Studia czy malzenstwo?

napisał/a: ~Elske 2006-09-06 20:32
Lukasz Kozicki napisał(a):

> Innymi słowy radzisz, by szybko rodziła dzieci, by już za
> kilkanaście lat, na uniwersytecie 3-go wieku, będzie miała
> czas dla siebie?

Nie. Innymi słowy twierdzę, że uczyć można się równie dobrze z lekko
podrośniętymi dziećmi i nie one stanowią tutaj przeszkodę.

> Chyba sama się zamotałaś w swojej arguemntacji, albo trochę
> pomyliły Ci się słowa "warto" z "można spróbować" (lub coś
> w tym stylu).

W niczym się nie zamotałam. Po prostu wszelkimi sposobami próbujesz nie
zrozumieć tego, co napisałam.
Abstrahując od omawianej sytuacji można:
a) wyszaleć się, skończyć studia i późno założyć rodzinę
b) Wcześnie założyć rodzinę, skończyć studia i poszaleć

Obie opcje mają swoje zady i walety i nie ma sensu demonizować jednej i
gloryfikować drugiej.

O tym cały czas piszę i tego (że o tym piszę) z nieznanych mi przyczyn
nie jesteś w stanie przyjąć do wiadomości.

E.

--
*Archeologom udało się całkowicie odszyfrować napis
na płytach darowanych Mojżeszowi. Przykazanie było
tylko jedno: "Nie z czasownikami pisze się osobno:
nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż...*
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 21:04
W wiadomości
Elske pisze:

> tak właśnie uważam. Do tego uważam, że człowiek wtedy ma zupełnie inne
> podejście do nauki. Wie o co i po co walczy. A nie tylko wyobraża
> sobie.

Znasz z autopsji obie te sytuacje?
Bo ja poniekąd znam, a moje doświadczenie mówi mi, że różnica jest tak
diametralna, że nie ma nawet sensu dyskutować na ten temat.

>> nie wyobrażam sobie sytuacji, by dziewczyna, która
>> w wieku 20 lat wychodzi za mąż, rodzi dziecko/dzieci, zdołała po
>> odchowaniu jego/ich rozpocząć dzienne studia o bardzo wysokim stopniu
>> trudności.

> Bo? Zgąbczała?

Nie, bo najzwyczajniej w świecie nie da sobie rady, a jeśli nawet, to
zostanie z niej wrak, a nie spełniona kobieta.
BTW - skończyłaś bez problemu trudne i wymagające dyspozycyjności 5-6-letnie
studia dzienne z dzieckiem/dziećmi u boku? Jeśli tak, to zwracam honor i
biję pokłony.

--
Nixe
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 21:10
W wiadomości
Iwon(k)a pisze:

> wiele kobiet tak robi,

I studiuje dziennie po kilka godzin mając małe dzieci w domu i pracując na
utrzymanie rodziny?
Jestem pod wrażeniem. Ja nie znam takich osób.
Wszystkie moje znajome, które podjęły naukę po założeniu rodziny i urodzeniu
dzieci studiują zaocznie (często poprzestając na licencjacie, bo nie mają
albo czasu, albo sił albo pieniędzy), ponieważ zarobić na chleb też kiedyś
trzeba, a doba nie trwa 48 godzin.

Naprawdę nikt mnie nie przekona, że studiowanie wtedy, gdy ma się do tego
najlepsze warunki (młodość, wolność, świeżość umysłu) jest identyczne ze
studiowaniem, gdy ma się masę innych problemów na głowie. Nie twierdzę, że
to drugie jest niemożliwe. Twierdzę, że jest o niebo trudniejsze i nie
każdego stać na to (w sensie duchowym), by sprostał takiemu wyzwaniu.

--
Nixe
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 21:16
W wiadomości
Elske pisze:

> Nie. Innymi słowy twierdzę, że uczyć można się równie dobrze z lekko
> podrośniętymi dziećmi i nie one stanowią tutaj przeszkodę.

Elske, wszystko można i nikt temu nie zaprzecza.
Jednak z tego, co piszesz wynika, że nie widzisz przeszkód, by 19-letnia
dziewczyna założyła rodzinę, urodziła dzieci, a studia przełożyła "na
potem", bo tak też się da. Co z tego, że się da? Ważniejsze chyba jednak
jest to jakim kosztem podejmie tę naukę teraz, a jakim (o wiele większym)
podejmie ją za kilka(naście) lat.
Czy swojej córce w tym wieku powiesz "Jeśli chcesz, to załóż teraz rodzinę;
studia możesz zrobić zawsze" czy raczej będziesz starała się nakłonić ją, by
najpierw zdobyła wykształcenie, pracę i stanęła stabilnie na nogi, a potem
myślała o mężu i dzieciach?

