Jak go przekonać?

napisał/a: Drzazga 2007-06-09 13:31
Ja w pewnym stopniu postępuje podobnie do ciebie więc twoja historia wiele mi pokazała złego w takim zachowaniu.Może teraz dajcie sobie troche czasu żebyście oboje zdążyli ochłąnąć a on bardzo zatęsknić za tobą (bo napewno tak będzie).Wtedy poproś go żebyście jeszcze raz spróbowali chociaż na próbę (musi się zgodzić chociażby w imie tych 2,5 lat spędzonych razem) i wtedy pokaż mu że dla niego potafisz się zmienić, nie reagować tak impulsywnie.Ale powiedz mu też żeby i on umiał częściej pójść na kompromis i ograniczyć te swoje wyjazdy i spotkania ze znajomymi
napisał/a: ucja 2007-06-09 21:12
problem w tym, ze wczoraj z nim rozmawiałam - poszłam do niego na początku fajnie, duzo rzeczy nowych mi pokazywał śmialiśmy się itp. ale ja po pewnym czasie nie wytrzymałam, musiałam go dotknąć, przytulić, a on mnie odpychał, powiedział, ze mam pzestać, nie chciał o nas rozmawiać, mówił, ze już podjął decyzję. Płakałam, prosiłam, błagałam... Potem on wyszedł na jakiś czas z pokoju, poszedł jeść ja chciałam poczekać na niego - jak ja tęskniłam za nim... za tym pokojem... jak wócił to pisał coś na kompie na studia ja zasnęłam. nie wyganiał mnie, nie miał pretensji, odzywał sie, jak go o coś pytałam itp. Potem poszedł do kolegów zapytałam, czy mogę iść z nimi, ale był zły, nie poszedł, bo ja poszłam...
napisał/a: Martyna7 2007-06-09 21:12
Cześć Łucja! Po raz kolejny mówię powiedz mu co czujesz! W inny sposób niczego nie załatwisz! Musi wiedzieć, że jest dla Ciebie wszystkim oraz, że bez niego żyć nie możesz! Powiedz mu jak Tobie strasznie ciężko!
napisał/a: Martyna7 2007-06-09 21:14
Nie rozumiem tego. To czego on chce?
napisał/a: ucja 2007-06-09 21:29
powiedziałam mu tysiąc razy, ze go kocham, że jest dla mnie najwazniejszy, ze nie umiem sobie z nim poradzić, że bez niego nie umiem i nie mam ochoty żyć... Ale on na to nie reagował, nie chciał rozmawiać, to był mój monolog. wiem, ze go to ruszyło, tylko nie wiem czy mam wierzyć moim uczuciom (że jemnu na mnie zależy, ale nie wie co zrobić, z jednej strony duma i lęk, ze nie będzie lepiej, wstyd) czy wierzyc rozmuowi (skoro nie wzrusza go to, nie rozmawia, nic nie zrobił, to mnie nie kocha). Nie wiem czy zniosę to drugie... Jak widziałam wczoraj uśmiech na jego twarzy, to myślałam, ze będzie juz dobrze, że jest nadzieja, pzecież on ze mną gadał o pierdołach! tylko sie denerwował, jak zaczęłam mówić o nas, posic o kolejną szansę... był taki strasznie niedostępny..... a ja oszaleje... tak bardzo go kocham, ze nie umiem o niczym innym myśleć.... po prostu zwariuje...
napisał/a: Martyna7 2007-06-09 21:34
Myślę, że teraz robi wszystko wbrew sobie. Może faktycznie na razie nie naciskaj. Chyba musi się na nowo do Ciebie przyzwyczaić. Rozmawiajcie ze sobą dużo, a z czasem on sobie uświadomi jakim jesteś dla niego skarbem! Rób na nim jak najlepsze wrażenie! Może uda wam się znowu być razem.
napisał/a: ucja 2007-06-10 08:02
Martynko, tak też właśnie zamierzam - rozmawiać z nim. Będę się starała wychodzić z naszymi wspólnymi znajomymi jak najczęściej, bo też niby dlaczego mam się odseparować? Oni nie są przyzwyczajeni do tego, że to ja sie z nimi chce spotkać, zawsze przychodziłam z nim. Będzie dziwnie, ale muszę coż robić, chociaż żeby nie zwariowa. Zaczynają sie wakacje, nie chce siedzieć sama w domu w taką pogodę. Boje się, że on wyjedzie z kraju (w tym miesiącu broni pracę)... Umarłabym z rozpaczy, gdyby to zrobił....
