalej w swoim
cichym swiatku z Ilami :)
> No, NIMBY to zawsze był problem.
NIMBY? a co to?
iwon(k)a
napisał/a:
~Marzena i Cyprian
2006-07-14 15:52
Paweł Pluta napisał(a):
>
> Na Oporowie gniazdo rodzinne
To o jakiej "wsi" pisałeś?
A Trójkąt
> wcale nie jest taki zły,
Taaa... zwłaszcza te kartki "na nasze podwórko komornik nie zagląda"
Marzena
>
> Na Oporowie gniazdo rodzinne
To o jakiej "wsi" pisałeś?
A Trójkąt
> wcale nie jest taki zły,
Taaa... zwłaszcza te kartki "na nasze podwórko komornik nie zagląda"
Marzena
napisał/a:
~Paweł Pluta
2006-07-14 16:00
On Fri, 14 Jul 2006 08:40:39 -0500, Iwon(k)a
wrote:
> "Paweł Pluta" wrote in message
> news:slrnebehbv.lub.ppawel@chlor.kofeina.net...
>
>>> bo domki jednordzonne zajmuja wiecej mijesca powierzchniowo, i bedzie
>>> dalejz domku do domku niz z klatki schodwej do klatki.
>>
>> No i co z tego, że dalej? Przecież nie siedem mil przez las, tylko góra
>> dziesięć-piętnaście minut piechotą. O rowerze nie wspominając. W pierwszej
>> klasie takie straszliwe odległości się u mnie pokonywało samodzielnie. Nie
>> powiesz mi chyba, że normalne dziecko przerasta przejście takiego odcinka.
>
> nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale 6-7-8 latka samego _ja_ nie
> puscilabym. i nie tylko ja. widac nie masz jeszcze takiego dziecka,
> cosik mi sie zdaje :))
Ale byłem takim dzieckiem i pamiętam, co robiłem. I nie była to żadna
ekstrawagancja moich rodziców.
[...]
>>> nie tak znowu malego
>>
>> No moja podstawówka (osiem klas razy trzy grupy, czyli taka chyba
>> przeciętna) brała się zasdniczo z obszaru jakieś 2x2 kilometry. Chyba mi
>> nie
>> powiesz, że to jest za dużo dla ucznia podstawówki?
>
> za duzo w jakim sensie? przejsc moze, kaleka nie jest. z mama, albo
> tata jako opieka. szczegolnie ten maly. tu nie chodzi o to, ze za daleko
> do chodzenia samego w sobie, to za daleko dla samodzielnego
> chodzenia dziecka malego.
Patrzę akurat na plan miasta. Od zerówkowego wieku bez żadnych sensacji
pokonywałem dziesięcio-piętnastominutową trasę choćby z domu na religię. Bo
szkołę miałem trzy minuty od domu i nikt mnie tam nie prowadził ani razu. Po
drodze było jakieś pięć czy sześć skrzyżowań osiedlowych. Na koniec osiedla,
gdzie czasem chodziłem było jeszcze z może dziesięć minut. Nie pamiętam,
żeby mi się matka przestraszyła, jak powiedziałem, że tam byłem odprowadzić
koleżankę po szkole. Jako pierwszak.
[...]
>> Ty chyba zakładasz, że jak domki, to cztery obok siebie i ani jednego
>> więcej.
>
> dajmy na to - 20 domkow i 20 blokow po tej samej stronie Legnickiej.
> gdzie jest wieksza szansa spotkania dziecka z tej samej klasy?
No weź mnie nie rozśmieszaj. Dwadzieścia domków to pewnie, że to jest
żałosna enklawka gdzieś wduszona. Ja mówię o normalnym osiedlu, z którego da
się zebrać jakąś szkołę. Setka ludzi? Niecała? Jak pogadamy o tysiącu, o
dwustu-trzystu domkach to to będzie miało sens. Żeby to był normalnie
funkcjonujący organizm, a nie pomyłka urbanistów.
[...]
>>>> No i gdyby nie ta ulica, to przecież nie byłoby problemu, nie?
>>>
>>> bylby. wciaz domki sa dalej od siebie oddalone, niz blok. w bloku
>>> mozna zejs z 10 pietra na parter zeby isc do kolezanki, a w domkach
>>> z domu trzeba ywjsc.
>>
>> A najlepiej to w ogóle nie wychodzić z mieszkania i oglądać Cartoon
>> Network,
>> co? Litościwie zignoruję ten argument, jakoby koniecznośc wyjścia z domu
>> uniemożliwiała odwiedzanie innych ludzi.
>
> nie wiem teraz czy sie wyglupiasz, czy rzeczywiscie nie kumasz zuplenie
> o co chodziz t tym wychodzeniem z domu. wciaz licze jednak
> na Twoja inteligencje i potraktuje to jako zart.
Piszę tak samo poważnie jak Ty, że "z domu trzeba wyjść" i że to jest, jak
rozumiem, problem dla Ciebie.
[...]
>> Jaki duży? I jakiej wielkości to była szkoła?
