Jak go przekonać?

napisał/a: natuXka01 2007-06-26 22:01
Tak wiec w Twoim wypadku oschłość mile widziana :)
napisał/a: ucja 2007-06-27 08:45
Ja już nie daje rady... Nie wiem czy olewanie go to dobry pomysł... Nie wiem czy na niego poskutkuje :( Wczoraj w pracy go widziałam, prawie na niego weszłam, powiedział wesoły cześć, ale nie tylko mi, bo za mna były koleżanki, przyszedł tylko na chwile z kolegą, wziął kurtke i poszli. W tym krótkim czasie, zanim w ogóle "ocknęłam", zapytałam tego kolege co u niego słychać (on akurat jest fajny, nie zrobił mi nigdy nic złego, bardzo mnie lubi, nie należy do tych, z którymi nie warto rozmawiać, on zawsze jak mnie gdzieś zauważy, czy mija na drodze, to mi kiwnie, uśmiechnie się itp.)
Dziś wstałam znowu z płaczem... Ciągle mam go w głowie!!! Kja o nim myslę w każdej sytuacji! serce mi pęka, czuje, że się "dusze", tak bardzo mi go brakuje, tęsknie jak cholera, naprawde oddałabym wszystko, zeby tylko do mnie wrócił... Nie umiem powstrzymać łez.... Nie wiemczy to moje czekanie ma jakiś sens Wczoraj minęły dwa miesiące od dnia, kiedy mnie zostawł. On nawet nie umiał mnie porzucić! powtarzał tylko, ze to nie ma sensu, ale nie wzbraniał się, jak się do niego tuliłam, jak go trzymałam za rękę, jak mówiłam, ze go kocham... a mógł mnie zostawić na drodze i iść do domu, a on mnie odpowadził do domu, mimo, ze ja nie chciałam... Dla mnie to nie ma sensu.... wszystko mi mówi, ze to niemożliwe, zeby nagle mnie przestał kochać!!!! ja w to nie wierze, ale on nic, dosłownie NIC nie robi, żeby do mnie wrócć... Może naprawdę nie chce? Jak długo mam czekać? Dla mnie jedynym wyjściem z sytuacji, w której okazałoby się, że on nie będzie już ze mna, jest samobójstwo.... ja nie widzę innego rozwiązania Nie zrobiłam tego jeszcze, bo w głębi serca wierze, ze mnie kocha...
Ja nie mam już siły... nie umiem tak czekać... a jak on znajdzie sobie kogoś innego??????
napisał/a: ucja 2007-06-27 17:29
Dziewczyny, ja nie dam rady!!! ja umieram z miłości do niego... czy sa na świecie takie moce, które moga mi go zwrócić..?????????
napisał/a: ragazza10 2007-06-27 17:32
KOchana trzymaj sie i nie mysl o samobojstwie !! prosze cie to najgorsze wyjscie !!
szkoda cie dziewczyno jestes młoda i mam nadzieje ze jeszcze jest w tobie troche siły ..napewno jeszcze jest w tobie siła aby stawic temu czoła!!!!!wierze w to!! nie poddaj sie, spróbuj sie pomodlic..
napisał/a: ucja 2007-06-27 17:42
Modle się, proszę o moją mamę, żeby mi pomogła, jest już w niebie... Ale Bóg mnie nie wysłuchuje - moze na to nie zasługuję... Jestem coraz bardziej załamana Nie wiem jak w słowach wyrazić to, co się ze mną dzieje, szaleje za nim, a on mnie już nie chce... sama w to nie wierzę...
napisał/a: ucja 2007-06-28 17:12
moje życie nie ma sensu... :( ratunku...
napisał/a: Iwi 2007-06-29 12:51
nic nie pomoga mile slowka, zebys sie trzymala, walczyla, miala nadzieje.... Zrozum on nie wroci do Ciebie. Ja wiedzialam do od poczatku. Ratunek musisz znelezc w sobie albo u spejalisty, ktory wyleczy twoja dusze. Ludzie sie rozstaja, i trzeba umiec sie z tym pogodzic. A Twoje zachowanie wskazuje na slabosc psychiczna i najlepiej jak pomoga ci specjalisci
napisał/a: Angel4 2007-06-30 14:48
Przede wszystkim to zacznij od siebie.Chodzi mi o zmiane Twojego zachowania.Pracuj nad soba i bardziej sie kontroluj.Bo przeciez to Ty jestes powodem jego odejscia.Teraz za wszelka cene musisz mu udowodnic ze sie zmienilas i wierz mi slowa bez pokrycia w tym wypadku nie pomoga.Bedziesz musiala mu to jakos udowodnic.Skoro byliscie tyle czasu razem to on naprawde Cie kocha skoro tyle czasu z Toba wytrzymal.Chodzi mi o Twoja zazdrosc.Bo faceci tego nie znosza pomimo tego ze sami nieraz sa zazdrosni o byle glupstwa.A wiesz co jest Twoim glownym problem?Nie ufasz mu a to w zwiazku jest najwaniejsze.Moze wlasnie na to czeka Twoj chlopak,az wkoncu zaczniesz mu ufac.On Cie kocha na pewno dal by Ci jeszcze jedna szanse.
