Jak go przekonać?

napisał/a: ucja 2007-08-26 13:48
Stan na dziś: nie widzałam Go już od miesiąca, nie kontaktujemy się ze sobą od ponad dwóch, doszły mnie wieści, że pokazuje się publicznie z "nową dziewczyną" - nie znam jej, nie widziałam... Nadal trzyma moje zdjęcie w pokoju - sprzątał wokół niego, nie jest możliwe, zeby go "nie zauważył" - dlaczego go nie wyrzucił? nie mam pojęcia...
Gdzieś przeczytałam słowa: "kobieta nigdy nie przestaje kochać..." - przekonuje się, że to prawda, chyba nigdy nie przestanę Go kochać...
Tęsknie za Nim, rozpamiętuje, płaczę nocami...
Jest moją jedyną nadzieją na szczęście...
Mimo, że jest takim draniem, że zostawił mnie bez wyjaśnienia, to i tak Go kocham - nie chcę tego, ale to niezależne ode mnie....
napisał/a: dolour 2007-08-26 15:09
Wczoraj wieczorem przeczytałam Twoje posty z tego tematu, współczuje Ci i wiem co to znaczy na siłe zabijać swoją miłość, gdy już uświadomisz sobie że już nigdy nie będziecie razem. Może jeszcze żyjesz w nadzieji... ech... może troche zbyt bardzo się narzucałaś ale rozumiem Cię bo zostałaś postawiona w okropnej sytuacji, bez wyjaśnień z jego strony, bez odezwu. Nagle z dnia na dzień macie być obcymi dla siebie:( On przestał być pewien tego czy kocha, napewno nieraz zatęskni ale chyba uświadomił sobie i zaczął wierzyć w to że może być jeszcze szczęśliwszy niż był z Tobą. Wiem jak boli, nie wytłumaczenie pewnych spraw, pozostawienie samej ze sobą, z myślami, z pytaniem "dlaczego?". Boli ta niewiedza, w mojej sytuacji było drugie dno tego że zerwał, jednak dopiero po paru miesiącach sama odkryłam je. Kolejny ból -uświadomienie sobie, że nie byłam jedyna, że swoje wnętrze rozdzierał między mną a osobami z przeszłości. Nigdy z nikim innym nie byłam, miał być jedyny i na zawsze. Moja sytuacja była identyczna co do tego, że nagle zostałam sama, bez wyjaśnień, z nadzieją (do czasu), z jego słowami "potrzebuję czasu"... a w czasie tym rozwijal znajomosci z innymi dziewczynami, przeszlosc zmienila sie w terazniejszosc. Po 8 miesiacach wrocilismy do siebie. Jestem osoba, ktora nauczyla sie zabijac, marzenia, wiare, milosc. Czasami znowu potrafiłam być z nim szczęśliwa... nigdy jednak już nie dałam tyle siły i wiary w nasz na nowo rozpoczęty związek... Czas troche nas zmienił, brakuje delikatności, tak często odczuwam brak szacunku z jego strony do mnie. A teraz... od wczoraj moje życie to obłed, psychoza. Od 5 miesiecy jest on za granicą, miesiac temu zerwał, poniewaz nie zniósł tego,że wyjechałam na jeden wieczór na zabawe . Dla niego ja byłam jego własnością. Wczoraj się odezwał, dręczy mnie, obciąża obelgami, całą wine zrzuca na mnie. Czytając jego słowa nie chce wierzyć, że on je pisze. Grozi, że zniszczy, zabije mnie, że zasłużyłam na najgorsze, że rodzina jego mnie nienawidzi. Później... że mnie kocha i zabije siebie.
Nie wiem jak mam żyć... chce uciec i chce by był on szczęśliwy...ale nie ze mną, bo ja nie wierze już, że my możemy być szczęśliwi w pełni tak jak kiedyś :( ...najgorsze...a powinno być najpiękniejsze... kocham go...

