Czy jestem oszukiwana?!!!

napisał/a: Dorota_Kinga 2007-10-25 12:50
Uwazam , ze dobrym wyjsciem z tej sytuacji bedzie to; zamiast skupiac sie na mezu , sprawdzac mu telefon , ciagnac za jezyk na jakakolwiek rozmowe .... Mario skup sie na sobie . Przestan byc na pierwszym miejscu matka , sprzataczka , praczka , spojrz na siebie jak na kobiete. Znajdz prace nawet za nedzne pieniadze ale to podniesie Twoja samoocene , moze Twoj maz powie , ze to nic ale bedziesz widziala , ze inni Cie doceniaja i tak naprawde jestes cos warta. Zobaczysz siebie w innym swietle bedziesz szczesliwsza a wtedy i Twoj maz moze poczuc zazdrosc a nawet zagrozenie . Przypuszczam , ze maz bedzie protestowal bo przywykl ( przepraszam za okreslenie ) do sluzacej w domu . Zmien siebie , zadbaj , badz atrkcyjna ...... pozdrawiam
napisał/a: mario10 2007-10-25 13:01
Heike!!
Ja tez jestem baaaardzo niecierpliwa. I od razu chciałabym żeby podczas jednej rozmowy wszystko sie wyjaśniło. Może dlatego że chce miec to juz za soba i znowu cieszczyć sie szczęściem, śmiac jak dawniej i zapomnieć.
Ale wiem też że to nie możliwe że na to potrzeba czasu.

Wiecie ja od pewnego czasu szukam winy w sobie bo przecież w moim przypadku to drugi raz sie powtórzyło.
Moje pczucie wartości spadło poniżej zera.
napisał/a: Heike1 2007-10-25 13:12
Mario,
a nie sądzisz, że powinnyśmy mieć wysokie poczucie własnej wartości. Wtedy przyciągamy mężczyzn pewnością siebie.
U mnie z tym poczuciem wartości też bylo nie najlepiej. Ale podniosłam się. Musiałam sobie powiedzieć, że przecież jestem wysoka, ładna , nic mi nie brakuje, dbam o siebie a teraz szczególnie. Muszę mu pokazać swoją pewność siebie. Jak mąż wpadnie do domu albo zdarzy się nam razem wychodzic na imprezy rodzinne to przebieram się godzinę. robię włosy tak jak on lubi, zakładam spódniczkę, samonośne bo on lubi. I kuszę.
Często zastanawiam się jak wygląda to druga? Wiem jaki typ kobiet lubi mój mąż i ciekawa jestem czy byłabym zazdrosna jej wyglądem czy rozczarowana.
napisał/a: Ciarka 2007-10-25 14:13
Mario, wydaje mi się, że skoro sie to drugi raz powtorzylo, to nie znaczy, ze z toba jest coś nie w porzadku, tylko z nim! A jedyne, co jest nie tak u ciebie, to, ze z nim jeszcze jesteś, ze pozwalasz sie tak traktowac, tak samo zreszta jak ja......
napisał/a: mario10 2007-10-25 14:36
Tak Heike tak sądzę, ale wiesz moim przypadku jest troszkę inaczej tzn.z tym moim poczuciem. Bo odkąd wyszłam za mąż dużo usłyszałam...zresztą napisalam coś na ten temat na forum "depresja".Możesz przeczytać jak chcesz.Napradę jest z tym kiepsko u mnie.I nie mam nikogo zaufanego komu mogłam się zwierzyć z tego co mnie spotyka.Tak dlatego tutaj zajrzałam....

Ciarka,
trochę się uśmiechnęłam jak to przeczytałam, też tak czasem myślę że to z nim coś nie tak.Ale...
ja uważam go za napradę fajnego mądrego faceta, podziwiam, jestem z niego dumna i mówię mu o tym.Chwalę go jak trzeba) i jak zasłuzy.
Jednak z jego ust rzadko padaja komplementy w miom kierunku. Nawet wydaje mi się że mu wszystko jedno jak ja wyglądam...jak sie ubiorę...on uważa że każdy robi to tylko dla siebie nie dla innych.Więc robię to dla siebie a nie dla niego.

