CO MOZNA UZNAC ZA ZDRADE???

napisał/a: ralf1 2008-01-29 21:56
Ale myslisz ze z tym samym hmm to sie troche kupy nie trzyma
napisał/a: zurma35 2008-01-29 22:44
Ralf niewiem, mam juz metlik w glowie niewiem sam w co mam wierzyc a w co nie. Wiem jedno ona sobie zapracowala na to zebym jej teraz niewierzyl, zebym ja sprawdzal na kazdym kroku, i powinna to zaakceptowac, bo sama tego piwa nawazyla. Powinna zapracowac na moje zaufanie a nie probowac mnie zakrzyczec jak poruszam ten temat, ona by chciala zebym jej zaufal odrazu zeby bylo tak samo jak wczesniej, ale jak ma byc skoro ona to zniszczyla.
napisał/a: evilgirl89 2008-01-30 09:58
to powiedz jej to
powiedz jej że krzykiem nic nie zdziała
napisał/a: nutka11 2008-01-30 10:12
napisal(a):Powinna zapracowac na moje zaufanie a nie probowac mnie zakrzyczec jak poruszam ten temat,


Zurma35, teoretycznie masz rację. Ale... wydaje mi się, że to nie "ten trzeci" jest problemem i że coś się między Wami zaczęło psuć wcześniej. Incydent z "tym trzecim" to jeden z objawów, a nie przyczyna "choroby". Właściwie jestem w tym samym punkcie co Ty w Twoim związku. Nawet oczekiwałam, że coś się między nami popsuje, bo powstał duży i bolesny problem na linii my-moja teściowa, który jest nierozwiązany do dziś i wciąż nabrzmiewa. Przeanalizuj, co mogło być przyczyną tego, że Twoja żona pozwoliła sobie ulec "czarowi" tamtego.

A tak na marginesie, mądrą książkę Jamesa Dobsona o kryzysie małżeńskim czytam, pt. "Miłość Potrzebuje Stanowczości" (chyba na tym forum ktoś ją polecał). Zgadzam się z autorem, że w sytuacji, kiedy druga strona chce odejść, nie można jej zatrzymywać siłą. Nie zrozum mnie źle, myślę, że to nie Wasz przypadek. Nie radzę Ci załamywać rąk i zgodzić się z żoną, że "to nie ma sensu". Myślę tylko, że powinieneś dać żonie poczucie, że jest człowiekiem wolnym, a nie zniewolonym. Rozumiem to tak: fakt, iż jestem z mężem jest moim wyborem, którego dokonuję codziennie, świadomie i dobrowolnie (chyba nie potrafiłabym z nim być, gdyby ktokolwiek lub cokolwiek (poczucie winy, na przykład) miało mnie do tego zmusić. Pozdrawiam serdecznie.
napisał/a: zurma35 2008-01-30 10:52
Aurea zgadzam sie z toba, wiesz ale ja jej nie trzymam na slie ani ja nie jestem przy niej na sile, jestesmy ze soba bo chcemy oboje.... tak mi sie wydaje. Ale wiesz jezeli ja sie jej pytam, sprawdzam, nie poruszajac tematu tego "trzeciego" a w odpowiedzi krzykiem slysze od niej ze to niema sensu ciagnac dalej bo sie czepiam.... to sa sie zastanawiam czy to ma jaki kolwiek sens, czy warto ciagnac to dalej. Wiesz ja juz niewiem sam co mam robic. A moze to ja powinienem ja przepraszac, moze nie powinienem jej sprawdzac???tylko ona mnie.
napisał/a: ika116 2008-01-30 11:10
zurma35 napisal(a):Ale wiesz jezeli ja sie jej pytam, sprawdzam, nie poruszajac tematu tego "trzeciego"

Właściwie to poruszasz temat tego 'trzeciego' właśnie sprawdzając i kontrolując. Każdy jest inny, jeden zrozumie, że ta kontrola jest potrzebna do tego, aby nabrać zaufania, inny będzie czuł się zaszczuty i ciągle w ten sposób obwiniany.
Może spróbuj przez jakis czas odpuścić sobie to sprawdzanie, zaciśnij zęby i mimo wszystko bądź miły, dobry i wyrozumiały. Będzie ci zapewne z tym ciężko i źle, ale czy teraz jest ci dobrze z tymi krzykami?
Jeśli twoja żona odpłaci ci równie miłym zachowaniem, jeśli sytuacja zacznie wracać do normy to może znowu nawiążecie dialog.
Może być też tak, że ona szuka pretekstu do kłótni, aby 'przekonać' i siebie i ciebie, że to 'nie ma sensu'.
Mam jednak nadzieję, że po tym co przeszedłeś masz w sobie siłę, aby pokazać żonie, że z Twojej strony to ma sens.
Trzymam kciuki za Was.
napisał/a: nutka11 2008-01-30 11:27
napisal(a): A moze to ja powinienem ja przepraszac, moze nie powinienem jej sprawdzac???tylko ona mnie.


