Czy żona mnie zdradza???

napisał/a: achmielka 2008-11-02 21:51
A może jednak się ułoży...10lat to duzo wspólnego życia czasu dzieci wspomnień...
Jakoś mi refleksyjnie bo tez mam staż dziesięcioletni..
Trzymaj się jakoś.
napisał/a: Frotka 2008-11-02 21:55
A jak było wcześniej, na krótko zanim pojawił sie trener?
nixie7
napisał/a: nixie7 2008-11-02 22:23
kiepska sprawa z tym spacerem...
Ja jestem zawsze za rozwiązywaniem problemów w spokojny sposób,
ale po dobroci tu nic nie zdziałasz...
Frotka dobrze pisze..
A ja myślę ze jej sie przyda małe opamiętanie...
np. stanowczo powiedz ze ma wybierać... albo Ty albo on..

Ja myślę ze zdrady jeszcze nie bylo... bo wtedy zaczęła by sie bardziej z tym kryc..
wiec sie nie przejmój..
ale nie daj sie tak traktować.. bo naszym okiem te "koleżeństwo" nie jest normalne
i nie daj se wmówić ze to nieprawda.


Niedawno tu na forum jedna dziewczyna ( w ciąży!) miala podobny problem bo jej
facet znalazł sobie koleżankę
i zachowywał sie podobnie jak twoja zona odwracając kota ogonem,
jak pamiętam pomogło dopiero pakowanie walizek...

walcz o swoje!
powodzenia :)
napisał/a: Frotka 2008-11-02 23:32
Nixie, pamiętam to. Rzeczywiście to była podobna sytuacja, zachowanie męża tamtej dziewczyny było podobne do zachowania żony Sprzedawcy Kukurydzy. Olewal ją totalnie, koleżanka była najważniejsza i oczywiście nic złego nie robił...
Nie pomagały rozmowy, prośby... nic...
Dopiero radykalne działanie i pakowanie walizek pomogło mu sie otrząsnąć.

Może z Twoją żoną też tak jest, jak w sytuacji, którą przywołała Nixie....
Bardzo możliwe, ze ona rzeczywiście nie widzi w tym nic złego, ale normalne to nie jest...
napisał/a: Rosalee 2008-11-03 01:02
Czytam na biezaco wszystkie posty i z rozwojem sytuacji coraz mocniej nie moge uwierzyc w bezczelnosc Twojej zony! Jej zachowania nie mozna usprawiedliwic w zaden sposob!:eek: Jak ona by sie czula gdybys Ty nagle znalazl sobie kolezanke, z ktora spedzalbys godziny na mailowaniu czy na spacerkach wieczorami??? Dziewczyny od poczatku radza Ci madrze, ale widze, ze to niestety nie skutkuje. Starasz sie - wiec nie mozesz sobie niczego zarzucic. Pora przyjac inna taktyke. Przyjmnij jej postawe! Skoro to takie ,,nic,, wg Twojej zony miec ,,przyjaciela,, to dlaczego Ty mialbys nie miec przyjaciolki?;) Umow sie z kims, wyjdz wieczorem z kolegami na piwo, zacznij byc bardziej radosny, dbaj o siebie, spedzaj takze czas przed internetem lub wysylaj smsy - a na jej pytania odpowiedz spokojnie: ,, To tylko przyjaciolka, przeciez sama mowisz, ze to nic zlego,, - zobaczysz, ze ja to ruszy. Kobiety sa baaaardzo zazdrosne. Jestem pewna, ze oprzytomnieje dopiero w momencie gdy sama poczuje sie zagrozona. Jesli nie bedziemy myslec dalej... Powodzenia:)
napisał/a: ShiningKnight 2008-11-03 11:35
.........
napisał/a: MichalXX 2008-11-03 12:22
Jedyne co Ci mogę doradzić to pogadaj z żoną tylko jasno i wprost powiedz co i jak, jak się czujesz z tym wszystkim.... i najważniejsze - nie daj sobie wmówić, że to Twoja wina. Nawet jeżeli będzie płakać, krzyczeć na Ciebie, że ma prawo mieć kolegów... nie daj się wpędzić w poczucie winy! Bo to nie jest Twoja wina! Nawet jeżeli brakowało jej czegoś w tym związku, czuła się w nim źle itd, to nie ma prawa Cię tak traktować od tego jest rozmowa, szczególnie po 10 latach małżeństwa!!!!

Co wg. mnie powinieneś zrobić? To zależy czy ją kochasz i chcesz ratować ten związek. Jeżeli tak to rada prosta:
1. Porozmawiaj z nią szczerze o związku, dowiedz się czego jej brakuje, o co chodzi ale nie daj sobie wmówić, że to jej zachowanie to norma i Ty jesteś jemu winien.
2. Daj po gębie trenerowi (nie no przepraszam pacyfistów ale on się o to jawnie prosi, wie, że ta kobieta ma męża a się chce pobawić.... i rwie ją techniką na "przydupasa") albo spraw jakoś aby ta znajomość się skończyła
3. Jak to mówi stare porzekadło "jeżeli ściśniesz ją za mocno zginie, jeżeli zbyt słabo odleci..." wiem, że tym co napiszę narażę się paru kobietom ale.... zdecydowanie "ukróć smycz" żonie na tą znajomość..

ale.... to że jest Twoją żoną nie znaczy, że nie wolno jej mieć kolegów z którymi się spotyka i rozmawia. Po prostu, wszystko ma swoje granice...

