Czy żona mnie zdradza???

napisał/a: sprzedawca_kukurydzy 2008-11-01 16:43
Jesteśmy małżeństwem od 10 lat, mamy 2 dzieci. Od... powiedzmy 2 tygodni zachowanie mojej żony mocno się zmieniło.
Nasze dziecko od kilku lat trenuje pływanie pod okiem młodego trenera. Zawsze zaprowadzaliśmy je na treningi na zmianę - jak kto mógł. Od jakiegoś miesiąca to żona (z własnej woli) samodzielnie zaprowadza dzieci na trening. Mówi że to żaden problem i nie ma potrzeby żebym ja chodził. Nie opuszcza żadnego i nawet chodzi na dodatkowe zajęcia, które zawsze były dla nas obojga problemem.
Za każdym razem treningi się coraz bardziej przeciągały i droga do domu zaczęła zabierać nie 15, a 50 minut. W ostatnim tygodniu zajęcia przedłużyły się o 2,5 godziny, które żona spędziła sam-na-sam z trenerem (dziecko bawiło się na placyku zabaw obok kawiarenki w klubie). Rozmawiali oczywiście o postępach dziecka w pływaniu.
Od tamtego czasu zachowanie mojej żony bardzo się zmieniło: od rana wyczekuje przed komputerem, aż on się odezwie, a wieczorem potrafi z nim pisać maile do późnej nocy. Oczywiście nie kryje tego przede mną, bo podobno się polubili i są dobrymi kolegami.
Ostatnio nawet przebąkiwała, że musi się z nim umówić na mieście, bo "na basenie, to spokojnie nie można pogadać".

Znamy się wiele lat, ale dawno już jej nie widziałem w takim stanie. Zawsze wstawała późno i wcześnie kładła się spać, nie miała siły późno nic robić, a teraz potrafi pisać maile do 3 w nocy, a później wstać o 7 rano i wyczekiwać na wiadomości od niego. Jak się pojawi, to już nie wstaje od klawiatury przez kilka godzin.

Nie mam żadnych dowodów na to że mnie zdradza.
Nie próbóję też sprawdzać jej poczty, więc nie wiem o czym piszą.

CO DALEJ???

Nawet jeśli do niczego nie doszło (bo wiem że atrakcyjni trenerzy mają sporo takich adoratorek i on nie musi tego traktować jako romans), to widzę że moja połówka naprawdę jest na niego napalona. :(

Nie wiem czy jakaś reakcja będzie prawidłowa, bo jak zrobię awanturę, to się na pewno nie przyzna i co najwięcej powie że zabraniam jej mieć przyjaciół.
Jak nic nie zrobię, to albo w końcu go poderwie, albo jak jej nie będzie chciał, poszuka innego (chyba:confused:)

Ale czy to ma jeszcze jakiś sęs?
Czy być dalej z kobietą, która nie myśli już o mnie w pozytywny sposób i traktuje mnie tylko jako przeszkodę do radości? Czy próba "ratowania małżeństwa" ma jakiś sens na przyszłość? Przecież już jej nie będę ufał :mad: Jak dalej może trwać taki związek? Każde jej wyjście, rozmowa, spotkanie, będzie się wiązało z podejrzeniem. czy takie małżeństwo może jeszcze być szczęśliwe?
A z jej strony: jak szuka kogoś, to nie jest szczęśliwa. Czy wogóle będę w stanie zapewnić jej to szczęście? Jak nie to też bez sensu odbudowywać na chwilę wszystko i znów się oszukiwać. W imię czego? Dzieci?

A może przesadzam?
I wcale z nim nie romansuje, tylko znalazła takiego fajnego kolegę, że nie może przestać z nim pisać?