napisał/a: ucja 2007-06-30 21:37
wiem, za mało mu ufałam... Ale wiem dlaczego tak się działo, nie raz mnie "zawiódł" , zdarzyło się kilka razy w ciągu tych 2,5 roku, ale za każdym razem, jak nic nie pisał cały dzień, to ja miałam okropne mysli, co on teraz robi, że się pewnie świetnie bawi a mnie ma gdzieś, robiłam się zła i mu to przy okazji wypominałam - no a on w końcu tego nie wytrzymał... :( Głupia byłam... Niestety wtedy tego nie zauważałam, "dopiero po rozstaniu pamięta się wszystko"... Wiem, że ja teraz muszę o siebie dbać, staram się, ale mimo tego nie potrafię np. zmusić się do jedzenia (waże ok. 45 kg :( ), nie mam ochoty się "stroić" (nigdy tego nie robiłam szczególnie, ale teraz zakładam to, co mam pod ręką), przestałam słuchać muzyki, nie mam żadnych zainteresowań - to straszne, dostrzegam to, ale nie umiem się pozbierać... Wiesz co jest dla mnie najsmutniejsze? to, nawet gdybym w końcu się z tej depresji wyleczyła, zmieniła wygląd itp. to On i tak by tego nie zauważył - nie widujemy się (tylko w pracy na chwilkę), nikt o mnie nie wspomina, bo nasi znajomi nie utrzymują ze mną kontaktu - a ja nie mogę tego zmienić :( Ostatnio dowiedziałam się od współpracowników, że moja kierowniczka, bardzo mnie nienawidzi (przez ostatnie kilkanaście dni była dla mnie miła, myslałam, ze mnie polubiła, ale to była "ściema") od samego początku, spisała mnie na straty dlatego, że i mnie i mojego chłopaka przyjęła, a nie wiedziała, ze jesteśmy parą i przez cały ten czas tylko czekała na to, aż on mnie zostawi. Mi mówiła, że mam go olac, nie przejmować się i znaleźć lepszego faceta, a za moimi plecami się cieszyła, ze nareszcie mnie zostawił. Ona sie przyczyniła w jakimś stopniu do tego, że on zaczął o mnie inaczej mysleć - po prostu, ona na mnie wszystko zwalała, ktoś coś źle zrobił, to zawsze było na mnie, nawet jak mnie nie było w pracy, zawsze ja dostawałam ochrzan, on widząć to i słuchając mojego narzekania na nią, możliwe, ze się "zmęczył" tym, zniechęcł do mnie... napewno ona nie zniszczyła naszego związku, ale jakby "pomogła". z niecierpliwością czekam na dzień, kiedy złożę wypowiedzenie!!! Ona to też ze szczególną radością oznajmiła mi, ze On wyjeżdża za niecałe 2 miesiące do Anglii na stałe... Zajebiscie...
napisał/a: ucja 2007-07-01 21:47
Bardzo prosze o Wasze opinie... Właśnie sie dowiedziałam, że emu podoba się jakaś koleżanka ze studiów :/ To jak to? Tak nagle mu się podoba a przez 3 lata mu się nie podobała?? A w dodatku wczoraj na kolejnej imprezie poznał jakąś 18-latke i strasznie ją podrywał całą noc z nią przegadał, ona mu się podoba, on jej podobno też, już poprosił o jej numer gg (do mnie robił podchody na gg jakieś 2 miesiące), podobno porządna, ładna... W dodatku kolega (jedyny, który utrzymuje ze mną kontakt) powiedział mi, ze jak kiedyś na pytanie, czy będziemy jeszcze razem, odpowiadał im, że "może" albo "nie wie" to teraz mówi, ze napewno już nie... Jestem załamana......
napisał/a: Angel4 2007-07-01 22:30
Kochana naprawde nie wiem co mam Ci poradzic.Nie wiem co ja bym zrobila na Twoim miejscu.Wiem ze zawsze trzeba walczyc do konca o osobe ktora sie kocha ale skoro on nie daje juz wam szans to chyba nie wiele mozna zrobic zeby to zmienic.Wiesz faceci nie lubia rozpamietywac tego co bylo.Wola zapomniec tak po prostu.A jeszcze jak sie pojawi na horyzoncie jakas ladna kobieta ktora sie jeszcze zaurocza to juz tyle.Po co ma pamietac o kims kogo moze i kiedys kochal ale nie byl z tym kims szczesliwy?Skoro moze miec na pstryknieci palcem kolejna dziewczyne.Wiem ze to przykre ale prawdziwe:(
napisał/a: ucja 2007-07-01 22:40
mam już dość tego wszystkiego... nie umiem o nim zapomnieć... z dnia na dzień kocham Go coraz bardzej - to mnie zabija....