Jak to ze mną było...

napisał/a: bartas78 2007-10-09 08:43
Zastanawiam się czy jakbyście nie byli małżeństwem i nie mielibyście dzieci to też bys jej wybaczył zdradę??[/quote] też o tym pomyslałem.

Sorrow- czytałem wiele Twoich wypowiedzi, masz zupełnie inny styl pisania, ale teraz również wiem, że "mądrość życiowa" którą posiadasz nie wzięła się z nikąd.
Podziwiam skąd wziąłeś tyle siły, czy właśnie dzieci? Ja pierwszą zdradę wybaczyłem, drugiej juz nawet nie mogłem bo Ona odeszła do innego. Ale dzis moge powiedzieć że nie żałuję.
Czasem myślę, że życie skoro nas tak doświadcza to robi to z pewnością w jakimś celu.
Podjąłeś się niesamowitej walki, ale życzę Ci aby każdy kolejny dzień był dla Ciebie, dla Was lepszy.
Apel do zdradzających kobiet- NAJPIERW STARAJCIE SIĘ DOSTRZEC I DOCENIĆ TO CO MACIE W ZASIĘGU RĘKI!
napisał/a: sorrow 2007-10-09 08:44
Dziękuję drogim paniom i panu za piękne słowa. Napisałem, że nie czekam na komentarze, ale gdzieś w głębi duszy byłem ciekaw, czy mnie tu od frajerów wyzwą, czy odwrotnie .

Patka napisal(a):Zastanawiam się czy jakbyście nie byli małżeństwem i nie mielibyście dzieci to też bys jej wybaczył zdradę??

Ja też się nad tym zastanawiam . Małżeństwo i dzieci dużo zmieniają, dlatego kiedy zdarzy mi się coś komuś radzić na tym forum może to być zupełnie co innego w zależności od sytuacji życiowej. Wiem też, że część ludzi postrzega małżeństwo jako papierek, ale dla mnie to przysięga i wszelkie jej następstwa, a także wzięcie odpowiedzialności za rodzinę i dzieci. Źle się wyraziłem... małżeństwo to oczywiście dużo wiecej, ale to co napisałem jest jego integralną częścią. Warto pamiętać czasem o tym "w doli i niedoli".
napisał/a: abi2 2007-10-09 10:25
Sorrow, jesteś dobrym duchem tego forum i mimo, że spotkało cię tyle krzywdy od najbliższej ci osoby masz jeszcze tyle tolerancji. Bardzo się wzruszyłam czytając to co przeżyłeś i spadła mi łezka. Wogóle teraz jestem taka szybko "rozklejająca"się. Przeraził mnie jednak fakt, że tyle czasu upłynęło od tych wydarzeń a jeszcze tak mocno boli. Czy zawsze tak jest? Czy mnie również jarzmo zdrady będzie uwierać i ciążyć tak długo?
napisał/a: sorrow 2007-10-09 11:05
Będzie cię uwierać zawsze. Jak bardzo to zależy od zachowania twojego partnera i od tego jak bardzo będziesz się chciała wziąć w garść (czytaj jak bardzo na siłę będziesz odganiać od siebie dawne wspomnienia). No i nie ma co demonizować... to nie jest życie nieszczęśliwe. Rada typu "poco się masz męczyć, lepiej dac sobie spokój" jest tu zupełnie nie na miejscu... ja się nie męczę. Każdy ma jakieś swoje "krzyże" i to zupełnie nie związane ze zdradą. Jak pomyślę, co innych spotyka, to aż myślę, że to grzech tak wspominac i użalać się na los. W codziennym zyciu wszystko jest ok... tylko czasem powraca... raz na kilka sekund, innym razem na trochę dłużej.
napisał/a: Ciarka 2007-10-09 12:44
Dziękuję Ci Sorrow za twoją historię. Dobrze czułam, że jest bardzo podobna do mojej, co prawda tylko do pewniego momentu, bo Twoja jest rzeczywiscie dużo bardziej pokręcona...
sorrow napisal(a):] Musicie wiedzieć coś o tym moim "przyjacielu". To człowiek, który mógłby biednego namówić do kupna jachtu. Miał niesamowity talent, żeby wcisnąć pseudomądrą gadką wszystko co tylko chciał, a poglądy na życie miał dziwaczne i egoistyczne pod każdym względem. Każdy ma jakieś wady, ale przyjaciół się nie wybiera. Robił to wszystko pod płaszczykiem wszelakiej dobroci. Przez te trzy lata wyprał mózg mojej żony maksymalnie wciskając jej niewyobrażalne głupoty (w stylu, że w ich miłości nie ma nic złego, bo prawdziwy chrześcijanin powinien kochać wszystkich ludzi).