Jak to wygląda z kobiecego punktu widzenia?
napisał/a: Frotka 2008-11-01 17:44
Może ją zafascynował, bo aż tak bardzo nie wyczekuje się na wiadomości od kolegi i spotkania z kolegą, ale jeszcze nie musi to oznaczać romansu. Nie wierzę, że można się tak zachowywać pod wpływem zwyczajnej znajomości. Za dużo w tym jest jakiejś takiej ekscytacji, wyczekiwania....
A jak Wam się poza tym układa w małżeństwie? W takich sytuacjach chyba najlepsze są dwie drogi działania. Pierwsza to próba uatrakcyjnienia związku. Zaskakuj ją czymś, słuchaj jej z uwagą, praw jej komplementy, wypróbujcie czegoś nowego w łóżku. Staraj się ją na nowo przywabić do siebie. Może zaproponuj jej, że skoro to taki fajny facet to też chciałbyś go bliżej poznać
i żeby Cię zabrała na spotkanie z nim -zobaczysz jak zareaguje. Staraj się także jeżdzić z nią od czasu do czasu na basen.
Druga droga to szczerość. Powiedz jej, że ta sytuacja Cię niepokoi i powiedz jej co czujesz. Zapytaj się jej czy czegoś jej brakuje. Zapytaj ją jak ona by się czuła, gdybyś Ty sobie znalazł taką "koleżankę". Pewnie zbagatelizuje problem i zacznie Cię przekonywać, że to tylko kolega, ale może gdy jej powiesz co czujesz, ona uświadomi sobie w jakiej sytuacji stawia w tym wszystkim w Ciebie.
Obawiam się, że ona nie widzi, że Cię rani. Ratować małżeństwo zawsze warto jeśli do tej pory Wam się układało i ją kochasz.
Osobiście nie za bardzo wierzę w takie damsko-męskie przyjaźnie, bo zwykle jedna ze stron za bardzo się w nich emocjonalnie angażuje. Tą stroną zazwyczaj jest kobieta.
Gdybym była na Twoim miejscu, też by mnie ta sytuacja niepokoiła.
Daj znać co postanowiłeś, jakie działania podjąłeś i co z nich wynikło, to pomyślimy co dalej....
napisał/a: deedee86 2008-11-01 17:56
Frotka nic dodać nic ująć
napisał/a: sprzedawca_kukurydzy 2008-11-01 18:35
No i mi się tak wydaje, że to normalne nie jest :( Tym bardziej że się wcześniej nigdy tak nie zachowywała, a nie jest to pierwsza osoba z którą pisze maile.
Poza tym jak się domyślasz, za bardzo się nie układa:( Próbowałem już wcześniej zapraszać ją w różne miejsca, proponować jakieś atrakcje, "odświeżyć związek". Na wszystko odpowiadała NIE. Bo nie ma ochoty, bo jest zmęczona, bo to jej nie odpowiada, bo ma coś innego do zrobienia, itd....
O próbowaniu w łóżku to już nic nie mów :( Ostatnio nie mam szans nawet spróbować.

Faceta poznałem wcześniej, bo od kilku lat jest trenerem. Natomiast przez cały ten czas nie weszliśmy w tak dobre kontakty, jak zrobiła to żona. Tak sobie myślę, że ona zresztą też go wcześniej widywała, więc w tym roku musiało się coś więcej wydarzyć, że się tak zbliżyli...
Myślę, że jak bym się uparł, z pojechaniem na basen, to doszło by do sprzeczki. Już była podobna sytuacja wcześniej, ale uparła się że chce mi pomóc, bo mam inne sprawy, a ja nie chciałem się kłócić - bo w sumie chciała mi pomóc. Echhh.. Z perspektywy czasu inaczej to wygląda :(

Druga droga jest raczej nie do przejścia, ponieważ zawsze ona pierwsza zapewnia minie, że to nic "z tych rzeczy" i "chyba sobie głupot nie myślę"? Nie ukrywa się z pisaniem maili, że znim rozmawia na basenie, itp.

Nie do końca wiem czy ona widzi, że to wszystko jest takie czytelne z mojej strony. Jak nie widzi, to nie jest to chyba dobrze, bo znaczy to że tak się zapatrzyła, że nie zwraca na to uwagi i oznacza to prawdziwą miłość (może zauroczenie). Jak widzi to też źle, bo w takim razie jej nie zależy...