> Abstrahując od omawianej sytuacji można:
> a) wyszaleć się, skończyć studia i późno założyć rodzinę
> b) Wcześnie założyć rodzinę, skończyć studia i poszaleć
> Obie opcje mają swoje zady i walety i nie ma sensu demonizować jednej
> i gloryfikować drugiej.

A jakie wady ma pierwsza opcja, bo ja szczerze mówiąc nie widzę żadnych.

--
Nixe
napisał/a: ~Iwon\\(k\\)a" 2006-09-06 21:27
"Nixe" wrote in message news:edn6ff$23d4$1@news.mm.pl...

> I studiuje dziennie po kilka godzin mając małe dzieci w domu i pracując na
> utrzymanie rodziny?

po pierwsze nie male dzieci, bo wlasnie jest mowa o tych, ktorzy te dzieci
juz odchowali. po drugie jak juz pisalam w ktoryms poscie, nie pracuje sie,
bierze sie kredyt nie tylko na szkole ale i na utrzymanie.

> Jestem pod wrażeniem. Ja nie znam takich osób.

a ja znam. znam tez i siebie, choc ja nie musialam brac kredytu na zycie,
bo tz zarabial. a szkola kosztowala mnie $75 000.jednak kolezanki, samotne w
tym matki, braly kredyt i na zycie (circa $ 95 000)

> Wszystkie moje znajome, które podjęły naukę po założeniu rodziny i
> urodzeniu dzieci studiują zaocznie (często poprzestając na licencjacie, bo
> nie mają albo czasu, albo sił albo pieniędzy), ponieważ zarobić na chleb
> też kiedyś trzeba, a doba nie trwa 48 godzin.

jw. sa kredyty. co do mozliwosci umyslowych - nie ma znaczenia wiek. mozna
sie rozpedzic. umysl sie wycwiczy :)

>
> Naprawdę nikt mnie nie przekona, że studiowanie wtedy, gdy ma się do tego
> najlepsze warunki (młodość, wolność, świeżość umysłu) jest identyczne ze
> studiowaniem, gdy ma się masę innych problemów na głowie. Nie twierdzę, że
> to drugie jest niemożliwe. Twierdzę, że jest o niebo trudniejsze i nie
> każdego stać na to (w sensie duchowym), by sprostał takiemu wyzwaniu.

jest trudniejsze, ale nie jest niemolziwe. co wiecej mam porownanie bo miala
male dziecko na studiach, i teraz to dziecko juz podrosniete tez mialam
studiujac. bylo mi ciezej kiedy byla mala. teraz nie mialam zadnych
problemow. wrecz mialam nawet pomoc od odchowanego dziecka. co do stanu
ducha, ma sie wiecej motywacji studiujac juz niejako z wyoboru, a nie z
rozpedu.


iwon(k)a
napisał/a: ~Iwon\\(k\\)a" 2006-09-06 21:33
"Nixe" wrote in message news:edn63r$1q0l$1@news.mm.pl...
> Znasz z autopsji obie te sytuacje?
> Bo ja poniekąd znam, a moje doświadczenie mówi mi, że różnica jest tak
> diametralna, że nie ma nawet sensu dyskutować na ten temat.

ja znam. motywacja jest duza. jesli ktos sie decysujena takie
studia ma duza potywacje, wielu ludziom sie juz nie chce.
dzieci po liceum niejako z rozpedu, z popychu rodzicow, bo inni
tak robia itp laduja na studiach przepyachajac sie przez nie byle tylko
zdac egzamin. poniej decyzujac sie na takie studia wie sie juz dlaczego sie
idzie na ewidentne droge z wyrzeczeaniami.

>> Bo? Zgąbczała?
>
> Nie, bo najzwyczajniej w świecie nie da sobie rady, a jeśli nawet, to
> zostanie z niej wrak, a nie spełniona kobieta.

dlaczego??

> BTW - skończyłaś bez problemu trudne i wymagające dyspozycyjności
> 5-6-letnie studia dzienne z dzieckiem/dziećmi u boku?

ja skonczylam. gdyby nie pomoc niani/mamy i niesamowitym samozaparciem, nie
skonczylabym. teraz z podrosnieta corka, skonczylam bez niczyjej pomocy. a
porownujac studia w Polsce i tutaj, w Polsce mialam i tak wiecej czasu niz
tutaj.


iwon(k)a
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 21:42
W wiadomości
Iwon(k)a pisze:

> po pierwsze nie male dzieci, bo wlasnie jest mowa o tych, ktorzy te
> dzieci juz odchowali.