Po za tym wiem jak wygląda ta jego koleżanka bo ją widziałam i miałam okazje sie jej dobrze przyjrzeć.No i wpadłam w zły nastrój i kompleksy...
napisał/a: kate29 2007-10-25 15:51
Kochana Mario.
;(( Radzisz Mi żebym zapytała go o to czy chce byc ze mną. Wiesz,to dziwne ( intuicja?) ale ja właśnie wczoraj, co prawda przez telefon go o to zapytała ( on pracuje do późna-wczoraj wrócił po 23.00) Zapytasz skąd wiem-Teściowa - ona chyba mnie troche lubi) chyba to był zły moment ;(
I wiesz co? Nie usłyszałam tego co chciałam! - Kochma Cie, pragne, tęsknie, jesteś dla Mnie najważniejsza,wszystko razem przetrwamy, że sie nam uda-razem..... ;(( Usłyszałam,że..... ( po długiej ciszy zresztą) ....że on nie wie. Cholera!! jak to nie wie. To sie wie: TAK albo NIE!
"Jak będe wiedział to sie odezwe!" ( dam ci znac....czy coś w tym stylu ( nie chce tego nawet pamiętac) Jak nóż w serce ;((
Ja wiem (przynajmniej tak mi sie wydaje) czego chce i chce wiedziec już co dalej z nami a tu co....., to czekanie ta niepewnośc potrafi zabic każdą iskierke nadzieji.
Nie wiem dlaczego tak wczoraj powiedział-moge sie domyslac (rady kolegi-kawalera : chłopie nie daj sie jej tak traktowac,ona nie będzie tobą rządzic-czy coś w tym stylu., nie wiem ,nie potrafie tego zrozumiec!! Wiem że coś sie wydarzyło-bo jak rozmawialiśmy w niedziele 2,5 godz. przez telefon (stwierdził ze śie źle czuje i wolałby to spotkanie-zaaranżowane zresztą przezemnie-odłożyc na inny termin( którego brak jak na razie) -to wtedy rozmawialismy o nas o tym że sie pogubiliśmy i że sie nawzajem niszczymy i że tak nie może byc i że Ja pasuje i decyzja należy do niego.Mówił,że tęskni,że chciałby sie do Mnie przytulic,że.... kurde zaraz sie porycze....
A tu nagle taka zmiana. I co Ja znowu nie wiem co On myśli , a ta niepewnośc " jutra" Mnie poprostu powoli wyniszcza.
Wiem ,że musze coś zrobic, działac,nie moge tego tak zostawic.!!!!!
Ale za chwile zdaje sobie sprawe że teraz to On decyduje i.... to mnie wykańcza pomału.
Nienawidze stanu w jakim teraz jestem--" niepewności" ;(
napisał/a: mario10 2007-10-26 10:49
Droga Kate!!!

Duzo myślałam o tym co mam napisać i czy moje rady sie na coś zdadzą ba sama nie radzę sobie ze sobą.

Myślę że powinnaś jednak nalegać na rozmowę, ale nie przez tel. tylko w cztery oczy.

A może powinnaś nim trochę potrząsnąć? Wiesz nie dosłownie :) ale zdecydowaną rozmową i pewnością siebie!!
Napisz trochę jaki on jest ( wiesz z moim mężem jest trudno rozmawiać,bo jest milczkiem- małomównym, wykształconym,pewnym i zdecydowanym facetem).Często mam wrazenie ze jestem jego cieniem -szara myszką, która zna sie tylko na garach!!!Ale jak sie wezme w garśc to potrafię!!!Doprowadzam go czasem do łez(dosłownie)i póżniej potrafi mi powiedzieć że dziękuje za taką mądrą rozmowę.Wtedy jestem z siebie dumna.

Taka własnie rozmowę mieliśmy przedostatnio jak po tych zakupach wróciliśmy do domu i jak wysidając z auta trzasnęłam drzwiami i oświadczyłam że jak do wieczora mi nie wyjaśni wszystkiego to ODCHODZĘ!!!!(czytaj kilka postów wstecz).
Napisz jeszcze cos o sobie Jaką jesteś kobietą:taka cichutka myszką która na wszystko się zgadza czy raczej zdecydowana i pewna siebie.Kto w waszym związku ma więcej do powiedzenia?Oczywiście jeśli tylko chcesz.
Pozdrawiam cię :)
napisał/a: sarna3 2007-10-26 17:33
:) hej,dziewczyny, tak trzymajcie tylko pewnosc siebie i zdecydowanie moze wam pomoc nie dajcie soba pomiatac.Ciarka ma racje, ;) nie dajcie sie wlczcie o siebie
napisał/a: kate29 2007-10-26 19:11
Mario*
Pytasz jaki jest mój mąż? Otóż jset On również milczkiem ( to chyba w tym jest teraz najgorsze) nic nie powie, "wołami" z niego nic nie wyciągniesz, no chyba że zadajesz pytanie a on łaskawie na nie odpowie ( chyba że go zdenerwuje,ale wtedy nie mówi nic miłego). Ja jestem osobą o "wyższym" wykształceniu niż On ( nigdy to mi nie przeszkadzało) ale wiesz,( nie wiem jak Twój Mąż), ale Mój jest o 2 lata młodszy odemnie i może to jak również to że ma " niższe" wykształcenie nakręca go do tego żeby Mi udowodnic że jest w czymś lepszy ( może dlatego tak dużo pracuje ,i zapomina o Nas- właśnie Go tłumacze... cholera jak ja tego nie lubie)) Czasem jest miły, czarujący, potrafi ze mną rozmawic o wszystkim, ale jak sie "zaweźmie" w sobie to...... nic nie powie ( koszmar!!!).I pozostawia mi wytłumaczenie tego co sie dzieje : "mysl sobie co chcesz- jak ja coś powiem to i tak nic nie zmieni bo Ty i tak już sobie to wytłumaczyłaś po swojemu-Przybrałam do głowy-jak on to mówi)" Ostatnio jak go zapytałam, czemu ze Mną nie rozmawia od razu jak jest jakiś problem , tylko ja musze wszystko z niego wyciągac ( czasem sie sobie dziwie ,że potrafie takie głupie rzeczy gadac, ale momentami to jedyny sposób-wkurzyc Go-żeby sie wogóle odezwał) to On stwierdził, że..... taki juz ma charakter, wszystko dusi w sobie ( w przeciwieństwie do mnie-ja jak sie nakręce to potrafie gadac jak najęta-wyrzucam z siebie wszystko naraz).
Pytasz kto w naszym żwiązku ma więcej do powiedzenia- to Ja, on raczej milczy.
Jeśli chodzi o podejmowanie decyzji to raczej wspólnie ( choc zdarza sie że kupi coś do np. auta, a ja sie dowiaduje po fakcie- ale są to raczej decyzje z których Ja nie robie afery- kupił już-trudno i tak nic nie zmieni jak mu zrobie awanture,że nie skonsultował tego ze Mną)
Czy jestem cichą myszką????? Nie zastanawiałam sie nigdy nad tym. Czy Ja wiem,czasemnapewno Tak, ale raczej jestem " wojownicz" ,mimo tego teraz nie "wojuje" bo mam już dośc-poprostu dopuściłam. Za dużo było wymówek, czepiania sie ,wypominania to twoja wina,to co ze mną sie teraz dzieje,to jaka jestem. Myśle że On o tym wie,ale..... nie wie co ma zrobi.
Dajemy sobie czas ( chociaż nie należe do osób cirpliwych-niestety)
Boje sie tylko ,żebysmy sie za bardzo w to " wyciszenie" nie zapędzili, bo mozemy przgapic " odpowiedni moment pwrotu" i wtedy bedzie za późno bo nie będzie czego ratowac.
Napisz jak to jest u ciebie. Buziaczki ;*