I tu moje wahanie przed działaniem, bo czy ma sens ratowanie takiego związku? Jeżeli czuje że będzie z nim szczęśliwsza, to jak ze mną zostanie będzie nieszczęśliwa. Nie chcę aby zostawała z litości albo z obowiązku. A przemawianie o krzywdzeniu chyba tylko do tego doprowadzi.
Ale jeżeli nie jest tak jak myślę i to chwilowa fascynacja... No nie wiem - chyba trudno jest mi się pogodzić z faktami :(
nixie7
napisał/a: nixie7 2008-11-01 18:49
Frotka ma racje... , musisz działać,
a ja myślę ze powinieneś jej dać do zrozumienia ze to nie jest normalne,
no bo nie jest, i ze Cie to boli,
ja bym oszalała z zazdrości jakby mój ukochany sie tak zachowywał.
10 lat to piękna data, .. oczywiście ze jest sens to ratować :)

przede wszystkim tu jest potrzebna poważna rozmowa,
powiedz ze Ci sie to nie podoba...
choćbyś mial ja nawet postraszyć jakimiś konsekwencjami,
nikt nie zasługuje na takie zachowanie i olewkę, tym bardziej jak sie stara.

Ja uważam ze ona na prawdę przesadza z tym "koleżeństwem"
Moze powinieneś jednak byc bardziej dociekliwy i pójść czasem na ten basen,
albo nad nią postać przy kompie.

Powodzenia
napisał/a: Bajata 2008-11-01 19:36
Jeśłi Ci na niej zależy to walcz. Szczera rozmowa to najlepsze co możesz teraz zrobić. Wróć do odbierania dziecka z basenu, umów się razem z nimi na rozmowę o postępach w pływaniu, wszak to też Twoje dziecko, dlaczego mają spotykać się tylko we dwoje. Kurde, walcz póki nie jest za późno :D i trzymam kciuki
napisał/a: deedee86 2008-11-01 20:06
i tutaj Bajata ma racje popieram walcz póki jest na to czas
napisał/a: Frotka 2008-11-01 20:15
O właśnie, przecież Ty też możesz chcieć porozmawiać z trenerem
o postępach dziecka w pływaniu i żona nie moze Cię od tego odsuwać! To także Twoje dziecko!
Jej zachowanie nie jest normalne. Wątpię by to była miłość, raczej zauroczenie. Trudno powiedzieć dlaczego tak się stało.
Pomimo tego, co ona mówi, powiedz jej wprost, że jej zachowanie Ci się nie podoba i że jest Ci przykro, że ona nie zdaje sobie sprawy jak bardzo jej zachowanie jest dla Ciebie czytelne. Nie przejmuj się jej gadaniem, powiedz wprost co myślisz i czujesz.

Tak jak powiedziała Nixie nikt nie zasługuje na takie traktowanie i olewkę, tym bardziej gdy się stara. Powiedz jej, że jej zachowanie Ciebie boli i zaptaj dlaczego Cię tak traktuje, dlaczego ucieka od bliskości z Tobą. Powiedz jej, że skoro tak dobrze się czuje w towarzystwie kolegi, to może powinniście się zastanowić nad sensem Waszego małżeństwa. Przestrasz ja...

Bądź stanowczy w tej rozmowie, nie proś jej by przestała, ale powiedz, że to co robi nie wygląda na koleżeństwo, a skoro ona tego nie widzi to tym bardziej Cię to niepokoi. Bądź stanowczy, pokaż jej, że ona coś burzy, że traci w Twoich oczach, że może Ciebie stracić. Nie tłum nic w sobie. Powiedz jej, że skoro ona nie dostrzega Twoich starań i nie chce Ci powiedzieć o co chodzi, to Ty być może powinieneś przestać się starać.
Wydaje mi sie, że w tej sytuacji najlepsze będzie jakieś radykalne działanie, jakaś terapia wstrząsowa dla niej. Pokaż jej bardzo wyraźnie, że Tobie się to nie podoba, bądź bardzo stanowczy (ale bez awantur oczywiście -spokój, opanowanie i stanowczość). Może na początek przenieś się "na kanapę",
a gdy zapyta o co Ci chodzi użyj jej argumentu "że to nic takiego, po prostu lubisz spać na kanapie" To, że ona pewnych rzeczy nie ukrywa to chyba jakiś rodzaj przebiegłości, próba uśpienia Twojej czujności i usprawiedliwiania samej siebie, że to co robi nie jest złe.

Działaj szybko i stanowczo...
Powodzenia, na pewno dasz radę!
napisał/a: Frotka 2008-11-01 20:44
Często w takich sytuacjach doradzam czasową rozłąkę, wyprowadzkę gdzieś na tydzień, ale nie wiem czy w tym przypadku byłoby to dobre (i możliwe). Na pewno jednak radykalne, stanowcze i konsekwentne działanie może pomóc.

