Czy to zdrada?

napisał/a: Mari 2009-04-01 22:10
bez niego oddychałabym dwutlenkiem i życie było by bezbarwne .
napisał/a: Ankaaaa 2009-04-01 22:11
nie gniewaj sie Mari, ze nie moge sie powstrzymac od komentarza- ze to jest uzaleznienie. ja widze roznice.
napisał/a: Mari 2009-04-01 22:17
Zgadzam się z Tobą i zdaję sobie sprawę z tego , ale mam niesamowitego farta ,że mi się udało , bo inaczej byłoby chyba krucho co...

Jednak tak można kochać ..tak mi się wydaje tylko wtedy kiedy i ta druga osoba postępuje podobnie ..a w takim przypadku nie ma mowy o odkochaniu się :).

może się mylę ? .
napisał/a: Mari 2009-04-01 22:22
Aniu , ja tak naprawdę nigdy się nie zastanawiałam nad tym co nas łączy , jaka miłość ..warunkowa , czy nie ..do słownika nie zaglądałam :D ..ot , po prostu twierdzę ,że nie wyobrażam sobie życia bez Niego ...ups! :p ..to są słowa córy , która nas kocha bezwarunkowo .
napisał/a: Ankaaaa 2009-04-01 22:26
nie ,z tym ostatnim stwierdzeniem sie zgodze :) i nawet popieram:)

dlatego uwazam, ze co innego Ty, a co innego olinka.
trzeba kochac nawzajem- nie jednostronnie.
napisał/a: Mari 2009-04-01 22:29
tak, ale On Ją kochał ?, czy Ona kochała? .
zadałam wcześniej pytanie ,czy to była miłość w cudownych chwilach tylko ? , czy zauroczenie .

sądzę ,ze miłość potrafi przezwyciężyć najgorsze...
napisał/a: Ankaaaa 2009-04-01 23:46
"(prawdziwa)milosc zwyciezy wszystko (najgorsze)"-to tez slogan :P

a czy nie uwazasz, ze "prawdziwa milosc" nie dopusci nigdy do zdrady? dlaczego obowiazkiem "prawdziwej" milosci ma byc trwanie i wybaczanie? dopuszczamy do siebie mysl, ze "prawdziwa" milosc moze dopuscic sie zdrady, a odrzucamy, ze "prawdziwa" milosc- nie moze tego wybaczyc?
napisał/a: olXinek 2009-04-02 11:06
Mari napisal(a):tak, ale On Ją kochał ?, czy Ona kochała? .
zadałam wcześniej pytanie ,czy to była miłość w cudownych chwilach tylko ? , czy zauroczenie .

sądzę ,ze miłość potrafi przezwyciężyć najgorsze...


Widocznie w naszym przypaku to nie była prawdziwa miłość. Mąż przestał mnie kochać, bo jak stwierdził stałam się "nijaka", trudno się dziwić, małe dzieci, nieprzespane noce, pomocy z nikąd. Nie miałam czasu na czytanie, rozwijanie się i tak cud, że udało mi się ukończyć studia, między jedną ciążą, a drogą, po prostu nie byłam już atrakcyjna, a "tamta" to powiew świeżości, młoda, bez zobowiązań, tajemnicza...a ja byłam przwidywalna, zmęczona i marudna. Mąż uważa, że nie da się człowieka kochać miłością bezwarunkową, kocha się kogoś za coś. Ty Mari też pokochałaś swojego męża za coś ( wygląd, charakter, zniewalajacy uśmiech itp.).
W naszym przypadku mąż też chce, żebym wróciła "tamta dziewczyna", ale to nie możliwe, teraz jestem MATKĄ.
Oczywiscie, jak dzieci podrosną znowu będę miała czas, na realizację siebie.
Wiecie, trudno jest żyć ze świadomością, że muszę znowu zasłużyć na miłość, w każdej sekundzie zastanawiać sie, czy to co robię spodoba się mężowi, będzie dumny, zauważy w końcu we mnie kobietę?
Wieczne porównywania, wciąż słysze, że gdzieś są jakieś dziweczyny, które to potrafią, dlaczego ja nie?
To w końcu może zabić nawet najgłębszą miłość.
I milość do partnera jest inną miłością niż do dzieci i ta miłość, jeżeli będziemy ją rozpatrywać w kategoriach "warunkowa i bezwarunkowa" to jest tą drugą.
napisał/a: olXinek 2009-04-02 11:19
ol-inek wybacz ..nie zrozumiem nigdy ...jak można przestać kochać ..czepiam się ..sory , ale.. -zrozumieć mogę ..kocham, lecz cierpię .. bo on mnie poniża , nie zachowuje się tak jak kiedyś, nie faworyzuje ..zapomniał o mnie jako kobiecie itd.

Chole*a ..to tak jakbyś powiedziała ,ze przestałaś kochać własne dziecko?...ja tak odczytuję miłość i przepraszam hi! ..jestem chyba normalna inaczej i mam dziwne podejście do ludzi których kocham ...
- kocham ich i nic tego nie zmieni , nawet gdyby wyrządziliby mi wielką krzywdę , to będę czuła żal , smutek , ale nie wrogość ...