>
> nie umiem powiedziec liczbowo, podstwowoka miala zasieg
> domkow jednorodzinnych i to nie jednego osielda oraz
> kilku osieldi blokowych. miala po kilka klas tego samego stopnia,
> w systemie zmianowym. ile dzieci bylo, tez liczbowo nie wiem.
W kontekście tej mizernej wysepki domków to w ogóle nie ma o czym gadać.
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.
wrote:
> "Paweł Pluta" wrote in message
> news:slrnebehbv.lub.ppawel@chlor.kofeina.net...
>
>>> bo domki jednordzonne zajmuja wiecej mijesca powierzchniowo, i bedzie
>>> dalejz domku do domku niz z klatki schodwej do klatki.
>>
>> No i co z tego, że dalej? Przecież nie siedem mil przez las, tylko góra
>> dziesięć-piętnaście minut piechotą. O rowerze nie wspominając. W pierwszej
>> klasie takie straszliwe odległości się u mnie pokonywało samodzielnie. Nie
>> powiesz mi chyba, że normalne dziecko przerasta przejście takiego odcinka.
>
> nie wiem w jakim wieku masz dzieci, ale 6-7-8 latka samego _ja_ nie
> puscilabym. i nie tylko ja. widac nie masz jeszcze takiego dziecka,
> cosik mi sie zdaje :))
Ale byłem takim dzieckiem i pamiętam, co robiłem. I nie była to żadna
ekstrawagancja moich rodziców.
[...]
>>> nie tak znowu malego
>>
>> No moja podstawówka (osiem klas razy trzy grupy, czyli taka chyba
>> przeciętna) brała się zasdniczo z obszaru jakieś 2x2 kilometry. Chyba mi
>> nie
>> powiesz, że to jest za dużo dla ucznia podstawówki?
>
> za duzo w jakim sensie? przejsc moze, kaleka nie jest. z mama, albo
> tata jako opieka. szczegolnie ten maly. tu nie chodzi o to, ze za daleko
> do chodzenia samego w sobie, to za daleko dla samodzielnego
> chodzenia dziecka malego.
Patrzę akurat na plan miasta. Od zerówkowego wieku bez żadnych sensacji
pokonywałem dziesięcio-piętnastominutową trasę choćby z domu na religię. Bo
szkołę miałem trzy minuty od domu i nikt mnie tam nie prowadził ani razu. Po
drodze było jakieś pięć czy sześć skrzyżowań osiedlowych. Na koniec osiedla,
gdzie czasem chodziłem było jeszcze z może dziesięć minut. Nie pamiętam,
żeby mi się matka przestraszyła, jak powiedziałem, że tam byłem odprowadzić
koleżankę po szkole. Jako pierwszak.
[...]
>> Ty chyba zakładasz, że jak domki, to cztery obok siebie i ani jednego
>> więcej.
>
> dajmy na to - 20 domkow i 20 blokow po tej samej stronie Legnickiej.
> gdzie jest wieksza szansa spotkania dziecka z tej samej klasy?
No weź mnie nie rozśmieszaj. Dwadzieścia domków to pewnie, że to jest
żałosna enklawka gdzieś wduszona. Ja mówię o normalnym osiedlu, z którego da
się zebrać jakąś szkołę. Setka ludzi? Niecała? Jak pogadamy o tysiącu, o
dwustu-trzystu domkach to to będzie miało sens. Żeby to był normalnie
funkcjonujący organizm, a nie pomyłka urbanistów.
[...]
>>>> No i gdyby nie ta ulica, to przecież nie byłoby problemu, nie?
>>>
>>> bylby. wciaz domki sa dalej od siebie oddalone, niz blok. w bloku
>>> mozna zejs z 10 pietra na parter zeby isc do kolezanki, a w domkach
>>> z domu trzeba ywjsc.
>>
>> A najlepiej to w ogóle nie wychodzić z mieszkania i oglądać Cartoon
>> Network,
>> co? Litościwie zignoruję ten argument, jakoby koniecznośc wyjścia z domu
>> uniemożliwiała odwiedzanie innych ludzi.
>
> nie wiem teraz czy sie wyglupiasz, czy rzeczywiscie nie kumasz zuplenie
> o co chodziz t tym wychodzeniem z domu. wciaz licze jednak
> na Twoja inteligencje i potraktuje to jako zart.
Piszę tak samo poważnie jak Ty, że "z domu trzeba wyjść" i że to jest, jak
rozumiem, problem dla Ciebie.
[...]
>> Jaki duży? I jakiej wielkości to była szkoła?
>
> nie umiem powiedziec liczbowo, podstwowoka miala zasieg
> domkow jednorodzinnych i to nie jednego osielda oraz
> kilku osieldi blokowych. miala po kilka klas tego samego stopnia,
> w systemie zmianowym. ile dzieci bylo, tez liczbowo nie wiem.
W kontekście tej mizernej wysepki domków to w ogóle nie ma o czym gadać.
Paweł Pluta
--
-.-. --.. . -- ..- -- --- -- ... ... . -. -. .. . ---
-.. .--. --- .-- .. .- -.. .- --- -.. -... .. --- .-.