CO MOZNA UZNAC ZA ZDRADE???

napisał/a: zurma35 2007-11-18 11:49
Witam wszystkich i prosze o pomoc co mozna uznac z zdrade a czego nie???
Pytam dlatego gdyz dowiedzialem sie ze moja zona z ktora jestem juz 16lat a po slubie 13lat.
Ufalem jej bezgranicznie, no i to mnie zgubilo, bylem slepy. Ale to nie jest najwazniejsze pytane. Po rozmowie z zona a musicie wiedziec ze ja bardzo kocham, powiedziala mi ze do stosunku pluciowego nie doszlo, gdyz sie opamietala i sie wycofala, ale cala reszta czyli rozbieranie pocalunki pieszczoty byly, chce ratowac moje malzenstwo. Jestem taz zalamany bo to zrobila z naszym przyjacielem....tak o nim myslalem, nie jestem tez bez winy. ale powiedzcie mi jak to uznac czy byla zdrada czy nie bylo
napisał/a: ika116 2007-11-18 12:44
zurma 35 a jeśli ktoś ci na tym forum powie, że to nie była zdrada, to będzie ci lżej? Czy wtedy będzie łatwiej ratować małżeństwo? Czy przestanie mieć znaczenie, że zrobiła to z waszym przyjacielem?
Nie napisałeś czy była to 'chwila słąbości' czy efekt długotrwałych zalotów 'przyjaciela'.
Jednak najważniejsze jest to, że chcesz wybaczyć, więc może to jes takie trzęsienie ziemi, dzieki któremu wyjaśnicie sobie wiele, odnajdziecie się na nowo i docenicie.
Powodzenia i dużo siły :)
napisał/a: Fionka 2007-11-18 12:48
ika116, zgadzam sie z Toba...madrze to napisałas...
napisał/a: zurma35 2007-11-18 13:20
Dzieki za wszparcie i masz racje potrzebuje duzo sil ale niewiem czy mi wystarczy, niewiem co mam robic, ja myslec, jezeli chodzi czy to byl dlugi zwiazek to nie, czy chwila slabosc....tak, tak mi powiedziala tlumaczyla mi ze niewie sama jak to sie stalo ze brnela w to jak cma do swiecy. A on wykozrystal cala sytuacje, Siesze sie ze sie opamietala i do tego najwazniejszego zblizenai nie doszlo, ale jestem zly na sama mysla ze do tej reszty doszlo. Wiecie dla mnie zwiazek to intymna tajemnica dwoiga ludzi, niestety on poznal moja tajemnice, to co tylko ja znaklem, teraz nie jest tylko moja. Zna jej zapach zna jej smak zna jej oddech i szlak mnie trafia. Ja tez jestem winien bo mielismy kryzys a on to wykorzystal. Zle mi z tym. Uwiezcie ze tlumacze sobie to tak i tak ze byla zdrada i nie bylo ale niewiem czy to wystarczy czy wystarczy mi sil, sa dni ze jest wszystko ok tak jak bylo w piatek, byl cudowny dzien, nie rozmawialismy nigdy tak jak wtedy, ale wczorej bylo tragicznie dopadlo mnie strasznie, mialem ich przed oczami, ciezko mi
napisał/a: Ciarka 2007-11-18 16:01
Zurma35, jak tego nie nazwiesz, to zaufanie prysło jak mydlana bańka nieprawdaż? Ale takie rzeczy sie zdarzaja bardzo często podczas typowych małżeńskich kryzysów... Ważne, ze ona sama uznała to za błąd, ze sie wycofała, czyli, ze jej zależy na tobie, popełniła błąd, bo była samotna, nieszczęśliwa. Daj sobie i jej czas....On wam pomoże. Przynajmniej dzięki temu juz wiesz, ze ten gość nie był jednak twoim przyjacielem......
napisał/a: sorrow 2007-11-18 16:52
zurma35 napisal(a):teraz nie jest tylko moja. Zna jej zapach zna jej smak zna jej oddech i szlak mnie trafia