Jeszcze troche czasu... dasz rade. Przyjdzie odpowiedzi czas, że będziesz potrafiła pomyśleć już o kimś innym. Kolejny związek to kolejny wysiłek, zaangażowanie.. potrzebujesz czasu, narazie odpocznij, warto gdzieś wyjść, znaleźć jakiś nowy sposób na spędzenie dnia inaczej, nowi ludzie, jakiś wyjazd. A najlepiej się zauroczyć na moment, poznać, pośmiać się. By odpocząć i zrozumieć że świat nie kończy się na jednym człowieku. Musisz mieć siły i wierzyć że można być jeszcze szczęśliwszym niż się było, a poźniej to spełnić.
Życzę Ci tego.
napisał/a: rozdarta18 2007-08-26 15:54
powiem ci szczerze ze go rozumiem ale jednoczesnie i ciebie bo tez o te same sprawy jestem zazdrosna i wiem ze to niekorzystnie wpływa ale niedziw sie jemu tylko najlepiej porozmawiaj z nim. moze idz do niego jesli on niechce pogadac i wyjasniejcie raz na zawsze wszystko bo jesli ma naprawde dziewczyne to musisz to zaakceptowac i jesli go kochasz to sprawisz by był szczesliwy nawet z inna. moze da ci jeszcze szanse bo wybacza sie nie takie rzeczy ale wazne by to była spokojna i szczera rozmowa niemozesz mu wyrzutow robic ze on taki czy taki poprostu powiedz zeby ci dał sznse na poprawe a jak sie nie uda to zakonczycie zwiazek. wiesz powiem jeszcze jedno moj facet mi zdrade wybaczył ale mu bardzo zalezało i wyjasniłam co mi przeszkadza w nim wzamian zarwałam wszelki kontakt z inym i niemam zamiaru pakowac sie w nastepne kłopoty. ty tez obiecaj mu ze niepopełnisz tego bledu ze go kochasz i juz zrozumiałas swoj bład uwiez mi ze kiedys moze ci przebaczy i da szanse. nie mozesz tez wymagac by to zaraz zrobił bo daje ci czas on b ys sobie przemyslała wszystko no albo naprawde pokochał inna. przykro mi ze to napisałam ale mozliwe ze tez tak jest. ale zrob wszystko bys potem niezałowała ze czegos nie zrobiłas. powodzenia i niepoddawaj sie
napisał/a: ucja 2007-08-26 16:32
kiedyś z Nim rozmawiałam, przekonywałam Go, ze zrocumiałam co robiłam nie tak, że już nie będzie tyle zazdrości z mojej strony, że to do mnie doszło i naprawdę się zmienilam, prosiłam, błagałam Go o szansę, dokładnie tak, jak piszesz, ale on mnie i tak odrzucił, nie pozwolił mi udowodnić mojej miłości do Niego... a ja sie tak bardzo starałam.... Tak sobie trraz myślę, że On nie dojrzał do związku, do prawdziwej miłości, jak zaczęły pojawiac się problemy to m zakończył wszytsko, bo tak było mu łatwiej... Piszece, ze jak kocha to wróci... Minęły 4 miesiące, dokładnie dziś, a On nawet nie napisał smsa... żadnego znaku życia... Pewnie mnie nie kochał.... Chociaż ja się czułam kochana, czułam, że jestem dla Niego najważniejsza, a mimo to, chciałam więcej...
On nie zasługuje już na moją miłość!
ale nie potrafię przestać Go kochać...
napisał/a: Syla 2007-08-27 13:24
Witam

Dlaczego odszedł?

Poznałam go jakieś 9 miesięcy temu, podchodziłam do niego z wielkim dystansem ale po jakimś czasie zdałam sobie sprawę że jest dla mnie kimś bardzo ważnym. Poszliśmy razem na Sylwestra potem wyjechaliśmy na wekend, było cudownie. Po powrocie doszliśmy do wniosku że fajnie by było zamieszkać razem i tak też zrobiliśmy. Czułam się bardzo szczęśliwa, było tak jak sobie wymarzyłam. Mówł że mnie bardzo kocha że zostanę jego żona itd.Z czasem wychodziły pewne róznice ale wiem ze życie w dwójkę polega na wielu kompromisach. Dlatego zaakceptowałam go takim jakim był i on mnie też. Mieszkaliśmy razem 5 miesięcy, praca, dom, wyjścia ze znajomymi, poprostu życie. Byłam bardzo szczęśliwa i on też, śmialiśmy się, spędzaliśmy miło czas. Pięć tygodni temu mój ukochany wyprowadził się, bez słowa. Zrobił to jak byłam w pracy, więc wyobraźcie sobie co poczułam jak wróciłam do domu, gdzie nie było prawie śladu po nim. Kiedy zadzwoniłam do niego, powiedział że musi wszystko przemyślec i że jutro porozmawiamy. Przetrwałam ten dzień tylko dzięki nadzieji że będzie wszystko dobrze.Jak się spotkaliśmy pierwsze o co zapytał to czy moi rodzice wiedzą tak jakby od tego miał zależeć dalszy ciąg wydażeń, odpowiedziałm że tak i dalej to już prawie nic nie powiedział tylko ze mieliśmy inne zainteresowania i w pewnych sprawach się nie zgadzaliśmy. Płakałam, prosiłam o to zeby nas nie skreślał, dał sznsę,widziałam że nie było mu łatwo. Przytulił mnie i powiedział że tak będzie lepiej i że przeprasza że musiałam się z nim męczyć.Po kilku dniach przyjechał wziąść jeszcze kilka rzeczy, wtedy zapytałam go jak się czuje a on na to że bardzo źle, przytulił mnie i pocałował. Próbowałam z nim porozmawiać ale poprostu milczał. Bardzo cierpię, czuję sie bardzo samotna, chciałabym żeby wrócił, bardzo mi go brakuje. Wyjechałam na wakacje, myślałam że jak wrócę to z innym nastawieniem ale niestety od dwóch tygodni płaczę i tęsknię. Nie potrafię tego zrozumieć, jak mógł mnie zostawić i to w taki sposób. Siedzę i analizuję wszystko co było, żeby znaleźć powód jego odejścia, skoro on nie chce mi powiedzieć. Jak byłam na wakacjach wysłałam mu smsa z pozdrowieniami, odpisał że też mnie pozdrawia z wakacji, po powrocie postanowiłam do niego zadzwonić i wymienić wrażenia z wakacji. Kiedy zapytałam jak było powiedział że nigdzie nie był, zapytałam to dlaczego mnie okłamał a on na to że niewie. Bardzo dziwne to wszystko.Czasami mam wrażenie że to nie jest ten sam człowiek z którym mieszkałam, ale przecież ludzie nie zmieniają się z dnia na dzień.

