Jak go przekonać?

napisał/a: jurryXup 2007-08-17 14:38
Łucja, Evelinka,

tak sobie myślę, czy wogóle możliwe jest rozpalenie czyichś uczuć na nowo? w Twoim przypadku Łucja byłoby to bardzo ciężkie, ale niczego wykluczyć nie można,

zastanawiam się jak będzie z moją historią, jest jeszcze cieplutko ale czy nie jest tak, że po jakimś czasie takie uczucia wysychają?

choć z drugiej strony nawet po wielu miesiącach a może i latach (tak tak) potrafisz wzniecić w sobie/u kogoś żarliwe myśli...

od czego to zależy?

Łucja, widzę że stajesz na nogi, ale nie myśl o tym, że chciałabyś być nawet jego zwykłą koleżanką, tojuż zakrawa na tortury..

pozdrawiam

Jurry Up
napisał/a: ~Evelinka 2007-08-17 15:53
Mysle ze jezeli oboje ludzi łaczylo prawdziwe uczucie...i z jakiejs przyczyny to przygaslo...to w takiej sytuacji zar prawdziwej milosci zawsze moze przerodzic sie w ogien. "PRAWDZIWA MILOSC NIE RDZEWIEJE" ;)
napisał/a: jurryXup 2007-08-17 16:49
Evelinka, mnie też się tak wydaje, choc na razie znaki na niebie i ziemi powodują moją dezorientację, trudno mi powiedzieć, co czuje Moja, ale sądzę, że umiejętnie ustawiając sprawę można odgrzebać każdą historię, nawet kompletnie zepsutą, nawet pozornie zakończoną,

przepraszam, że w wątku o Łucji piszę o sobie, ale w pewnym sensie te dwie historie mają coś wspólnego,

Twoje odrzucenie Łucjo jest bardzo bolesne, bo z jego strony stanowcze, zimne, pełne wyrachowania, sam nie wiem co bym poczuł na Twoim miejscu, chyba cos bardzo bardzo destrukcyjnego,

ale z drugiej strony powiem ci, że chyba jeszcze gorsze jest czekanie w niepewności, płynące od kogoś kogo kochasz pozytywne sygnały (bo ja mam od niej same pozytywne) i jak na razie żadne dalsze kroki, czekanie wykańcza, bo Ty Łucjo czekasz - z tego co piszesz - na coś na razie niemożliwego, ja zupełnie inaczej, na coś potencjalnie możliwego, wciąz gorącego, wciąż niezamkniętego, ona chce się spotkać, ja zupełnie nie wiem co ma zamiar mi powiedzieć, gryzą ją wyrzuty sumienia, ja bardzo za nią tęsknię, jej z tego co widzę tęsknota też nie jest obca, napisała mi bardzo ciepłe wiadomości, później zapadła cisza, ale ona mówi że to na „jakiś czas”, wiem że dużo pracuje, sporo ma sprzecznych myśli w sobie, a z drugiej strony jestem przekonany, że spotyka sie - być może tymczasowo - z kimś innym, naprzeciwko mnie zupełnie lipnym, może na odtrutkę, może na zapomnienie, w takim razie po co chce się spotkać? chce żebyśmy 6 tygodni po najpiękniejszych wyznaniach zostali przyjaciółmi? a może chce do mnie wrócić? albo zaleczyć swoje wyrzuty sumienia? a może chce sprawdzić jak mocne jest to co do mnie czuje na żywo, sprawdzić czy serce zabije jej mocniej na mój widok? a może po prostu chce się spotkać i pogadać? a może zamierza mnie przeprosić za kłamstwa i zdradę? albo opowiedzieć mi o tym, że z kimś jest? albo powiedzieć, że jednak nie weszła w nowy związek i teraz chce być sama?

