CO MOZNA UZNAC ZA ZDRADE???

napisał/a: zurma35 2008-01-14 15:16
Dzieki za dobre slowa
Tak masz racje jest mi z tym zle, czasem chcialbym uciec gdzies daleko gdzie nikt mnie niezna, uciec i nigdy nie wrocic, albo zeby sie dalo wymazac pamiec tak ja w komputerze. zebrac zle wspomienia, zamkanc w jednym pliku... i wymazac. Ale czlowiek to nie komputer, a pamiec to nie twardy dysk :(. Sa dni ze jest wszystko okze daje sobie z tym rade, ale wystarczy jakis maly szczegol mala drobnostka i wszystko wraca.... chodzby wczorej wybralismy sie do znajomych na kawe podjezdzamy pod dom do nich... a tam stoi jego auto on jest u nich, mi podnioslo sie cisnienie... wrocilismy do domu, bo przeciez jak wejsc do nich skoro on tam jest. I wszystko znowu wrocilo. Zniszczyl mi cale zycie. On dziala na mnie jak plachta na byka. Niewiem nie recze za siebie co zrobie jak go spotkam na ulicy. Kazdego dnia rosnie wemnie coraz wieksza agresja do niego.
napisał/a: nutka11 2008-01-14 15:34
[code:1:9b6eb80285]...czasem chcialbym uciec gdzies daleko gdzie nikt mnie niezna, uciec i nigdy nie wrocic, albo zeby sie dalo wymazac pamiec tak ja w komputerze. zebrac zle wspomienia, zamkanc w jednym pliku... i wymazac. Ale czlowiek to nie komputer, a pamiec to nie twardy dysk :( [/code:1:9b6eb80285]

To prawda, to nie łatwe. Mimo wszystko, nie niemożliwe. Czasem tylko trochę musi potrwać. Życzę Ci duuuuużo siły i pozytywnego myślenia przede wszystkim o sobie.

napisal(a):Niewiem nie recze za siebie co zrobie jak go spotkam na ulicy. Kazdego dnia rosnie wemnie coraz wieksza agresja do niego.