Gdy zacznie swoje gadanie, powiedz jej żeby Ci nie mydliła oczu, bo Ty masz swój rozum, potrafisz łączyć fakty i wyciągać wnioski. Naprawdę bądź bardzo stanowczy. Niech poczuje, ze Ciebie traci.

Gdy sytuacja jest odwrotna zawsze odradzam rozmowę z tą trzecią osobą, ale w Twoim wypadku przeszo mi przez myśl, że może powinieneś skierować kilka ostrych słów do tego faceta. Nie jestem jednak tego pewna i nie daję tego jako rady, trzeba by się nad tym zastanowić, bo mogłoby to pogorszyć sytuację.
napisał/a: kratka4 2008-11-01 20:53
Rozumiem Cię,że czujesz się zaniepokojony.Twoja zona raptownie zmieniła 'styl'życia,zaczęła późno się kłaść spać i wcześniej wstawać.Ale zauważ jedną rzecz.Ona przyznaje,się do tego,że z nim pisze maile,że uważa go za kolegę.Z niczym się nie kryje,nie spotyka się z nim potajemnie,nie ukrywa przed tobą,że się z nim widziała.Wierze Ci,że czujesz się'zagrożony'Taka sytuacja potrafi człowieka wprowadzić w stan,w którym on sam resztę sobie dodaje.
Prowadzi dzieci na basen to sobie z nim pogoda-dzieci są przy tym i widzą to.Może po prostu oddaliliscie sie ostatnio od siebie(skąd ja to znam)i akurat teraz zauważyłes to,że żona się zmieniła.Nie bronię jej-nie myśl sobie,chciałabym abyś na spokojnie spojrzał na całą sytuacje.Gdyby miała romans-napewno by się z tym kryła!!To moje zdanie.Może dopadła was rutyna i akrat trener był 'odskocznią'Może z nim pogadać i traktuje to jako znajomośc i nic wiecej.Jesteś zazdrosny o taką sytuację,więc pewnie podejrzewasz ją o najgorsze,a może własnie jest inaczej
Proponuję szczerą rozmowe z żoną,powiedz jak się czujesz,co cię boli,zapytaj dlaczego tak się dzieje??Każdy na twoim miejscu byłby zazdrosny,jak pewnie też-ale bez rozmowy ani rusz.
pozdrawiam i trzymam kciuki:)
napisał/a: dziubeczek 2008-11-01 21:00
to co mi przychodzi na myśl to świńskie, ale w takiej wyjątkowej sytuacji po 10 latach małżeństwa ja bym przeczytała te meile. uważam że rozmowa z żoną skończy się własnie typu "nie żarutj sobie to tylko kolega", a meile byłyby potwierdzeniem czrno na białym.
napisał/a: sprzedawca_kukurydzy 2008-11-02 14:40
Serdeczne dzięki za wszystkie rady.
Kratka, to co piszesz może mieć sens i chciałbym żeby tak było. Choć z drugiej strony może być to tylko kamuflaż, jak już wspomniała Frotka. Ja chciałbym wiedzieć, co jest prawdą...
Do rzeczy - posłuchałem rady i zacząłem rozmawiać - bez nerwów i próźb: "widzę co się dzieje, twoje zachowanie, itp." Strasznie się zdenerwowała i poczuła się urażona moimi spostrzeżeniami. Oczywiście to tylko fajny kolega, z którym może się dogadać, itd. Ja jestem strasznie zazdrosny i mam chore myśli, a ona z tego powodu nie zamierza kończyć znajomości. Oczywiście mogę z nią chodzić na basen, ale to nie zmieni tego że ona będzie dalej z nim pisała i oczywiście się spotka na mieście, ażeby spokojnie pogadać i przecież by mi nie mówiła jagby to była randka.
Swoich maili nie może mi pokazać, bo to prywatne sprawy - to znaczy może kilka, ale tylko wybrane - czyli jak wcale.

Skończyło się na tym, że przecież mnie strasznie kocha i skąd mi takie głupoty do głowy przychodzą. Z drugiej strony nie ma zamiaru w żaden sposób ograniczyć nowej znajomości tylko ze względu na moje wymyślone podejrzenia - a jak mi to przeszkadza, to może mi przecież o niczym nie mówić gdzie wychodzi.

Aha i nie mam możeliwości wyprowadzenia się - nawet na kanapę...