rozumiesz mnie Łucjo? taka niewiedza, stan braku danych jest zabijający jeszcze bardziej, po prostu nie wiesz w którą stronę się obrócić, gdzi epójśc, z kim się spotkać, na jakich zasadach, itd. nie wiesz, co ktoś kogo kochasz ma w głowie, co zamierza, co myśli na twój temat, analizujesz każdy maleńki sygnał z jej strony i starasz się dołozyć do niego ideologię, ale terz, po 6 tygodniach wiem, że tak się nie da.. po prostu człowiek wariuje i zaczyna iść drogą prosto do psychiatryka, najlepsze jest to, że ona wcale nie jest wyrachowaną suką, raczej zagubioną 22-latką, która wg mnie nie ma bladego pojęcia, że nie dając mi jasenj odpowiedzi po prostu mnie niszczy,

wydarzyło sie mnóstwo krwawych rzeczy, rozstanie była tragiczne ale i piękne, i dalej, dalej nic nie wiadomo, dalej nie ma decyzji, dalej ona i jak męczymy sie w tym sosie rozmawiając pitu pitu o pracy i rodzinie, a przecież zdając sobie doskonale sprawę co nas łączyło, co łączy nadal, jak wiele dobrych, ale też strasznych wspomnień mamy między sobą, przeciez to jest wciąż bardzo świeże, no to po co Ona chce sie spotkać po tak niby krótkim czasie, choć z drugiej strony wyraźnie zwlekała, prosiła o dnie jej czasu, o nie naleganie, nie wywieranie presji, tak właśnie uczyniłem, tak właśnie to ustawiłem, i nadal nie wiemy co dalej,

a po co Ona mówi mi że jej myśli biegną w dobrym kierunku, że staje na nogi, że ten czas był jej potrzebny, że rozmowa będzie miła, pozytywna, że jednak jak sobie zrobiła równania tego co się stało, to wyszły jej rzeczy pozytywne, a co to znaczy pozytywne? czyli pytanie jest proste: chce ze mną być, czy nie? ale przecież nie można go ot tak sobie zadać, a niby dlaczego nie? bo jest jakaś taktyka, bo czymś ją muszę zaskoczyć, ale czym? i jak ona sie do tego odniesie? i wogóle przecież wie, że takie spotkanie może byc na maxa emocjonalne, bo takie były nasze ostatnie spotkania, więc jeśli chce sobie na nowo układać zycie to powinna się takiego spotkania obawiać, nie dążyć do niego znając ostatnie nasze wyznania, chcąc od tego uciec, a przecież dąży do spotkania, sama go proponuje, wygląda na to, że nawet po tym wszystkim wcale się ani spotkania ani mnie nie boi, więc, o co chodzi?

Łucja, uwierz mi, że przez 6 tygodni miałem taki mętlik w głowie, i co najgorsze dopuszczałem wszystkie możliwości, i zdręczałem się nimi jakby były już dokonane, a przecież wcale dokonane nie są, i naprawdę, jak patrzę na Twoję historię to zastanawiam sie, czy stan WIEDZY nie jest lepszy od stanu NIEWIEDZY, ty przynajmniej możesz stanąc z problemem twarzą w twarz, po prostu NIE i już, boli strasznie, ale przynajmmniej wiesz, o co mu chodzi,

a ja? ja nadal nic nie wiem, i Moja też nie wie, bo oboje mówimy do siebie: porozmawiamy, ale nie wiemy w którą stronę potoczy sie nasza rozmowa...

Łucja, to wykańczające, życz mi, aby Moja do mnie wróciła, ja życzę Tobie, abyś szybko zapomniała o nim i znalazła wspaniałego faceta, który otoczy Cię miłością, jakiej jeszcze w życiu nie zaznałaś...

uściski

Jurry Up
napisał/a: ucja 2007-08-18 09:51
Nie chce innego faceta - ja kocham Jego!!!!!!!!!! Dla mnie miłość jest jedna na całe życie....