Jakbym widziała moją "przyjaciółkę", dusza człowiek, każdemu pomoże, każdego pocieszy, doradzi, a ich miłość to wg niej coś czego nigdy nie zrozumiem, bo to coś więcej niz milość i coś więcej niz przyjaźń...i takie tam pierdoły!
napisał/a: traumata 2007-10-09 12:52
......... nie wiem co napisać a chcę żebyś wiedział że też to przeczytałem ........................ ku...wa oniemiałem .....daje do myślenia ...stary jesteś wielki ......... nic mi nie przychodzi więcej do głowy .....
przepraszam
napisał/a: agatek2 2007-10-09 12:56
w tym wszystkim najgorsze jest to, że porządny człowiek zawsze trafi w swoim życiu na "chama" nie dbającego o uczucia drugiego........ jak prosto byłoby żeby porządny człowiek trafiał tylko na porządnych partnerów, a zdradzający na równego sobie.............. ale musimy znosic co nam lo przyniesie, a po przykłądzie sorrow widac,że człowoiek kochający potrafi znieść najgorsze upokorzenia........
napisał/a: Ciarka 2007-10-09 12:58
sorrow napisal(a): Jak teraz sobie o tym pomyślę, to dużo było sygnałów, że coś się dzieje.. ona go tak wychwalała, ale ubrany w zaufanie te sygnały ignorowałem.

Tak, milość nie polega na ślepym zaufaniu, ani przyjaźń. Moja "przyjaciółka" wyśmiała mnie jak jej powiedziałam, ze zdeptała moją przyjaźń. Okazało się, że ona nigdy nie darzyła mnie przyjaźnią, tylko to jakoś umknęło mojej uwadze...A na moja informację o zaufaniu, którym darzyłam i ją, i mojego partnera, zasugerowała, że to raczej głupota i brak zainteresowania z mojej strony...I pewnie miała dużo racji

[ Dodano: 2007-10-09, 13:18 ]
sorrow napisal(a):Wtedy byłem na tyle głupi, że chciałem koniecznie dowiedzieć się każdego szczegółu... wszystkiego, co pozwoliłoby mi odpowiedziec sobie dlaczego?.
sorrow napisal(a):Powiedziała mi jeszcze wiele innych szczegółów, które zupełnie nic mi nie pomogły, ale skutecznie zabiły we mnie całego ducha i wiarę w drugiego człowieka..

To kolejne podobieństwa, które rzuciły mi się w oczy w twoim opisie...Ale ja nie żałuję, choć ta wiedza ogormnie mi ciąży, ale bardziej mi ciąży to, jak byłam zapatrzona w tych ludzi, jak slepo im wierzyłam, a wiedza, którą zdobyłam ma mi posłużyć do tego, żeby nigdy więcej nie dac sie tak wpuścic w kanał! Czy ty też słuchałeś opowieści swojej zony, żeby pokazac jej jak wspaniałym jestes przyjacielem dla niej, jakim to zrozumieniem umiesz sie wykazac? Bo u mnie to troche było właśnie tak...

sorrow napisal(a):Tamci dwaj jak mi się przypomną, to ogarnia mnie takie zimno i nienawiść, ale staram się to tłumić. Jeden zabił we mnie ducha, drugi ciało, .

