Studia czy malzenstwo?

napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 07:56
W wiadomości
siwa pisze:

> Na pierwszym roku Akademii Medycznej kiedyś było 10 godzin na uczelni,
> 10 godzin na naukę i 4 godziny snu. OIDP na lekarskim była jedna
> osoba, która musiała pracować, bo miała już rodzinę i wytrwała do
> pierwszej sesji.
> Potem jest trochę lepiej...
> A u zaocznego lekarza to ja bym sie nie chciała leczyć chyba...

A tak z ciekawości - czy jest w ogóle zaoczna medycyna?
Kiedyś nie było.

--
Nixe
napisał/a: ~bazyli4" 2006-09-06 09:03

Użytkownik "Jacek" napisał w wiadomości


> PS. W Twoje wypowiedzi zauwazylem czeste uzywania slowo rodzice. Czy
nie
> czas juz aby jednak utrzymanie na studiach dziennych wziasc bardziej
na
> siebie ?

Medyczne? Jak? Przez pięć lat zapłaciłem czesnego na filozofii tyle, ile
kosztuje rok wieczorowej, bodajże w Łodzi... chcesz się uczyć u medyka
który notorycznie śpi na zajęciach? Czy jej proponujesz agencję
towarzyską tak na dwie godzinki dziennie?

Pzdr
Paweł


napisał/a: ~Jacek" 2006-09-06 09:39

Użytkownik "bazyli4" napisał w wiadomości
> Medyczne? Jak? Przez pięć lat zapłaciłem czesnego na filozofii tyle, ile
> kosztuje rok wieczorowej, bodajże w Łodzi...

Nie wiem co to ma do rzeczy, to nie ja proponowałem jej studia zaoczne.

> chcesz się uczyć u medyka

Chciałeś chyba napisać leczyć ?

> który notorycznie śpi na zajęciach? Czy jej proponujesz agencję
> towarzyską tak na dwie godzinki dziennie?

Nie mam konkretnej propozycji, wiem jednak że da się pogodzić pracę ze
studiami dziennymi.
I nie po to aby płacić czesne tylko po to aby nauczyć się innego spojrzenia
na pracę, w tym przypadku pracę lekarza.

Jacek




napisał/a: ~Krzychu 2006-09-06 09:42
Jacek napisał(a):
>
> Nie mam konkretnej propozycji, wiem jednak że da się pogodzić pracę ze
> studiami dziennymi.

Nie wiem jakie studia skończyłeś, ale przyjmij na wiarę, że nie każde
studia dzienne (szczególnie na pierwszych latach) da się pogodzić z
pracą która byłaby wykonywana w "rozsądnym" wymiarze etatowym.

--
Pozdrawiam
Krzysztof Smyk .::s_krzychu[maupa]poczta[kropka]onet[kropka]pl::.
>> Jeżeli problem można rozwiązać - nie ma się czym martwić
>> Jeżeli problemu nie można rozwiązać - nie ma się po co martwić.
napisał/a: ~Lia 2006-09-06 09:44
Dnia 2006-09-06 09:39:15 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *Jacek* skreślił te oto słowa:

> I nie po to aby płacić czesne tylko po to aby nauczyć się innego spojrzenia
> na pracę, w tym przypadku pracę lekarza.

Kręcisz. Wczesniej proponowałes prace w celu utrzymywania sie
samodzielnemu, a nie via rodziców.


--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID iskanna@jabberpl.org

It's life's illusions I recall. I really don't know life at all.
napisał/a: ~bazyli4" 2006-09-06 10:07

Użytkownik "Jacek" napisał w wiadomości


> Nie wiem co to ma do rzeczy, to nie ja proponowałem jej studia
zaoczne.

No ale i nie ja proponuję, żeby się wzięła za medycynę i robiła na
etacie. Nawet przy kursach szybkiego czytania dobra nie będzie, a jak
się i tak prześliźnie, to dobra nie będzie. A ja nie mówię o skończeniu
studiów po to, żeby mieć lek.med. czy jakiegoś magazyniera przed
nazwiskiem, tylko żeby być w zawodzie dobrym później...


> Chciałeś chyba napisać leczyć ?

Z jednej strony tak, z drugiej, wychodząc od medyka nabierasz jednak
pewnej wiedzy ;o)


> Nie mam konkretnej propozycji, wiem jednak że da się pogodzić pracę ze
> studiami dziennymi.
> I nie po to aby płacić czesne tylko po to aby nauczyć się innego
spojrzenia
> na pracę, w tym przypadku pracę lekarza.