A On dzis w opisie ma: "to co było juz nie wróci !"
napisał/a: ~Evelinka 2007-08-18 18:41
Łucjo z własnego doświadczenia wydaje mi się, że On czeka na to żebyś zrobiła coś żeby Mu udowodnić i pokazać jak Tobie na Nim zależy. Czeka aż pokażesz że potrafisz mu zaufać. Wiem...bo mój chłopak zachowywał się identycznie. Na pewno Mu zależy na Tobie. A tymi opisami sie nie przejmuj, bo On robi to żeby Ciebie sprowokować. Tak jak mój chłopak. Wiem co czujesz. Ale nie martw się. On z pewnością nie zapomni o Tobie szybko...i z pewnością zatęskni. Zrób tak: przede wszystkim nie wstawiaj żadnych opisów na gg typu...że jest Tobie smutno czy coś w tym stylu. Najlepiej nic nie wstawiaj. On ten opis wstawił złośliwie. Więc nie reaguj na to. Druga sprawa to...zrób w jego stronę pierwszy krok (taki duży krok) np:.że chcesz się z Nim spotkać, i spytaj czy jest to możliwe. Powiedz, że chcesz porozmawiać. W ten sposób pokażesz Mu i dasz do zrozumienia że zależy Tobie na Nim i niech o tym pamięta. Jeśli odmówi to nie poddawaj się. Pokaż że chcesz walczyć o Waszą miłość. Jeśli On odmówi i nie będzie reagował na Twoje starania. To na jakiś "MILCZ". To wtedy da Mu do myślenia. I pamiętaj, że na pewno zatęskni...tym bardziej, że pozostanie Mu w pamięci to że Ty jesteś za Nim i starałaś się. Będzie pamiętał, że robiłaś wszystko żeby było dobrze. I jeszcze jedno...nie bądź złośliwa czy wybuchowa. Rozmawiaj z Nim spokojnie, bo w przeciwnym razie przyniesie to odwrotny skutek. Okazuj dużo czułości i zrozumienia. Uczuciowi i wrażliwi mężczyźni tego potrzebują. Widzę że Twój związek ma podobny wygląd co Mój. Dobrały sie te same charaktery :) Nie martw się Łucjo na pewno wszystko dobrze sie skończy. On Cię kocha...i to jest podstawa do tego żebyś sie nie martwiła. Trzymaj sie i pozdrawiam ;)
napisał/a: ucja 2007-08-19 21:06
On ma opis: "normalnie UWIELBIAM :) Cię ! jak co to kom Buźka" ale nie jest on do mnie...
napisał/a: Iwi 2007-08-20 09:04
Lucja, przykre to pisac.... ale on Cie nie kocha. Sledze to forum od poczatku i bledem jest pisanie o nadziei. Nadzieja jest w przyszlosci, w tym ze ulozysz sobie zycie na nowo. Jest to mozliwe. U mnie bylo i u ciecie tez bedzie. Mam teraz drugiego meza i sliczna niunie. A byly chwile ze chcialam umrzec, nienawidzilam siebie. To dzieki obecnemu mezowi (szkoda ze nie jedynemu) jestem na tym swiecie bo bylam w takim stanie, ze jeslibym nie odebrala sobie zycia to napewno oszalala bym z rozpaczy. Teraz mam 35 lat i ciesze sie tym co mam. I wiem ze to co bylo, musialo sie wydarzyc, Tak musialo byc. Wszystko co bylo, wplywa na nas, rozwija, buduje... I tak jak mowia specjalisci, nigdy tego pierwszego zwiazku nie wymarze z pamieci. Do konca moich dni bedzie zadra w sercu i bede go odczuwala jako porazke...tylko trzeba to wszystko zapakowac i upchnac gdzies na dnie....Ale Lucjo, mozna ulozyc sobie zycie na nowo i moze byc pieknie. Moj maz jest kochajacy, dobry, wyrozumialy, dzieki niemu przyszlosc maluje sie w kolorach teczy:) i dal mi skarb... piekna dziewczynke:)))
napisał/a: ucja 2007-08-21 13:19
ciesze się, że Ci się ułozyło :) Mam nadzieje, że ja też kiedyś będę szczęśliwa...
napisał/a: ucja 2007-08-21 22:24