Przecież do zdrady trzeba dwojga (całkiem tak samo, jak do tanga)... Więc daj mu spokój. Nie jest wart Twojego czasu i myśli. Po świecie chodzi wielu drani, którym przydało by się lanie, a nikt tego nie robi - bo od tego mamy prawo. I niech tak zostanie. Pozdrawiam.
napisał/a: ralf1 2008-01-14 20:43
zurma35, Witaj
No wiec tak, wiesz zapewne co mi sie przytrafilo, no kazdy chyba wie, ale ja wzialem sprawy we wlasne rece, pomyslalem no tak, zdradzila mnie jakis powod tego byl, a moze bylo wiecej powodow, moze nawet byla nie dorosla do zwiazku albo cokolwiek innego. Ale to ja w tym swoim zwiazku zaczalem zabiegac o jej wzgledy, fakt na poczatku duzo gadalismy, byl placz byly lzy, ale musialem wszystko wiedziec (no moze pomijam jakies szczegoly) ale raczej wszystko. I jeszcze raz dodam ze gadalismy. Potem dzien w dzien przynosilem jej kwiaty do domu, robilem wszystko czego tylko mogla zapragnac. Heh pamietam taka sprawe: mialem pojechac po objad do baru, tak cos na szybko no i wylazlem z domu i mnie kobieta samochodem na parkingu przejechala, wybite 2 kciuki u kazdej z rak, bolalo mnie jak diabli ale zagryzlem zeby i pojechalem na zakupy i po obiad, jak wrocilem no to wiecie co bylo, rece spuchniete ja w oczach lzy i nie ze szczescia no ale tak bylo. Teraz nadal sie staram gotuje sprzatam, pomagam jej we wszystkim zawsze przy niej jestem i wkoncu doczekalem sie przeprosin i tego wszystkiego co sie chce uslyszec. Nie spoczalem na laurach caly czas staram sie abysmy jak najwiecej spedzali razem, przebudowalem swoj system wartosci, oraz poukladalem sobie zycie wg nowych regul no i powiem ci i wam ze wydaje mi sie ze jestem szczesliwy. Teraz moge normalnie o tym pogadac co sie stalo, stalem sie na to obojetny. Kocham ja ona kocha mnie. A to co bylo zostalo zakonczone i wybaczone. Teraz moge powiedziec takie zdanie: Kazdy z nas popelnia bledy, jedni wczesniej inni pozniej, ale najwazniejsze jest to aby umiec przebaczac, rozmawiac i byc.
Pozdrawiam
napisał/a: nutka11 2008-01-15 11:47
Ralf! Gratuluję Wam. Jesteście żywym dowodem na potęgę miłości. Pozwolę sobie troszkę pozazdrościć.
napisał/a: zurma35 2008-01-15 15:58
wWitam
Ralf ty uslyszales to przepraszam i ta cala reszte. I to napewno nie bylo wymuszone napewno bylo powiedziane tak od serca. Ja niestety nie uslyszalem.... jeszcze. Mowila ze zalyje tego co zrobila ze jej jest z tym zle ale takiego przepraszam nie uslyszalem, powiedziala mi przepraszam ale to bylo wymuszone, a ja takiego niechce. Wiesz ja sie staram nie rozmawiam o tym co sie stalo.... staram sie nie rozmawiac chodz czasami mnie bardzo korci powiedziec cos. Zagryzam zeby i milcze. Wiem ze to jest wrazliwy temat jak dla niej tak i dla mnie. Czekalem 3tygodnie ludzilem sie nadzieja ze zrobi to ze przyjdzie i mnie przeprosi, ze powie to tak od serca, powie to wtedy kiedy jest miedzi nami dobrze. Ale sie nie doczekalem :( . Wiesz duzo mnie to wysilku kosztuje, chcialbym od niej dostac cos w zamian. Bo stracilem juz nadzieje.
napisał/a: ~gość 2008-01-15 16:46
zurma35 napisal(a): jest mi z tym zle, czasem chcialbym uciec gdzies daleko gdzie nikt mnie nie zna, uciec i nigdy nie wrocic... Sa dni ze jest wszystko ok ze daje sobie z tym rade, ale wystarczy jakis maly szczegol mala drobnostka i wszystko wraca.... chodzby wczorej wybralismy sie do znajomych na kawe podjezdzamy pod dom do nich... a tam stoi jego auto on jest u nich, mi podnioslo sie cisnienie... wrocilismy do domu, bo przeciez jak wejsc do nich skoro on tam jest. I wszystko znowu wrocilo. Zniszczyl mi cale zycie. On dziala na mnie jak plachta na byka. Nie wiem nie recze za siebie co zrobie jak go spotkam na ulicy. Kazdego dnia rosnie wemnie coraz wieksza agresja do niego.


Ja nadal nie radzę sobie po zdradzie (romansie) męża pomimo upływu czasu... I nadal nie czuję by goił rany... Czasami mam potwornie silą potrzebę ucieczki... tylko dokąd....? I raczej nie powinnam pisać, radzić, pocieszać... ale może właśnie dlatego wiem dokładnie co czujesz...

Nie wiem czy to ma jakiś sens i Ci zurma35 pomoże, ale powtarzam sobie słowa "przyjaciela" które usłyszałam gdy było mi strasznie żle i chciałam ucieć... ostatecznie i nieodwracalnie - "ONA była tylko nic nie znaczącym epizodem, a TY jesteś całym zyciem...". Staram się w to uwierzyć.
I to w jakiś sposób pomaga... może właśnie dlatego chodzę z podniesioną głową... bo przecież nie ja zdradziłam, nie ja byłam szmatą, nie ja próbowałam rozbić komuś rodzinę... I gdy stanąłam twarzą w twarz z NIĄ nie zareagowałam... nic... ani łez... ani smutku... ani wyrzutów.... tylko nieznaczna pogarda i niechęć jakby była cuchnącym powietrzem.

Pomyśl... ON może zbliżył się do Twojej żony... ale to z Tobą nadal chce być i to Ciebie wybrała... Wydaje mi się ze śmiało możesz iść do znajomych (nawet gdy on tam jest) bo nie masz czego się wstydzić... to on powinien chodzić z "podkulonym ogonem", bo Twoja żona go nie chce mimo że był tak blisko... Pokażcie wszystkim że jednak mimo zła jakie wtargnęło w wasz związek jesteście razem... i jest wam dobrze... a jego ignoruj... jak smiecia.... jakby go nie było.... jakby nigdy nie istniał....