Już nie jest ta jedyna, tylko twoja... prawda? To co było tylko wasze już takie nie jest. Całując ją myślisz, że ten drugi całował te same usta i że ona to odwzajemniała. On dotykał jej całego ciała, a jej się to podobało. I tak dalej, i tak dalej. zurma35, to są typowe reakcje odruchowe, to twoja podświadomość działa... zwykła reakcja jeszcze z naszych zwierzęcych czasów. Musisz przez to przejść... ważne jednak jest, żebyś nie dał się opanować temu. Jeśli się poddasz, to zmarnujesz szansę na naprawę waszego związku, bo ciągle będziesz do tego wracał. Z czasem to co sobie teraz wyobrażasz (robisz to... prawda?) trafi w twoim mózgu do działu wspomnień. W najlepszych waszych chwilach tamto wydarzenie będzie cię dręczyć.

W moim przypadku pomogła mi pewna myśl w chwilach zwątpienia. Kiedy znowu łapały mnie myśli o tym co zrobiła zawsze zastanawiałem się co by było, gdyby zupełnie zniknęła z mojego życia. Co by się stało gdyby odeszła ode mnie zupełnie, albo umarła? Czy odczułbym ulgę, czy wręcz odwrotnie? Od razu odechciewało mi się "złego" myślenia na jej temat (na jakiś czas).

Przyjaciela odstaw zupełnie na boczny tor. Lepiej żeby go nie było przy was, niż po "szlachetnym" wybaczeniu był solą w oku przez resztę życia.
napisał/a: tajla 2007-11-18 17:05
zgadzam sie z Sorrow
Przyjaciel choc trudno go tak nazwac niech idzie na bok
czas leczy rany dajcie go sobie
I duzo duzo rozmawiajcie
powodzenia
napisał/a: zurma35 2007-11-18 17:43
Dzieki Kaczka, Sorrow, Tajla
Kaczka tak masz racje zuufanie pryslo jak banka mydlana, i teraz niema juz nic zadnego zaufania. To bylo cos za co ja bardzo cenilem.
Sorrow tak masz racje mysle o tym caly czas jak dokladnie tak jak napisales, wiem ze musze byc silny wiem za musze z tym walczyc, wiesz jest dzien ze jest wszystko ok ze sam sobie tlumacze... trudno stalo sie nie tylko ona jest temu winna ze to tez i moja wina, ale sa dni ze brzydze sie jej dodtknac i to sa te najgorsze dni serse chce mi peknac czuje jak by jakas niewidzialna sila go scisnela i nie chciala poscis, i to jest straszne, tez tak sobie to tlumacze ze co by bylo gdyby odeszla calkiem, to chyba by bardziej bolalo, ale to tez boli, boli mnie bardzo bo jej bardzo ufalem bylem gotow bic sie z calym swiatem, wiesz ja tez nie jestem idealem tez mam swoje wady. A moje podejscie do niej teraz sie diametralnie zmienilo.

[ Dodano: 2007-11-18, 18:13 ]
Sarrow niewiem czy ty tez miales chec zemsty???bo mnie to dopada dosc czesto, jak dopada mnie to jak bym mial go w tym momecie pod reka to bym go rozszarpal na kawelki, niewiem gdy bym to zrobil moze by mi to ulzylo??Rozmawialem z nim wszystkiego sze wyparl, chcial twierdzil ze moja zona klamie chcialem sie spotkac we trojke twarza w twarz odmowil i powiedzial ze nigdy sie nie spotka, dowiedzialem sie od zony ze proponowal jej zeby wszystkiego sie wyparla i zeby sie spotykali dalej w tajemnicy, cyniczny. Pcalym zajsciu (chwili zapomnienia) zona zaczela go unikac i chciala to zakonczyc.
napisał/a: sorrow 2007-11-18 18:26
zurma35 napisal(a):Sarrow niewiem czy ty tez miales chec zemsty???