Wiem z własnego doświadczenia, że to co pisze ShiningKnight może zaboleć i wydać się "wstrząsające" w takich sytuacjach ale to wprowadza pewien element otrzeźwienia....
napisał/a: Rosalee 2008-11-03 14:31
Zgadzam sie z wypowiedziami chlopakow powyzej. Nie ma na co czekac, nie ludz sie, ze ona sama nagle dostanie olsnienia i przestanie sie z nim spotykac. Jako maz masz prawo wymagac i oczekiwac od swojej zony lojalnosci i bycia TWOJA zona, a nie rozrywka dla jakiegos innego bezczelnego goscia, ktory ewidentnie stal sie juz dla niej dawno kims wiecej niz ,,kolega,,...
napisał/a: dex 2008-11-03 15:52
im dłużej będziesz czekał nic nie robiąc tym stwarzasz jej więcej powodów do takiego zachowania, musisz podjąć radykalne działania i albo ona przestaje mieć z nim kontakt albo pakujesz i niech tamten po nią przyjeżdza, bo to co ona robi z przyjacielstwem ma niewiele wspólnego a spacer to może i mieli ale do jego mieszkania albo samochodu...
napisał/a: sprzedawca_kukurydzy 2008-11-03 19:12
Frotka:
Nie znam hasła do maila, bo ostatnio zmieniła. Ale jeśli zapytasz dlaczego, to domyślasz się że to nie ma nic wspólnego z naszym trenerem, oczywiście...
No ale jak tam by coś było to miał bym takie potwierdzenie - dla spokoju sumienia. Ale jak by nie było niczego konkretnego? Jeżeli nie są to romantyczne wyznania? Czy to zmienia sytuację Waszym zdaniem? Bo jeśli nie, to po co kombinować z tą pocztą?

Po powrocie (spóźnionym) powiedziałem że właściwie to nie potrzebnie wracała i mogli sobie do rana zostać. Zaczęła mnie przekonywać, że tylko chodzili, gadali, a o romansie nie może być mowy. To ta rozmowa była tak ciekawa, że spacerek się przeciągnął. Mnie oczywiście kocha dalej, bo przecież tyle lat była, itd., ale o zaprzestaniu kontaktów nie chce słyszeć.

Jak złożę pozew, to może go zostawi, ale przez resztę życie będzie mnie obwiniać, że jej zabraniam kontaktów z kolegami. Nie jestem doświadczony w takich sytuacjach, ale obawiam się że dobrego związku z nas już później nie będzie. Więc albo się rozwodzić, a nie straszyć, albo poczekać czy się sama otrząśnie. Czy rozumuję prawidłowo?

Frotka, myślisz, że ona sądzi że to nic złego, czy że na prawdę nie ma między nimi nic złego?

ShiningKnight, tak czasem wygląda ślepa miłość. Wszyscy już widzą, tylko nie mąż. Dlaczego? Bo chyba podświadomie nie chce widzieć? Bo ciężko zamknąć jakiś rozdział życia? Bo bardzo kocha żonę i łudzi się że wszystko będzie jak dawniej? Nie wiem. Jak bym znał odpowiedź, to po zwyczajnie bym podjął słuszną decyzję. A tak nie wiem która jest słuszna....

Michal_X dzięki za słowa wsparcia, bo poczucie winy to jej mocny argument w naszych 'dyskusjach'. Co do granic znajomości to jak widzisz mamy inne pojęcie co do miejsca gdzie się je przekracza. Ona twierdzi, że wszystko jest w normie, a to ja mam chore podejście krzywo patrząc na te schadzki.

Wielkie dzięki wszystkim za wskazywanie tych realnych granic, bo człowiek będąc sam może łatwo dać się wyprowadzić w pole. Dzięki Wam zachowuje jeszcze trzeźwe spojrzenie i nie dałem się przekonać, że takie spacery nie mają w sobie nic złego, a ich czas nie ma znaczenia.
napisał/a: dex 2008-11-03 19:43
sprzedawca_kukurydzy napisal(a):Po powrocie (spóźnionym) powiedziałem że właściwie to nie potrzebnie wracała i mogli sobie do rana zostać. Zaczęła mnie przekonywać, że tylko chodzili, gadali, a o romansie nie może być mowy. To ta rozmowa była tak ciekawa, że spacerek się przeciągnął. Mnie oczywiście kocha dalej, bo przecież tyle lat była, itd., ale o zaprzestaniu kontaktów nie chce słyszeć.



widzisz obiecała że będzie przed północą a się spóźniła czy tak postępuje uczciwa osoba? Pewnie specjalnie się spóźniła (albo tak była pochłonięta zabawą w aucie czy to jego mieszkaniu że nie spojrzała na zegarek) bo chciała zobaczyć Twoją reakcję na to co zrobisz i teraz to się stanie normą.

A co do pozwu niech obwinia, Ty nie zrobiłeś tego od tak sobie ale przez jej zachowanie które nie jest normalne i napewno nie świadczy że to tylko takie przyjacielskie spotkania są. Czekając nic nie wskórasz, tylko zapewnisz jej dobrą zabawę a jak jej się znudzi to może z łaski wróci do Ciebie a chcesz tego? Chcesz być kołem zapasowym? Ona dużo mówi o uczuciu wobec Ciebie ale z Twoich postów nie wynika aby dawała odczuć to uczucie...
napisał/a: Ankaaaa 2008-11-03 20:08
"Więc albo się rozwodzić, a nie straszyć, albo poczekać czy się sama otrząśnie. Czy rozumuję prawidłowo?"


moim zdaniem nie rozumujesz prawidlowo,choc bardzo szlachetnie.
czyli w obu przypadkach pozostaje Ci czekac?przychylam sie wobec tego do zdania ShiningKnight-gdzies po drodze cos straciles i nie umiesz sie teraz postawic,ani walczyc o swoje ani odejsc...patowa sytuacja nie ze wzgledu na zone,ktora Ci zaraz zacznie rogi przyprawiac,lecz na brak Twojego dzialania...