Staram się by mój demon nie wygrał... w mojej głowie... w moim sercu... dzień po dniu...
I Ty się postaraj... by nie wygrał... nie jednej bitwy... ale całej wojny o Twoje szczęscie.
napisał/a: ralf1 2008-01-15 20:52
nicość napisal(a):
Pomyśl... ON może zbliżył się do Twojej żony... ale to z Tobą nadal chce być i to Ciebie wybrała... Wydaje mi się ze śmiało możesz iść do znajomych (nawet gdy on tam jest) bo nie masz czego się wstydzić... to on powinien chodzić z "podkulonym ogonem", bo Twoja żona go nie chce mimo że był tak blisko... Pokażcie wszystkim że jednak mimo zła jakie wtargnęło w wasz związek jesteście razem... i jest wam dobrze... a jego ignoruj... jak smiecia.... jakby go nie było.... jakby nigdy nie istniał....


Zurma35 - tu jest dobrze powiedziane - wlasnie powinienes isc do tych znajomych nawet jesli on tam bedzie, jesli bedzie umial sie zachowac to powininien wyjsc jesli nie mozesz byc w stosunku do niego opryskliwy, ale pamietaj zona wybrala ciebie - Sluchaj zurma35 ty cos piszesz ze minely 3 tyg ja doczekalem sie przeprosin po 6 miechach. Tak wiec chlopie walcz i jeszcze raz walcz, napewno masz zajefajna zone, i z tego co pamietam z naszej rozmowy na gg to fajna kobitka jest. Kocha cie moze nie umie okazac uczuc ale ty z pewnoscia tez - brakuje wam rozmowy. Rozmawiac znaczy otworzyc sie przed druga osoba. Najlatwiej jest to zrobic w taki sposob ze usiadziecie sobie razem (taki swoiski wieczorek prawdy) i ona bedzie pyrtac ciebie o jakies rzeczy ktore z twojego przeszlego zycia zachowales w tajemnicy a ty ja i bez owijania w bawelne musicie szczerze odpowiadac - boli jak diabli ale potem jest juz coraz lepiej. Potem mozecie zorganizowac sobie np wieczorek zapoznawczy - wroccie do czasow narzeczenstwa jak bylo super pamietasz? napewno tak ona tez, moze wyjscie na disco moze na koncert zrobcie razem cos glupiego, kurcze musisz odetchnac nabrac powietrza w pluca. Pamietaj ty jestes ta lepsza czescia was, ty jestes facetem, kazda mogles miec ale wybrales ja, wiec musiala byc wyjatkowa pamietaj o tym.

Pozatym wracajac jeszcze do tego gdby tam byl - zobaczysz jak sie bedzie twoja zona zachowywac w stosunku do niego.
napisał/a: zurma35 2008-01-18 10:48
Witam
Mam dzis dola po wczorajszej wojniz moja zona. Wszystko zaczelo sie od tego ze spytalem ja przez telefon dlaczego wraca z pracy 2godziny. No i od tego sie zaczelo, krzyki ze ja kontroluje ze jej niewierze itd. Ale powiedzcie jak mam jej wierzyc po tym co zrobila?????
Ufalem jej zawsze, teraz nie wierze jej w zadno slowo. Czasem sie zastanawiam czy jest sens to dalej ciagnac (coraz czesciej zdaza mi sie o tym myslec). Ona zachowuje sie tak jak by jej bylo wolno to zrobic a ja mam siedziec i nic sie nie odzywac jak by nigdy nic sie nie stalo. To moze ja powinienem robic wszystko zeby mogl jej zaufac, to moze ja bede sie staral zeby wszystko bylo dobrze. Przez te jej gerki i klamstwa stracila u mnie wszystko. Czasem czuje sie jak FRAJER! tak wlasnie bylo wczorej. Niema roznicy czy ja mowie o tym i wracam do tego, czy jak milcze niemowiac nic o tym co sie stalo... ona jest taka sama zimna i bez serca. Na kazde moje slowo ona ma riposte. Najgorzej boli ja prawda o niej samej. Wiele razu sie przekonalem na wlasnej skorze jak moja zona stanela przeciwko mnie. Czy to jest ferr??? Ja zawsze stalem po jej stronie zawsze ja popieralem, chodz czasem wiedzialem ze sie myli ale ja popieralem, bo przeciez jest moja zona. A ona wracz przeciwnie, przeciez malzenistwo polega na ty zeby sie wspolnie wspierac, wspolnie stawiac czola przeciwienistwom losu, na tym zeby jedno liczylo na drugiego gdy jedno bedzie tego potrzebowalo.
napisał/a: ralf1 2008-01-18 13:02
zurma35, Mam przeczucie ze cos jest nie tak, a ja rzadko sie myle powinienes wziac wolne w pracy i posledzic ja chwile kurcze cos mi tu smierdzi. Trzymaj sie chlopie.
Gdy ja dzwonie do zonki albo ja kontroluje to nie robi mi scen uwaza ze mam prawo byc zasdrosny i dopytywac sie sprawdzać. Jak sie niema nic do ukrycia to nie robi sie oto awantur takie jest moje zdanie.