Zurma35, błagam, to paranoja. Uważam, że masz prawo ją sprawdzać. No bo na jakiej podstawie odbudujesz zaufanie? Myślę, że po to, by związek był zdrowy, powinieneś mieć pewność, że żona Cię kocha i chce z Tobą być. Tylko, faktycznie, jak zauważyła Ika, czy przypadkiem jej nie zaszczuwasz? Rozmawiaj, mów o tym, co czujesz, ale spokojnie, bez krzyku, szantażu itp., i daj jej do zrozumienia, że wierzysz w to, że to ma sens (chyba w to wierzysz?). Wiem, że to trudne, ale jak sądzę, potrafisz ;).
napisał/a: zurma35 2008-01-30 12:43
Sam juz niewiem czy jej wierze czy nie wierze, staram sie jej mowic to co czuje to jak mi jest zle. Nie podnosze glosu, wracz przeciwnie, to ona krzyczy, i tu jest caly problem, ja tez mam swoja granice wytrzymalosc, ale uwierzcie staram sie jej nie przekraczac. Od wczorej nie rozmawiamy wogole, nie dzwonie i ona tez, czekam, niestety tym razem ja nie zrobie pierwszego kroku, bo mam juz dosc nadskakiwania i lagodzenia wszystkiego. Tak jak wam juz pisalem czasem mam wrazenie ze ona ma mnie za frajera, i coraz czesciej zastanawiam sie czy dobrze zrobilem zostajac z nia. Czy moze bylo by lepiej zaczac wszystko od nowa.
napisał/a: sorrow 2008-01-30 12:50
zurma35, zapomnij o przeszłości. Ty ciągle nie ruszasz do przodu. Tkwisz w tym co się stało. Nie pytasz jej o to wprost, ale krążysz wokół tematu, a ona już przewrażliwiona jest na każdą próbę rozmowy. Musisz odciąć się grubą linią od tego. Nie oczekuj przeprosin, nie oczekuj rozmów na ten temat. Zastanów się czego chcesz od tego związku... sprawiedliwości, czy szczęścia... dwóch na raz chyba nie dostaniesz. Chcesz szczęścia to emituj pozytywne emocje. To co w związek wkładasz, to dostaniesz. Jak wkładasz w niego swoje cierpienie, to równiez otrzymasz. Warto utrzymać małżeństwo, chociaż czasem trudno.

"Mąż żyje jak dziad, a umiera jak król.
Kawaler żyje jak król, a umiera jak dziad."
napisał/a: zurma35 2008-01-30 16:40
Sorrow uwierz mi staram sie....staram sie nie wracac do tego.... staram sie nie mowic o tym, ale wiesz jak mam jej uwierzyc skoro mysle ze mnie oklamuje, jezeli jade ta sama droga co ona i o tym samym czase, i dzwoniac do niej mowi mi ze stoi w korku a ja nie widze zadnego korka, to jak ja mam jej wierzyc, jak mam jej zaufac. Czy ona mnie naprawde uwaze za FRAIERA??? ktoremu mozna grac na uczuciach. A powiem ci jeszcze jedno moze to byl zbieg okoliczniosc (tak sobie to tlumacze) widzialem jego i ja w tym samym czase, nie szli razem, ona szla pierwsza a on chwile po niej. Ona mnie nie widziala, zadzwonilem tez uslyszalem ze jest korek, a jakjej powiedzialem ze ja widzialem, i ze nie stoi w korku, to powiedziala mi ze byla w solarium, i w co jak mam wierzyc?????????????
napisał/a: darmond 2008-01-30 17:39
dobra, dość tego - rzuć ją!!! do jasnej ch.lery!!! nie wiem po co to ciągnąć? i się łudzić, że będzie inaczej?, dla miłości? co to za miłość? daj, że se z nią spokój!!
napisał/a: kosmitbART 2008-01-30 17:46
zurma35, najtrudniej jest podjąć decyzję, moje zdanie jest takie, że jak po "Tym" kobieta się nie stara być jak kryształ (przynajmniej przez jakiś dłuższy czas), to nic już nie pomoże....