Pomóżcie mi proszę to zrozumieć.
napisał/a: dolour 2007-08-27 20:52
On tak nie może, powinien powiedzieć Ci dlaczego. Współczuje... :(
Pamiętam podobne słowa z ust mojego partnera kiedy zerwał pierwszy raz..tak niespodziewanie... oboje płakaliśmy, nierozumiałam dlaczego... nie chciałam wierzyć, że przestał kochać... Moze przyczyna jest taka ze jest on rozdarty miedzy dwoma uczuciami... dwoma osobami... Toba i kims jeszcze... Ale o tym on musi Ci powiedzieć, przecież nie możesz walczyć tak z każdą myślą jaka Ci przyjdzie do głowy, szukać przyczyny.
Trzymaj się, postaraj się nie spędzać wiele czasu w samotności... choć czasami po prostu trzeba to wypłakać aby nie mieć już sił na cierpienie - później zaczyna wszystko po woli mijać. :(
napisał/a: ucja 2007-08-27 21:52
nie wierzę, ze zostawił mnie dla innej! jeśli kogoś ma, to poznał ją (lub zakochał się) później... a wszystko wskazuje na to, ze ma nową dziewczynę... bardzo mi źle z tym, ale nic nie mogę z tym zrobić, jeśli mnie nie kocha, to nie ma żadnej mocy, żeby było inaczej... Choć ja nadal jestem przekonana, że mnie kiedyś kochał... ale oboje zniszczyliśmy to uczucie.... Jego, bo moje wciąż trwa...
napisał/a: ashli 2007-08-28 00:23
Droga Łucjo.
Nigdy się nie udzielałam na forum polki.pl ani nigdy nie odwiedzałam tej strony twój temat na tej witrynie odnalazłam całkowicie przez przypadek na google.
A może to nie był przypadek, gdyż sama w tym momencie miałam wielki kryzys w moim związku, również o zazdrość z mojej strony.( w tym momencie wychodze z kryzysu ale nie jest łatwo i kolorowo)
Ja ciebie bardzo rozumiem i wiem na czym polegał Twój błąd.. Wiem również jak trudno czasem jest opanować samego siebie. Sama muszę nad soba pracować...
Łucjo ale czy ty zastanowiłaś się dlaczego byłaś tak zazdrosna?
Ja myślę że jesteś bardzo samotną osobą, której brakuje bliskiej osoby, która mogła by Cię podnieść na duchu.

Łucjo proszę Cię nie myśl o tym. Wyjdz do ludzi.. Zajmij się tym co lubisz..
Ja wiem jak to pomaga w takiej sytuacji.
Nie myśl o tym co by było gdybym taka nie była, nie myśl o tym jak było...
Poprostu wyrzuć te myśli z siebie, zabij je... Musisz to zrobić.