[ Dodano: 2008-01-18, 14:32 ]
Nie wierzysz jej - sama do tego doprowadzila.
kontrolujesz - no coz taka kolej rzeczy
napisał/a: zurma35 2008-01-21 11:23
Witam wszystkich
Dzis chce wam podziekowac a szczegolnie tobie Aurea, posluchalem twojej rady i tak zrobilem.
Juz wszystko opowiadam: w sobote pojechalismy do naszych znajomych, no i traf on tez tam byl, liczylem sie z tym ze on tez tam bedzie, wiec nastawilem sie juz wczesniej psychicznie na ta ewentualnosc. Jak podjechalismy do nich pod dom, nasze obawy okazaly sie sluszne. Ale jakim prawem ja mam rezygnowac z odwiedzin znaiomych, skoro ja nic nie mam na sumieniu. Wiec poszlismy do nich. Wiecie tego widoku jak zednie mu mina nieda sie opisac, to bylo najlepsze w tym wszystkim. Mna targaly nerwy ale nic mu nie powiedzialem, potraktowalem go jak powietrze jak smiecia. Przywitalem sie ze wszystkimi jego pomijajac. A na dodatek usiadlem przy stole na przeciwko niego, patrzylem na niego z calkowita pogarda, a on nie wiedzial co ma zrobic i gdzie patrzec. Ale wiecie on niema z grosz honoru, gdyby ja zrobil to samo jemu co on mi to ja bym wyszedl, on niestety nie zrobil tego. Ale powiem wam ze temat przy stole nadawalem ja on nie odezwal sie ani slowam ja sie bawilem dobrze a nawet bardzo dobrze. Jestem zadowolony z tego co zrobilem. Kolega ktory tam byl powiedzial mi ze ten dupek pozniej mial pretensje do naszego znajomego o to ze zrobil mu nazlosc zapraszajac nas. Ale u nas jest taka zasada ze mu sie nie zapraszamy. Jezeli mamy ochote sie spotkac to sie spotykamy. Pozdrawiam
napisał/a: nutka11 2008-01-29 13:42
Cieszę się, zurma35, że poczułeś nad tym dupkiem przewagę. On się okazał człowiekiem bez honoru, a Ty miałeś satysfakcję. Tak trzymaj. Podstawa to móc spojrzeć w lustro i mieć szacunek dla osoby, którą w nim widzisz. Niestety, my zdradzani (i zdradzane) mamy trudniej - musimy być silni i szlachetni za dwoje, za nas i za swoje słabsze połówki.
A Twoje dobre słowo to miód na moje serce, więc dziękuję. Mój mąż, niestety, znowu mnie ostatnio potężnie zranił. Zastałam go na oglądaniu panienek na sexchacie. Przepraszał. Ale co z tego. I tak boli.
A życie mogłoby być takie piękne...
napisał/a: zurma35 2008-01-29 19:44
Witajcie
Zycie jest do du..... Wlasnie jestem po klotni z zona, spytacie z jakiego powodu?... powiem wam powiedzialem jej o moich odczuciach, to co mysle... powiedzialem ze jej nie wierze ze mam wrazenie ze znow mnie oklamuje. No i z tego powodu wynikla klotnia. Gdybym nie mial podstaw nie mial bym tych odczuc, podam przyklady, oboje z pracy jezdzimy prawie ta sama droga i nawet w tym samym czasie, tylko ze ona mowi ze sa korki i tak dlugo jedzie tylko ze ja tych korkow jakos nie widzialem. A gdy jej o tym mowie co czuje co mysle ona chce mnie zakrzyczec. Ale to nie ja zapracowalem na to ze jej nie wierze. Mam wrazenie ze powinienem ja poglaskac po glowce i powiedziec ze dobrze zrobila, i nie powinienem nic sie odzywac. Czasem mnie to przerasta. Gdyby to bylo tylko jednorazowe to moze faktycznie przesadzam, ale to jest kilka razy, w piatek bylo tak samo. I slysze od niej tylko jeden tekst ze to niema sensu..... moze faktycznie niema sensu