napisał/a: Martyna7 2007-06-11 18:03
Mam nadzieję, że będzie dobrze
napisał/a: ucja 2007-06-13 21:54
bardzo za nim tęsknie... :( :( :(
napisał/a: ucja 2007-06-16 19:43
kilka dni temu poszłam do niego, bo chciałam go poprosić, zeby mi naprawił mp3 playera, był w domu, widział mnie, pukałam do niego, ale mi nie otworzył, napisałam mu smsa, żeby otworzył, bo mam do niego sprawę, ale on nadal nie reagował. łyszałam, jak chodzi po pokoju... :( zapukałam jeszcze raz, no i znowu nic, wiec napisałam mu : "al ty jesteś głupi" nic nie odpisał Wczoraj nie umiałam juz wysiedzieć w domu. Wedle Waszych rad chciałam się spotykać ze znajomymi, ale oni mnie olewają, wiele razy już sie z nimi umawiałam, zawsze inicjatywa wychodziła ode mnie, i w ostatniej chwili to odwoływali... Nie chciałam się narzucać, ale ileż można znieść? Nie mogę "ratować siebie" skoro nie mam z kim porozmawiać. Pomyślałam, ze oni chcą być lojalni wobec niego.... Wczoraj poszłam sobie na spacer chciałam iść do knajpy, miałam przeczucie, ze kogoś tam napewno spotkam, ale się nie odważyłam wejść - głupio by wyszło... Zadzwoniłam do kolegi czy ma ochote na piwk - odpisał, ze nie, bo jest bardzo zmęczony i rzeczywiście w jego głosie możnabyło to wyczuć. Wracając do domu spotkałam kolegę z dziewczyną i szli właśnie do tej knajpy to poszłam za nimi, kupiłam piwko, a tam kto? on... siedział przy stoliku z dwoma osobami. Znajomi się oczywiście dosiedli, ja tez. Miałamm nadzieje, ze go nie spotkam, bo nie wiedziałam jak się mam zachować, ale stało się no i chyba tak miało być. Gadali, śmiali sie wspominali. ale była tam tez dziewczyna, której on się kiedyś podobał,i dlatego, ze on był ze mną ona wyrażała swoją niechęć do mnie, ale to było dawno, 2,5 roku temu. Siedziała tam, miałam wrażenie, ze się śmieje, ze tam przyszła. Cały czas on ja zagadywał, siedział naprzeciw niej, śmiał się, patrzył na nią... Bawił sie jej telefonem i kasował fotki..... samego sienbie!!! Zrozumiałam to tak, ze wcześniej ona mu je robiła. Czemu jegmu?? a nie komuś innemu?? miałam wrazenie, ze on ja podrywa, zagadywał ciągle, prawie tylko z nią rozmawiał... A ona jest śliczna, ma ładną figuę, kształty, których mi brakuje... (:( Mam coś, co muszę mu przekazać i mu wczoraj tez pisałam, zeby zszedł to mu dam te papiery ale jego nie było w domu, wiec napisałam mu sms, zeby dał znać kiedy będzie to mu je podzuce, alebo niech sam po nie wpadnie. Napisał: "po co?" Nie przyjechał, nie dał znać, potem to tylko w tym barze sie widzieliśmy, ja mu powiedziałam, ze musi to odebrac a on sie wkurxzył, chciał wiedzieć co to jest, ja powiedziałam, ze nie otwieram jego korespondencji. Wkurzył się. ale zaraz sie śmiał patrząc na nią.... Wyglądał tak, jakby ona mu sie podobała... Na mnie tak patrzył, jak sę poznaliśmy... i dłuuugo potem.... a tego dnia był pod moim blokiem bo jego kumpel mieszka obok i tez nie pofatygował się, zeby to odebrać. Z tej knajpy wracałam z tymi znajomymi, zapytałam, czy on ją tak juz od jakiegos czasu podrywa, czy to tylko dziś tak zaczął, może żeby mizrobić na złość. Oni powiedzieli, ze nawet tak nie pomyśleli, ze napewno jej nie podrywa, tylko kiedyś sę dużo kumplowali i teraz wspominali itp (a jak na moje oko to tez mówili o barrdzo niedawnych czasach) Powiedzieli, ze ich zatkało, że nie wiedzą co powiedziec, bo nawet by takiego czegos nie podejrzewali, a poza tym, ze ona nie jest w jego typie. chodziło im chyba o styl bycia, bo śliczna toona jest i dokładnie taka, jakie dziewczyny mu sie podobają, a nawet o niej kiedyś wspominał, jak był jeszcze "głupiutki", że ona między innymi też mu sie podobała :/ oni mnie "zapewnili", ze on z nią nie będzie, ale ja sie boje... moze i robił to naturalnie, moze to ja niepotzebnie jestem zazdrosna, on normalnie gadał jak ze stara znajomą, a ja teraz wszystko bedę tak odbierać... On w ogóle był bardzo niezadowolony, ze tam byłam, jak raz zagadałam, to odpwiedział coś, ale niedosłyszałam, ale jego wyraz twarzy wskazywał na to,ze to było niemiłe... w ogóle to umawiali się na wyjazd całodniowy, tylko mi nikt tego nie zaproponował... czułam sie głupio, bo nie umiem ich do iebie przekonac, nie chcą sie ze mną spotykać, zeby on nie był zły, bo on mnie unika jak ognia. A jeszcze niedawno ze mną normalnie rozmaiał... tylko jak poruszyłam "nasz" temat to zrobił się zły i tak jest do tej pory ;( miałam nadzieje, ze będziemy umieli ze sobą czasem pogadać Bardzo was proszę, doradźcie mi coś, tylko wasze posty trzymaja mnie przy zmysłach...
