Jak to ze mną było...

napisał/a: ~gość 2008-01-05 21:52
sorrow, wiem, ze moja wina jest małą w porównaniu z tym, co zrobiła Twoja żona. Fizycznie ograniczyłam się do pocałunku, psychicznie..... Myśli czasem nie sposób opanować, a może po prostu dlatego, że to myśli, pozwalamy im galopować w niebezpiecznym kierunku....? W każdym razie dążę do tego, że jesteś skarbem tak, jak napisał mikess27 i mam nadzieję, ze Twoja żona też to widzi... Nikt nie jest ideałem, mój mąż także, ale doceniam bardzo, ze Go mam.

Nie każdy potrafi kierować się w życiu zasadami, nie każdy jest opoką dla bliskich. Podziwiam Twoje wielkie serce i cichą melancholię. Jesteś wartościowym człowiekiem. Pewnie takie stwierdzenie z rąk wirtualnej nieznajomej znaczy niewiele w porównaniu z rzeczywistością i tym, jak się czujesz przy swojej żonie, bo to na jej zdaniu Ci tak naprawdę zależy... Nie potrafię jednak uwierzyć, ze Ona nie widzi w Tobie tego, co my :)
napisał/a: mikess27 2008-01-07 16:00
Sorrow, musze sprawdzic na mapie jak to jest z tymi krainami, ale pewnie leza blisko siebie :)

Co do Twojego samooceniania sie to wiecej wiary w siebie! Czynisz dobre rzeczy na tym forum, napewno sporo osob za to Ci dziekuje w sercu, a to oznacza ze masz cos w sobie. Moim zdaniem to samo powinna w Tobie zauwazyc zona, chyba ze Ty jej wogole na to nie dajesz szansy... ?

Moze tylko na forum potrafisz sie tak otworzyc na ludzi i szczerze z nimi rozmawiac, a w domu tego brakuje? Moze to Twoja zona ma zle podejscie... nie wiem, ale wiem, że życzę Ci abyś poczuł tą "magię" jeszcze raz! Niestety potrzeba do tego dwojga, ale wierze że w końcu się uda :)
napisał/a: sorrow 2008-01-07 17:56
mikess27 napisal(a):Moze tylko na forum potrafisz sie tak otworzyc na ludzi i szczerze z nimi rozmawiac

I to jest niestety strzał w dziesiątkę . Dzięki za życzenia :).
napisał/a: kosmitbART 2008-01-07 18:00
Powiem krótko, człowiek zaraz się czuje lepiej, jak widzi, że ktoś miał gorzej. Wiec może trafi ktoś ko miał gorzej od Ciebie. Statystycznie rzecz biorąc, zdrada jest na drugim miejscu zaraz po śmierci kochanej osoby, a przecież takie przypadki wcale nie są rzadkie.
napisał/a: sorrow 2008-01-07 18:07
kosmitbART napisal(a):człowiek zaraz się czuje lepiej, jak widzi, że ktoś miał gorzej

O, co do tego to nie mam żadnych wątpliwości. Jeśli czasem przyjdzie mi na myśl, że moja żona odchodzi z jakiegoś powodu do krainy wiecznych łowów, to od razu przechodzą mi wszystkie żale. Tak samo jak czytam inne historie z tego forum... dziewczyny zostawione w ciąży, sponiewierane kobiety w starszym wieku i zostawione dla młodszej, itd. Wcale mi się tak źle w zyciu nie ułożyło i w pewnym sensie jestem szczęściarzem .
napisał/a: lost1 2008-01-08 14:17
mam pytanie i prosze o szczera odpowiedz. czy Wy zdradzeni z tego forum, ktorzy wybaczyliscie czujecie sie po tym wszystkim jeszcze naprawde kochani?...
napisał/a: ralf1 2008-01-08 14:54
lost - ja sie czuje kochany i sam kocham, denerwuje mnie i chyba wszystkich tu bedacych jedna rzecz otoz to ze
Wszyscy mielismy jakies marzenia, kazdy marzyl o wspanialej milosci, kazdy mial jakies plany i niestetety kazdemu z nas ta druga polowka ktorej wierzylismy, ufalismy robi nam takie swinstwo, ze potrafi tyle bolu sprawic i po co? Ano wlasnie gdybym znal odpowiedz
napisał/a: lost1 2008-01-08 15:28
tez czasami mam wrazenie ze jestem kochana... czasami, na krotko znika ta pewnosc.
straszne jest to, ze gdy czytam Wasze histoire to wydaje mi sie... wydaje mi sie, ze robicie blad wybaczajac. nie umiem tego zrozumiec, bo sama wybaczylam mezowi jego romans.
wydaje mi sie, ze jestescie smutni i nieszczesliwi i ze ci co nie zaluje to tutaj juz nie zagladaja.
moze nie tak, moze ci co czuja sie znowu szczerze kochani to nie buszuja po forach dla zdradzonych. mysle, ze ktos kto znalby moja historie pomyslalby, ze jestem naiwna wierzac w milosc meza. wstydze sie ze jestem zdradzona zona.
dziekuje, ze moglam z Wami podzielic sie swoimi przemysleniami.
napisał/a: darmond 2008-01-08 16:23
bo chyba z tą całą zdradą to nie jest tak, że nas boli bezpośrednio to, że ktoś nas zrobił w trąbę, tylko, że "zbyt dużo" zainwestowaliśmy w coś (związek) co okazło się nie być warte tej inwestycji; to tak jak z hazardem - jak się gra o małe stawki i się przegra to się z tego śmieje, ale jak zaczyna się naprawdę "inwestować" to trudno przyjąć do wiadomości, że się nigdy nie wygra i nie odzyska już tych zainwestowanych pieniędzy, że zasadniczo wyrzuciło się je w błoto, i wtedy gra się dalej, w nadzieji, że się "odkuje", ale się nie odkuwa..., może tak też jest ze zdradzonymi, że zostają i wybaczają, bo szkoda im tych inwestycji tak bardzo, że wolą dalej w to brnąć niż się wycofać i przyznać, przed samym sobą, że źle ulokawli aktywa...