Czyli w jakim wieku?
Bo jeśli w wieku circa 4-7 lat, to nadal są to małe dzieci wymagające
jakiejś tam opieki.
Jeśli z kolei circa 8-10-letnie, to imho zaczynanie studiów dziennych (tu:
medycyna) w okolicach trzydziestki jest troszkę poronionym pomysłem.

> po drugie jak juz pisalam w ktoryms poscie, nie
> pracuje sie, bierze sie kredyt nie tylko na szkole ale i na
> utrzymanie.

A z czego się wobec tego ten kredyt spłaca?

>> Wszystkie moje znajome, które podjęły naukę po założeniu rodziny i
>> urodzeniu dzieci studiują zaocznie (często poprzestając na
>> licencjacie, bo nie mają albo czasu, albo sił albo pieniędzy),
>> ponieważ zarobić na chleb też kiedyś trzeba, a doba nie trwa 48
>> godzin.

> jw. sa kredyty.

Ale kredyt to nie darowizna - z czegoś go trzeba spłacić.
To dodatkowy problem na głowie.

> co do mozliwosci umyslowych - nie ma znaczenia wiek.
> mozna sie rozpedzic. umysl sie wycwiczy :)

Pisałam to już Elske - wszystko można.
Istotne jednak - przynajmniej dla mnie - jakim kosztem się to robi.

--
Nixe
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 21:48
W wiadomości
Iwon(k)a pisze:

> ja znam.

To znaczy? Kończyłaś jedne studia dzienne będąc bezdzietną panną na
utrzymaniu rodziców, a drugie studia dzienne mając własną rodzinę i dziecko
na utrzymaniu?

>> Nie, bo najzwyczajniej w świecie nie da sobie rady, a jeśli nawet, to
>> zostanie z niej wrak, a nie spełniona kobieta.

> dlaczego??

Bo po prostu ciężko jest:
- studiować na trudnych studiach dziennych
- mieć dzieci pod opieką
- pracować na utrzymanie rodziny
- mieć masę problemów, jakich nie ma się w wieku 19 lat
- nie mieć kompletnie żadnego czasu na swoje potrzeby
Nie każdy jest w stanie przejść taki kilkuletni kierat z uśmiechem na
ustach.
Nie każdy ma męża skłonnego (nawet nie chodzi o chęć, ale o możliwości) do
utrzymywania całej rodziny.
Nie każdy ma rodziców skłonnych do zajmowania się wnukami. I też nie chodzi
o chęci, ale o dyspozycyjność i możliwości.

--
Nixe
napisał/a: ~Iwon\\(k\\)a" 2006-09-06 22:03
"Nixe" wrote in message news:edn8an$63n$1@news.mm.pl...

>> po pierwsze nie male dzieci, bo wlasnie jest mowa o tych, ktorzy te
>> dzieci juz odchowali.
>
> Czyli w jakim wieku?

w wieku kiedy dziecko jest "odchowane"- imo po 10 roku zycia.

> Bo jeśli w wieku circa 4-7 lat, to nadal są to małe dzieci wymagające
> jakiejś tam opieki.

jakiejs tam- moze byc swietlica, klub, lub dom itp

> Jeśli z kolei circa 8-10-letnie, to imho zaczynanie studiów dziennych (tu:
> medycyna) w okolicach trzydziestki jest troszkę poronionym pomysłem.

ale dlaczego??
>
>> po drugie jak juz pisalam w ktoryms poscie, nie
>> pracuje sie, bierze sie kredyt nie tylko na szkole ale i na
>> utrzymanie.
>
> A z czego się wobec tego ten kredyt spłaca?

splaca sie kiedy juz zaczyna sie pracowac.

> Ale kredyt to nie darowizna - z czegoś go trzeba spłacić.
> To dodatkowy problem na głowie.

splaca sie po studiach, kiedy sie juz zarabia.

>
>> co do mozliwosci umyslowych - nie ma znaczenia wiek.
>> mozna sie rozpedzic. umysl sie wycwiczy :)
>
> Pisałam to już Elske - wszystko można.
> Istotne jednak - przynajmniej dla mnie - jakim kosztem się to robi.

wszystko zalezy od motywacji danej osoby. doswiadczylam i tego i tego.
zyje, mam sie dobrze, i jestem calkiem zadowolona. jak to sie mowi
"bez pracy nie ma kolaczy' ;)


iwon(K)a
napisał/a: ~Iwon\\(k\\)a" 2006-09-06 22:07
"Nixe" wrote in message news:edn8n2$f3i$1@news.mm.pl...