Khm... ja wiem, że ten trend od niejakiego czasu ma się dobrze...
roznosicielstwo gazet, barmanowanie po nocach... to wszystko dobrze,
tylko nie czyńmy z konieczności cnoty... skoro jej rodziców stać na to,
by mogła spokojnie studiować (nie zaś paradygmat 'płacimy, masz być
lekarzem i już!) to trzeba temu tylko przyklasnąć, bo inwestując w jej
czas, jeśli ona to docenia, inwestują w jej umysł i zdolności. Ona
powinna, jeśłi ma głód wiedzy, biegać sobie po wolontariatach i patrzeć,
patrzeć i uczyć się... a nie dorabiać, byle tylko 'znaleźć inną
perspektywę'. Może ma akurat dostatecznie dobrą.

Pzdr
Paweł


napisał/a: ~Qrczak" 2006-09-06 10:48
Użytkownik "Nixe" napisał w wiadomości
>W wiadomości
> siwa pisze:
>
>> Na pierwszym roku Akademii Medycznej kiedyś było 10 godzin na uczelni,
>> 10 godzin na naukę i 4 godziny snu. OIDP na lekarskim była jedna
>> osoba, która musiała pracować, bo miała już rodzinę i wytrwała do
>> pierwszej sesji.
>> Potem jest trochę lepiej...
>> A u zaocznego lekarza to ja bym sie nie chciała leczyć chyba...
>
> A tak z ciekawości - czy jest w ogóle zaoczna medycyna?
> Kiedyś nie było.

Nie ma. I jest to też jeden z niewielu kierunków studiów, gdzie nie dokonano
podziału na licencjat i magisterkę. I mam nadzieję, że nigdy nie będzie.

Qra
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 11:00
"Jacek" napisał

> Nie mam konkretnej propozycji, wiem jednak że da się pogodzić pracę ze
> studiami dziennymi.

Z całym szacunkiem, ale kompletnie nie wiesz co piszesz.
Może studia uniwersyteckie (paręnaście godzin tygodniowo głównie wykładów i
ćwiczeń) da się faktycznie połączyć z pracą zawodową. Ale nie o tym tutaj
mowa.
Na temat medycyny napisała Ci już Siwa. Podobnie ma się sprawa ze studiami
na uczelniach technicznych. Dopiero na ostatnich dwóch latach faktycznie
można pomyśleć o jakimś zarabianiu na swoje utrzymanie.

N.
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 11:02
"Qrczak" napisał

> Nie ma.

I całe szczęście.
(BTW - czy w związku z tym nie jest to post jakiegoś trolla?

N.
napisał/a: ~Lukasz Kozicki 2006-09-06 11:06
Qrczak wrote:

> I jest to też jeden z niewielu kierunków studiów, gdzie nie dokonano
> podziału na licencjat i magisterkę. I mam nadzieję, że nigdy nie będzie.

Oj, nie mów za szybko. Za Dużą Kałużą jest coś takiego jak ratownik.
Nie wiem dokładnie na czym to polega, AFAIK to ludzie po krótkich
studiach, którzy nie mają uprawnień lekarskich, ale zajmują się
pierwszą pomocą. Nie miałbym nic przeciwko temu by w Polsce też
coś takiego było - przynajmniej odciążaliby lekarzy w banalnych
sprawach.

Pozdr,
--
ŁK
napisał/a: ~Dunia 2006-09-06 11:14
Nixe wrote:

> Może studia uniwersyteckie (paręnaście godzin tygodniowo głównie wykładów i
> ćwiczeń)

Hyhyhy... ja cos takiego poznalam dopiero na siodmym semestrze (chyba).

D. (po uniwersytecie)
--
Sharks cause fatal injuries to about 12-25 humans per year.
Humans kill about 100 million sharks per year.
napisał/a: ~Basia Z." 2006-09-06 11:15

Użytkownik "Lukasz Kozicki" :

> Oj, nie mów za szybko. Za Dużą Kałużą jest coś takiego jak ratownik.
> Nie wiem dokładnie na czym to polega, AFAIK to ludzie po krótkich
> studiach, którzy nie mają uprawnień lekarskich, ale zajmują się
> pierwszą pomocą. Nie miałbym nic przeciwko temu by w Polsce też
> coś takiego było - przynajmniej odciążaliby lekarzy w banalnych
> sprawach.

W Polsce tez są takie wydziały na niektórych AM, ale o ile wiem to też nie
zaoczne.
Sporo się na ten temat ostatnio dyskutowało (np. kto powinien jeździć w
karetce, czy zawsze konieczny jest lekarz, czy lepiej aby to był ratownik).

Pozdrowienia.

Basia