Jutro wyjeżdżam na kilka dni... to głupie, ale ja będę za Nim jeszcze bardziej tęsknić... i tak Go nie widuje, nie mam od Niego żadnych wieści... Jak był za granicą to się tak nie martwiłam jak teraz... a może ja Mu nie ufam? jakie to ma teraz znaczenie...
napisał/a: jurryXup 2007-08-23 19:09
jak wygląda sytuacja? lepsze samopoczucie? u mnie już brylantowo...
napisał/a: ucja 2007-08-25 08:46
nic się nie zmieniło, nadal nie mam z Nim kontaktu, nadal Go kocham...
ne było mnie kilka dni - chciałam zacząć żyć na nowo... ale nie potrafie... ciągle mi Go brakuje... to On jest tą częścią, która jest mi niezbędna do życia....
napisał/a: Bebe 2007-08-25 17:48
Łucjo, przeczytałam Twój wątek i wydał mi się bardzo podobny do sytuacji z mojego życia, więc spróbuję Ci co nieco opowiedzieć i dać kilka wskazówek.. Otóż byłam ze swoim mężczyzną długi czas.. Kłóciliśmy się bardzo, ale też bardzo kochaliśmy. Tak jak w każdym związku były dobre i złe chwile, ale nadszedł moment gdy wszystko legło w gruzach. Głównym powodem było to, że mieszkaliśmy w w dwóch róznych miastach, a o wspólnym mieszkaniu w najbliższym czasie nie było mowy. Stąd ciągle narastające napięcie, doprowadzające do kłotni.. To On ostatecznie powiedział KONIEC co naprawdę ścieło mnie z nóg. Nie radziłam sobie zupełnie, brakowało mi go tak ogromnie, że pustka w moim życiu stała się nie do zniesienia. Po jakimś czasie, znów mieliśmy kontakt ale o związku nie było juz mowy. Za każdym razem to powtarzał. Ja w końcu zaczęłam udawać, że wiedzie mi sie jak najlepiej.. że kogoś poznałam.. On też ciągle opowiadał mi o swoich dziewczynach, co raz to nowych, aż w końcu stało się to absurdalne.. Trwało to ok 1,5 roku i w tym czasie kilkakrotnie kończyliśmy nawet znajomość (przez kolejne kłótnie). Pogodziłam się z tym, że już nigdy nie wrócimy do siebie. Zaczęłam żyć na nowo, miałam wspaniałego przyjaciela, który bardzo mi pomógł wyjść z dołka. Kilka tygodni temu on napisał mi ot tak czy nie wpadłabym do niego na herbatę. Było mi to zupełnie obojętne, lecz nie mając innych planów na wieczór zwyczajnie się zgodziłam. To, czego się tam dowiedziałam bylo dla mnie zupełnym szokiem.. Najpierw rozmowa z jego mamą wyjaśniła mi sytuacje z jego rzekomymi dziewczynami, których tak knaprawde nie było.. Mówił mi to po to żebym nie liczyła na związek. Potem już on sam powiedział, że cały czas czeka, mimo wszytsko, kiedy przeprowadzę się już do jego miasta (miałam już dawno to w planach) i że nie był z żadną dziewczyną. Okazało się, że to ja tak naprawde korystałam z życia a to on się zadręczał. Nie jesteśmy razem ale teraz wiem, na czym stoję. Wiem, że nie przestał mnie kochać, wiem że jeszcze czeka choć wydaje się to nielogiczne...
Dlatego Łucjo, radzę Tobie nie narzucać sie Jemu.. Daj się ponieść biegowi zdarzeń, których i tak nie ominiesz.. To co ma się stać stanie sie na pewno, więc jeśli zapisane jest Wam być ze sobą to na pewno będziecie.. Zajmij się swoim życiem a zobaczysz, że w najmniej oczekiwanym momencie On znów się pojawi, nawet na chwilę, aby po prostu zwyczajnie porozmawiać. Gdy zobaczy, że już się za nim nie "uganiasz" zaintryguje go to. Będzie starał się dowiedzieć, dlaczego stracił swojego "pewniaka", swoją stałą wielbicielkę.. Z całego serca życzę Tobie jak najlepiej i trzymam kciuki!
Pozdrawiam