>> ja znam.
>
> To znaczy? Kończyłaś jedne studia dzienne będąc bezdzietną panną na
> utrzymaniu rodziców, a drugie studia dzienne mając własną rodzinę i
> dziecko na utrzymaniu?

bylam dzietna mezatka w Polsce, forse mialam ze stypednium naukowego,
i zarobkow weekendowych mojego tz, mieszkalam z rodzicami (po studiach
tez mieszkalam), drugie studia ta sama rodzina, starsze dziecko, tez
na utrzymaniu (jak i w pierwszej sytuacji), forsa z zarobkow tz. kredyt na
szkole.
>
>>> Nie, bo najzwyczajniej w świecie nie da sobie rady, a jeśli nawet, to
>>> zostanie z niej wrak, a nie spełniona kobieta.
>
>> dlaczego??
>
> Bo po prostu ciężko jest:
> - studiować na trudnych studiach dziennych
> - mieć dzieci pod opieką
> - pracować na utrzymanie rodziny
> - mieć masę problemów, jakich nie ma się w wieku 19 lat
> - nie mieć kompletnie żadnego czasu na swoje potrzeby
> Nie każdy jest w stanie przejść taki kilkuletni kierat z uśmiechem na
> ustach.

to samo mozna powiedziec o mlodej osobie.
kwestia motywacji, zorgaznizowania czasu, odpowiedzilanosci odnosnie dzieci
mniej, w znaczeniu- same moge zostac w domu, a nawet pomoga. mi bylo w domu
lzej kiedy studiowalam tutaj.


> Nie każdy ma męża skłonnego (nawet nie chodzi o chęć, ale o możliwości) do
> utrzymywania całej rodziny.

pisalam o kredytach.

> Nie każdy ma rodziców skłonnych do zajmowania się wnukami. I też nie
> chodzi o chęci, ale o dyspozycyjność i możliwości.

dlatego pozniej jest latwiej bo dzieci nie wymagaja opieki.


iwon(K)a
napisał/a: ~Nixe" 2006-09-06 22:15
W wiadomości
Iwon(k)a pisze:

> jakiejs tam- moze byc swietlica, klub, lub dom itp

Zwłaszcza po powrocie z zajęć, gdy zamiast zasiąść do zakuwania materiału na
kolokwium czy wejściówkę trzeba zająć się dzieckiem.

>> Jeśli z kolei circa 8-10-letnie, to imho zaczynanie studiów
>> dziennych (tu: medycyna) w okolicach trzydziestki jest troszkę
>> poronionym pomysłem.

> ale dlaczego??

Dlatego, że jest to wiek, w którym zasadniczo powinno się zacząć odcinać
kupony od tego, czego się człowiek w życiu nauczył i co sobie wypracował.
Czyli wiek, w którym po stanięciu stabilnie na nogi i po nabraniu
odpowiedzialności, można zacząć poważnie myśleć o założeniu rodziny. Tak, by
bez żadnych problemów móc się jej w pełni poświęcić i o nią zadbać.
Ty proponujesz rozwiązanie od tzw. d...y strony - najpierw "zabawa" w
rodzinę, w dzieci, a potem lub równolegle nauka i szukanie pracy. Nie neguję
tego, rozumiem, że niektórzy widzą w tym jakieś zalety. Dla mnie jednak jest
to sytuacja, do której sama bym nie dopuściła.

>> A z czego się wobec tego ten kredyt spłaca?

> splaca sie kiedy juz zaczyna sie pracowac.

Szczerze mówiąc nie słyszałam w Polsce o kredytach z tak daleko (kilka lat)
odroczonym terminem spłat.
Co jest zabezpieczeniem takiego kredytu w sytuacji, gdy jedynym żywicielem
rodziny 2+1 czy 2+2 jest ojciec, bo matka studiuje?

--
Nixe
napisał/a: ~Nika" 2006-09-06 22:17
Użytkownik "Qrczak" napisał w wiadomości
> Użytkownik "Nixe" napisał w wiadomości
> news:edlnum$2m5a$1@news.mm.pl...
>> A tak z ciekawości - czy jest w ogóle zaoczna medycyna?
>> Kiedyś nie było.
> Nie ma.
Ale niektóre uczelnie wprowadziły różne formy odpłatnych studiów
wieczorowych czy tez, jak to uroczo nazwywają "płatne studia niestacjonarne"
na wydziałach lekarskim, farmaceutycznym (AM w Poznaniu), dentystycznym
(CMUJ w Krakowie). Nie wiem, jak wygląda w takim przypadku plan studiów,
kosztuje to jakieś straszne pieniądze ale funkcjonuje.

--
Nika
Pisz tutaj
http://www.cerbermail.com/?MASYSQ8hEw