Czy żona mnie zdradza???

napisał/a: Vadera 2008-11-11 13:25
monika98 napisal(a):
Wiem ze po 10 latach malzenstwa nie ma co liczyc na wielka fascynacje ale warto sobie przypomiec ze wlasna zona to kobieta a nie sprzet domowy.


Gdybyś w trakcie meczu przyszła do męża w przeźroczystej koszulce prosząc o masaż np. pleców, albo o pomoc w wygoleniu tzw. okolic bikini - to o ile Twój facet jest normalny jest szansa na błyskawiczne wyłączenie telewizora.

Chłopu trzeba łopatologicznie tłumaczyć o co Tobie chodzi, żyjecie ze sobą 10 lat, w domu ciepło, on Ciebie nie bije, kochacie się raz na 2 tygodnie/raz na kwartał/ raz na rok, nie jest alkoholikiem - a upierdliwa żona jest niezadowolona i gdera - lepiej pójdę na piwo.

Często na linii mąż - żona dochodzi do błędnego odczytania wzajemnych komunikatów. Trzeba do męża używac nieskomplikowanych słów i komunikatów. Zamiast "ty mnie nie kochasz" - "całujesz tak słodko - czekam na Ciebie kochanie" etc.
napisał/a: MichalXX 2008-11-11 13:38
Vadera napisal(a):
Sposób ten jest jednak dobry zanim żona pozna ratownika, kolegę etc. - wówczas wszelkie zabiegi przyjmie ona z obrzydzeniem lub co najmniej niechęcią.
Jak dojdzie do zdrady to śmierć ( emocjonalna ) związku jest nieunikniona - małżonkowie będą ze sobą męcząc się podejrzeniami, wyrzutami - będą cierpieć. Starać się o związek trzeba zanim będzie za późno.

Zatem Michale nie obwiniaj się. W/g statystyk zdradza 25% kobiet, ja myślę że 25% kobiet nie zdradza.


Czyli wg. Ciebie po zdradzie związek nie ma już szans ani jakiejkolwiek przyszłości? Nie chodzi mi tu o przyszłość w sensie trwania w jakiejś beznadziejnej sytuacji ale na prawdziwe szczęście i ułożenie wszystkiego? (ah, ten mój romantyzm :D )
napisał/a: Vadera 2008-11-11 13:49
Michal_X napisal(a):Czyli wg. Ciebie po zdradzie związek nie ma już szans ani jakiejkolwiek przyszłości? Nie chodzi mi tu o przyszłość w sensie trwania w jakiejś beznadziejnej sytuacji ale na prawdziwe szczęście i ułożenie wszystkiego? (ah, ten mój romantyzm :D )


Szanse są ale niewielkie.
Zdradzający musi żałować za swój czyn i obiecać nigdy więcej tego nie robić. Problem jest taki, że często kochanek/kochanka rozstaje się ze zdradzającym i ten/ta wraca do swojego partnera nie na zasadzie przyznania się do winy, lecz rozżalenia, jak ta kochanka/kochanek mogła/mógł coś takiego zrobić.

Zdradzony analizuje sytuacje, zadręcza siebie i zdradzającego analizowaniem dlaczego doszło do takiej sytuacji, doszukuje się winy u siebie, podejrzliwie patrzy na każdego maila, SMS-a, każde wyjście partnera, szpieguje, obserwuje, popada w obsesję, wypytuje etc.

W sercu zdradzonego zadra tkwi do końca życia, został zawiedziony, zdradzony przez najbliższą osobę, dostał nóż w plecy.
Zdradzony jest osowiały, smutny, nic go nie cieszy, tak naprawdę w głębi duszy nigdy nie wybaczy.

Zdradzony stara się zapomnieć, ale ciągle przed oczami na tą fascynację partnera innym/inną. Związek przez to staje się toksyczny, brak w nim zaufania, zdrada wisi nad nim jak miecz Damoklesa. Dlatego na odrodzenie prawdziwego szczęścia po zdradzie nie wierzę.
napisał/a: ShiningKnight 2008-11-11 15:46
.............
napisał/a: Vadera 2008-11-11 19:41
ShiningKnight napisal(a):Swietnie napisane. Celne, zwiezle, logiczne, niemal analityczne... niemal 'nie-kobiece' :D Bardzo sie ciesze ze mamy Cie na forum Vadero.


Dzień bez wazeliny to dzień stracony.
Vadera ( wadera ) - dominująca samica (samica alfa) w stadzie wilków czyli wilczyca.
napisał/a: ShiningKnight 2008-11-11 19:52
Vadera napisal(a):Dzień bez wazeliny to dzień stracony.
Vadera ( wadera ) - dominująca samica (samica alfa) w stadzie wilków czyli wilczyca.