p.s. dzisiaj zapytał czy nie wiem gdzie jest jego paszport " wyjezdza????
Na pytanie "po co ci" On : potrzebny
Ja: wyjeżdzasz gdzieś? ON: może
Ja: a mozna wiedziec gdzie sie wybierasz? On: nie interesuj sie, co cie to... ( milusio co? alez kochający mąż)
a za chwile rozmawia ze mną normalnie!
Mozna dostac fijoła!!! Nigdy Go chyba nie zrozumie ;((
napisał/a: kate29 2007-10-26 19:13
sorrki w jednym momencie pozjadałam literki ( np.zamiast dopuściłam- miało by odpuściłam) mam nadzieje ,że sie połapiesz w tym co chciałam powiedzie. Jak coś- to pytaj.
napisał/a: Ciarka 2007-10-27 15:59
Kate29, sorrry, że w tym całym nieszczęściu troche zmienie klimat, ale strasznie mnie rozbawil cytat z twojej rozmowy z mężem :D Ależ się ubawiłam, myslałam, ze rozmawiałaś z moim :D Wiesz, to podnosi na duchu, jak dowiesz się, że nie tylko twoj tak z toba gada, rodzi sie nadzieja na to, ze ta patologia jest...normą :rolleyes:
napisał/a: Mari 2007-10-27 16:37
sarna napisal(a)::) hej,dziewczyny, tak trzymajcie tylko pewnosc siebie i zdecydowanie moze wam pomoc nie dajcie soba pomiatac.Ciarka ma racje, ;) nie dajcie sie walczcie o siebie

Sarna ...w tym jednym zdaniu jest właśnie sedno sprawy ...
Jednak jak to ma uczynić którakolwiek , kiedy nie potrafi się przekształcić w chwilkę z ustępliwej ,nie zaogniającej sprawę w stanowczą ?!.Zgadzam się z tobą w 100% , bo właśnie taką jestem...z jednej strony miła ,ciepła nooo.. najukochańsza, ale jak Mnie trafi to diabeł wcielony! nie przebierający w słowach ,jednak nigdy nawet w kłótni nie pozwalam ,żeby mnie obrażano !, musi warzyć słowa ,bo wywaliłabym z domu ! i nie patrzałabym ,że Go kocham..,że to Mąż...
Poniżał Mnie i moją Ukochaną Muśkę ...ojciec!... całe życie , więc znam tę szkołę przetrwania i nikt nigdy Mi więcej tego nie zrobi..
Jak odzyskać wiarę w Siebie? ..dobry trening ..mówić do Siebie , mówić z czułością ,pokochać Siebie !,to jedyna metoda aby wyrwać się z nicości , małości i niskiej w Naszym Mniemaniu samooceny, bo dlaczego Nam się zdaje,że jesteśmy do niczego?! , bo... przestał Nas kochać ,lub tego nie czujemy, nie okazuje Nam...ten jedyny ,wymarzony , a wystarczy spojrzeć na Niego chłodniejszym okiem , okiem kobiety ,która ma właśnie wybierać na nowo...czy wybrałybyście Go? ...hmm.. założę sie ,że nie w każdym przypadku byłaby pozytywna odpowiedź i to już jest powód aby spojrzeć na Siebie z dumą,uśmiechnąć się ... czyż nie?.