napisał/a: natuXka01 2007-06-16 22:06
Nie potrafie sobie nawet wyobrazić co czujesz i jak bardzo jest Ci źle... Jedyne co mogłabym Ci powiedzic to ze on napewno Cie jeszcze kocha, bo tak szybko nie da sie o kimś zapomniec i przestać kogoś kochać.. Jest po prostu na Ciebie zły, i wydaje mi sie ze próbuje Ci to jakoś pokazać. Faceci z rególy nie potrafią mówić o swoich uczuciach i wolą je okazywać.. Teraz na pewno chciał wzbudzić Twoją zazdrość. Moze nie powinnaś błagać go po raz kolejny o to zeby wrócił, tylko spróbuj zblizyc sie do niego jako kolezanka... Nie wracając w rozmowach do przeszłości i do tego co was łączyło, bo moze pomimo tego ze Cie kocha wciąz pamieta to co było miedzy wami złe.. Wiem ze to trudne nie wracać i zając sie tylko teraźniejszością, ale moim zdaniem powinnaś spróbowac i w ten sposób udowodnić mu ze sie zmieniłaś i ze wiesz jak badzo go kochasz. Po prostu zdobądz go na nowo. Pozdrawiam :* mam nadzieje ze wszystko sie ułozy!
napisał/a: ucja 2007-06-16 22:31
Ja mam właśnie coraz częściej wątpliwości, czy on mnie jeszcze kocha i czy kiedykolwiek kochał... jak można tak ludzi traktować... właśnie znajomi sa na ognisku, koleżanka postanowiła, zapytać reszte, czy ja mogę wpaść, i on powiedział, że nie chce, a inni chcą, żeby on z nimi został... czyli on mnie nie chce... :( :( :( No i chciałam jeszcze raz podkreślić, że nasi znajomi nie chcą się ze mną spotykać, zawsze jest jakas wymówka... ta koleżanka też mi dziś odmowiła, ale po kilku moich smsach się odezwała, powiediałam jej, ze mi zalezy na tym, zeby się spotykać z nią, bo ja lubie i niech mi powie wprost czy jej to nie przeszkadza i mam na co liczyć, czy nie chce mieć ze mną nic do czynienia - żeby się określiła. Twierdzi, ze nie ma nic przeciwko, ale jest zawsze z chłopakiem, a jak znajomi ich gdzies zaproszą to tak nie wypada pytac, czy ja tez mogę przyjść - miała racje, ale ja nawet nie chciałam, zeby ich o takie coś pytała, to żenujące, no ale potem mi napisała, ze ich zapyta - widocznie tak miało być, już za późno nie zmienie tego. Wstyd, bo mnie tam nie chcieli i co sobie pomyśleli? że ja jej kazałam się zapytać.. wiem, ze wyciągnął moje zdjęcie z portfela, to sprawa sprzed kilku dni najwięcej, czyli świeża, "odbiło mu się na przeźroczystej folii jak jeszcze byliśmy razem, więc było niewyraźne, ale je wsadzi dokładnie tak samo, zey ładnie wyglądało. No a teraz już je całkowicie wyciągnął... może się zorientował, ze ono tam ciagle jest, może ktoś zauważył i było mu głupio, może mnie po prostu wyrzuca ze swojego życia... a myślałam, naprawde wierzyłam, ze zostaniemy chociaż znajomymi, ale ja nie mam szans go spotkać, spotkać jego znajomych, "pokazać się" Byłoby mi latwiej stopniowo sie do tej sytuacji przyzwyczajać, jakbym miała z nim jkais kontkt, ale on mnie całkowicie skreślił - tak to przynajmniej wygląda :( nie wiem co o tym mysleć, rozum mówi, ze jestem żałosna, naiwna i się upokarzam, ale "serce nie sługa"...