Co do pierwszej czesci bardzo sie mylisz :cool:
Co do drugiej: naprawde myslisz ze ktos tego nie wie? :rolleyes:
napisał/a: Ankaaaa 2008-11-11 22:08
zgadzam sie z Vadera, nie zgadzam sie z facetami, ktorzy notorycznie pokreslaja ze to forum KOBIECE,w znaczeniu "tendencyjne".

permanentna zarozumialosc.
napisał/a: Helbeen 2008-11-12 00:00
Ankaaaa napisal(a):zgadzam sie z Vadera, nie zgadzam sie z facetami, ktorzy notorycznie pokreslaja ze to forum KOBIECE,w znaczeniu "tendencyjne".

permanentna zarozumialosc.


:rolleyes:

Vadera pisze raczej w męskim stylu. Dużo w tym klakulacji. Mam wrażenie, że kobiety znacznie częściej w sferze emocji kierują się tym co się opłaci, niż mężczyźni. Czy to nie paradoks?
napisał/a: Vadera 2008-11-12 08:00
Helbeen napisal(a)::rolleyes:

Vadera pisze raczej w męskim stylu. Dużo w tym klakulacji. Mam wrażenie, że kobiety znacznie częściej w sferze emocji kierują się tym co się opłaci, niż mężczyźni. Czy to nie paradoks?


To nie kalkulacja lecz realizm spowodowany faktem, że uczestniczyłam czynnie ( na sali rozpraw ) przy pogrzebach chyba kilkuset małżeństw.

Emocje występują ale przy nawiązaniu znajomości, dlatego zona sprzedawcy kukurydzy gdy poznała ratownika, leci w ten romans niczym ćma w światło świecy nie bacząc na łatwe do przewidzenia konsekwencje.
Przy rozpadzie związku z "winy" kobiety częściej pojawia się wyrachowanie i kalkulacja, tak, ażeby to mąż odszedł nie wytrzymując np. ciągłego gderania żony. Czy nie jest to "piękne" że żona sprzedawcy kukurydzy po powrocie z randki łóżkowej zarzuca mężowi że cierpi on na paranoję, ja przecież tylko rozmawiałam przez pół nocy o postępach syna w pływaniu.

Jeżeli odrzucimy poprawność polityczną, myślenie o złych samcach, dobrych samicach, solidarności jajników i jąder to dojdziemy do przekonania, że w populacji męskiej i żeńskiej jest równa ilość zdrad, bo przecież mężczyźni/kobiety z kimś muszą zdradzać swoich partnerów.

Zatem ani kobiety są takie dobre/złe, ani mężczyźni tacy wspaniali/beznadziejni.

Jest tylko jedna płaszczyzna na której kobieta może być zdecydowanie gorsza od mężczyzny - wmawianie partnerowi, że to on jest ojcem dziecka ( przykład z innego forum Witam wszystkich.
Mam bardzo duży problem, to jest strasznie skomplikowane, wiem że to moja wina i chcę to wszystko wyprostować. ale może od początku...........
miałam 16 lat (teraz 26) i spotykałam się z moim obecnym mężem, poznałam kogoś i się zakochałam i zaliczyłam wpadkę, on był starszy, żonaty, rozstaliśmy się a w dziecko wrobiłam mojego męża, szybki ślub itd ale zawsze był ten drugi..................
teraz chcemy być razem dojrzeliśmy do tego, on mieszka za granicą i nie może wrócić do polski, w moim małżeństwie bywało różnie, nie powiem że byłam nieszczęśliwa ale zawsze mi czegoś brakowało.............. jego............. spotykaliśmy się co jakiś czas i nie chodziło tutaj tylko o sex.............. chcę odejść od męża i powiedzieć mu o wszystkim ale potrzebuję jego zgodę na wyjazd córki za granice bo to on jest jej oficjalnym ojcem (jak to okropnie brzmi) co robić?? błagam może któraś przechodziła coś podobnego...pomocy


W postępowaniu tej kobiety nie dostrzegam emocji, a 100% wyrachowania - zatem precz stereotypom.
napisał/a: Mari 2008-11-12 10:13
Vadera napisal(a): bezsilnie patrzył jak jego zona umawia się z ratownikiem, był miękki, chciał rozmawiać, a gdyby odpowiednio wcześnie rąbnął pięścią w stół, włamał się do skrzynki pocztowej żony, założył program szpiegowski, gdyby....

Hmm ..przeraziły mnie te słowa ;) .
Będę musiała zrobić badania jaki jest we mnie stosunek genetyczny chromosomów X i Y , bo to zrobiłam :eek: i to z cudnym zakończeniem :D szybko i stanowczo.
napisał/a: MichalXX 2008-11-12 10:44
No a mnie szczerze mówiąc przeraziły z innego powodu... Po "zdradzie", której ja doświadczyłem i opisałem w pierwszym swoim poście na tym forum, zastanawiam się jaka będzie przyszłość mojego związku... Bo z tego co pisze Vadera i z jej doświadczeń wynika, że tej przyszłości nie będzie, a skoro zrobiła to raz, to zrobi i po raz wtóry...
napisał/a: arronia 2008-11-12 11:04
No ale jeśli Vadera zawodowo ogląda te rozwody, to siłą rzeczy ogląda te historie, które skończyły się rozpadem związku. Pary, które jakoś ułożyły sobie życie po zdradzie, do sądu nie przychodzą. Tylko gdzieś sobie żyją.