[I]Jednak tak można kochać ..tak mi się wydaje tylko wtedy kiedy i ta druga osoba postępuje podobnie ..a w takim przypadku nie ma mowy o odkochaniu się .[/I]

A jeżeli nie postępuje podobnie, jeżeli nas rani, nie szanuje, nie faworyzuje to jest możliwe odkochanie?
napisał/a: Mari 2009-04-02 12:01
ol-inek,
Naprawdę się staram zrozumieć :confused:...jak można się 'odkochać' . Jest to dla mnie temat teoria , a więc dlatego może moje rozumowanie różni się od innych .
Zrozum mnie ,że nie przeszłam tego na własnej skórze i nie mam doświadczenia praktycznego i w tym widzę mój " problem " innego podejścia.

Z wątku na wątek dowiaduję sie coraz więcej o Twoim mężu i obraz jego ???powiem Ci nie zachwyca ,a wręcz odwrotnie.

Jednak dla mnie zawsze na początku rozmowy jest ważna osoba , która przedstawia 'temat' i szuka rozwiązania .
Staram się aby Ona najpierw prześwietliła Siebie , a w późniejszym etapie szukała wyjścia z sytuacji . Na szarym końcu dopuszczam rozmowę na temat zalet, czy przywar osoby nieobecnej a zarazem 'sprawcy' tego zamieszania .
Jest to dla mnie najmniej ważny dyskurs...
Dlaczego ?..nieobecny się nie obroni...a więc nie jest sprawiedliwe.

Co zrobisz i jak potoczy sie dalej Twoje życie nie wiem . Wiem jedno ,że będziesz się starać wybrac najlepszą drogę ..taka żeby pogodzić przede wszystkim odpowiedzialność za dzieci ze szczególnym uwzglednieniem własnego 'Ja' , bo kobieta , matka szczęśliwa , to przyszłe szczęśliwe życie brzdąców .
Spoczywa na Twoich barkach olbrzymia odpowiedzialność i wierzę ,że dasz Sobie radę ...nie masz innego wyjścia! .


uściski :)
napisał/a: Mari 2009-04-02 12:16
Ankaaaa napisal(a):"(prawdziwa)milosc zwyciezy wszystko (najgorsze)"-to tez slogan :P

a czy nie uwazasz, ze "prawdziwa milosc" nie dopusci nigdy do zdrady? dlaczego obowiazkiem "prawdziwej" milosci ma byc trwanie i wybaczanie? dopuszczamy do siebie mysl, ze "prawdziwa" milosc moze dopuscic sie zdrady, a odrzucamy, ze "prawdziwa" milosc- nie moze tego wybaczyc?

trochę masło maślane Ci wyszło ...jasnie proszę napisz ;).

eee... łapiesz za słówka ?:) kotek przy jednen dziurze polując na myszki ..bidok zdechłby :D

Wiesz zapewne o etapach miłości we dwoje przez całe życie .....samo życie , czyż nie?.
Jesteśmy jacy jesteśmy . Matka Natura trochę popełniła błędów przy budowaniu tego cudu .
Dała nam taką cechę jak ciekawość , chęć poznawania itp...
Raz to sie sprawdza i jest budujące (nasz etap rozwoju cywilizacyjnego ...bo bylibyśy może w erze kamienia? :D ). Drugi raz co zakazane ..to nęci i barrrrdzo ciekawe.
Ilu z nas nie przyna się do skoku w bok o którym chcielibyśmy zapomnieć , a właśnie zrobilismy to z najzwyklejsze ciekawości , czy chwilowego zakochania?.
Nielicznym taki numer się nie udaje i wpadają w problemy z wielkim hukiem ..ileż by dali aby cofnąć czas...

pozdrawiam .
napisał/a: mgX26 2009-04-02 12:18
Olinku, nic nie da sie zrobic na sile. Nie mozesz sie wiecznie zastatnawiac czy cos w danym momencie sie spodoba mezowi czy nie.
Jak napisalas, Ty w pewnym momencie Waszego zycia bylas zmeczona, przewidywalna, marudna (ale ktrora z nas po 10latach malzenstwa jest inna?!) a "tamta" to istne CUDO- wiecznie usmiechnieta, bez zobowiazan, tajemnicza. I to mu sie spodobalo. Mial odskocznie w bezproblemowy swiat (ktory nota bene nie istnieje).
Moim zdaniem (chociaz wiem, ze latwo dawac rady, gorzej samemu je zastosowac) powinnas sie na jakis czas odsunac i czekac na jego ruch. Nie zaczynaj kolejnej rozmowy o Was, bo wiadomo jak sie ona skonczy. Daj mu czas- miesiac, dwa, niech sobie wszystko facet przemysli, pouklada, zdecyduje czy chce byc z Wami czy nie.
Osobiscie mysle, ze po tym czasie wroci i mam nadzieje, ze sie przekona, ze nie istnieje takie cos jak bezproblemowe zycie, bo i kochanka po jakims czasie stanie sie tylko zwykla kobieta, nie zawsze umalowana, usmiechnieta...
A jak opadna juz emocje, wtedy bedziecie mogli spokojnie porozmawiac (trzymam kciuki, zeby wszystko skonczylo sie na Twoja korzysc).