Ja tez bardzo długo starałam sie to tłumic, ale teraz wiem, ze nie warto, pozwoliłam sobie na nienawiść i mówię o niej glośno, ja w przeciwieństwie do ciebie nie ukrywam mojej historii, wiedzą o niej rodzice, znajomi i musze przyznać , że daje mi to satysfakcję, bo dlaczego inni nie maja sie dowiedziec o prawdziwym obliczu mojej eks-przyjaciółki? I musze przyznac, ze dzięki teku nie czuję się jak ty-umarła...Choc było tak dość długo, znim zaczęłam wyrzucać z siebie te historię...Ale odżyłam, wróciłam do świata zywych!!!

sorrow napisal(a):Bardzo mi przeszkadza, że zabrakło w tym wszystkim wielkich przeprosin, płaczu, błagania o przyjęcie z powrotem... wiecie, jak na filmach. Ja zostałem po prostu poinformowany, że podjęła decyzję o zostaniu ze mną.

No właśnie, nie dość, że zniszczyli nasze życie, to jeszcze trzeba ich prosić, żeby zechcieli z nami zostać...Ja cały czas mam nadzieję, że mój partner doceni w końcu mnie i przestanie nosic w pamięci wyidealizowany obraz tej drugiej, ze będzie chciał byc ze mna, bo mnie kocha i potrzebuje, a nie dlatego, ze "tak zdecydował"... ale czy to jest jeszcze realne?
napisał/a: abi2 2007-10-09 19:35
Mam tą świadomość, że nigdy nie zapomnę. Wiem, że się nie da. I czas był nie ten bowiem miesiąc w którym to sie wydarzyło był dla mnie wyjątkowy. To miesiąc w którym się poznaliśmy, ślubowaliśmy, urodziłam syna i niestety zostałam zdradzona. Teraz pewnie do końca kojarzył mi się bedzie z tym ostatnim. Nie będzie już przyjemnych rocznic. Staram się każdego dnia przezwyciężać ból jaki niosą za sobą wspomnienia tamtych chwil. Chociaż przyznaję czasami jest bardzo ciężko. Ja jednak walczę., z nimi, ze sobą...
Mam nadzieję, że starczy mi sił aby nie były górą.
napisał/a: esko 2007-10-15 17:41
Witajcie. Od dłuższego czasu tylko sobie was czytam ale teraz to sie musiałem zarejestrować - obrzydlistwo po prostu obrzydlistwo. Aż mną trzęsie po przeczytaniu tej historii. Gdyby to jeszcze był skok w bok to można zwalić na głupotę (co oczywiście nie usprawiedliwia) ale żona zdradzała perfidnie przez 3 lata z najlepszym przyjacielem - przez trzy lata patrzyła w oczy męzowi i nic, ten koleżka to samo teraz jest pewnie z siebie piekielnie dumny ze przez 3 lata kumplowi rogi dorabiał. A jak już ta zdrada sie wydała to żonka zaczęła tak po prostu zdradzać z jeszcze innym - przepraszam bardzo ale tu jest potrzebna wizyta u psychologa czy tam seksuologa bo ona ma chyba jakiś problem ze sobą.

Brrrrrr
napisał/a: ewelcia3 2007-10-15 19:08
Wiesz chciałabym, żeby twoja żona przeczytała to co napisałeś....Masz ideały , którymi możesz zarazić innych.PISZ I POMAGAJ TYM SKRZYWDZONYM SERDUSZKA.Może choć odrobinę dasz im pozytywnej energii, która ukoi ich ból.Przesyłam buziaki i pozdrowionka
napisał/a: morda3 2007-10-15 22:28
Sorrow - przeczytałem i chylę czoła.
Na chwilę , przestałem myśleć o swojej sytuacji.
Ja też, po chwili oniemienia, chciałem się dowiedziec dlaczego zdradziła i jak można to zmienić. Lepiej było nie pytać, tylko wstać i wyjśc. ( ale otym , przy innej okazji)
Sorrow : czytam Twoje posty i chciałbym mieć, tyle zrozumienia co Ty. Dla nas. Dla samego siebie.... Dzięki