Miałem już gotowych kilkanaście scenariuszy zemsty i za kilka z nich pewnie bym później posiedział. Tylko, czy warto walić ręką w g... jak się na nim pośliźniesz? Nie warto... no i jeszcze taki frajer ze mnie, że żal mi było jego niczemu nie winnej rodziny. Zostawiłem go w spokoju... niech żyje sobie długo swoim obrzydliwym życiem.
napisał/a: zurma35 2007-11-18 18:26
Dopisuje to wszystko co mi sie przypomi, rozmawialismy z zona bardzo szczerze tak jak nigdy dotad powiedzial ze nawet podczas tego wszystkiego myslal o mnie i co ona robi, stwierdzila ze to bylo beznadziejne. Niewiem czy mam sie z tego cieszyc??? i uznac za dobra karte???czy ona moze tylko tak mowila??boje sie teraz zaufac

[ Dodano: 2007-11-18, 18:45 ]
Sarrow wiesz ja tez mam kilka gotowych scenariuszy, tez moglbym za nie posiedziec, ale ten frajer sie juz zabezpieczyl byl na policji i powiedzial ze sie boi, wiem dlaczego bo zna mnie i do czego jestem zdolny. Wiesz boli mnie ze traktowalem go jak przyjaciela szanowalem, a on mi to zrobil, mamy swoje grono znajomych znamy sie juz kilka lat okolo 10lat i zaden zadnemu nie robil podchodow do zony przyjaciela, swieta zasada zona przyjaciela jest nie tylkalna i bylo tak zawsze do puki on nie dolaczyl do naszego grona, dowiedzialem sie teraz od znajomych zetakie same podchody robil do innej zony, i on sie nazywal przyjacielam
napisał/a: ika116 2007-11-18 22:35
sorrow napisal(a):zastanawiałem się co by było, gdyby zupełnie zniknęła z mojego życia

widzę, że wszyscy radzimy sobie z tymi okropnymi myślami podobnie. Mój mózg czasami jeszcze podpowiadał mi taką odpowiedź " tak, będzie ci źle jak odejdziesz, ale tylko przez pewien czas, a jeśli zostaniesz będzie ci źle juz zawsze".
Po roku moge stwierdzić, że wcale nie jest źle 'zawsze', że tylko już czasami.
napisał/a: zurma35 2007-11-19 08:23
Witam was wszystkich znowu
Zaczyna sie nowy tydzien a ja niewiem co on mi przyniesie co zrobie jak go przezyje, ile razu mnie dopadna te moje mysli, ile razy bede mial te obrazy przed oczami???? Nikt tego niewie, szkoda....
Ale musze wam cos powiedziec bylismy wczorej z zona u psychologa... dluga droga przed nami... boje sie czy dam rade, boje sie czy ona da rade... boje sie wszystkiego, wszystko jest wielka niewiadoma. Mam tylko taka malutka malenika iskierke nadzieji ze nie nam uda, i nie bede rozczarowany, uswiadomnielm sobie ze uciaczka rozstanie to najlatwiejsza rzecz jak mozna zrobic. Mam do was wszystkich prosbe jezeli jest to mozliwe badzicie taka moja sciana placzu, zebym mogl sie wyplakac na zone i jak mi jest zle zebym nie musial mowic tych zali do mojej zony.
Rozmawialismy wczorej z zona we dwoje...mysle ze sie czegos nauczyla ze moze to byla dla niej jakas szkola, dla mnie tez, jestem facetem (moze zabrzmi to samolobnie) nie lubi przegrywac, bede sie staral teraz pokazac sie z najleprzej strony pod kazdym wzgledem, nie dopuszcze do nastepnej takiej sytuacji... bede robil to czego nie robilem do tej pory. Mam nadzieje ze bedziecie mnie wspierac. Zgory serdecznie dziekuje