Zobacz jesteś wspaniałĄ dzewczyna która potrafi wspaniale KOCHAĆ.
STAĆ CIĘ NA COŚ PIĘKNEGO, NA TO ABY KTOŚ CIĘ OBDARZYŁ PIEKNYM UCZUCIEM , ABYŚ BYŁA SZCZĘŚLIWA.
Każdy ma pawo do szczęścia Łucjo Ty również..
Zastanów się... Skoro Bóg zesłał Ci na drogę tego człowieka a on w ogóle nie walcząc o ten związek odszedł... To znaczy że on tak naprawde nie potrafił kochać. Nie dorosl do tego uczucia jakiego ty potrzebowałaś.
Nie dał Ci szansy...? zastanawiasz się dlaczego?
Bo nie jest Ciebie wart.... W prosty sposób sie uwolnił od Ciebie...

Łucjo niech to dla Ciebie przykre doświadczenie będzie nauczką na resztę TWOJEGO życia... Zobacz i zrozum że Bóg nie zesłał Ci go tylko dlatego abyś Cierpiała tylko abyś czegoś sie nauczyła.

4 czy 5 miesięcy po tym wszystkim to odpowiedni czas, na zrozumienie tego wszystkiego, na zmiany w Twoim życiu...
Łucjo.. czy on jest wart KOCHANIA?
Zosawił Cię.. wiedział że Cierpisz... I TO GO NIE WZRUSZYŁO... AŻ TAKĄ MU KRZYWDĘ ZROBIŁAŚ? CZY CO POPROSTU WOLAŁ ZAMIENIĆ CIĘ NA JAKĄS PUSTĄ LOLITKE Z KTÓRA BĘDZIE MÓGŁ ROBIĆ CO CHCE....dla mnie to FRAJER SORY ZA SŁOWA).
I myślę że Ty go nie kochasz za to jaki był tylko za marzenia które gdzieś tkwią nadal w Tobie. Ale musisz je zabić.

Powiedz sobie NIE.
POWIEDZ DOŚĆ.
ZMIEŃ TO PROSZĘ CIE Z CAŁEGO SERCA.

Powiem Ci jeszcze jedną rzecz ja z moim ukochanym jestem 3 lata miedzy nami często nie bywało od początku kolorowo.. Było rozstanie... Cięzko to znosiłam ale zniosłam... Wrócił... Teraz tez nie jest dobrze. Ja wiem że wina leży po obu stronach. Wiem że trzeba nad soba pracować bardzo dużo pracować. Bo hop siup nie da się zmienić. Ale jesli człowiek tego chce osiągnie to... A po drugie wyznaję zasadę co ma być to będzie.

Dlatgo Łucjo... Tak musiało być..
Cięzko to zrozumieć ale musisz to przyjąć do siebie.
Szkoda tylko że tak strasznie cierpisz.
Ale proszę otworz się na ten świat, zobacz ludzie jeszcze bardziej cierpią a potrafią się cieszyć z życia.
Zrozum to BĄDź ŚILNA ŁUCJO :)

Jeśli nie masz z kim porozmawiać ja mogę się z Tobą spotkać.
Ja mogę z Tobą rozmawiać.
Wiesz jak czytam tak to wszystko czuję że mamy wiele wspolnego :)

I spojz na te wszystkie posty ile ludzi cie namawia do zmiany :)MUSISZ TO ZMIENIĆ I WIERZĘ W CIEBIE :)

TZYMAJ SIĘ ŁUCJO :)

BARDZO MOCNO CIE ŚCISKAM TAK (WIRTUALNIE) *
napisał/a: ashli 2007-08-28 00:30
A i chciałam dodać że masz w sobie magię..
Jesteś magiczna.. Wiesz że tylko dla Ciebie założyłam sobie tutaj konto :)
a w ogólę to wiesz że słońce z deszczem wywołuje tęczę? :)

Spó jak jest pięknie :)

buzialki :*
napisał/a: ashli 2007-08-28 18:16
sciagnij sobie a pozytywna piosenkę :)
http://www.speedyshare.com/180823828.html
napisał/a: ucja 2007-08-28 21:31
No więc ma kogoś... Nie widziałam jej, ale inni widzieli, spotykają sie już oficjalnie, podobno jest brzydka, nie urasta mi do pięt - ale to dla mnie nieważne - istotne jest to, co On do niej czuje...
Jestem na niego wściekła, nie będę pisać szczegółów dlaczego, bo to zbyt boli, ale zdałam sobie dziś sprawę z tego, że on naprawdę na mnie nie zasługuje... Co z tego, że ja Go będę kochać ponad życie, skoro On nic mi nie potrafi od siebie dać... Jest egoistą... i skończonym łajdakiem...
napisał/a: ashli 2007-08-28 23:08
Popieram twoje słowo łucjo... jest łajdakiem bo nie potrafił dać Ci szansy... a miłość na nia zasluguje... miłosc akceptuje wszystko...