lost - masz chyba bardzo dużo racji, że na tym forum siedzą Ci, którzy w bolesnych okolicznościach przekonali się, że nie są "rekinami finansjery" :( chcą znaleźć podobnych sobie, i przekonać samych siebie, że to nie jest takie "nienormalne", że wielu czuje tak jak oni, a jak wiadomo "człowiek nie cierpi tak bardzo, kiedy nie cierpi sam"; z drugiej strony pełno tu też ludzi, którzy sami zdradzili i chcą zrozumieć dlaczego tak się stało i czy aby tylko i wyącznie oni są winny: może to okoliczności, może to natura, może geny..., każde usprawiedliwienie, które ukoi ból jest dobre, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że oni ten ból odczuwają, że rozumieją, że postąpili niewłaściwie - bo wbrew pozorom takich ludzi jest na prawdę bardzo mało...
napisał/a: ralf1 2008-01-08 21:29
A moze sa tu np Ja tez zostalem zdradzony, poto ze tu w odroznieniu od swiata zewnetrznego mozna poznac naprawde wspanialych ludzi. Ja zostalem zdradzony wiem jak to boli i na bank nie zdradzilbym nikogo z nikim.
napisał/a: sorrow 2008-01-08 23:01
lost napisal(a):wydaje mi sie, ze robicie blad wybaczajac. nie umiem tego zrozumiec, bo sama wybaczylam mezowi jego romans. wydaje mi sie, ze jestescie smutni i nieszczesliwi i ze ci co nie zaluje to tutaj juz nie zagladaja.

Zgoda... najwięcej na forum jest ludzi, którzy są często świeżo po fakcie, albo nie dają sobie rady po dłuższym okresie. Są smutni... nie da się ukryć. Z czasem to forum opuszczają, z wiarą w lepsze jutro, albo niezrozumiani, albo pogrążając się jeszcze bardziej. Taka jest kolej rzeczy i według mnie tak być powinno, bo siedzenie ciągle w tych samych tematach niepotrzebnie tylko ciągle człowiekowi przypomina o wszystkim. Jak już sobie w miarę dasz ze wszystkim radę, to można na forum wrócić... jeśli ktoś chce. Myślę też, że zaglądają tu inni. Mi osobiście forum wcale nie jest potrzebne, żeby się pocieszyć, że inni mają jeszcze gorzej, albo (jak darmond stwierdził) że w kupie raźniej.

Co do wybaczania... mówisz, że to błąd? Zdrada to tylko jeden z wielu możliwych przyczyn, że ludzie są ze sobą nieszczęśliwi w małżeństwie. Nie ma co jej demonizować... są gorsze rzeczy. Co jest w tym dziwnego, że chcę spróbować jeszcze raz? Jak mi żona zachoruje obłożnie, to mam ją zostawić, bo nieszczęśliwy będę? Ja się nieszczęścia nie boję... jeszcze tyle okazji będę miał do nieszczęścia i smutku i to wcale nie związanych ze zdradą. Przede mną długie życie (mam nadzieję). Powiedzmy sobie wprost - brak wybaczenia i odejście nie daje mi ani jednego procenta więcej szansy na to, że będę w zyciu szczęśliwy. Odejście od drugiego człowieka, któremu świadomie przysięgało się przy nim trwać to porażka i ostateczność.

Bardziej do mnie przemawia koncepcja ralfa niż darmonda (choć on też ma trochę racji). Głównym problemem jest to, że spotkało nas coś zupełnie niespodziewanego, czego nie chcieliśmy. Nieodwracalność sytuacji, to że nie można cofnąć czasu - to jest najgorsze.
napisał/a: mikess27 2008-01-09 10:57
Masz racje sorrow, świadomość że nie cofniemy czasu jest ciężka, zwłaszcza jeśli ta druga osoba, która zdradziłą szczerze żałuje i widzi swój błąd... może zrealizuje dziecięce marzenia i wymyślę maszynę do podróży w czasie :)

W kwestji osób ktore tutaj są... myśle że pierwszą grupą są osoby świerzo po zdradzie, które szukają pomocy. Drugą grupą to osoby które nie mogą sobie ze zdradą poradzić i gdzieś szukają zrozumienia. Trzecia grupa to osoby które pogodził się z faktami i próbują pomóc innym w ich problemach lub nawet przez swoje doświadczenie namawiać ich, aby błędów nie popełniali... w końcu najlepiej jest uczyć się na cudzych błędach, człowiek niestety ma swoją naturę i często o tym zapomina.